piątek, 25 września 2015

Polska krew na łagiewnickich polach - 24 września 1939 r.


Odebrano Nam życie pozostawiamy Wam pamięć” - widnieje napis wyryty na czarnej płycie pomnika. My mieszkańcy Kruszwicy pamiętamy o tamtych wydarzeniach, o zbrodni, która na zawsze zapisała się w naszej świadomości.

Z 6 na 7 IX 1939 r. ostatnie oddziały polskie opuściły Kruszwicę, wysadzając równocześnie dwa mosty na Gople. Wraz z wojskiem opuściły miasto miejscowe urzędy i część ludności polskiej. Pierwsze oddziały wojsk niemieckich pojawiły się 9 IX 1939 r. Dnia 12 IX 1939 r. przybyły do Kruszwicy oddziały SS i SA, a w ich szeregach można było zobaczyć miejscowych Niemców, którzy przed wrześniem 1939 r. uciekli do Gdańska lub na tereny III Rzeszy.

Z przybyciem wojsk niemieckich wiąże się powstanie miejscowych urzędów niemieckich. Pierwszym burmistrzem Kruszwicy został Wiktor Ortwig, który przed wojną był głównym księgowym w Kobylnikach.

Tuż po wybuchu II wojny światowej mieszkańcy Kruszwicy oraz okolic zostali boleśnie doświadczeni przez hitlerowców. 76 lat temu, właśnie z rozkazu ówczesnego burmistrza Kruszwicy Wiktora Ortwiga, odczytany został wyrok na obywateli naszego regionu.

Straceni byli najpierw więzieni w Inowrocławiu, skąd po przesłuchaniu połączonych z torturami przewieziono ich do Kruszwicy, a stamtąd do Łagiewnik. Egzekucję przeprowadziło 12 żołnierzy Wermachtu, którym asystował burmistrz Kruszwicy Ortwig.

Dnia 24 września 1939 r. grupa żołnierzy niemieckich aresztowała dwunastu przypadkowych Kruszwiczan. Zapędzili ich na pola w Łagiewnikach, gdzie pod przymusem musieli wykopać 15 metrowy grób, o głębokości 1,5 m i szerokości 2 m. Musieli się spieszyć, gdyż wyznaczono im na tą pracę tylko dwie godziny. W chwili, gdy praca była już na ukończeniu - w kierunku rowu prowadzono 36 zmaltretowanych, pokrwawionych ledwo żywych ludzi, w tym młodego duchownego katolickiego. Tuż za nimi postępował pluton egzekucyjny, składający się z 12 żołnierzy i oficera. Towarzyszyli im miejscowi Niemcy. Więźniów ustawiono dwunastkami niedaleko rowu, a burmistrz Ortwig odczytał ich wyrok śmierci. Bezpośrednio po tym rozpoczął się akt egzekucji, którego przebieg wyglądał następująco: żołnierze przy pomocy bagnetów wepchnęli skazańców do dołu i na rozkaz oficera strzelali swoim ofiarom w twarze i szyje. Podobnie postąpili z drugą grupą. Trzecia grupa skazanych uklękła na krawędzi grobu prosząc zbrodniarzy o litość. Jednak również i ich wepchnęli bagnetami. Jako ostatni wpadł do dołu Grojnowski z Kruszwicy. Zdążył wykrzyknąć “Niech żyje Polska”. Bezpośrednio po tym ugodziła go śmiertelna salwa z pistoletu dowódcy plutonu egzekucyjnego, a wściekli żołnierze dodatkowo przebili go bagnetami. Następnie żołnierze polecili grabarzom wejść do dołu i ułożyć ciała pomordowanych. Niejedna ofiara dawała jeszcze znaki życia, otwierając usta, z których bryzgała krew. Żołnierze przynaglali grabarzy w zasypywaniu grobu, sami zaś przyglądali się tym czynnościom, palili papierosy i raczyli się winem – opowiadali grabarze, świadkowie całego zajścia.

Na płycie pomnika w Łagiewnikach wyryto jedenaście nazwisk: Jaworski Jan, Kulicki Stanisław, Musiałowski Antoni, Sowiński Leon, Zieliński Antoni, Borowicz Józef, Derenda Kazimierz, Grojnowski Dawid, Groblewski Ignacy, Groblewski Stanisław i Jabłoński Jan, pozostałych zabitych nie ustalono. Kamienny pomnik, z żelaznym krzyżem na górze, w niewielkim zagajniku otoczonym płotem, stoi na środku pola, niedaleko jeziora Gopło i przypomina nam o zbrodni hitlerowskiej i na naszych rodakach. Ich szczątki zostały przeniesione na cmentarze w Kruszwicy i Bydgoszczy. Z upływem lat ogrodzenie zostało częściowo zniszczone, jednak za sprawą mieszkańców pomnik utrzymał się w dobrym stanie.

Hitler chciał wysiedlenia Polków i osiedlenia w ich miejsce Niemców. Stosowano także politykę eksterminacji wobec narodu polskiego. Po przeprowadzeniu w pierwszych miesiącach masowych egzekucji nastąpiło powolne i systematyczne niszczenie narodu polskiego. Polityka hitlerowska dążyła nie tylko do wyniszczenia biologicznego ludności polskiej, ale objęła również dzielnicę życia gospodarczego i kulturalnego.

Nazistom nigdy nie udało się złamać ducha polskości w kruszwiczanach. „Niech żyje Polska” brzmiały ostatnie słowa Dawida Grojnowskiego, pamiętajmy, że w tym dniu zginęli nasi rodacy. Zapłacili krwią za opór wobec ideologii faszystowskiej.

"Miałem 9 lat jak ich prowadzili, widziałem jak szli, całą drogę się modlili. Dalej już nie widziałem, bo nikogo nie wpuszczali" - Jerzy Uklejewski, świadek wydarzeń.

"Miałem 5 lat jak się to wydarzyło, ale nic o tym nie wiedziałem. Nie przypuszczałem, że po tylu latach, będę mógł poznać tą historię" - pan Gutowski, kruszwiczanin.

Marsz patriotyczny zorganizowany przez Nadgoplańskie Towarzystwo Historyczne i Patriotyczną Kruszwicę, 25 września 2015 r.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski na podstawie źródeł i przekazów:
1. Jantarowe szlaki, nr 6, Gdańsk 1974.
2. Słownik geograficzny..., t. V, s. 573. Łagiewniki.
3. Zarys Monograficzny, pod red. Jana Grześkowiaka, Toruń 1965, s. 283.
4. Jan Sziling, Okupacja Hitlerowska w Kruszwicy w latach 1939-1945.
5. Fotografie 1 i 4 Bartłomiej Grabowski, fot. 2 i 3 CKiS "Ziemowit".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz