niedziela, 26 listopada 2017

Rożniaty - historia kujawskiej wsi

Rożniaty to wieś położona w województwie kujawsko-pomorskim, powiecie inowrocławskim, gminie Kruszwica. Wieś położona na północ-zachód od Kruszwicy, na lewym brzegu Noteci, w pobliżu Szarleja. 

W latach 1975-1998 wieś administracyjnie należała do województwa bydgoskiego. W 2011 r. w sporządzonym spisie ludności przez GUS, zapisano że osadę zamieszkuje 71 ludzi, dziś około 50.







Niektóre nazwy wsi funkcjonujące w różnych okresach:

  • 1889-1919 Rozniaty
  • 1920-1922 Rożniaty
  • 1923-1928 Różniaty
  • 1929-1939 Rożniaty
  • 1939-1941 Rozniaty
  • 1942-1945 Barnefeld
  • 1945-2017 Rożniaty

Edmund Callier mylnie twierdził, że w Rożniatach urodził się biskup Maciej (1323-1364), herbu Topór. Maciej z Gołańczy (ok. 1285–1368), biskup kujawski, był średnim synem kasztelana nakielskiego Sławnika Świętosławica i Małgorzaty z rodu Leszczyców, córki sędziego brzeskiego kujawskiego Macieja z Ostrowa nad Gopłem. Ojca i rodzinę matki Macieja łączyła przyjaźń z Władysławem Łokietkiem. Jego praca spowodowała rozkwit osadnictwa w diecezji włocłwaskiej, zbudował także zamki w Raciążku i Włocławku. Troszczył się o interesy Polski sprzeciwiając się Krzyżakom. Maciej pochodził z Rożniat w Gołańczy, nieistniejącej już wsi.


W okolicy Kruszwicy zamieszkiwał stary ród Godziębów, Z tej rodziny wywodzą się bracia: Beniamin, Berwold i Włodzimierz, synowie Andrzeja Łaszczewica (podkoni inowrocławski), którzy 13 stycznia 1318 r. sprzedali część wsi Korabniki (dziś już nie istnieje, znajdowała się pomiędzy Sławskiem Wielkim, a Kobylnikami) biskupowi włocławskiemu. Ród Godziębów wywodzi się z Wielkopolski. Do Kruszwicy przybyli prawdopodobnie za sprawą księcia Kazimierza Konradowica. Własności rycerskiego rodu Godziębów odnajdujemy w Rożniatach, w pobliżu wsi Kobylniki, gmina Kruszwica, powiat inowrocławski. Rożniaty należały do Macieja Kleńtopa wywodzącego się z Godziębów, który w latach 1411-1428 sprawował urząd kasztelana konarskiego brzeskiego.

W Gocanowie siedziało 4 braci stryjecznych (XV wiek)., a w części Ostrowa, Popowa, Wielkim Lubstowie i w Brześci dziedziczył podczaszy inowrocławski Mikołaj (1406-1409). Potomkowie owego Mikołaja jeszcze bardziej podzielili majątek. W 1436 r. Leszczyce z Ostrowa przeprowadzili między sobą dział braterski, w efekcie którego Wilk otrzymał część w Ostrowie zwaną Sgwarzen, Jan – łany sołtysie, Maciej – grunt w Popowie, jednak bez dworu. Wilkowi ponadto przypadły w udziale Rożniaty, a Janowi i Maciejowi – Lubstowo. Podzielili się również ziemią zagrodników w Popowie i Pokrzywkach. Mieli siostrę, której zobowiązali się płacić 5 grzywien na Boże Narodzenie. 

W 1583 r. osada podzielona była na Rożniaty Większe i Mniejsze; na Większych gospodarzami byli Feliks i Rafał Makowieccy; pierwszy z nich miał tu 3 łany kmiece i 3 zagrody, a drugi 2 zagrody i jeden łan osiadły; Rożniaty mniejsze należały do Wojciecha Tupadleskiego, posiadał 2 łany kmiece i 3 zagrody we wsi. Dziesięciny z Rożniat pobierali wikariusze kruszwiccy, był to tzw. fundusz Wikariuszów. Podobne podatki wypłacały kościołowi wsie: Kobylniki, Stodół, Strzemkowa, Oporówka, Szarlej, Wróble, Droszew, Piaski, Maszenice, Wola Solna, Janiszew, Rusinowo, Buskowice i Krusza. Po odebraniu dóbr i dziesięcin na Skarb publiczny, kapituła pobierała rocznie 958 talarów, 300 talarów dziesięciny, co dawało 1258 talarów łącznie na rok.

We wsi Rożniaty urodził się Michał Wasilewski (ur. 4.09.1897 r.), powstaniec wielkopolski, syn Wojciecha i Agnieszki Waszak. Brał udział w powstaniu wielkopolskim od 2 stycznia 1919 r. uczestniczył w walkach o Inowrocław i okolicę. Po zakończeniu akcji powstańczej został zwolniony do cywila w stopniu szeregowca 21 października 1921 r.

Dnia 1 stycznia 1889 r. otwarto w Rożniatach linie kolejowe i budynek kolejowy. Kolej zamknięto w 1996 r., w tym też roku zamknięto kasę biletową. Istniał jeden peron, do 1939 r. kolej działała pod dyrekcją poznańską. Przed 1997 r. budynek rozebrano, kasę zlikwidowano już w 1981 r., tym samym kończąc 108-latenie „żelazne okno na świat” wsi.

We wsi znajdują się opuszczony ewangelicki cmentarz, na którym do niedawna stała piękna rzeźba anioła. W okresie międzywojennym majątek należał do właścicieli pobliskich Kobylnik rodziny Wilamowitz-Moellendorff, na cmentarzu chowano zapewne przedstawicieli rodu. Na mapach pochodzących z czasów przed II wojny światowej i z czasów wojny, zaznaczone są dwa cmentarze. 

Pierwszy leży niedaleko szkoły, drugi bardziej na południe od pierwszego i od szkoły. Widzimy także pola, lasy i drogi. Na jednym z cmentarzysk pochowany jest niemiecki żołnierz. 

Niedaleko cmentarzysk znajduje się jeszcze jedno miejsce pamięci. To mogiła poświęcona pomordowanym w nocy z 22 na 23 października 1939 roku. Tejże nocy zostało rozstrzelanych prawdopodobnie 56 więźniów inowrocławskiego więzienia. Wydarzenie to odbiło się echem nawet w samej III Rzeszy, gdyż uważane jest za samosąd. Henryk Janowski opisał dokładnie całą sprawę w broszurze „Makabryczna noc: opis wypadków w nocy z 22/23 października 1939 w więzieniu inowrocławskim na podstawie wyroku I spec. sądu niem. w Poznaniu z dnia 23 lipca 1940.” Tej nocy pijani Niemcy Otto Kristian Hirschfeld, ówczesny inowrocławski landrat (starosta) i (pochodzący z Pałczyna k. Inowrocławia) Hans Urlich Jahnz w bestialski sposób zabili więźniów. Po zakrapianej alkoholem biesiadzie w Pałczynie Hirschfeld wpadł na pomysł rozstrzelania Polaków. Przed północą pojechali do starostwa skąd wzięli przygotowaną wcześniej listę listę 90 Polaków przebywających w więzieniu, z których 65 miało być rozstrzelanych 24 października 1939 roku. Józef Durzyński w swoich wspomnieniach zatytułowanych „Męczeńskim szlakiem” opisał: „Kazano nam stać w celach otwartych, z twarzą zwróconą w ich ciemne wnętrze. Wywoływano nazwiska, sprowadzano więźniów na parter do holu, wszystko w pośpiechu, wśród gradu przekleństw i kopnięć. Na dole rozpoczęły się przesłuchy: Jak się nazywasz, ty psie? Nim pasła odpowiedź waliło się ciało głuchym łoskotem na posadzkę, uderzone kolbą lub rękojeścią rewolweru w szczękę i ogłuszone.” wśród wówczas zamordowanych był Apolinary Jankowski, przedwojenny prezydent Inowrocławia, jego zastępca Władysław Juengst, wójt gminy inowrocławskiej Władysław Eckert, Hans (Jan) Gierke, ziemianin z Polanowic, Antoni Biegański, kierownik szkoły w Rojewicach oraz wielu ziemian, nauczycieli i urzędników przedwojennych. Była to głównie polska inteligencja. W dniu 2 listopada 1939 roku aresztowano dalszą część inteligencji inowrocławskiej, tym księży, adwokatów i lekarzy. 

Księży, w liczbie 39 odtransportowano do inowrocławskiego więzienia, a następnie 5 listopada przewieziono ich do Górnej Grupy koło Grudziądza, a stamtąd do obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Aresztowania i egzekucje trwały przez cały okres okupacji. Podaje się, że w okolicach Kruszwicy zamordowano 600 osób (Rożniaty, Popowo, Łagiewniki, Wola Wapowska i in.). W 1976 roku został wytyczony czarny szlak pieszy z Kruszwicy do Rożniat, a wydłużony w 1983 r. przez Sławsk Wielki do Łagiewnik. Odcinek liczy 15 km i jest najstarszym znakowanym szlakiem na terenie gminy Kruszwica. Miejsce pamięci odwiedzają mieszkańcy Kruszwicy, aby oddać cześć pamięci pomordowanym. W uroczystościach biorą udział przedstawiciele gminy, nauczyciele, młodzież szkolna, księża i stowarzyszenia, w tym Nadgoplańskie Towarzystwo Historyczne.
Na niemieckiej mapie z 1834 r. widzimy jeszcze kilka ciekawych obiektów, do najciekawszych należy budynek cegielni oznaczony literą Z. Zakład zajmował się wypalaniem gliny i produkcją cegieł ceramicznych. Bogactwem Rożniat i Kruszwicy były zasoby gliny. Uprzemysłowienie Kruszwicy w XIX wieku wiązało się z potrzebą produkcji materiałów budulcowych. Nie dysponujemy fotografią zakładu, ale z źródeł wiemy, że cegielnia wyposażona była w piec i posiadała wysoki komin. Procesowi wypalania towarzyszyła wysoka temperatura, opalano węglem i koksem.

W okolicy Rożniat, blisko Kobylnik znajdował się także młyn. Działał jeszcze w okresie międzywojennym. Młyn używany był prawdopodobnie do mieszania gliny dostarczanej do zakładu manufaktur.

Szkołę symultanną w Kruszwicy otwarto w 1836 r. Mieszana wyznaniowo młodzież, chodziła do wynajętego budynku, który od tej pory stał się szkołą. Nauczał w niej Panert, ewangelik, ze szkołą związany do 1845 r., przeniesiony następnie do Rożniat. Tradycja szkolnictwa w osadzie jest bardzo stara. Na mapach pochodzących z początku XX wieku budynek szkolny jest już zaznaczony. Jak stara jest szkoła w Rożniatach? Ciężko powiedzieć, wiemy, że nauczano w XIX wieku, prawdopodobnie już wcześniej mogła znajdować się szkoła podporządkowana kościołowi.

Dzisiejsze Rożniaty nie przypominają już tych z ubiegłego stulecia. Zamknięto szkołę, kolej, nie ma już śladu po cegielni, a zaniedbane cmentarze zakrywa powoli kurtyna czasu.

Nadal działa we wsi rzemiosło pszczelarskie i rzeźnia, a na polach można spotkać rolników. We wsi żywe są tradycje, miejscowi pamiętają o pomordowanych w czasie II wojny światowej, spotykają się w kobylnickiej świetlicy, gdzie oddają się pracy społecznej i omawiają przyszłość wsi i rzemiosła rożniackiego. Wieś ma fantastyczną historię, którą mieszkańcy pragną zachować dla przyszłych pokoleń. Dlatego prosimy o pomoc w zebraniu materiałów na temat Rożniat, jest jeszcze wiele do odkrycia i opisania.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, źródła:




wtorek, 21 listopada 2017

Emila Wyskota Zakrzewska (1877-1917)

Emila Wyskota Zakrzewska, pochodziła z rodziny inteligenckiej, córka Władysława i Marii z Trąmpczyńskich ur. 11.03.1877 roku w Poznaniu. Działaczka społeczna i patriotka. 

Ukończyła szkołę powszechną, a potem uczyła się w prywatnej szkole dla dziewcząt w Poznaniu. Kontynuowała naukę w Zakładzie Sercanek Sacré Coeur w Boulogne Sur Mère we Francji.

Poślubiła Zygmunta Wyskotę Zakrzewskiego w 1898 roku. Początkowo mieszkali w Rybitwach koło Pakości, gdzie Zygmunt Zakrzewski pełnił funkcję dyrektora Cukrowni „Pakość”. Tam na świat przyszła trójka ich dzieci: Wojciech, Stanisław i Władysław. W 1904 roku Zakrzewscy kupili majątek Mirosławice koła Strzelna. W tym czasie urodził się ich syn Zygmunt i córka Katarzyna. Dzieci wychowywała w duchu Polskim.

Emilia poświęciła się działalności społecznej w różnych organizacjach i stowarzyszeniach związanych głównie z rolnictwem. Brała aktywny udział w pracach Towarzystwa Czytelni Ludowych i Komitecie Wyborczym w Strzelinie. W 1906 roku wraz z Zofią Kozłowską próbowała stworzyć organizację kobiecą w środowisku wiejskim. Dnia 7 marca 1910 roku, z inicjatywy Emilii, doszło do zawiązania Kółka Włościanek w Kościeszkach, które skupiało żony rolników i było wzorowane na istniejących już wcześniej kółkach rolniczych. Była to pierwsza tego typu organizacja na terenie Kujaw i Wielkopolski i bardzo szybko stała się wzorem dla podobnych grup powstających w innych częściach naszego kraju.

Emilia Wyskota Zakrzewska została pierwszą prezeską Kółka Włościanek w Kościeszkach i funkcję tę pełniła przez siedem lat. Równocześnie kierowała Kołem Ziemianek w Strzelnie. Program działania tych organizacji zakładał organizację kursów i wykładów z zakresu hodowli, ogrodnictwa, mleczarstwa, pszczelarstwa, higieny, robót ręcznych, haftu, szycia, gotowania, urządzania mieszkań, tworzenia przydomowych sadów i ogrodów warzywnych i ozdobnych. Członkinie Koła wyhodowały drzewka morwowe, które dały początek hodowli jedwabników. Ich kokony stanowiły surowiec do wyrobu jedwabiu produkowanego w fabryce w Milanówku. Włościanki z Kościeszek odnosiły też inne sukcesy. Wyhaftowana przez nie komża została doceniona na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu. Zwieńczeniem kursów były zabawy taneczne i przedstawienia, z których dochód był przeznaczany na cele charytatywne.Organizowane przez Emilię spotkania włościanek były znakomitym pretekstem do prowadzenia lekcji języka polskiego i historii. Aranżowała też wieczory poświęcone pamięci wieszczów narodowych oraz upamiętniające ważne wydarzenia w dziejach Polski. Podejmowane przez nią inicjatywny służyły uświadomieniu i wzbudzeniu w ludności wiejskiej uczuć patriotycznych oraz poczucia przynależności narodowej. Poprzez swoją działalność zabiegała o podniesienie oświaty rolniczej oraz poziomu życia kobiet wiejskich.


Emila Wyskota Zakrzewska zmarła 2.06.1917 roku w Mirosławicach i została pochowana na cmentarzu w Kościeszkach.

Oprac, B. Grabowski, źródło: H. Łada Emilia Wyskota Zakrzewska: założycielka pierwszego Kółka Włościanek”, 1983 r. Fot. i skany pochodzą z Archiwum Nadgoplańskiego Towarzystwa Historycznego, fot. 1 i 3 mogiła rodu Wyskota Zakrzewscy w kościeszkach, fot 2 EmiliaWyskota Zakrzewska.


niedziela, 19 listopada 2017

Święto Niepodległości w Kruszwicy, 11 listopad 1936 r.

Osiemnastą rocznicę odzyskania Niepodległości Polski kruszwiczanie obchodzili bardzo uroczyście. Podobnie jak w poprzednich latach uroczystość rozpoczęto intencją za Ojczyznę, mszą św. rano o godzinie 8:30 w kościele św. Teresy, odprawionej przez ks. wikariusza Łoja.

W uroczystościach wzięły udział: władze państwowe, samorządowe, nauczycielstwo, delegacje oraz dzieci szkolne. Po mszy św. odśpiewano pieśń „Boże coś Polskę”, po czym dzieci wraz z nauczycielami przeszli do hotelu „Pod Białym Orłem” na specjalnie przygotowaną akademię. Występy dla publiczności odbyły się w godzinach wieczornych w tymże hotelu. Zaczęły się od krótkiej mowy burmistrza Borowiaka, a także kierownika szkoły p. Uklejewskiego. Referat kierownika dotyczył Święta Niepodległości, marszałka Piłsudskiego i Śmiegłego-Rydza.

Publiczność usłyszała śpiewy i deklamacje chórowe w wykonaniu kruszwickiej młodzieży, deklamacje p. Litwinówny i solo skrzypcowe p. Zwierzyckiego, przy akompaniamencie pianina. Na zakończenie uroczystości odśpiewano wspólnie pieśń „Boże coś Polskę”.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, źródło:
  • Dziennik Kujawski. 1936, R. 44 nr 270 (19 listopada).

sobota, 18 listopada 2017

Cmentarzysko z początku XX wieku w Polanowicach

Na wschód od Polanowic znajduje się niewielki las liściasty. W lesie tym, od strony północnej można natknąć się na pozostałości starego cmentarza. Wśród leśnych zarośli znaleźć można fragmenty bramy wejściowej i nagrobków, a uwagę przykuwa wysoki drewniany krzyż.

Cmentarz ten powstał na początku XX wieku. Polanowice wraz z całą okolicą były wtedy pod zaborem pruskim. Cmentarz założył Walter von Gierke, właściciel majątku Polanowice od 1897. Walter był bratem Otto von Gierke, znanego niemieckiego prawnika i historyka1. Walter miał 6 dzieci, ich imiona to: Hans, Liselotte, Eva, Ernestine, Ilse i Fritz2. I właśnie z Ilse jest związane powstanie cmentarza.

Otóż Ilse, urodzona w 1903 r., zmarła pod koniec listopada 1905 roku na błonicę (dyfteryt). Pod koniec XIX w. i na początku XX wi. błonica była najczęstszą przyczyną zgonów wśród dzieci, a naukowiec, który znalazł na nią lekarstwo, został pierwszym laureatem Nagrody Nobla z medycyny3. Jak wynika ze źródeł, Ilse została najpierw pochowana na na tzw. „cmentarzu cholerycznym”, leżącym przy drodze z Kruszwicy do Polanowic, na wysokości miejscowości Rzepowo. Jednakże, Walter postanowił dla celów rodzinnych stworzyć niewielki cmentarz, właśnie w miejscu w którym obecnie jest las. Na mapie z 1911 r. niewielki cmentarz sąsiaduje z zabudowaniami cegielni, która została wyburzona po II wojnie światowej. Widać na niej również oznaczenie „cmentarza cholerycznego” po drugiej stronie drogi Kruszwica-Polanowice.

Poniżej zamieszczamy tłumaczenie przemowy Waltera von Gierke z 1906 r., która to mowa została wygłoszona podczas otwarcia cmentarza w Polanowicach. Słowa zapisane przez Waltera pozwalają nam poczuć atmosferę majowego dnia 1906 r., ból rodzica z powodu śmierci dziecka i dumę z powodu ufundowania cmentarza. Uwagę zwraca też uniwersalne przesłanie związane z wiarą w Boga i radzeniem sobie ze stratą bliskich.

Przemówienie na otwarcie cmentarza w Polanowicach wygłoszone 6 maja 1906 r.

Droga wspólnoto ewangelicka Polanowic! Stoimy na ziemi, która służyła rolnictwu od stuleci. Przez wieki pługi orały, a ciężko pracujące ręce siały i zbierały, a i ta nie całkiem urodzajna gleba przyczyniała się do karmienia ludzkości.

Teraz postanowiłem ten mały kawałek ziemi przeznaczyć na rzecz innego celu i święty dreszcz przechodzi przez nasze członki, kiedy uświadomimy sobie, że tutaj, gdzie jeszcze w ubiegłym roku, pełni niepokoju z powodu potoków wody lejących się z nieba, zbieraliśmy plon, gdzie jeszcze zostały pociągnięte bruzdy pod nowe plony, gdzie nasza stopa stąpała nieuważna, że tu – ach, kto wie, jak szybko – nasze ciała znajdą wieczny odpoczynek; bo oto mamy cmentarz. Cmentarz!

Jakże nieskończenie podniośle brzmi słowo "cmentarz"! Miejsce pokoju. Tak, powinni zaznać pokoju Ci, których tu odprowadzamy! Pokój i odpoczynek od pracy i trudów życia, walki i trosk!

Ale pokój powinien spływać na tych, którzy są ciężko naznaczeni cierpieniem i przychodzą tutaj, aby upamiętnić tych, którzy byli im drodzy w życiu. I nic nie powinno zakłócać tego spokoju, także nieokiełznany ból, który tak jak tutaj przejawia się w zbyt głośnych lamentach i zawodzeniu, tak że ledwie słyszy się słowa duchownego. To nie jest prawdziwy smutek, moi drodzy.

Prawdziwy ból zamyka każdy bezgłośnie w swoim wnętrzu. Niech łzy płyną, dał nam je Bóg, aby łagodzić cierpienie, ale nie dopuszczajcie do siebie nieokiełznanego bólu. I nie myślcie, że gdy grób zamyka się nad jednym z waszych bliskich, każda więź ulega aż po kres żywota zerwaniu i musicie czekać na błogosławione spotkanie po śmierci. Nie dzieła i słowa tych, których rzeczywiście kochaliście i którzy byli wam drodzy, żyją i trwają w was i dokoła was. Odwiedzajcie tylko to miejsce i rozmawiajcie z nimi z miłością.

To, co jest w nich nieśmiertelne, będzie was otaczało i da wam odpowiedź. Wy kobiety, które straciłyście przedwcześnie mężów, idźcie do ich grobów i pytajcie: Czy prowadziłyśmy dom zgodnie z waszą wolą, czy wychowujemy nasze dzieci na bogobojnych ludzi? Odpowiedzą w waszym sercu i wrócicie do domu pocieszone i w pokoju. Wy dzieci, które musiałyście złożyć do ziemi ciała waszych rodziców, padnijcie nad ich grobami na kolana i proście, aby pomogli wam stać się porządnymi i dobrymi ludźmi.

Jeśli wasza modlitwa była żarliwa, a postanowienie mocne, prośba z pewnością wam pomoże. A wy, rodzice, którzy musieliście tu przynieść wasze ukochane dziecię, gdy w waszej wstrząsanej bólem duszy pobrzmiewa jeszcze pytanie: DLACZEGO? Dlaczego? Przyjdźcie do tego miejsca. Dopiero tu odnajdziecie waszego Boga, wasze boleściwe serce powoli podźwignie się, a wasze umysły z czasem ponownie zaznają spokoju i ukojenia..

Ale nie przychodźcie z pustymi rękami, przynieście zieloną gałązkę, bukiet polnych kwiatów zebranych przy drodze, dzbanek wody, kiedy jest sucho, aby napoić spragnione rośliny. Są to małe dary, a jednak radują dusze zmarłych; i także takie zewnętrzne gesty uświęcają bardziej te chwile i dają więcej ukojenia.

Podzieliłem ten cmentarz na dwie części, nie po to, żeby wytyczyć między nami granicę wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi. Ale ponieważ zdecydowałem, że majątek na zawsze pozostanie w rękach mojej rodziny, chciałbym oczywiście, aby groby poszczególnych pokoleń były koło siebie.
Pierwszym cichym mieszkańcem tego spokojnego zakątka jest moje biedne dziecko, które zabrała mi zeszłej jesieni podstępna choroba – zerwany przedwcześnie pąk. Muszę znów zakłócić jej pokój. Niech teraz spoczywa w spokoju!

Cmentarz [na co dzień] będzie zamknięty, a klucze będą się znajdowały u mistrza cegielni Klumpa, który będzie również sprawował nadzór na tym miejscem.

A teraz przekazuję Ci, droga polanowicka wspólnoto, ten cmentarz. Miejmy nadzieję, że minie jeszcze wiele czasu, zanim wprowadzi się tu pierwszy człowiek, który ucichł i zamilkł. Ale ta chwila musi jednak nadejść, a wtedy, proszę was, utrzymujcie swoje groby w porządku, aby ten cmentarz był jednym z klejnotów Polanowic. A teraz proszę pastora o poświęcenie. Walter von Gierke. 19064.



Opracowanie i fot. Paulina Kaczmarek, Nadgoplańskie Towarzystwo Historyczne, przypisy:

2Luise Joubert, Why are we here? http://archive.is/05lVv

wtorek, 7 listopada 2017

Wola Wapowska - historia kujawskiej wsi

Wola Wapowska, średniowieczna wieś służebna, położona w gminie Kruszwica, powiat inowrocławski, województwo kujawsko-pomorskie. Razem ze wsią Żerniki wieś liczy około 180 mieszkańców.

Nazwa wsi zaczerpnięta została prawdopodobnie od nazwy podatku, tzw. wolnizny, druga część nazwy, jak twierdzi część regionalistów i mieszkańców wsi, pochodzi od nazwiska: Wapowski. W XV wieku wieś była własnością kościelną, kapituły włocławskiej. W 1560 r. Wola Wapowska należała do parafii w Piaskach. Pod koniec XVI wieku w inwentarzu dóbr biskupstwa włocławskiego pojawia się skrócona nazwa osady: Wolia. Dokument wymienia nazwiska: Paweł Tomała, Błażej Wrona, Mateusz Wipa, Marcin Biegacz – gospodarzy zajmujących się uprawą roli i hodowlą bydła. W XIX wieku wieś liczyła 141 mieszkańców, w tym 32 ewangelików. Wieś posiadała i nadal posiada szkołę, w dokumentach pojawia się wzmianka o nauce w Woli Wapowskiej już w 1881 roku. Nowy budynek szkolny powstał na początku następnego stulecia, ówczesne media, w tym Dziennik Kujawski opisywały strajk szkolny przeciw germanizacji (zabór pruski) także w Woli Wapowskiej.

Po Wielkiej Wojnie, wieś liczyła około 30 dymów i około 300 mieszkańców, którzy oprócz uprawianiem roli i hodowli zwierząt zajmowali się również rzemiosłem. We wsi pracował kołodziej, kowal, nie brakowało również szynkarza, szewców i młynarzy. W czasach międzywojennych do wsi doprowadzono kolejkę wąskotorową cukierni. W tym też czasie, w roku 1925 powołano Ochotniczą Straż Pożarną we wsi. We wsi mieszkał znany i zasłużony dla Kujaw Michał Heber (1854-1936), działacz społeczny, niepodległościowy, przeprowadził się w 1883 r. do pobliskich Chełmc, gdzie objął gospodarstwo małżonki Elżbiety Kępskiej.

W Woli Wapowskiej urodził się Michał Michalak, rolnik, syn Jakuba i Marianny z domu Wyborskiej. Od 1910 roku był sołtysem a następnie członkiem Zarządu Gminy Wola Wapowska. Aktywnie uczestniczył w życiu Kółka Rolniczego, Ochotniczej Straży Pożarnej, Banku Ludowego i Stronnictwie Narodowym w Chełmcach. Zmarł 10 stycznia 1953 roku w Woli Wapowskiej.

Okres II wojny światowej spowodował zmniejszenie zaludnienia osady, a także zubożenie wsi. Mimo wszystko szkoła ocalała i po 1945 r. zaczęła ponownie działać dla 204 uczniów z okolic. Po wojnie działała kuźnia i rzeźnia, w latach 50tych XX wieku Wola Wapowska była siedzibą Gromadzkiej Rady Narodowej. W latach 60tych otwarto we wsi świetlice z kawiarnią, salą kinowo-teatralną, a także z biblioteką.

W latach 90tych przeniesiono zajęcia szkolne do nowego obiektu (budowę szkoły rozpoczęto 20 sierpnia 1988 r., imię Wincentego Witosa szkole nadano w czerwcu 1984 r.), tuż obok nowej remizy strażackiej, wieś należała administracyjnie do woj. bydgoskiego (1975-1998 r.). Strażacy mają na koncie wiele sukcesów (24 czerwca 2017 r. strażaczki z Woli Wapowskiej zajęły I miejsce w Zawodach Pożarniczych Powiatu Inowrocławskiego, w kategoriach: ćwiczeń bojowych, sztafecie pożarniczej i klasyfikacji ogólnej, zdobyły tym samym tytuł Mistrzyń Powiatu Ochotniczych Straży Pożarnych). W roku 2006 obchodzono jubileusz 125-lecia utworzenia pierwszej szkoły. Pięć lat później, w 2012 r. szkoła zorganizowała kolejne obchody, tym razem na sportowo, dzieci brały udział w różnego rodzaju konkursach, w tym czasie do szkoły uczęszczało 150 uczniów, nauczało 13 nauczycielek pod kierownictwem dyrektora Kontowicza. W 2014 r. do użytku oddano halę sportowo-rekreacyjną we wsi, o powierzchni zabudowy 637 m kwadratowego.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, źródła:
  • M. Borucki, Ziemia Kujawska pod względem historycznym, jeograficznym, archeologicznym i statystycznym…, Warszawa 1882,
  • Słownik geograficzny Królestwa Polskiego, Tom VIII, Warszawa, 1887,
  • Broszurka Szkoły Podstawowej im. Wincentego Witosa w Woli Wapowskiej z 1 września 1997 r.
  • E. Callier, Monografia Kruszwicy, 1895 r.,
  • Gazeta Pomorska, 130-lecie szkoły w Woli Wapowskiej, art. z 24.06.2012 r.
  • skan: Karte des Inowraclawer Kreises: Regr-Bezk- Bromberg 1834 r.


środa, 1 listopada 2017

Co ciekawego działo się w Chrośnie, koło Kruszwicy pod koniec XIX wieku?

Chrosno to niewielka kujawska wieś, położona w gminie kruszwickiej. Słynie z zabytkowego wiatraka i rzemiosła kowalskiego. W listopadzie 1893 r. we wsi odbył się egzamin z nauki czytania i pisania w języku polskim, co w czasach zaborów należy do bardzo odważnych ruchów polskich działaczy narodowościowych. Zajęcia we wsi prowadził p. Lorenz, który zaprosił księdza proboszcza z Kościeszek, aby podzielił się dobrym słowem i wsparciem. Przybyli także gospodarze: ojciec nauczyciela i pan Fołda z Chrosna. W egzaminie brało udział 90 dzieci, podzielonych na trzy oddziały. Wszystkie wypadły bardzo dobrze. Egzamin rozpoczęto od wyśpiewania pieśni: „matko niebieskiego Pana”, potem nastąpił katechizm i historia święta. Dzieci odpowiadały na wszystkie pytania poprawnie, pisanie i czytanie także nie stanowiło dla nich większego problemu. Potrafiły pięknie recytować po kilka wierszy i wyśpiewać pieśni: „Witaj, domku mój rodzinny”, czy: „Chłopek ci ja chłopek”. Egzamin zakończył się pieśnią kościelną: „Witaj królowo, matko litości”. Ksiądz proboszcz zachęcał w przemówieniu do dalszej nauki „tak dla nas drogiego języka” i dziękował nauczycielowi za poniesiony trudy i za pomyślną w skutkach pracę. Doprowadziło to do nieporozumienia z dozorem szkolnym, liczono że władze dopuszczą do dalszej nauki  ze względu na dobre wyniki.

Korespondencja zamieszczona została w Dzienniku Kujawskim z 8 listopada 1893 r., jednak nacisk germanizacyjny na szkoły wciąż wzrastał. Taka sytuacja doprowadziła do przyszłych strajków szkolnych (w Kruszwicy od 15 X 1906 do 14 VI 1907 r.). Dopiero po wyzwoleniu Kujaw przez powstańców wielkopolskich, dzieci polskie mogły się uczyć w języku ojczystym.


Opracowanie Bartłomiej Grabowski, na podstawie: znad Gopła, Dziennik Kujawski 1893, nr 32; M. Jackowiak, przebieg strajku szkolnego w Kruszwicy, art. z 1965 r. w: Zarys monograficzny Kruszwica. Fot. Koźlak w Chrośnie, archiwum Nadgoplańskiego Towarzystwa Historycznego.