sobota, 23 maja 2015

Dawne zwyczaje i tradycje - Zielone Świątki



Zesłanie Ducha Świętego to prawdziwe zielone święta, majowe lub czerwcowe, ciepłe i kwieciste, święta rolników i pasterzy. Dzisiaj też to odczuwamy, a jak były obchodzone kiedyś?


ZESŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGO
Zielone Świątki

Od dnia Zesłania Ducha Świętego Kościół rozpoczął swoją publiczną działalność. Data Zielonych Świątek zależy od Wielkanocy. Już od II w. obchodziłosię je w 49. dniu po Zmartwychwstaniu (wliczając Wielkanoc jest to dzień 50. - stąd nazwy: Pięćdziesiątnica, Pentecostes, Pentecote...), czyli między 10 maja a 14 czerwca.

Ciekawostką jest tekst, który napisała Zofia Kossak: „W czasie okupacji niemieckiej w 1943 roku niemałe rozczarowanie spowodowała przepowiednia dowodząca, że Quando Marcus Pascham dabit – Antonius penecotabit – Joannes in Corpore stabit totus munus vae clamabit – Polonia triumphabit; w wolnym tłumaczeniu: Wielkanoc wypadnie na świętego Marka, Zielone Świątki na świętego Antoniego (13 czerwca), a Boże Ciało na świętego Jana – cały świat będzie zawodził i biadał, lecz Polska zatriumfuje. Przepowiednia była stara, uchodziła za wiarygodną, wymienione daty pokryły się ściśle, świat lamentował istotnie, tylko to ostatnie stwierdzenie zawiodło.

Określone warunki będą możliwe znów w 2038 roku. Wtedy możemy liczyć na spełnienie przepowiedni.

Dawniej nie kojarzono Zielonych Świąt z Trzecią Osobą Bożą. Praktyki obrzędowe ukształtowały się pod wpływem faktu, że święta te uważano za początek lata, które należało godnie przywitać i tak na nie wpłynąć, by jak najwięcej skorzystać, Więc w dalszym ciągu „zaklinano urodzaje”.

Zesłanie Ducha Świętego to prawdziwe zielone święta, majowe lub czerwcowe, ciepłe i kwieciste, święta rolników i pasterzy. Dzisiaj też to odczuwamy.

Dawniej cała Polska tonęła w zieleni. Przynoszono do domów młode brzózki i zatykano je w dach, w załomy muru, w kąty podwórza, a najpiękniejszy brzozowy szpaler przed wejściem do mieszkania. Izby były wymyte i pachnące tatarakiem. Pęki tataraku zatykano za obrazy w świętym kącie, zielenią pokryty próg. Wierzono iż tatarak ma specjalną moc odganiania złego, położony na progu wiedźmy do domu nie wpuści.

W miastach również majono domostwa. Młodzież urządzała wycieczki po zieleń do pobliskich lasów. Urozmaicano je śpiewem, tańcami, wyścigami, popisami junackiej fantazji.

Zielone Świątki uchodziły za święto rolników. W tym dniu chadzano wokół pól. Wieśniacy nieśli zapalone smolne pochodnie i krzyczeli:

Święć się święć! Uciekaj śnieć!
Uciekaj, śnieciu, bo cię będę święcił!
Uciekaj, kąkolu, bo cię będę smolił!

Chcieli w ten sposób wystraszyć złe duchy, które mogły, upodobawszy sobie właśnie te zagony, odebrać urodzaje.

Było to też święto pasterzy. W XVII-XVIII w. na Kujawach panował zwyczaj, że wiejscy chłopcy zajmowali się wypasem bydła wybierali spośród siebie w drugi dzię świąt „króla pasterzy”.Zwykle zostawał nim ten, który pierwszy rano wstał i pobiegł na pastwisko. Zabawa trwała cały dzień. „Król” mianował spośród innych pastuszków marszałka dworu, kuchmistrza i urzędników, o których z opowiadań w długie zimowe wieczory wiedział, że są na prawdziwym królewskim dworze. Tak ustanowiona służba znosiła mu w darze kwiaty, kolorowe ptasie pióra i inne cuda z lasu i łąki. „Król” składał je do skarbca wygrzebanego w kretowisku. Sadowił się między konarami wierzby i oparty o jej pień, niby na tronie, oczekiwał na obiad. Kuchmistrz piekł kartofle, inny sługa doił trochę mleka od pasących się krów i uroczyście podawano władcy posiłek.

Pastuszkowie wracali wieczorem śpiewając i goniąc przed sobą największego wołu do zagrody właściciela, a ten, jeśli nie chciał uchybić zwyczajowi, musiał zwierzę wykupić. Uzyskane w ten sposób pieniądze chłopcy wydawali w karczmie na piwo i gorzałkę. Do pijatyki przyłączali się też inni mieszkańcy wsi. Dzień kończył się śpiewem i wrzawą.

W dni powszednie zielono-świątecznego tygodnia udawano się do za-wioskowych krzyży, by podeprzeć je, naprawić lub głębiej wkopać. W tym czasie bardziej niż zwykle dbano o kapliczki.

Wiosenny czas modłów za zmarłych trwał od Wielkanocy do Zielonych Świąt. Proszono o opiekę nad domostwami, nad polami, o urodzaje.

Z troską o te dobra wiązało się pośrednio wiele obrzędów, dokonywanych też w tym okresie. Do najpiękniejszych należało przyozdabianie tyczki z kwiatami przez chłopców. Taki prezent młodzieńcy darowali panną na wydaniu. Dokonywano tego nocą, tak aby cała rzecz była niespodzianką. Niekiedy zdarzało się, że odtrącony przez dziewczę chłopak, umieszczał na tyczce miotłę. Ojciec i bracia czuwali w nocy, aby przegonić ewentualnego mściciela z ogrodu i nie przysporzyć wstydu rodzinie.

Maj i czerwiec były tradycyjnymi miesiącami nasilenia obrzędów orgiastycznych i to nie tylko w Polsce. Pisał o tym Jan Długosz: „...te igrzyska obchodzili rozpustnie śpiewami i rozwiązłymi ruchy, niekiedy klaskaniem, wykręceniem się lubieżnem i inną swawolą w pieśniach, igraszkach i sprośnych rozrywkach”.

Wszystko co opisał kronikarz miało na celu pobudzenie płodności przyrody i ludzi.

Kościół mocno potępiał te obrzędy, mimo to przetrwały stulecia. Dziś oddaliły się od swojego pierwotnego znaczenia.

Nic dobrego, pięknego nie powstanie bez udziału Ducha Świętego, bez jednej choćby iskierki, drobnego okrucha płomieni, które zawisły nad głowami Apostołów i bez najlżejszego bodaj zefirka, powiewu wiatru, który przeleciał wówczas przez wieczernik.

Niedziela Zesłania Ducha Świętego kończy okres wielkanocny w roku liturgicznym.


*Opracowanie na podstawie tekstów Jana Długosza i Zofii Kossak o Zesłaniu Ducha Świętego, a także Fragment Polskich Tradycji Świątecznych – Ewy Ferenc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz