piątek, 22 maja 2015

Dawne zwyczaje i tradycje - rzecz o śmiertelnej niedzieli i topieniu Marzanny



Małymi krokami zbliżamy się do Śródpościa. IV niedziela wielkiego postu zwana również Białą Niedzielą lub Śmiertelną Niedzielą (na Kujawach również Czarną Niedzielą) jest szczególnym okresem dla ludu polskiego. Jest to dzień walki zimy z wiosną, walki śmierci i życia – stąd nazwa tego dnia. Kolory czarny i biały były barwami żałoby, dlatego niekiedy nazwy tych kolorów występowały przy słowie „niedziela”.
Spragnieni ciepła i zieleni ludzie dokonywali zabiegów magicznych aby wspomóc wiosnę w tej walce. Przede wszystkim pragnęli dostać zimę w swoje ręce, okiełznać ją. Robiono więc kulę – rusztowanie w kształcie krzyża obleczone w słomę, przystrojone jeszcze paroma rekwizytami upodabniającymi ja do kobiecej postaci; to personifikacja zimy – Marzanna. Uosabiała ona śmierć, porę roku, w której wszystko jest martwe. Kiedy zniszczy się Marzannę, wróci życie. Wszyscy w to wierzyli.

Po niedzielnej Mszy św. zbierała się przed karczmą młodzież, wystrojona odświętnie, ale jeszcze w kożuchach i czapkach. Marzanna powstała poprzedniego dnia wieczorem. Nos spędziła w stodole, między sąsiekami na klepisku. Teraz, po raz pierwszy wyniesiona na słońce, połyskiwała złociście kępami żytnich źdźbeł w miejscach dłoni i twarzy. Była jasna i z życiodajnej rośliny zrobiona, a przedstawiała śmierć. Wzbudzała więc szacunek. Dlatego na placu przed karczmą zalegała na chwilę cisza. Później dały się usłyszeć szepty, coraz częstsze i donośniejsze, półgłosy, łagodne okrzyki, a wreszcie nastała wrzawa jak na targowisku. Krzyk wielki... Do ciemiężycielki na drągu wyciągały się ręce jak szpony pragnące zemsty, szarpały, ciągnęły dopóty, dopóki nie oberwały kukły z ostatniej słomki, do nagiego drąga. Wiatr rozwieje szczątki po polu, deszcz zmoczy, zgnije śmierć – Marzanna i nie zostanie po niej żaden ślad. Bywało, że chcąca uwolnić się od pęt zimy i śmierci gromada topiła Marzannę w najbliższej wodzie. Nie ma już zimy i śmierci! Nie ma nić! Pustka? Tak nie może być! Wierzono, że oto nadchodzi nowe zielone, młode latko. „Marzanna ze wsi a lateczko do wsi”. Lateczko wyglądało jak nieduży zdrowy świerczek. Przybrano go różami z bibułki, aby było ładniejsze i pisankami, w których jest zaklęte życie. Chłopcy obnosili to drzewko po wsi i śpiewali:

Wynieśliśmy już z wioski śmierć-
Niesiemy nowe Lato.
Kłaniamy się majowym dniom
I kolorowym kwiatom.

Otwierały się szeroko drzwi chat. Gospodynie dawały chłopcom drobne podarki. Każdy rad witał tych, którzy nieśli nowe nadzieje. Czasem zamiast zielonego drzewka przynoszono z lasu pięknie wystrojona lalkę. Nazywano ją Dziewanną – imieniem słowiańskiej bogini wiosny. Teraz ona miała zająć miejsce Marzanny.

Marzanna i Dziewanna to postacie bardzo stare. Już Jan Długosz pisał o nich w swojej Historia Polonica.

Co roku w śródpostną niedzielę rozgrywała się walka obu panien. I choć Marzanna nieodmiennie przegrywała, nie można bezwzględnie przeciwstawić śmierci życiu. Ludność wiejska uważała śmierć za uzupełnienie życia i jednocześnie warunek konieczny, by życie mogło się odrodzić. Dlatego często szczątki Marzanny rozrzucano po polach, wierząc że to spowoduje większe urodzaje, bo po śmierci musi przyjść odrodzenie. Taki jest porządek Bożego świata.

Biała Niedziela to czas zmagania się ze sobą dwóch wielkich sił przyrody, dzień wyjątkowy, w którym wiele można wygrać. Wiedziały o tym gospodynie. Te, które miały krowy, sporządzały w tym dniu krzyż z żytniego ciasta. Wypieki te trzeba było dać bydłu albo jeszcze tego dnia, albo wtedy, gdy wychodziło po raz pierwszy na pastwisko. Żytnie krzyże chroniły zwierzęta od chorób. Zdarzało się, że gospodarze sami zjadali po kawałku, chcąc zabezpieczyć się od bólu własnych krzyży.

W miastach powracano w tym dniu do pewnych zwyczajów ze środy popielcowej; po ulicach biegali chłopcy i dziewczęta z garnuszkami pełnymi popiołu i ciskali nimi o drzwi domów. Bury tuman przesłaniał wszystko i za jego kurtyną „swawolnik lub swawolnica”, jak pisze ks. Kitowicz, zdążyli uciec daleko i bez obawy rzucić w następne drzwi.

Dziś tradycyjne topienie Marzanny zostało zastąpione – paleniem, szczególnie na wsiach gdzie nie ma dostępu do zbiorników wodnych. Dzieci chodzą z laleczką, wyśpiewując piosenki „Odejdź zimo zła...”. W niektórych wsiach kujawskich dzieci przebierają się za kwiaty lub przywdziewają barwne stroje. W szkołach organizowane są również przedstawienia, których tematem przewodnim jest budzenie się przyrody i nadejście wiosny.

Źródło: E. Ferenc, Polskie tradycje świąteczne, Poznań 1986, s. 100-103.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz