piątek, 31 sierpnia 2018

Gedeon Tadeusz Trzciński herbu Rawicz (1746-1799)


Gedeon Tadeusz Trzciński herbu Rawicz (1746-1799), syn Wojciecha z Ludziska, podkomorzego inowrocławskiego i Anieli z Żychlińskich herbu Szeliga. Łowczy inowrocławski 1772-1793, stolnik bydgoski 1774-1781, starosta kruszwicki 1781-1793, poseł na Sejm Czteroletni. Kawaler Orderu św. Stanisława (1790). Żonaty z Jystyną z Zagórskich, mieli dwoje dzieci: Józefa i Teofilię. Posiadał majątki: Ludziska, Górki, Kopanie, Balice, Pałuczyn, od 1784 wsie nad jeziorem Gopło: Popowo, Ostrowo, Orpikowo i Kokoszyce.

Oprac. B. Grabowski, źródła: Urzędnicy kujawscy i dobrzyńscy XVI-XVIII wieku. Spisy. Oprac. Krzysztof Mikulski i Wojciech Stanek przy współudziale Zbigniewa Górskiego i Ryszarda Kabacińskiego. Kórnik 1990. Fot. Malarz nieznany XIX w. Geoden Trzciński, ze zbiorów Muzeum im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu


sobota, 11 sierpnia 2018

Z Lager in Konstantynow do Dachau - kapłani więźniowie obozów koncentracyjnych


Dnia 6/7 października 1941 r. na mocy zarządzenia Himlera Niemcy aresztowali większość pozostałych księży z terenów Wielkopolski i Kujaw. Z źródeł wynika, że była to ostatnia i największa fala aresztowań polskiego duchowieństwa. Dla Hitlera było jasne, że Kościół katolicki w Polsce pozostał jedyną ostoją tożsamości narodowej i kulturowej, postanowił go więc zniszczyć. Aresztowano 470 księży: z diecezji gnieźnieńskiej, poznańskiej, włocławskiej, a także częstochowskiej i łódzkiej. Większąść aresztowanych księży przewieziono najpierw do obozu w Konstantynie Łódzkim. W dokumentacji Lager in Konstantynow występuje jako niemiecki obóz przesiedleńczy, w rzeczywistości był to jednak obóz koncentracyjny. Obóz Niemcy utworzyli już na przełomie 1939/1940 r. (oficjalnie 5 stycznia 1940 r.). W tym czasie na terenie obozu przetrzymywano więźniów wysiedlonych z terenów Wielkopolski, Kujaw i Pomorza, a także z Polski Centralnej. W obozie Niemcy realizowali plan zniszczenia polskiej inteligencji „Inteligenzaktion”. Polacy byli, zgodnie z zamierzeniami niemieckich władz okupacyjnych zlikwidowani, zgermanizowani i przekształceni w siłę roboczą, każda część planu była realizowana.

W wyniku aresztowań z października 1941 r. w Konstantynowie Łódzkim umieszczono 310 księży. Pozostałych aresztowanych umieszczono w klasztorze lądzkim, Szczeglinie i Forcie VII w Poznaniu. Zima 1941/1942 r. była bardzo mroźna, księży przewieziono do Dachau. Z relacji więźniów wynika, że z księża stali na mrozie, bez okrycia głowy i skarpet godzinami. Po otwarciu pociągu SS zaprowadziło więzionych trzy kilometry do obozu w Dachau. Starsi więźniowie nie mieli szans na przetrwanie w takich warunkach, ostrzyżono ich, dano jakieś łachmany bez czapek i skarpet, a był październik. Na 1030 polskich duchownych przetrzymywanych w obozie w Dachau zmarło 868. Do końca kwietnia 1945 r. przez obóz przeszło 2720 duchownych katolickich z 21 krajów.

Przy byłym obozie w Konstantynowie Łódzkim przy ul. Łódzkiej 27 władze miasta postawiły tablicę upamiętniające tragiczne losy więźniów niemieckiego Lager. Jedna z nich informuje o Niezłomnych – Wiernych Bogu i Ojczyźnie, kapłanach polskich uwięzionych w dniach 6-7 października 1941 r. przez niemieckiego okupanta w obozie koncentracyjnym w Konstantynowie i wywiezieniu ich do Konzentrationslager Dachau 30 października 1941 r. Z drugiej tablicy dowiemy się o uwięzieniu w tym budynku tysięcy Polaków i osób innych narodowości w latach 1940-1945. Tablice te informują przechodnia, że w tym miejscu więziono Polaków i polskich kapłanów – by nie zapomnieć i by nigdy więcej nie powtórzyła się ta tragedia.

Księża z kruszwickiego dekanatu aresztowani i zamknięci w obozach:
  • ksiądz Dobromir Ziarniak (1906-1985), więzień obozu Dachau
  • ks. Antoni Ludwiczak (1878-1942), więzień obozu Dachau
  • ks. Mieczysław Strehl (1887-1941), więzień Dachau
  • ks. Stefan Schoenborn, (1885-1942), więzień Dachau
  • ks. Jan Łój (1908-1942), więzień Dachau
  • ks. Paweł Pękacki (z. 1953), więzień Dachau
  • ks. Leon Kijewski (1905-1976), więzień Dachau
  • ks. Telesfor Kubicki (1905-1940), więzień Stutthof
  • ks. Ksawery Krawczak (1906-1968), więzień Dachau
  • ks. Antoni Musiał (1906-1982), więzień Dachau

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, na podstawie relacji świadków, byłych więźniów obozów; http://kruszwicahistoria.blogspot.com/2015/08/ksieza-dekanatu-kruszwickiego.html Fot. w: http://www.wola-bemowo.pl/Lager.html Niemiecki „Lager in Konstantynow” od strony ul. Łodzkiej


niedziela, 5 sierpnia 2018

Mitologia Słowian część 2


To moja druga próba nad opracowaniem, zdaje się że najbardziej zagadkowej w historii Polski tematyki – mitologii. W pierwszej części przedstawiłem kilka najczęściej pojawiających się w źródłach i przekazach bóstw i duchów na terenach zamieszkałych przez tzw. Słowian. Z uwagi na duże zainteresowanie tematyką postanowiłem poszerzyć wiedzę nad tym sekretem i podzielić się wynikami moich badań, czy raczej spostrzeżeń. Fot. B.G. rzeźba Światowita - Biskupin, archiwum, Nadgoplańskiego Towarzystwa Historycznego.

Dzisiejsza Polska to tereny dawnych Słowian, wielu plemion, o zróżnicowanych wierzeniach. Podzielmy więc całe dzisiejsze terytorium na dwie części: Środkową i Wschodnią oraz na Północną (drugą częścią zajmę się w osobnym artykule).

Ludy Europy Środkowej i Wschodniej, z małymi wyjątkami (Rumunia, Albania, Węgry) należą w większości do rodziny słowiańskiej, której tożsamość etniczna liczy około 1500 lat. Około V w. n. e. Słowianie migrują z obszarów Wschodnich Europy: na północ w kierunku Morza Bałtyckiego, na południe w stronę Adriatyku, z Czech w kierunku wschodnim, docierając w połowie drogi do Pacyfiku.

Na północy osiedlają się: Polacy, Białorusini i Rosjanie – osiedlili się na płaskich i bagnistych terenach, położonych blisko rzek. Centralne obszary zamieszkali – Czesi, Słowacy i Ukraińcy – osiedlili się w większości bezdrzewnej, na porośniętych trawami stepach.

Na południu osiedlili się Jugosłowianie, Serbowie, Chorwaci, Słoweńcy i Macedończycy oraz Bułgarzy, tu klimat był łagodniejszym w otoczeniu gór, w pobliżu Adriatyku, Morza Egipskiego i Morza Czarnego.

Na wschodzie osiedlili się Rusini, czyli Rosjanie – drogę wycieli sobie ogniem i toporem przez gęstą puszczę, pełną bagien i jezior. Według Wasyla Kluczowskiego (1841-1911), aby zrozumieć kulturę słowiańską, należy poznać, rzekę i step, jest w tym dużo prawdy. Historyk pisał: „Las dostarczał Słowianom dębów i sosen do budowy domów, ogrzewał ich osiką i brzozą, oświetlał chaty brzozowymi drzazgami, obuwał ich w łykowe sandały, dawał im talerze i półmiski, okrywał skórami i futrami oraz karmił miodem. Był najlepszym schronieniem przed wrogami.”

Życie w lasach było ciężkie i pełne niebezpieczeństwa: wilki i niedźwiedzie tropiły ludzi i zwierzęta domowe. Cały świat był pełen dziwnych dźwięków i cieni. Puszcza budziła wyobraźnie, uczyła rozwagi. Step natomiast był jeszcze bardziej niebezpieczny, Słowianie nie mieli się gdzie ukryć, a w ich duszach zapisało się piętno bezkresnych horyzontów, pełnych hord nomadów, Mongołów i Tatarów. Inaczej Kluczewski pisał o rzekach: „Kochali swą rzekę. Żadnego innego elementu krajobrazu nie opiewano tak czule w folklorze. I nie bez przyczyny, nad jej brzegami budowano domostwa, karmiła ich przez większość roku. Dla kupców była doskonałą drogą. Uczyła Słowian porządku i gościnności, zmieniała ludzi w braci, sprawiała, że czuli się częścią społeczności, uczyła ich szacunku dla cudzych obyczajów, zmyślności i przystosowania.” Fot. https://slowianowierstwo.wordpress.com Drzewa w obrzędowości Słowian

Rzeki i jeziora (także Gopło) miały swoje tajemnice. Słowianie uważali, że duch rzeki mruczał, gdy był zadowolony i ryczał ze złości. Każda rzeka i jezioro miała swojego ducha – opiekuna i żeńską nimfę (nad Jeziorem Gopło czuwała Rusałka). To właśnie tym potomkom Matki Natury, Słowianie nadali szczególny charakter.

Wodnik – duch rzeki, jeziora i morza. Dla Słowian ruch wody naturalnie sugerował, że znajdowało się w niej życie. Każdy obszar wodny posiadał swojego ducha – wodjanoja. Wodnik był stary, brzydki, oślizgły i zielonobrody. Panował nad „życiem” wody: kiedy był pijany, powodował powodzie, kiedy był zadowolony, prowadził ryby w sieci, rozgniewany, wzbudzał sztormy, zatapiał okręty i topił żeglarzy.

Z pokolenia na pokolenie przekazywano opowieści. Z czasem powstał zawód – powiedzmy gawędziarza wędrownego, który przemierzał osady i w zamian za jadło, opiekę i nocleg dzielił się wspaniałymi przypowieściami. W dawnych czasach, była to ulubiona rozrywka.

Wampiry – złowrogie, mityczne istoty. Dla Słowian „nieczyści” ludzie, nie zaznający odpoczynku po śmierci zmieniali się w wampiry – półżywe istoty nawiedzające domostwa o północy, aby wysysać krew lub nękać i wykorzystywać we śnie uśpionych.

Wilkołaki – każdy urodzony ze szczególnym znamieniem, czepkiem na głowie lub kłaczkami we włosach lub innej części ciała, mógł w przyszłości zostać wilkołakiem. Niektóre plemiona, brały to jednak za dobry omen, takie dziecko mogło zostać jasnowidzem, mogło także zamieniać się w zwierzę. Od charakteru człowieka zależało w jakie zwierzę zmieni się wybraniec. Złe osoby wybierały znienawidzonego wilka.

Niestety Słowianie nie pozostawili żadnych źródeł zapisanych mitów. Ciekawy zbiór mitów znjadujemy u Aleksandra Afanasejewa (1826-1871). Zebrał ponad 8 tomów mitów (640 przypowieści, legend, mitów, opowieści ludowych). Ukazały się dopiero w początkach drugiej połowy XIX wieku. W większości zapisał relacje z drugiej ręki, z zapisów innych osób, jest to jednak znakomity, niezastąpiony zbiór słowiańskiej spuścizny.

Duchy gospodarstwa domowego – pradawni Słowianie, widzieli je wszędzie. Były dobre, kapryśne i złe. Były związane z duchami przodków, należało więc je traktować z wielką troską. Zadowolony duch sprzyjał mieszkańcowi domostwa. Słowianie pielęgnowali pamięć o zmarłych w misternych rytuałach, takich jak pozostawienie pożywienia koło grobu i rozmawianie z grobem, kiedy należało podjąć ważną decyzje.

Mity słowiańskie pełne są fantazji, bohaterowie i bohaterki to dzielni młodzieńcy i niewinne dziewczęta (lub odwrotnie). W przygodach pomagają im zwierzęta i magiczna broń lub narzędzia. Tymi „złymi” są zazwyczaj smoki, wiedźmy, czarownice i źli królowie. Szczęśliwa liczba to trzy, kryjąca triadę wiedźm, zadań, synów, księżniczek, nocy i smoczych głów. Fot. Perun https://www.sadistic.pl/cudzego-sie-uczycie-a-wlasnego-nie-znacie-vt161563,15.htm

Co ciekawę, bohaterem jest często wojowniczka, królowa zdobywczyni, mądra dziewczyna, czy zaczarowana piękność (legendy: Łucznik, Żabia Królowa, Maria Moriewna). Dopiero z nadejściem chrześcijaństwa wzrasta rola mężczyzn w mitach. Kapłanki zmieniają się w podłe wiedźmy.

Słowiańska wiedźma – stara czarownica, która zwykle siedzi na drewnianej ławce lub na kamiennym piecu, z jedną nogą podwiniętą za siebie, drugą zwisającą, zakrzewionym nosem sięgając sufitu. Potrafi latać na magicznych przedmiotach, wzbudza straszliwe nawałnice i zostawia za sobą choroby, a także śmierć. Żywi się mięsem ludzkim. Co ciekawe, wcześniej (przed wpływami chrześcijaństwa), kapłanka była wcieleniem miłości i mądrości, często niosła pomoc potrzebującym.

Słowiańska wiara przekonywała, że dusza zamieszkuje ciało. Owa dusza oddziela się od ciała po śmierci, ale czasem również w czasie snu. Dusze zbierały się nocą na wzgórzach i walczyły ze sobą. Przegrany mógł się już nie obudzić. U niektórych plemion, dusze mogły przybierać formę malutkiej, długowłosej, brzydkiej staruszki, która zapowiadała nadchodzącą śmierć. W niektórych mitach dusze zamieszkiwały również drzewa. Dlatego pewne drzewa uważano za święte, w legendach pojawiały się gadające i krwiożercze drzewa, sadzono je jako symbol życia. Kiedy bohater umierał, drzewo usychało.

Zaświaty – bywały przedstawiane jako wyspa Bojan, daleko na morzu, w miejscu gdzie zachodzi i wschodzi słońce. Właśnie w tym miejscu mieszkają duszę zmarłych oraz tych, którzy się jeszcze nie narodzili, wraz z nasionami, roślinami i ptakami. Droga duszy jest ciężka i długa.

Słowo o duchach obejścia, było ich naprawdę dużo. Wymienie ważniejsze. Duchem podwórza był Dworowoj. Był zazwyczaj niewidzialny, ci którym się ukazywał, opowiadali, że to starzec o siwej brodzie, porośnięty siwymi włosami. Należało przedstawić mu nowo narodzone zwierzę. Nawet łaźnia miała swojego ducha. Bannik, psotnik, potrafił też wróźyć. Kobieta która pozostawiła grzebień w łaźni, mogła na nim znaleźć włos przyszłego męża. Rusałka – zamieszkiwała wodne głębiny, nimfa wodna, urodziwa, naga dziewczyna, która oczarowywała przechodniów śmiechem lub śpiewem. Niektórzy byli gotowi się dla niej utopić. Rusałka była duszą noworodka, młodej nieszczęsnej dziewczyny bądź topielcy. Później kojarzono Rusałkę ze śmiercią, przed nadejściem chrześcijaństwa wiązano ją z płodnością. Odpowiednikiem przydrożnej rusałki była Wiła. Wiecznie młoda i piękna kobieta o długich puklach. Zwykle dziewczyna, która zmarła bez chrztu (pogląd chrześcijański), została porzucona przez narzeczonego lub zwykła „latawica”, której dusza unosiła się gdzieś pomiędzy niebem a ziemią. Pojawiała się zwykle nocą, aby śpiewać i tańczyć, przyprawiając każdego człowieka, który ujarzmi ją w tańcu, o śmierć. Obraz ze zbiorów Muzeum Tomatorium: nimfa, rusałka, Goplana.

Wiele bóstw słowiańskich zostało „adoptowanych” i zmienionych przez chrześcijaństwo. I tak Perun, bóg grzmotu i błyskawic (czasem utożsamiany ze skandynawskim Thorem) stał się prorokiem Ilią, Wołos (Strażnik trzód i stad) przeobraził się w św. Własa, Kupalnica (bogini rzek i jezior) stała się Agrypiną, Kupała (bóg słońca i światła) Janem Chrzcicielem. Ryty wiosny pokrywały się teraz z Wielkanocą, zimową Calendae zastąpiło Boże Narodzenie, zaś święto Yarila (bóg słońca i ziemskiego życia) stało się świętem Jana Chrzciciela.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, źródła: Rosyjskie bajki ludowe ze zbioru Aleksandra Afanasjewa, Polska Akademia Umiejętności, Prace Komisji Kultury Słowian, Kraków 2001; L. Moczulski, Narodziny Międzymorza, Warszawa 2007; T. Jaworski, Las w kulturze Serbołużyczan, Stud. Mater. Ośr. Kult. Leśn. 16, 2017, s. 39-51; A. Cotterell, Mitologia Świata, Ożarów Mazowiecki 2012; J. I Kraszewski, Stara Baśń, Warszawa 1983; Praca zbiorowa: Oxford – Wielka Historia Świata, Poznań 2006; J. Strzelczyk: Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, Rebis 2008.

sobota, 4 sierpnia 2018

Jerzy Wojciech Sulczewski (1879-1969)


Jerzy Wojciech Sulczewski, ur. 23 kwietnia 1879 r. w Ciencisku niedaleko Strzelna. Ojciec Marcin mieszkał w Różannie, a matka Julianna z domu Skowron urodzona w Chełmcach, pochodziła ze starego kujawskiego rodu chłopskiego.

Jerzy ukończył trzyletnią szkołe nauczycielską w Rogoźnie i seminarium nauczycielskie w Kcyni. Od 1899 r. pracował w wiejskiej szkole w Brudzyniu koło Janowca Wielkopolskiego. Wkrótce ukazały się jego pierwsze publikacje, jeszcze w języku niemieckim, w postaci zbieranych od dawna opowieści i bajań kujawskich. Dnia 23 października 1903 r. ożenił się z Jadwigą Stranz, mieli trzy córki i syna. Zmarła w 1918 r. W maju 1921 r. Jerzy Wojciech Szulczewski powtórnie się ożenił z córką znanego rodu wielkopolskich leśników - Marią Skoraczewską, która zmarła w 1965 r.

Szulczewski brał udział w powstaniu wielkopolskim. Po wyzwoleniu zajmował się spolszczaniem szkół w obwodzie janowieckim. Zajmował się również spolszczaniem nazewnictwa zbiorów przyrodniczych Muzeum Wielkopolskiego, w którym też kilka lat pracował. Współpracował z poznańskim Ogrodem Botanicznym i Zarządem Rady Miejskiej. Pełnił rozliczne funkcje, m. in. w Poznańskim Towarzystwie Przyjaciół Nauk, Poznańskim Komitecie Ochrony Przyrody oraz dwóch komisjach Polskiej Akademii Umiejętności; współorganizował wystawy krajowe i międzynarodowe o tematyce przyrodniczej.

Przed II wojną światową opublikował dziesiątki prac prezentujących wyniki badań. Po wojnie wrócił do pracy jako pedagog; od 1947 r. zatrudniony został przez Uniwersytet Poznański jako pracownik naukowy w Ogrodzie Botanicznym. Był współorganizatorem Wielkopolskiego Parku Narodowego, zajmując się wytyczaniem w nim szlaków turystycznych, badaniem i dokumentowaniem jego zasobów. Na emeryturę przeszedł w 1958 r., mając 80 lat. Pośród wyróżnień znalazł się np. Wielkopolski Krzyż Powstańczy i Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski.

Zmarł 13 marca 1969 r. w Kościanie. Pochowany został na cmentarzu w Puszczykowie. Do ostatnich dni pochłonięty badaniami.

W Strzelnieistnieje etap szlaku turystycznego jego imienia; Jerzy Wojciech Szulczewski „ma swoją ulicę” oraz patronuje Izbie Kujawskiej w Szkole Podstawowej.

Oprac. B. Grabowski, na podstawie pracy M. Lachowicz, Pałuki i Ziemia Mogileńska nr 924 (43/2009); inne źródła:
http://www.palukitv.pl/teksty/ludzie-paluk-i-zm/8921-jerzy-wojciech-szulczewski-ludoznawca-i-przyrodnik.html