czwartek, 29 grudnia 2016

Maksymilian Gorzycki (1900-1980)

Maksymilian Gorzycki, syn Teofila i Marii z domu Kemnitz, urodził się w Bachorcach, powiat inowrocławski 8.10.1900 r. Brał czynny udział z bronią w ręku w Powstaniu Wielkopolskim. W grudniu 1918 r. wstąpił jako ochotnik do oddziałów w Kruszwicy. Zorganizował grupę powstańców i stanął na ich czele, rozbroili Grenzschultz w Bachorcach. W marcu 1919 r. został przeniesiony do Poznania, 1 kompania telegraficzna. Był członkiem Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, nr legitymacji 993/By. Ożenił się z Heleną Olosch. Zmarł w Toruniu 31.12.1980 r. 







Opracowanie Bartłomiej Grabowski, źródła: Odpis skrócony aktu zgonu, legitymacja członka Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, nr. ew. 2744, wyd. 3 maja 1961 r.

środa, 28 grudnia 2016

Lista powstańców napisana przez Tomasza Staszewskiego





Własnoręcznie napisana przez podporucznika Tomasza Staszewskiego (Kruszwica) lista powstańców wielkopolskich z jego oddziału (imiona nazwiska, miejsce urodzenia i zamieszkania, stopień wojskowy, nr, 58 powstańców). Może na tej liście jest twój dziadek, prosimy o kontakt?

środa, 21 grudnia 2016

Wspomnienia powstańca wielkopolskiego Hieronima Paczanowskiego o walkach w Inowrocławiu

Dzięki udanym akcjom stopniowo zwiększało się nasze wyposażenie w broń i amunicję. Dotychczasowe powodzenie zachęcało nas do dalszych wypadów przeciw Niemcom. Kolejnym czynem naszej grupy bojowej było rozbrojenie na ówczesnym placu Klasztornym (późniejszym Obrońców Pokoju) 3 żołnierzy Landszturmu. Z przestraszonymi kolonistami z okolicznych gospodarstw, powołanymi pod broń, nie poszło nam trudniej niż w poprzednich wypadkach.

Drugiego stycznia 1919 roku bojówka nasza uczestniczyła w zajściach pod budynkiem poczty przy ówczesnej ulicy Fryderykowskiej (późniejszej królowej Jadwigi). m.in. został tam ranny w nogę nasz współtowarzysz Mieczysław Rodziński. Oprócz niego pamiętam tez uczestniczących w tej akcji braci Kanciaków, Rogowskich, Buraków, Czarneckiego, Stylego, Bryla, Karskiego, Chudyszewicza, Springera,Szczepkowskiego... Znając dobrze język niemiecki sam przemawiałem wówczas do otoczonych przez tłum, uzbrojonych żołnierzy niemieckich. Mówiłem im o abdykacji Wilhelma Ii, o rewolucji w Niemczech, o rozszerzeniu się powstania wielkopolskiego i pogromie Grenzschutzu. Apelowałem o zaniechanie oporu, bo i tak dni garnizonu inowrocławskiego są policzone...

Kolejnym czynem naszej bojówki po chwilowym opanowaniu sytuacji w mieście przez silny garnizon niemiecki, było przecięcie obok restauracji Muchy wodociągu, dostarczającego wodę do koszar 140 pułku. Akcja się powiodła i koszary przy ul. Dworcowej przez dłuższy czas były bez wody.

Kopia komunikatu po rozmowach przedstawicieli miasta z dowództwem niemieckim w dniu 2 stycznia 1919 r. Stwierdza on, że "Zasępca II Korpusu Armii Wyraził gotowość przedstawić w Szczecinie życzenie tutejszej polskiej ludności, żeby w najbliższym czasie rozwiązać garnizon Inowrocławia jeżeli nie składa się on z mieszkańców tutejszego; ich miejsce zajęliby ochotnicy z Inowrocławia i okolicy". Był to oczywiście manewr obliczony na zyskanie na czasie.

Nadszedł pamiętny dzień 5 stycznia – dzień bitwy o miasto połączonych oddziałów z Gniezna, Strzelna, Mogilna i Kruszwicy oraz naszych grup działających w Inowrocławiu. Całość walk koordynował ppor. Paweł Cyms z Gniezna, miejscem jego dowodzeni był Rąbin. W trakcie walk doszlusowały oddziały z Pakości i Janikowa. Niemcy umocnili się szczególnie na dworu kolejowym, w koszarach i w kilku innych punktach strategicznych w mieście.

Nasza grupa zajmowała pozycję na lewym skrzydle pod wiaduktem i ryglowała dworzec. Było nas 30 chłopa, pod dowództwem sierż. Mieczysława Ekerta. Wyznaczono nam zadanie niedopuszczania pomocy placówce niemieckiej na dworcu, który był obiektem kilku zawziętych ataków nacierających z okrążenia od strony szosy bydgoskiej oddziałów powstańczych. Walki ogarnęły całe miasto. Powstańcy stopniowo opanowywali jeden punkt oporu po drugim – pocztę, magistrat, sąd, elektrownię, gazownię. Tylko o dworzec, który przechodził z rąk do rąk toczyły się najkrwawsze boje. Padło wielu powstańców, ale i po stronie niemieckiej były znaczne straty. Niemcy górowali dzięki lepszemu uzbrojeniu. Nasi nadrabiali niedostatki broni, amunicji i wyszkolenia bojowego – odwagą i brawurą.

Kiedy odcięto dopływ prądu i gazu do koszar, a Niemcy zrozumieli, że są wyparci z całego miasta i otoczeni na dworcu i w koszarach, wysłali parlamentariuszy. Pertraktacje trwały długo, gdyż mjr Grolman, spodziewając się odsieczy z Bydgoszczy, chciał zyskać na czasie. Zdecydowana postawa polskiego dowodzenia sprawiła jednak, że Niemcy poczuli się zmuszeni ustąpić z miasta. Zawarte porozumienie gwarantowało im., dla uniknięcia dalszego przelewu krwi, wymarsz całym pułkiem z bronią w ręku, pod eskortą polskich oddziałów w stronę Bydgoszczy. Wycofali się, wśród objawów wrogości, następnego dnia – 6 stycznia wieczorem. Zamiast do Bydgoszczy odsunęli się tylko do Złotnik Kujawskich, gdzie się okopali i zajęli pozycję obronne.

Tymczasem powstańcy opanowali koszary, gdzie odkryli jeszcze znaczne zapasy karabinów, amunicji i granatów. W oparciu o to uzbrojenie zaczęto formować pierwsze oddziały Batalionu Grenadierów Kujawskich, które niezwłocznie opuszczały miasto, udając się na linię walk tworzącą na długie miesiące między Tarkowem, Lisewem Kościelnym i kilku dalszymi miejscowościami na front kujawski.


Opracowanie Bartłomiej Grabowski, w oparciu o wspomnienia powstańca wielkopolskiego Hieronima Paczanowskiego, napisane w 53 rocznicę czynu zbrojnego w lokalnej prasie, wyd. w styczniu 1971 r.

niedziela, 11 grudnia 2016

Bitwa nad Gopłem 1096 r. - przyczyny i skutki walki

Tragiczne losy spadły na Kruszwicę w XI w. Wciągnięto ją w wir dramatycznych sporów polskiej rodziny panującej i maczającego swe palce w tych wydarzeniach możnowładztwa. W toku walk Władysława Hermana ze swym „nieślubnym” synem Zbigniewem Kruszwica opowiada się po stronie „buntownika”. Czy jednak Zbigniew, który był tylko marionetką w rękach opozycji do palatyna Sieciecha, kierującego faktycznie państwem był rzeczywiście zdrajcą?

W osobie Zbigniewa widzieli opozycjoniści ważny atut w walce z palatynem. Mieli bowiem pośród siebie przedstawiciela panującej dynastii. Fiasko rozmów wrocławskich (bunt na Śląsku 1093 r.) i najazd czeski zmusiły palatyna i księcia do działań zbrojnych oznaczających wojnę domową. Dla Kruszwicy, która przeciwstawiła się rosnącej pozycji Sieciecha i umacnianiu władzy Hermana miało to poważne konsekwencję prowadzące do walk rycerstwa na terenie miasta.

O przebiegu tej wojny opowiadał nam Gall Anonim. Po opisie wstępnego etapu buntu podaje, co następuje (II 4-5): „Zbigniew zaś, widząc że wewnątrz grodu i zewnątrz odpadli odeń przywódcy, rozumiejąc, że niebezpieczną rzeczą było buntować się przeciw władzy, zwątpiwszy w wierność pospólstwa i we własne życie, w nocy zbiegł, wśród ucieczki wkroczył do grodu Kruszwicy, bogatego w rycerstwo, przyjęty chętnie przez mieszkańców. Ojciec wszakże bojąc, że Zbigniew tak bezkarnie uszedł oraz że go kruszwiczanie przyjęli, występując w ten sposób przeciw niemu samemu, z temże samem wojskiem udał się w pościg za uciekającym Zbigniewem i z wszystkiemi swemi siłami podstępuje pod gród kruszwicki. Zbigniew zaś, przyzwawszy na pomoc duże siły pogan i mając siedem szyków kruszwiczan, wyszedł z grodu i stoczył walkę z księciem Władyslawem; lecz Sprawiedliwy Sędzia rozsądził sprawę między ojcem a synem. Była to bowiem wojna gorzej niż domowa, gdzie syn przeciw ojcu, a brat przeciw bratu wzniósł zbrodniczy oręż. Tam też – wierzę w to – nieszczęsny Zbigniew zasłużył na klątwe ojcowską, która go czekała w przyszłości; tam też Bóg Wszechmogący księciu Władysławowi tak wielkie okazał miłosierdzie, że wystąpił nieprzeliczone mnóstwo przeciwników, a z jego żołnierzy poległo tylko bardzo niewielu. Tak wiele zaś rozlano tam ludzkiej krwi i taka masa trupów wpadła do przyległego grodowi jeziora, że od tego czasu wzdrygał się każdy dobry chrześcijanin jeść ryby z owej wody. W ten sposób Kruszwica opływająca dawniej w bogactwa i rycerstwo doprowadzona została prawie do wyglądu pustkowia”

Wojsko Władysława najprawdopodobniej nadciągnęło drogą Wrocław-Kalisz i Konin do Kruszwicy. Do walki doszło na zachodnim brzegu Gopła oraz na moście prowadzącym z zachodniego brzegu do grodu.

Słowo o królu. Władysław Herman po śmierci ojca rezydował w Płocku zarządzając Mazowszem. Za żonę wziął Polkę-poddankę z możnego rodu. Z jego strony taki związek obniżał pozycję zrodzonego z tego związku potomka, zaś z drugiej-gwarantowało poparcie możnych Dopomagało to Hermanowi w obaleniu króla Bolesława II Śmiałego. Z małżeństwa tego urodził się syn Zbigniew. Możni traktowali go jak prawowitego członka dynastii, ale duchowieństwo uznało Zbigniewa za dziecko nieślubne.

Po ucieczce z Polski króla Bolesława II, książę Władysław I Herman został powołany przez możnych panów na tron polski. Nie można jednoznacznie orzec, czy Władysław Herman był organizatorem opozycji a potem zbrojnego buntu przeciw bratu. Prawdą jest to, że Władysław Herman przyjął z rąk buntowników władzę, lecz nie wypędził brata ani z nim nie walczył. Nie wiadomo też co się stało z pierwszą żoną Władysława, prawdopodobnie odesłano ją do domu nie uznając jej za prawowitą żonę.

mąż wprawdzie rozumny, szlachetnego rodu i piękny lecz zaślepiony chciwością, przez którą wiele popełnił czynów okrutnych i nie do zniesienia” - Gall Anonim o Władysławie I Hermanie

Dnia 25 sierpnia 1085 r. z małżeństwa Władysława Hermana z Judytą urodził się Bolesław. W kilka miesięcy po narodzinach zmarła jego matka. Władca Polski poślubił siostrę cesarza Henryka IV, Judytę Marię. Za jego namową, pierworodnego syna Władysława Hermana, Zbigniewa odesłano do klasztoru w Quedlinburgu (Niemcy).

Panowanie Władysława I było okresem zamieszek i znacznego upadku powagi monarszej. Książę stał się niemal bezwolnym narzędziem w rękach możnych rodów występując nawet przeciwko swoim synom.

Historyk Paweł Jasienica pisał o Władysławie: „to władca – popychadło w rękach swoich i obcych, człowiek pozbawiony talentu i ambicji, skłonny tylko odo intryg i podstępnych okrucieństw; ociężały i schorowany.”

Osadzony na tronie przez możnych i rycerzy, sprawował rządy przy współudziale wojewody Sieciecha. Podejmowane przez nich próby umocnienia władzy książęcej spowodowały sprzeciw możnych, którzy podburzyli przeciw księciu jego synów. Po długotrwałych walkach z rycerstwem polskim książę musiał zgodzić się na banicję Sieciecha i podzielenie kraju pomiędzy synów – Zbigniewa i Bolesława, sobie zostawiając Mazowsze. Zmarł w Płocku 4 czerwca 1102 r. i tam został pochowany.

Zbigniew, syn Władysława Hermana z nieprawego łoża, opanował miasto w 1096 r. „Otoczył Władysław zamek, gdzie Zbigniew zaciężny lud Pomorski osadził na straży, a sam z kilką swemi zastępami wyszedł w pole dla wstępnego boju. Wydana bitwa nad Gopłem. Nagnał ich Król do wody ; tam dopiero oskoczony częścią potopiono, częścią z taką srogością wycinano, że za świadectwem kronikarzów prócz napełnionych trupami pól okolicznych, napełniło się jezioro martwemi ciały, a woda krwią zjuczona i topielcami zaśmiardła, przez czas długi połów rybny zatrzymała. Zbigniew uciekł do zamku, gdzie go żywcem dostano. Król rozgniewany na kruszwicanów, buntu pomocników, podał miasto na pustynią i rabunek rycerstwa. Od tego czasu kronikarze naznaczają epochę nikczemności jego, że więcej do pierwiastkowego stanu przyjść nie mogło” (wg. Naruszczewicza, [w: Starożytna Polska pod względem historycznym, jeograficznym i statystycznym, opracowanie M. Baliński i T. Lipiński, t. 1, Warszawa 1843 r.)

Kilka słów o synach Władysława Hermana. Bolesław miał kilkanaście lat kiedy doszło do bitwy nad jeziorem Gopło. Mimo tych wydarzeń w późniejszych latach wspólnie panował razem z przyrodnim bratem Zbigniewem, księciem Polski z rodu Piastów w latach 1102-1107.

Dopóki Władysław Herman rezydował w Płocku zarządzając Mazowszem, Zbigniew rósł szczęśliwie na jego dworze. Dramat Zbigniewa zaczął się, gdy jego ojciec Władysław został królem Polski. Najpierw rozstał się z matką, potem został oddany na naukę do Szkoły Katedralnej w Krakowie, a następnie do klasztoru w Quedlinburgu.

Książę Bolesław osierocony przez matkę zaraz po urodzeniu, już w dzieciństwie stał się obiektem intryg politycznych w sporze między wojewodą Sieciechem a opozycją. Zarzucała ona Sieciechowi dążenie do pozbycia się synów księcia Hermana i chęć opanowania tronu. Po śmierci ojca, bracia Zbigniew i Bolesław wspólnie sprawowali władzę na ziemiach polskich – Zbigniew władał na Mazowszu i w Wielkopolsce, Bolesław rządził w Małopolsce i na Śląsku. Wspólnie decydowali o polityce zagranicznej.

W cztery lata po śmierci ojca między braćmi doszło do ostrego zatargu. Powodem miała być rzekoma zdrada Zbigniewa wobec Bolesława. Wybuchła wojna domowa zakończona wypędzeniem księcia Zbigniewa z kraju. Przegrany szukał schronienia na Rusi, później u Czechów. Sprawę wypędzenia z kraju księcia Zbigniewa wykorzystał król Niemiec Henryk V najeżdżając ziemie polskie. Bolesław zdołał przeciwstawić się wrogowi. Po zwycięstwie, w 1110 r. pozwolił bratu wrócić z banicji. Nie chciał jednak dzielić się ładzą z bratem i za namową doradców, Bolesław krzywousty oskarżył Zbigniewa o wrogie knowania, uwięził go, po czym kazał oślepić. Ten okrutny postępek spowodował śmierć Zbigniewa i wywołał wielkie poruszenie wśród poddanych. Czyn ten spotkał się również z potępieniem ze strony Kościoła i możnych panów. Bolesław III Krzywousty zmarł 28 listopada 1138 r.

Podsumowując Zbigniew był obiektem przetargu między dwiema grupami możnowładztwa: rokoszanami i stronnikami Sieciecha, który wspierał księcia panującego, Władysława Hermana. „Ponieważ jednak swoi przeciw swoim nie chcieli prowadzić wojny, ojciec wbrew własnej woli zawarł pokój z synem” G.A. Po przejściowym pogodzeniu się i uznaniu uprawnień dynastycznych Zbigniewa, przekazaniu Śląska jako uposażenia, Sieciech powoli obietnicami, darami, intrygami przeciągnął na swa stronę większość panów śląskich. „Zbigniew zaś widząc, że wielmoże w samym Wrocławiu i na zewnątrz opuścił go, i rozumiejąc, że trudno jest wierzgać przeciw ościeniowi, niepewny wierności...” Nie wiadomo, czy to własnej decyzji Zbigniew uciekł, czy otoczenie narzucało mu swą wolę? Czy to on, wychowanek krakowskiej szkoły katedralnej i księży osiadłych przy jakimś saskim klasztorze mniszek, potrafił porozumieć się z pogańskimi jeszcze Pomorzanami i ściągnąć ich na pomoc, czy też to jego starsi i bardziej doświadczeni stronnicy prowadzili całą grę w jego imieniu? W rozrachunku wewnątrz klasy panującej dynastyczni przywódcy odpowiadać musieli za czyny swego otoczenia. Zbigniew więc winien był w odczuciu panów i rycerzy „tej wojnie gorzej niż domowej, gdzie syn przeciw ojcu, a brat przeciw bratu wniósł zbrodniczy oręż...” przypłacił ten występek falą niepowodzeń, aż dosięgła go zguba. Po klęsce pod Kruszwicą trafił Zbigniew do prawdziwego więzienia w grodzie Sieciecha na Mazowszu.

W Kruszwicy już w drugiej połowie X w. istniał wczesnopiastowski gród państwowy, z ośrodkiem kultu – kościołem pw. św. Wita. Gród ten, otoczony potężnym wałem drewniano-ziemnym, zajmował znaczną część ówczesnej wyspy. Jego załoga kontrolowała przebiegające przez rejon goplański szlaki wodne i lądowe oraz przeprawy i mosty. Wiemy, że znaczenie grodu wzrosło w XI w., gdy oprócz funkcji militarnej, spełniał też rolę administracyjno-rezydencjonalną, polityczną i kulturalną. Tamże znajdowała się siedziba władcy, przebywającego tu okresowo. Wtedy też Kruszwica stanowiła dogodną bazę dla penetracji Pomorza i Mazowsza przez Piastów. W grodzie rezydowali rzemieślnicy, rozwijał się ożywiony handel wymienny. Apogeum drewnianego grodziska przypada na drugą połowę XI w. był to tragiczny dla kruszwiczan finał walk dynastycznych, zakończony spustoszeniem. Na przełomie X i XI w. doszło do wzmocnienia umocnień obronnych na wzór innych polskich obiektów, nowy gród obejmował obszar dawnego grodu z X w., czyli ku północy sięgał linii dzisiejszej ulicy Zamkowej (wg. A. Cofta-Broniewska, Zarys Monograficzny Kruszwicy, Toruń 1965 r.). Gród posiadał potężne drewniano-ziemne wały, liczące 6-7 m wysokości i 14 m szerokości u postawy.

Dlaczego Zbigniew i kruszwicka armia zdecydowali się opuścić warownie i stoczyć bitwę poza nią, pozostaje zagadką, a może początkowo bitwa rozegrała się w grodzie, a wojska „buntownika” zostały zmuszone do jego opuszczenia po spaleniu, możemy się tego tylko domyślać, przyszłe badania archeologiczne mogą rozwiązać sprawę.

Zagadkowa jest również data, część badaczy opowiada się że bunt zakończył się w 1093 r., inni, że nastąpiło to dopiero w 1096 r. Niezależnie od tego, którą z dat przyjmujemy, koniec buntu oznacza koniec wszechwałdzy Sieciecha. Po buncie wrocławskim musiał działać w innych warunkach, bo opozycjoniści mogli mu teraz przeciwstawić synów Władysława Hermana.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, źródła:

  • E. Bartkowski, Książęta i królowie Polscy, Toruń 1999 r.
  • Starożytna Polska pod względem historycznym, jeograficznym i statystycznym, opracowanie M. Baliński i T. Lipiński, t. 1, Warszawa 1843 r.
  • W. Hensel, A. Broniewska, Starodawna Kruszwica, Od czasów najdawniejszych do roku 1271, Wrocław 1961 r.
  • Poczet królów i książąt polskich, pod. Red. A. Garlicki, Warszawa 1996 r.
  • Zamek kruszwicki, praca zbiorowa; W. Dzieduszycki, M. Maciejewski, M. Małachowicz, Kruszwica 2014 r.
  • S. Szczur, Historia Polski średniowiecznej, Kraków 2002 r.
  • Zarys monograficzny Kruszwicy, pod. red. J. Grześkowiak, Toruń 1965 r.

czwartek, 8 grudnia 2016

Działalność niepodległościowa na terenie Kruszwicy i Inowrocławia, w przeddzień powstania wielkopolskiego 1918 r.

Rok 1918 był dla Europy czasem wielkich przemian, rewolucji. Zmęczeni czteroletnią krwawą wojną narody nie mogły się doczekać końca przelewu krwi i rosnącej nędzy. Jedna i druga strona, a przede wszystkim społeczeństwo pragnęły jak najszybciej zakończyć wojnę. Walki przyniosły śmierć 10 milionom ludzi, kalectwo kolejnym 20 milionom oraz straty materialne i wydatki przekraczające łącznie 200 miliardów dolarów. Na nowo zaczęły działać, również w Polsce, ruchy wolnościowe. 3 listopada zbuntowała się najpierw w Kilonii, potem w innych portach marynarka niemiecka – flota wojenna. Zaczęły powstawać w wojsku niemieckim na froncie i w miastach rady żołnierskie i robotnicze. 9 listopada wybucha rewolucja w Niemczech, która detronizuje cesarza Wilhelma II i proklamuje republikę. 11 listopada w lasku Campiegne Niemcy podpisują zawieszenie broni. Austro-Węgry uczyniły to 18 dni wcześniej. 3 listopada na Węgrzech wybucha rewolucja. Ogłoszona zostaje republika. Na frontach ogólne rozprężenie. Masowo wracają zdemobilizowani i dezerterujący żołnierze.

W tym samym czasie 11 listopada 1918 roku proklamowana zostaje niepodległość Polski obejmująca obszary dawnego zaboru rosyjskiego i austriackiego. Niemcy zobowiązują się opuścić tereny zajęte po 1 sierpnia 1914 r. O innych terenach, w tym także Wielkopolski, Kujaw i Pomorza miała zadecydować konferencja pokojowa. Rewolucję niemiecką i paraliż administracji zaborczej umieli wykorzystać Polacy.

Całej sprawie przyglądały się miasta ówczesnego Wielkiego księstwa Poznańskiego. Do największych należały Poznań, Bydgoszcz i Inowrocław. Obserwując sytuację zaborcy za pośrednictwem mediów donoszono o wszystkim społeczności księstwa. Jednym z prężnie rozwijającym się w tym okresie pism był „Dziennik Kujawski” redagowany przez póżniejszego komisarza Naczelnej Rady Ludowej Adama Poszwińskiego pisał m.in. „Żegnamy go świadomością krzywd pod jego rządami nam wyrządzonych” - donosząc o detronizacji i ucieczce do Holandii cesarza Wilhelma II.

Do Inowrocławia dociera informacja o wybuchu rewolucji w Berlinie, wówczas powstaje Rada Żołnierska w miejscowym garnizonie składająca się ze 140 pułku piechoty i 53 pułku artylerii polowej. Główne siły obu tych jednostek przebywały wówczas na foncie. Na czele Rady Żołnierskiej stanął podoficer H. Burchardt, sprzyjający sprawie Polskiej, wspierało go trzech oficerów: mjr Rosenthal, kpt. Haffner i ppor. Reuter. Równocześnie, na wieść o rewolucji niemieckiej, ujawnił się zawiązany na początku listopada 1918 r. przez polskich działaczy wzorem analogicznych komórek w Wielkopolsce Tajny Międzypartyjny Komitet Obywatelski. Składający się głównie ze starszej generacji działaczy endeckich, a także działaczy komitetów wyborczych, aktywistów społecznych okolicznych ziemian, miejscowej inteligencji. Kupiectwa, duchowieństwa o bogatszych chłopów. Przywódcą TMKO, został Adam Poszwiński redaktor „Dziennika Kujawskiego”. Powstała także grupa złożona z młodych działaczy „Organizacja Narodowa”, której celem było „stawić czoła i wszelkimi środkami bronić sprawy polskiej przed wpływem i wszystkimiemu, co polskości zagraża. Dla lepszego urzeczywistnienia celu, pozostaje charakter organizacji tajny”. Członkowie tej organizacji i pozostający poza nią zwolennicy zbrojnego ruchu niepodległościowego, wśród których znaczną rolę odgrywali dawni oficerowie, podoficerowie i żołnierze polscy armii niemieckiej zawiązali Tajny Komitet Wojskowy w Inowrocławiu, który opracowując plany zbrojnego wystąpienia oraz przygotowując i ćwicząc w tym kierunku młodzież i starszych, odegrał poważną rolę w organizacyjnym przygotowaniu powstania. Tymczasem inowrocławska Rada Żołniersko-Robotniczo-Obywatelsko w większości Polacy, podejmuje w pierwszym rzędzie starania o rozbicie niemieckiego aparatu władzy, przede wszystkim przez usunięcie z niego elementów hakatystycznych, i przejęcie go w ręce polskie. Do tego czasu bowiem Polacy nie mieli ani jednego swego przedstawiciela we władzach miejskich.

W wyniku owych starań do magistratu inowrocławskiego weszło 9 Polaków, a rada miejska została uzupełniona 30 obywatelami polskimi. Radnymi wówczas zostali m.in. Wacław Bolz, Seweryn Chojnacki, Józef Czapla, Józef Eckert, Maksymilian Gruszczyński, Stanisław Jałoszyński, Bolesław Wojkowski. Dużym sukcesem nowej rady było usunięcie Eschenbacha ze stanowiska nadburmistrza, jego miejsce zajął dr Arter, którego agendy przejął z kolei Polak adwokat Radwański. Odwołano także niemieckiego inspektora szkolnego, powierzając jego funkcję na powiaty: inowrocławski, strzeliński i mogileński polskiemu proboszczowi z Inowrocławia ks. Antoniemu Laubitzowi. W ten sposób przerwano trwającą od kilkudziesięciu lat germanizację dzieci polskich. W szkołach pod koniec listopada wszystkie przedmioty nauczano w języku polskim, wprowadzono obowiązkowe nauczanie języka ojczystego, zachowując niemiecki tylko, jako jeden z pozostałych przedmiotów nauczania. Osiągnięcie to zapisało się jako pierwsze po latach trwające zwycięstwo polskości na Kujawach.

Rada powstała również w Kruszwicy. Jako pełnomocnik tej Rady przybył do miasta ks. Wilkans w celu zorganizowania podobnej instytucji jak w Poznaniu, czy Inowroclawiu. Niestety, w ogólnie panującym chaosie sprawa nie była uprzednio dostatecznie przygotowana i uzgodniona z miejscowymi przywódcami większości polskiej. Jakkolwiek ks. Wilkans na wiecu zwołanym na rynku przemawiał w duchu polskim, w wyniku przeprowadzonych wyborów do Rady weszli sami Niemcy. Choć zachowanie się Rady w swej działalności było nienaganne i na pozór przychylne wobec ludności polskiej, sam skład jej nie budził zaufania u Polaków.

Julian Czosnowski

Rada Żołniersko-Robotnicza miała do swej dyspozycji 50 żołnierzy, tak zwanego Heimatschutzu (niemieckie oddziały „ochrony ziemi rodzinnej”), przysłanych z garnizonu inowrocławskiego. Oddział ten mający rzekomo zapewnić bezpieczeństwo ludności, w świadomości Polaków stanowił groźbę dla wszelkich odruchów narodowych. Toteż wzorem innych miast utworzyła się czysto polska Rada Ludowa, w skład której weszli poważniejsi obywatele, prezesi stowarzyszeń oraz żołnierze z frontu, byli aktywni członkowie organizacji polskich. Między innymi: Roman Marcinkowski, Wacław Sołtysik, Zygmunt Prusinowski, Kazimierz Pelz, Julian Czosnowski, Wacław Burchardt, Tadeusz Korłowski, Jan Ceremus, Stanisław Miśkiewicz, Franciszek Nowicki. Rada ta wysłała delegację do Rady Żołniersko-Robotniczej, domagając się, aby do swego składu dokooptowała delegatów polskich. Gdy tę propozycję pominięto milczeniem, postanowiono zreorganizować Radę Ludową i przystąpić do zrzeszenia wszystkich osiągalnych, zdemobilizowanych żołnierzy, wtajemniczając ich w dalsze cele, tj. przejęcia władzy w polskie ręce. W skład zarządu weszli prócz wymienionych członków podporucznicy z armii niemieckiej: Czesław Prusinowski, Ignacy Nowak, Antoni Nowak, Józef Urbanek i inni. Przewodniczącym nowej Rady wybrano doskonałego organizatora Wacława Sołtysika, sprawy zaś wojskowe powierzono Czesławowi Prusinowskiemu. Teren Kruszwicy i okolicznych wsi podzielono na rejony, przydzielając je członkom Zarządu na werbunek. W krótkim czasie zdobyto 450 członków.

kpt. Czesław Pobóg-Prusinowski ps. "Auerbach"

Napięcie wśród mieszkańców wzrosło, gdy w końcu listopada przybył do Kruszwicy batalion Grenzschutzu (niemieckie odziały „obrony granic”), liczący 600 żołnierzy. Dowódca batalionu kapitan Contack i jego sztab oraz 200 żołnierzy zakwaterowało się w mieście, 400 zaś rozlokowano placówkami we wsiach wzdłuż byłej granicy rosyjsko-niemieckiej. Placówki obsadziły wioski: Jerzyce, Rzeczyce, Witowice, Chełmce, Głębokie, Zaborowo, Maszenice, Piaski, Skotniki i Papros, na linii długości 20 km.

Wydarzenia te pokrzyżowały zamysły organizacji polskiej. Z uzbrojonymi siłami niemieckimi należało się poważnie liczyć, a dalsze prace organizacyjne zakonspirować. Ponieważ prace dotychczasowe nie uszły uwagi Rady Żołniersko-Robotniczej, Rada Ludowa zdecydowała zgłosić swoje istnienie kapitanowi Contackowi. Jako cel organizacji podano: pomoc materialną zdemobilizowanym żołnierzom, staranie o pracę, udzielanie porad prawnych itp. Contack zaakceptował istnienie organizacji.

W kilka dni później, w celu zbadania sprawności i stanu gotowości zreformowanej organizacji, zarządzono przedpołudniową zbiórkę na rynku kruszwickim. Po apelu zgromadzeni żołnierze mieli udać się w zwartych szeregach do kościoła.

Poinformowano Kapitana Contacka, że chodzi tutaj o udział żołnierzy w nabożeństwie o charakterze dziękczynnym, za szczęśliwy powrót z wojny. Na zbiórkę przybyło 500 byłych żołnierzy armii pruskiej, ubranych w niemieckie mundury, przebrane biało-czerwonymi kokardami. Pruskie emblematy na czapkach żołnierze zastąpili polskimi orzełkami.

Olbrzymie wrażenie na mieszkańcach Kruszwicy i na sztabie kpt. Contacka, wywarła maszerująca z rynku potężna, jak na tak niewielkie miasto kolumna. Kolumnę, ze sztandarem kruszwickiego „Sokoła”, prowadził ppor. Prusinowski. Żołnierze maszerowali w luźnym szyku, nie podzieleni na kompanie, aby nie wzbudzać podejrzeń Niemców.

W niespełna trzy dni po manifestacji Zarząd Rady wysunął wobec Contacka postulat o przyjęcie zwolnionych żołnierzy do straży pogranicznej i uzupełnienie jej placówek w połowie Polakami. Jako powód żądania podano: 1) danie zajęcia zdemobilizowanym, bezrobotnym żołnierzom, 2) wzmożenie zaufania ludności do takiego składu osobowego placówek.

Kpt. Contack zapewnił delegatów o słuszności żądań, obiecując sprawę przedstawić swej władzy. Dni mijały bez rezultatu. Przeciwnik grał na zwłokę, nie dowierzając Radzie i śledząc jej działalność. Ścisłej inwigilacji dowodzi wydarzenie w Cukrowni. Gdy robotnicy Cukrowni z pobudek ekonomicznych urządzili na zamkniętym podwórzu zebranie, rychło zjawił się Contack ze swoim sztabem i strażą. Wyraził niezadowolenie, że nie zgłoszono u niego zebrania i dowiadywał się, czy są obecni Sołtysik i członkowie Straży Ludowej. Fakty te zmusiły Radę do wzmożenia pracy organizacyjnej i większego zakonspirowania się. Zebrania odbywały się w mieszkaniach prywatnych albo w lokalu Daleszyńskiego czy Szeferowej. Nawiązano porozumienie z obywatelami wiosek pogranicznych z załogą Grenzschutzu, wtajemniczając ich w plany i zlecając dalszą pracę organizacyjną. Wkrótce poczyniono przygotowania do wyzwolenia Kruszwicy i Inowrocławia.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, Źródło: publikacja Franciszka Nowickiego, Wspomnienie o udziale Kruszwiczan w Powstaniu Wielkopolskim 1919 r., Toruń 1965; J. Brodziński, Powstanie Wielkopolskie w Inowrocławiu 1918-1919, w 50 rocznicę, Inowrocław 1956 r. 



wtorek, 6 grudnia 2016

Kpt. Czesław Pobóg-Prusinowski (1893-1924)

Kpt. Czesław Pobóg-Prusinowski ps. „Auerbach” (ur. 16.X.1893 r. w Rudczanach, w pow. inowrocławskim, zm. 31.II.1924 r. w Poznaniu). Był synem przemysłowca z Kruszwicy. Po ukończeniu gimnazjum w Inowrocławiu kontynuował naukę w Szkole budowlanej w Poznaniu. W czasie I wojny światowej został wcielony do Armii Cesarstwa Niemieckiego. Walczył na froncie zachodnim początkowo jako artylerzysta, a następnie obserwator lotniczy i saper. Awansował na podporucznika. Był jednym z organizatorów i uczestników powstania wielkopolskiego w Kruszwicy. W lutym 1919 roku jako szef sztabu Grupy generała Konarzewskiego wziął udział w walkach o Lwów. Następnie dowodził kompanią XIV Batalionu Saperów na wojnie z Ukraińcami i bolszewikami. Wyróżnił się 14 sierpnia 1920 roku w walce pod Okuniewem prowadzonej w ramach Bitwy Warszawskiej. Od grudnia 1920 roku do stycznia 1921 roku pełnił obowiązki dowódcy XXIII Batalionu Saperów w Poznaniu.

Od lutego 1921 roku działał na terenie Górnego Śląska. W trakcie III Powstania dowódca grupy destrukcyjnej „UE”, a następnie dowódca grupy fortyfikacyjno-operacyjnej „Wschód”.

Po zakończeniu działań wojennych odbył roczne przeszkolenie wojskowo-techniczne w Kościuszkowskim Obozie Szkolnym Saperów w Warszawie. W latach 1922-1923 dowodził XVII Batalionem Saperów w Poznaniu. 3 maja 1922 roku został zweryfikowany w stopniu kapitana ze starszeństwem z 1 czerwca 1919 roku i 81. lokatą w korpusie oficerów inżynierii i saperów. Jego oddziałem macierzystym był wówczas 1 Pułk Saperów w Wilnie. W 1923 roku objął dowództwo XIV Batalionu Saperów w Poznaniu i jednocześnie pełnił funkcję referenta technicznego 14 Dywizji Piechoty.

Utonął 31 marca 1924 roku w Poznaniu w czasie działań przeciw powodziowych na rzece Warta. Msza żałobna odbyła się w poniedziałek 7 kwietnia 1924 roku o godz. 17.00 w Kościele Garnizonowym w Poznaniu. Zwłoki kapitana Prusinowskiego zostały odnalezione w środę 16 kwietnia 1924 roku w odległości około 200 m od miejsca, w którym utonął. Pochowany następnego dnia na Cmentarzu Garnizonowym w Poznaniu. Kondukt maszerował z kaplicy Szpitala Okręgowego Nr 7.Trumnę, pokrytą licznymi wieńcami umieszczono na pontonie, zaraz za nią prowadzono konia śp. kapitana Prusinowskiego”. W ceremonii pogrzebowej wziął udział między innymi prezydent Poznania Cyryl Ratajski. Pomnik nagrobny na cmentarzu ufundowali żołnierze 7 Pułku Saperów Wielkopolskich.

Ordery i odznaczenia: Krzyż Srebrny Orderu Wojskowego Virtuti Militari, Krzyż Walecznych, Srebrny Krzyż Zasługi odznaczony pośmiertnie 30 grudnia 1924 roku, Krzyż Obrony Lwowa, Odznaka Frontu Litewsko-Białoruskiego.

  • Fot. http://www.cyryl.poznan.pl/ autor R.S. Ulatowski.
  • Źródła: Dziennik Personalny Ministerstwa Spraw Wojskowych Nr 60 z 27 czerwca 1924 roku, s. 361; A. Górski, Ofiara obowiązku, Kurier Poznański nr 81, 5.IV.1924 r., http://europa.niflheim.pl/ i pl.wikipedia.org.



niedziela, 4 grudnia 2016

Uzbrojenie powstańców wielkopolskich 1918-1919 r.

Kruszwica tuż przed wybuchem powstania wielkopolskiego dysponowała 500 żołnierzami, spora część tej utworzonej z inicjatywy Rady Ludowej wojaków, była już po solidnym szkoleniu pruskim, a także miała za sobą trudy wojaczki, ironicznie w wojsku zaborczym. O sile weteranów, którzy powrócili z frontu przekonał się kapitan Contack – dowódca wojska niemieckiego w Kruszwicy, który zezwolił na przemarsz przez rynek potężnej jak na warunki 3-tysięcznego miasteczka kolumny. Kolumnę prowadził ppor. Prusinowski, żołnierze maszerowali w luźnym szyku, aby nie wzbudzać podejrzeń Niemców.

Wkrótce Kruszwica uwolniła się od okupanta, był to czyn godny podziwu wystąpić przeciw 600 doskonale uzbrojonych żołnierzom (200 w mieście) zakwaterowanych na terenie gminy, zdobyć na nich broń, oszczędzając przy tym amunicję. Trzeba było wielkiego sprytu, odwagi i doświadczenia oficerów takich jak Kazimierz Dratwiński, czy wspomniany Prusinowski, aby plan ten się powiódł. Po zdobyciu Kruszwicy, powstańcy z naszych okolic ruszyli pomóc kolegom z Inowrocławia. Miasto było ważne dla powstańców nie tylko ze względów na morale, ale także znajdujące się w mieście uzbrojenie i mundury, których brakowało na wyposażeniu utworzonych oddziałów.

Sylwetka żołnierza powstańczego w latach 1918-1919 składała się z umundurowania, oznaki, odznaki, oporządzenia i oczywiście uzbrojenia. W przypadku powstańców wielkopolskich, ze zrozumianych względów, podobnie jak podstawą munduru był uniform niemiecki, tak i niemiecka broń była używana przez całe powstanie. Wbrew spotykanym niekiedy opiniom, nie było jej wiele – przynajmniej w początkowym okresie powstania dowództwo zalecało daleko idącą oszczędność w korzystaniu z uzbrojenia i zużycia amunicji. Sprawa była bardzo istotna, gdyż w Wielkopolsce, żywnościowym zapleczu całej Rzeszy, nie było większych fabryk zbrojeniowych. W dniu 12 stycznia, według raportu pułkownika Juliana Stachiewicza, szefa sztabu DG w Poznaniu dla Naczelnego Dowództwa Wojsk Polskich w Warszawie, w rejonie było tylko 30 tysięcy karabinów różnych systemów i po 50 naboi na karabin; poza tym dysponowano materiałem do wykonania 2 milionów ładunków. Wiosną 1919 r. armia wielkopolska liczyła natomiast około 120 tysięcy żołnierzy, z tego 72 tysiące w formacjach liniowych. Ludzi tych należało odpowiednio wyposażyć i uzbroić – i cel ten osiągnięto.

Generał Józef Dowbor – Muśnicki (po lewej), niemal natychmiast po objęciu stanowiska Głównodowodzącego Sił Zbrojnych w byłym Zaborze Pruskim, przystąpił do organizowania systemu zaopatrywania wojska w uzbrojenie i amunicję. Broń nowszych systemów kierowano do oddziałów liniowych i nowo formowanych, starszą kierowano do uzbrojenia formacji pomocniczych i starano się ją magazynować. Powtórzono bezwzględny nakaz oddawania broni posiadanej przez osoby cywilne, wymagano zbierania łusek po zużytych nabojach karabinowych i artyleryjskich. Sytuacja poprawiła się nieco z chwilą uruchomienia na Głównej w Poznaniu wytwórni amunicji strzeleckiej. Wprowadzono też nagrody pieniężne dla zdobywców broni w walce. Od stycznia 1919 r. głównym źródłem uzbrojenia dla armii powstańczej było zdobywanie broni na przeciwniku; szczególnie owocne okazało się zdobycie 5 stycznia Inowrocławia, gdzie uzyskano kilkanaście karabinów maszynowych i ponad 1,5 tysiąca karabinów, umundurowanie na 3 tysiące żołnierzy, 100 tysięcy naboi karabinowych i 2 tysiące granatów ręcznych.


Podstawą uzbrojenia powstańców wielkopolskich był karabin niemiecki systemu Mausera wz. 98 (obrazek na górze) i 88. Udało się w nie wyposażyć pułki strzelców (piechoty). Straż Ludowa otrzymała karabiny wz. 71 i karabiny obcych systemów. Nowoczesny na owe lata karabin Mauser 98 (kal. 7,92 mm), był bronią powtarzalną, pięciostrzałową, z dostosowanymi doń bagnetami różnych wzorów. Do broni tej dostosowane było oporządzenie, zwłaszcza dwie potrójne ładownice noszone na pasie głównym, obok łopatki, manierki – granatów trzonkowych. Uzupełnieniem wyposażenia była też maska przeciwgazowa i plecak lub tornister wz. 1895; a także hełmy stalowe.

Oficerowie i podoficerowie używali broń krótką, przeważnie niemieckie Lugery wz. 08 (czyli Parabellum, kal. 9 mm, obrazek po lewej) oraz Mausera wz. 96 (kal. 7,63 mm), niekiedy z dostawionym drewnianym futerałem mogącym spełniać rolę kolby . Etatowym rewolwerem armii pruskiej były w tym czasie pistolety wz. 83 i 79, rzadziej zdarzały się pistolety Steyer, Bayard, Browning, Dreyse i Roth – Saver.

Podstawową bronią zespołową w armii wielkopolskiej był niemiecki ciężki karabin maszynowy Maxim 08 (7,92 mm, obrazek na dole), przewożony na czterokołowych wozach. Poza tym używano lekkiego karabinu maszynowego Maxim 08/15 oraz miotaczy min, czyli moździerzy.


Ogromna różnorodność wzorów występowała w broni białej, konkretnie w szablach i płaszczach używanych przez żołnierzy Wojsk Wielkopolskich. W zasadzie używano tu wszelkich wzorów z armii niemieckiej, z usuniętymi cyframi cesarskimi. Po przybyciu do Wielkopolski oficerów z dawnego I Korpusu Polskiego pojawiły się również szable polskie wz. 1917 (ob. na dole) i szable rosyjskie. Charakterystycznej kozackiej „szaszki” używał sam gen. J. Dowbor – Muśnicki. Sam przy tym łamał własny rozkaz z 24 stycznia, w którym nakazywał oficerom noszenie bagnetu z temblakiem; szabla przysługiwała tylko oficerom kawalerii.

Często spotykać można fotografie przedstawiające kosynierów – powstańców w zwartym szyku. Mimo że na Kujawach miejscowe dowództwo nakazywało tworzenie takich oddziałów, w rzeczywistości kosynierzy byli formacją symboliczną, nawiązująca do polskiej tradycji powstańczej i w 1919 r. w walce nie występowali z kosami.

Kawaleria wielkopolska używała karabinów Mausera wz. 98 i Mannlichera-Mausera wz. 88 – będących skróconą wersją broni używanej w piechocie. Ponadto ułani uzbrojeni byli w szable oraz lance stalowe wz. 1890 n. A (1893) używane w kawalerii pruskiej. Były to stalowe rury zakończone czwórgraniastym grotem, opatrzone czterema mosiężnymi uszkami służącymi do przymocowania proporczyka. Lance trzymano wsparte tylcem w skórzanej tulejce przy prawym strzemieniu. W kawalerii wielkopolskiej używano szabli wz. 1852 i 1852/79. a także pałaszy wz. 1889. Z czasem szablę artyleryjską wz. 1896. Troczono ją przy siodle, za lewą nogą jeźdźca. Oficerowie z reguły używali polskich szabel wz. 1917.


Artyleria powstańcza i Wojsk Wielkopolskich używała dział niemieckich i zdobycznych rosyjskich, różnych wzorów, co znacznie utrudniało skompletowanie amunicji. Kolejne działa zdobywano w bitwach i potyczkach, co pozwoliło na stopniowe ujednolicenie uzbrojenia w pułkach artylerii. Ostatecznie głównym uzbrojeniem artylerii stała się 77 mm armata wz. 96n. A. Ponadto używano dział 90 mm wz. 73, lekkich haubic 105 mm wz. 98/09 i wz. 16. Często spotykane były też włoskie 7 mm armaty wz. 06 i wz. 11. Artyleria ciężka używała armat rosyjskich 150 mm haubic wz. 96 i 02. Artyleria konna posiadała 90 mm niemieckie armaty wz. 73, potem włoskie.

W czasie powstania zdobyto wiele samochodów ciężarowych i osobowych, które później zostały wykorzystane przez wojsko. Na froncie północnym używano samochodu pancernego nazwanego „Generał Kazimierz Grudzielski”, zaś pod Rynarzewem – 17 lutego 1919 r. zdobyto niemiecki pociąg pancerny. Z czasem w służbie Wojsk Wielkopolskich były trzy pociągi pancerne: „Rzepicha”, „Danuta” (ob. po lewej) i „Goplana”.

Lotnictwo wielkopolskie wyposażone było w samoloty zdobyte w nocy z 5 na 6 stycznia 1919 r. w Ławicy pod Poznaniem i Hali Zeppelina na Winiarach. Były to samoloty obserwacyjne Albatros C.I. Rumpler C VII oraz LVG C V.Z maszyn myśliwskich używano samolotów typu Albatros D III, Halbestadt CL II i CL V, Fokker E. V., zakupiono tez myśliwce typu Fokker D VII.

Podstawą wyposażenia wojsk aeronautycznych, czyli balonowych, były dwa balony obserwacyjne „Parseval – Siegsfeld”, zdobyte w Hali Zeppelina na poznańskich Winiarach. Pierwszego w Polsce wojskowego wzlotu balonem obserwacyjnym dokonano w Poznaniu, 23 lipca 1919 r.

Uzbrojenie Wojsk Wielkopolskich w szczytowym okresie ich rozwoju prezentowało się bardzo korzystnie na tle innych formacji tworzącego się Wojska Polskiego. Prezentacja dokonana podczas rewii 3 maja 1919 r. w ławicy pod Poznaniem, ukazała siłę zbrojną dobrze zorganizowaną, umundurowaną. Wyposażoną i uzbrojoną. Była to wówczas 1/5 całości wojska rzeczypospolitej.

Oddziały kruszwickie pozostały w Inowrocławiu do 8 stycznia, wspólnymi silami wyzwolono Inowrocław. Od ran zmarli w zorganizowanym szpitalu przy ul. Kasprowicza w Kruszwicy: Franciszek Waleczewski i dwa dni później 9 stycznia od ran Władysław Skonieczny. Życie oddali też inni, ich mogiły odwiedzamy w każdą rocznicę wybuchu powstania wielkopolskiego. Społeczeństwo inowrocławskie było wdzięczne powstańcom za uwolnienie, wypłacało nawet żołd w wysokości 54 marek przebywającym w czasie pobytu w Inowrocławiu żołnierzom.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, korzystałem z T. Jeziorowski, Broń Wojsk Wielkopolskich [w:] Barwa i broń sił zbrojnych Wielkopolski w latach 1918 – 1919, Poznań 1999 r., a także Zarys monograficzny Kruszwicy, pod. Red. J. Grześkowiak, Toruń 1965 r. fot. http://27grudnia.pl/





piątek, 2 grudnia 2016

Powstanie Wielkopolskie - miejsca pamięci

Pomniki i tablice pamiątkowe Powstania grudniowego 1918 r. (Powstania Wielkopolskiego) są nierozdzielną częścią historii, tradycji i krajobrazu ziemi wielkopolskiej i kujawskiej. Licznie rozsiane po miastach i wsiach, miasteczkach i osadach, budynkach i placach, po polach i cienistych cmentarzach, zostały jakby malowniczo wtopione w krajobraz naszego regionu. Każda z tych pamiątek sławi jakiś fragment Powstania, opiewa ważne zdarzenia tamtych czasów, urzeka dostojeństwem treści i głosi, jak drogo była okupiona wolność przez ludność tej ziemi. I chociaż powstałe z kamienia, spiżu, żeliwa czy cementu tchną z reguły zimnem to jednak żywszym rytmem uderza przy nich polskie serce i niejednemu oczy zasuwa mgła wzruszenia. Tak bowiem się stało, że wśród wszystkich tradycji historycznych Kujawsko-Wielkopolskich nie ma chyba większego przedmiotu do dumy i chluby niż Powstanie Wielkopolskie. Przez ponad wiek niewoli narodowej ludność tej ziemi żarliwie modliła się wraz z Wieszczem o powrót wolności i niezmordowanie w pracy organicznej parała ku niepodległej Polsce. Potem wiedziona obawami zagrożenia swych losów, wbrew woli politycznych przywódców, w żywiołowym odruchu, porwała się na zaborcę i wywołała czyn zbrojny. Później masowo, nie szczędząc krwi, ofiar i wyrzeczeń broniła w walce z przeważającymi siłami przeciwnika zdobytych terenów. I w końcu, gdy wniosła te ziemie w II Rzeczpospolitą, nie doczekała się przez całe lata ani podzięki ani satysfakcji. W okresie międzywojennym traktowano tradycje Powstania i powstańców z nieufnością. Atmosfera uprzedzeń i braku czci dla wielkości Powstania cechowała również pierwsze lata Polski Ludowej. Dopiero w 1956 r. Powstanie zyskało ocenę państwowych PRL odpowiadającą jego rzeczywistej roli historycznej, weszło do składnicy najlepszych tradycji narodowych Polaków i zostało uznane za ważny etap tego procesu, którego finałem stał się powrót Polski na wszystkie ziemie piastowskie po Odrę i Nysę.

Nadgoplańskie Towarzystwo Historyczne od początku swego istnienia podejmowało tematykę Powstania Wielkopolskiego. Poszukujemy wszelkich śladów po Powstaniu i powstańcach. Jesteśmy wielkimi pasjonatami reliktów powstańczych, dlatego zbieramy wszelkie pamiątki z okresu walk 1918-1919 r. I w tym roku pragniemy przedstawić naszym czytelnikom i mieszkańcom Kruszwicy, a także wszystkim zainteresowanym jak bardzo był zwycięski i pełen chwały orężny wysiłek Wielkopolan i Kujawian z przełomu 1918/1919 r. mamy nadzieje, że nasze skromne inicjatywy idące w tym kierunku przybliżą państwu te dzieje.

Od Zarządu Nadgoplańskiego Towarzystwa Historycznego


W Wielkim Sławsku (gmina Kruszwica) znajduje się na cmentarzu parafialnym mogiła zbiorowa, w której spoczywają 3 powstańcy wielkopolscy, polegli 7 lutego 1919 r. w Gąskach koło Inowrocławia w wieku 21 lat. Mogiła otoczona jest obramieniem z kostek granitowych. Obok wzniesiono pomnik: gruby cokół murowany i otynkowany, na którym umieszczono tablicę granitową z nazwiskami poległych oraz rymowanym czterowierszem. Tablica ta zastąpiła w r. 1987 starą tablicę kamienną z r. 1922 z takim samym napisem. Pomnik jest zwieńczony u góry murowanym krzyżem. Żołnierze: Franciszek Osiński, Kazimierz Pałecki, Władysław Sławkowski.

W Kruszwicy na budynku Szkoły przy ul. Kasprowicza 7 umieszczono w r. 1969 marmurową tablicę upamiętniającą fakt, że w tym miejscu 2 stycznia 1919 r. powstańcy wielkopolscy rozbroili oddział niemiecki. Drugą pamiątką tego okresu jest położony na wschodnim brzegu jeziora Gopło, na skraju cmentarza otaczającego romańską kolegiatę, pomnik powstańców wielkopolskich z r. 1969. Ma formę niskiego obelisku betonowego na wysokim cokole, z datą 1919 i tablicą Nie rzucim ziemi skąd nasz ród. Obok w zbiorowej mogile pochowano 4 powstańców poległych w r. 1919. Tabliczki z ich nazwiskami umieszczono po bokach pomnika. Żołnierze: Jan Dąbrowski (23.05.1898-11.01.1919 r.) poległ pod Kcynią; Antoni Jan Kuraszkiewicz (7.06.1894-13.04.1919 r.) zmarł w skutek odniesionych ran; Władysław Walenty Skonieczny (9.10.1900-1.1.1919 r.) zmarł w skutek odniesionych ran w Inowrocławiu; Franciszek Walenczewski (3.09.1893-7.01.1919 r.) poległy w Inowrocławiu.

We wsi Chełmce (gmina Kruszwica) na cmentarzu parafialnym, znajdującym się obok kościoła, pochowano Jana Kujawę (1901-1919), szeregowca z 3 batalionu pułku grenadierów kujawskich, poległego 3 lutego 1919 r. pod Nową Wsią Wielką i Jana Gralaka (1891-1919), szeregowego z 5 pułku strzelców wielkopolskich, który zmarł z ran 24 marca (według LS 22 marca) 1919 r. pod Inowrocławiem. Grób ziemny, ogrodzony łańcuchem na betonowych słupkach, znajduje się w końcu głównej alejki. Na nim pomnik w formie zwieńczonego krzyżem elementu betonowego przypominającego obelisk, ozdobiony krzyżem Virtuti Militari w wieńcu laurowym, z tablicą informacyjną.


Historię innych miejsc pamięci znajdujących się na Kujawach i w Wielkopolsce udostępnimy na naszej Facebookowej stronie. Akcja trwać będzie do 27 grudnia 2016 r.  



Opracowanie Bartłomiej Grabowski, fot. http://trail.pl/ i http://groby.radaopwim.gov.pl/