niedziela, 29 lipca 2018

Długosz o Diecezji Kruszwickiej

Jak podaje J. Długosz diecezja kruszwicka powstała już około 966 r., lub około 1015 r. Podlegała metropolii gnieźnieńskiej. Z relacji Długosza wynika, że diecezja została utworzona przez Mieszka I w roku 966 i pierwszymi biskupami byli tu Lucidus oraz Wawrzyniec. Prawdopodobnie funkcję katedry pełniła kolegiata pod wezwaniem św. Piotra. Pierwsze źródła pisane pochodzą z 1098 r. i 1133 r. Pierwsze opowiada o uposażeniu jakie darowała Judyta, żona Władysława Hermana dla biskupa kruszwickiego. Drugie zaś wymienia dwie diecezję: kruszwicką i włocławską w dokumencie wystawionym przez papieża Innocentego II. W źródłach pojawia się również świątynia św. Wita, badacze uważają, że to właśnie ten kościół był pierwszą katedrą kruszwicką. Tradycja głosi, że katedrę ufundował Mieszko I na miejsca dawnej świątyni pogańskiej. Również z tradycji dowiemy się ,że biskupów w Kruszwicy, przed powstaniem diecezji włocławskiej (1157-1160) było ośmiu. Z czego czterech zostało pochowanych w kolegiacie kruszwickiej.




Oprac. B. Grabowski, źródła:

  1. K. Hewner, kolegiata śś. Piotra i Pawła w Kruszwicy – Świadek dziewięciu stuleci, Kruszwica 1998, s. 61.
  2. J. Długosz, Roczniki, czyli kroniki Sławnego Królestwa Polskiego.
  3. Fot. Portret Jana Długosza XVIII w. w: https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_D%C5%82ugosz

sobota, 28 lipca 2018

Kilka słów o pierwszych nadgoplańskich mieszkańcach

Czy wiecie, że na terenie Starego Rynku w Kruszwicy badacze natknęli się na ślady osadnictwa z około VI w. Co ciekawe, to właśnie na ten okres pisarze umieszczają legendę o Popielu. 

Niewątpliwie rozwojowi osadnictwa w naszych okolicach sprzyjały odpowiednie warunki. W jeziorze nie brakowało ryb, ziemia była nadzwyczaj urodzajna, przez te tereny przebiegały szlaki handlowe, a jednym z największych bogactw były źródła solankowe.

Nie był to pierwszy gród. Badacze twierdzą, że już 4 tysiące lat temu istniała w Kruszwicy osada. Odkryto także wiele pozostałości po ludzkim bytowaniu już 8 tysięcy lat temu. U schyłku epoki brązu, z okresów Hallstatt C (700-550) i Hallstatt D (550-400 lat p.n.e.) osadnictwo na terenie nadgoplańskim przeżywało szczególny rozkwit. 

Ludność miała swoje osiedla na wyspach jeziora Gopło. Podobne osady odkryto na obu wyspach – Ostrowie Rzępowskim i Zamkowym - dziś Półwysep Rzępowski. Chaty położone na Półwyspie były w kształcie czworoboków o wymiarach 3x3,5 metra, zbudowane z drewna sosnowego, dębowego, grabowego, olchowego, wiązowego, topolowego. Ulice miały szerokość 2,5 m. Osady pełniły funkcję obronną. Gród na Ostrowie Rzępowskim z około 500 lat p.n.e. istniał przeszło 100 lat. Otoczony był wałem drewniano-ziemnym, zbudowanym ze słupów drewnianych. W czasie najazdu Scytów gród został spalony.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, źródło Kruszwica Zarys Monograficzny, Toruń 1965; Informator archeologiczny, badania 1977-1980, t.9-16. Fot. archiwum Nadgoplańskiego Towarzystwa Historycznego, Osada wczesnośredniowieczna Biskupin.

niedziela, 22 lipca 2018

Niezwykłe losy obrazu ocalonego przez rodzinę Marii Kilińskiej z Kruszwicy




Historię związaną z obrazem znam z przekazu mamy. Przez wiele lat była ona znana jedynie najbliższym  członkom nadziej rodziny. Dziś po wielu długich latach postanowiłam podzielić się z nią z innymi mieszkańcami Kruszwicy, miłośnikami obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej zamieszczonego w moim kościele parafialnym pod wezwaniem św. Apostołów Piotra i Pawła. 

Helena Kilińska (moja mama) była najmłodsza z rodzeństwa. Miała dwie starsze siostry Zofię i  Kazimierę oraz brata Czesława. Ojciec Stanisław Bugalski był mistrzem stolarskim, a matka Marta krawcową. Rodzina mieszkała na Placu 1-ego Maja nr 5 w kamienicy u p.Krotoszyńskich na drugim piętrze. Na pierwszym zaś z rodzicami i siostrami mieszkał ksiądz Bohdan Krotoszyński.

Wychowana w duchu głębokiej pobożności od najmłodszych lat mama bywała często w położonym tuż obok kościele św. Teresy. Zawsze pełna optymizmu, pogody ducha i chęci służenia innym. Gdy tylko zobaczyła idące ulicą siostry zakonne wiedziała, że jej pomoc przy wymianie wody w wazonach, układaniu kwiatów i wykonywaniu innych drobnych prac porządkowych w świątyni przyda się im na pewno. Z radością witana była zawsze, z wdzięcznością przyjmowane były te drobne gesty życzliwości.

Kiedy wybuchła wojna 1 września 1939 roku moja mama miała 18 lat. Pewnego dnia, krzątając się po kościele usłyszała jak ksiądz Krotoszyński z wielką troską mówi o możliwości bombardowania i zniszczenia świątyni oraz wszystkiego co w niej się znajduje. On sam mógł mieć w domu tylko, to co potrzebne do odprawiania Mszy św. (kielich i paterę). Słysząc to mama bez chwili wahania zadeklarowała chęć pomocy w przechowaniu najważniejszych rzeczy.

I tak monstrancja, kielichy, dzwonki i co najistotniejsze - obraz Matki Boskiej Częstochowskiej pod osłoną nocy zostały przeniesione przez księdza i moją mamę do maleńkiego mieszkanka moich dziadków, o czym nikt poza najbliższymi nie wiedział. Skrzętnie ukryte w szafie, pod stertą ubrań czekały na chwilę, by znów wrócić do kościoła.

Okres ten nie był ani krótki, ani łatwy. Świadomość niebezpieczeństwa które groziło całej rodzinie towarzyszyła im każdego dnia, a już szczególnie podczas kontroli mieszkań przez Niemców. Trzykrotnie w czasie wojny takie były. Dobrze je mama zapamiętała, gdyż były to chwile grozy. Dobrze wiedziała, że znalezienie przez gestapo schowanych rzeczy skutkuje rozstrzelaniem wszystkich członków rodziny. Za każdym razem ksiądz Krotoszyński modlił się w swoim mieszkaniu, za każdym razem nie mógł sobie darować, że zgodził się na tak ryzykowne i narażające ich życie przedsięwzięcie, za każdym razem było przerażająco, a jednak... Szczegółowe przeszukiwania mieszkań sąsiadów miały miejsce podczas każdej rewizji dokonywanej przez niemieckich oprawców, a u nas?

Próg mojej mamy tworzył  jakby "magiczną granicę", której nigdy nie przekroczyli. Pytali tylko, czy jest broń i po stanowczym zaprzeczeniu babci wycofywali się.

"Jedyną moją bronią jest ta oto laska, którą się podpieram" - mówiła po niemiecku, czym zresztą zadziwiała ich. Pytali nawet skąd zna ten język (a uczyła się go w przedwojennej szkole, do której uczęszczała w Bydgoszczy). 

Kiedy przeszukiwane były mieszkania na parterze mama jeszcze bardziej starannie nakrywała przechowywane "skarby" i modliła się do Matki Bożej o opiekę. Podczas  drugiego nalotu Niemców delikatnie odsłoniła spod stert płaszczy kawałek obrazu i odniosła wrażenie, że Matka Boża się do niej uśmiechnęła. Wiedziała już, że nic złego stać się nie może. I tak w istocie było. Sytuacja ta miała miejsce przez cały okres okupacji.

22 maja 1942 roku mama wyjechała do Niemiec do pracy do Bremen-Grohn, Muhlenstr (Lager) Fabrikarbeiteri, Tam trzykrotnie została uratowana od kul. Pierwszy raz, gdy przechodziła przez las, rozwiązało się nagle sznurowało w bucie więc się pochyliła żeby je zawiązać. W tym czasie nad jej głową przeleciał odłamek bomby. Drugi raz -  po wybuchu zapalającej się bomby, przestraszyła się tak bardzo, że bardzo poważnie zachorowała. Zawiadomiono nawet rodzinę, że jej stan jest bardzo poważny. Udało się i tym razem, cudem wyzdrowiała. Trzeci raz - gdy wraz z koleżankami stała przy dużym domu nagle wpadła na pomysł, aby weszły do środka. W chwilę później rozległ się huk i to miejsce, z którego odeszły zamieniło się w wielką wyrwę po bombie.

Ktoś mógłby powiedzieć, że to zbieg okoliczności, szczęście, które się zdarza. Być może. Moja mama przez całe życie czuła i wiedziała, że swoje ocalenie zawdzięcza opatrzności Matki Bożej.

Mama, gdy wróciła z Niemiec wyszła za mąż za Edmunda Kilińskiego, urodziła czworo dzieci: Jana, Zbigniewa, Halinkę (zmarła jak miała cztery miesiące) i mnie Marię.

Wdową została mając 31 lat, gdy była w ciąży ze mną. Wychowywała nas sama. Zawsze powtarzała, że z pomocą wiary i modlitwy wszystko jest możliwe. Starała się przekazać nam -  swoim dzieciom, głęboką wiarę, wartości i tradycję. Zmarła w wieku  91 lat - 10 czerwca 2012 roku.

Do końca życia mieszkała ze mną. Kiedy obie wiedziałyśmy, że nadchodzi koniec z ufnym, pełnym spokoju spojrzeniem powiedziała: "Nie smuć się, przecież dobrze wiesz, że nie zostawiam cię samą, zostawiam Cię z Nią...".

Obecność obu Matek czuję każdego dnia w swoim sercu, a ilekroć, klękam w kolegiacie przed wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej wiem, że opiekuje się Ona mną tak jak moja mama opiekowała się jej wizerunkiem w trudnych chwilach wojennych, z którego spogląda z miłością na mnie i na każdego, który z ufnością powierza jej wszystkie sprawy swojego życia.

Autor: Maria Kilińska
źródło: www.mojakruszwica.pl

poniedziałek, 16 lipca 2018

Księstwo kujawskie - podział Kujaw XIII w.


Nie ma wątpliwości, co do położenia średniowiecznej stolicy biskupiej na Kujawach, była nią Kruszwica a potem Włocławek – już w I połowie XII wieku. Jak stara jest nazwa, którą posługujemy się dziś „Kujawy” ciężko stwierdzić, wiemy jednak, że po raz pierwszy pojawia się w źródłach pisanych w 1136 r. (Bulla gnieźnieńska papieża Innocntego II). Nazwa „Kujawy” pojawia się później w wielu innych dokumentach średniowiecznych, także w kronikach mistrza Kadłubka. Możliwe, że Kolegiata pw. św. Piotra i Pawła swoim wiekiem dorównuje nazwie naszej krainy.

Jako osobne księstwo Kujawy wydzieliły się za czasów Konrada Mazowieckiego. Jego syn Kazimierz zapoczątkował kujawską linię Piastów. Co ciekawe to właśnie potomkom Kazimierza kujawskiego przypisuje się ostateczne zjednoczenie naszego państwa.

W 1230 r. Konrad Mazowiecki dokonał podziału swojego księstwa między synów. Kazimierz otrzymał Kujawy, a po śmierci ojca starał się powiększyć swe władztwo. Zajął przeznaczone dla najmłodszego syna Konrada, Siemowita, ziemie łęczycką i sieradzką, a po śmierci brata, Bolesława, przyłączył do swojego księstwa ziemię dobrzyńską. I tak księstwo kujawsko-łęczycko-sieradzkie graniczyło od zachodu z Mazowszem i ziemią Wielkopolską, od północy z Pomorzem i państwem Zakonu, od wschodu z Mazowszem i ziemią sandomierską.

Polityka księcia kujawskiego przyczyniła się do konfliktu z pomorskim księciem Świętopełkem, efektem były wyprawy pomorskie na Kujawy. W walce przeciwko Świętopełkowi, poparcie dla księcia kujawskiego otrzymał od biskupa kujawskiego Michała (jurysdykcja biskupa sięgała również na Pomorze). W odpowiedzi Świętopełek zabronił jurysdykcji biskupowi Michałowi na całe Pomorze, a w 1238 r. dokonał zbrojnego najazdu na Kujawy. Wojska pomorskie zajęły Bydgoszcz i dotarły do naszych okolic, do Inowrocławia. Co prawda książę kujawski odzyskał gród, ale sprowokował kolejny najazd pomorski na swoją dzielnicę. Następstwem tych wydarzeń było powstanie wielkopolsko-kujawskiej koalicji, której celem było walka przeciwko księciu pomorskiemu. Następne lata (1242-1252) to wojna domowa między wodzami dzielnic, Krzyżakami i wybuch powstania pruskiego. Książęta opowiedzieli się po stronie Zakonu, książę pomorski stanął po stronie powstańców. W 1252 r. Krzyżacy zawarli pokój ze Świętopełkiem, kujawski sojusznik nie został jednak nim objęty, walki na pograniczu Wielkopolski i Kujaw trwały nadal. W drugiej połowie lat 50-tych XIII wieku książę kujawski stopniowo wycofywał się z walk z Świętopełkiem i z sojuszu z Zakonem. Walki przeniosły się w okolice Kasztelani Lądzkiej, nowy sojusz księcia kujawskiego z pomorskim w 1259 r. sprowokował książęta do stworzenia koalicji. W wyniku walk książę Kazimierz oddaje sporne ziemie (między innymi łeczycką). W końcu książę zagrożony buntem rycerskim we własnej dzielnicy postanawia odłożyć walkę o utracone z koalicją terytorium. Jego myśli krążyły wokół synów, którym należało wydzielić kawałek ziemi z własnego księstwa.

Kazimierz kujawski miał pięciu synów. Leszek Czarny najstarszy otrzymał ziemię w Łęczycy, a następie w Sieradzu. Ziemię otrzymał Leszek po buncie przeciwko ojcu.

Kujawy inowrocławskie objął młodszy syn, Siemomysł w 1267 r. Pozostali trzej synowie: Władysław Łokietek, Kazimierz II i Siemowit, w chwili śmierci ojca byli nieletni i pozostawali pod opieką matki oraz przyrodnich braci. Bracią przyznano południową część księstwa kujawskiego – ziemie brzesko-kujawską i dobrzyńską. Władzę w ziemi brzesko-kujawskiej objął Władysław Łokietek około 1275 r. Rządził tu wraz z młodszym bratem Kazimierzem II. Po śmierci Leszka Czarnego Kazimierz II przejął Łęczycę, którą przekazał mu zmarły brat. Siemowit otrzymał księstwo dobrzyńskie dopiero w 1287 r. W ten sposób księstwo kujawskie podzielono na cztery niezależne księstwa, w których panowali bracia. W 1271 r. książę wielkopolski opanował Kujawy dwa lata później księstwo objął Leszek Czarny, jednak w 1278 r. księstwo wraca w ręce Siemomysła. Nie wiele wiemy również o rządach najmłodszych synów Kazimierza kujawskiego. Po śmierci Leszka Czarnego powiększają się włości książąt kujawskich. Władysław Łokietek objął ziemię sieradzką, a Kazimierz II łęczycką. Pozycja Władysława Łokietka w toku zmniejszających się koalicji rosła. Kujawy jednak podzieliły się jeszcze bardziej, powstały miniaturowe księstwa, w których władali wnukowie Kazimierza kujawskiego.

Historyczne Kujawy to powiaty: Bydgoszcz, Włocławek, część aleksandrowskiego, inowrocławski i włocławski, a także część powiatu kolskiego, konińskiego, mogileńskiego, toruńskiego i żnińskiego, a także fragmenty ziemi dobrzyńskiej i chełmińskiej. Daje nam to obraz jak wielkim terytorium władali niegdyś książęta kujawscy.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, źródła: K. Jasiński, Porozumienie kujawsko-pomorskie w 1280 r.t. 21, 1955 r., Z. Guldon, J. Powierski, Podziały administracyjne Kujaw i ziemi dobrzyńskiej w XIII-XIV w., Poznań-Warszawa 1974; S. Szczur, Historia Polski średniowiecze, Kraków 2004. Obrazek 1: drzewo geneologiczne Piastów kujawskich, https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adcy_Kujaw obrazek 2: Kazimierz I kujawski 1233-1267 obrazek 3: Władysław Łokietek 1306-1333







wtorek, 3 lipca 2018

Kujawiacy - starożytni mistrzowie warzenia sera


Krąży opinia, że to właśnie Kujawiacy są najstarszymi serowarzami na świcie. Czy to prawda? 

Według badań, już 7 tys. lat temu rolnicy z naszych okolic potrafili wyrabiać sery. Ser wytwarzano w ceramicznych naczyniach. Odkrycia podobnych naczyń do przechowywania i wytwarzania serów dokonano właśnie na Kujawach (okolice Brześcia Kujawskiego), świadczą o tym badania analiz kwasów tłuszczowych pozostałych na prymitywnej ceramice sprzed tysięcy lat (naczynia sitowe).

    Naukowcy z Uniwersytetu w Bristolu dokonali analizy chemicznej Znaleziska pochodzą ze stanowisk kultury ceramiki wstęgowej rytej. Kultura ta na Kujawach datowana jest na okres między 5300, a 4900 lat przed Chrystusem.

    Obecność śladów mleka w sitach (które wyglądają jak współczesne, używane dzisiaj) stanowi najwcześniejszy bezpośredni dowód na produkcję sera – jak twierdzą badacze.

    Pozostałości mleka dotychczas zostały wykryte: w zabytkach pochodzących z wykopalisk z północno-zachodniej Anatolii w Turcji (sprzed 8 tys. lat) oraz w Libii (sprzed 7 tys. lat), ale nie ma żadnych dowodów, że tam mleko wykorzystywane było do produkcji sera. Pomysłodawcą poszukiwania śladów mleka na ściankach naczyń był dr Peter Bogucki, prodziekan School of Engineering and Applied Science na Uniwersytecie Princeton w USA. Już 30 lat temu wysunął hipotezę, że naczynia z bardzo małymi otworkami, jakie odkryto na Kujawach, służyły do produkcji sera. Dr Bogucki argumentował, że niektóre ludy do dzisiaj do produkcji sera używają podobnych naczyń, tyle że zrobionych z drewna. Dotychczas większość badaczy uważała, że sitowate naczynia służyły jako piecyki, które wypełniano żarem lub miały na przykład służyć do odsączania miodu z plastrów.
    Jak wyglądały naczynia?  Miały kształt odwróconego klosza z otworkami po bokach o średnicy od jednego do dwóch milimetrów. Na spodzie był większy otwór zatykany kawałkiem tkaniny. Do naczyń, nie wlewano świeżego mleka, ale takie, które się odstało i zostało ścięte za pomocą podpuszczki (enzymu trawiennego z żołądka cielęcego). Dopiero takie ścięte mleko o konsystencji gęstego żelu było podgrzewane i odsączane w tych naczyniach.

    Najstarsze ślady użycia naczyń do produkcji sera pochodziły dotychczas z Węgier. Są też ślady ikonograficzne, malowidła pokazujące przeróbkę mleka na ser, ale datuje się je na kilka tysiącleci później niż wykorzystanie sit do produkcji sera na Kujawach. Badania te świadczą nie tylko o tym, że ludzie wytwarzali go już 7 tys. lat temu, ale też dostarczają dowodów na umiejętność zmniejszania zawartości laktozy w mleku, a wiemy, że w tym czasie większość ludzi nie tolerowała laktozy – powiedział dr Bogucki.

    Jak ważna była technologia warzenia sera? Umiejętność pozwoliła wczesnym rolnikom, którzy przywędrowali nad Wisłę z Bliskiego Wschodu, przeżyć w znacznie chłodniejszym klimacie, niż żyli ich przodkowie. Mimo że tereny dzisiejszych Kujaw porastały w tym czasie gęste lasy, gdzie trudno prowadzić hodowlę krów, to nad brzegami rzek i wielu polodowcowych jezior były stosunkowo spore obszary łąk. To – oprócz postępującego wyrębu lasu – pozwoliło rozwijać rolnictwo i hodowlę bydła.
Oprac. B. Grabowski, na podstawie artykułu w: Rzeczpospolita, K. Urbański "Polska kolebką sera" z 12.12.2012 r.