Noc
z 22 na 23 pażdziernika 1939 r. została nazwana „krwawą niedzielą”,
„krwawą nocą”, w tych dniach doszło do wielkiej tragedii,
egzekucji 56 więźniów.
Zbrobnia
ta została wykonana z polecenia i przy czynnym udziale ówczesnego
landrata powiatu inowrocławskiego Hirschfelda, który już
poprzednio brał udział w ustalaniu listy Polaków przeznaczonych na
rozstrzelanie i w samych egzekucjach. W niedzielę 22 X 1939 r.
Hirschfeld razem z Hansem Ulrichem Jahnzem udali się na polowanie do
Pałczyna (majątku Jahnza), a potem do domu tego ostatniego, gdzie
raczyli się alkoholem. W trakcie biesiady Hirschfeld oświadczył:
"no, teraz pojedziemy strzelać Polaków". Przed północą
obaj pojechali do gmachu starostwa w Inowrocławiu, skąd zabrali ze
sobą listę zawierającą nazwiska 90 Polaków przebywających w
więzieniu inowrocławskim, z których około 65 miało być
rozstrzelanych. Decyzję o ich likwidacji podjął w poprzednim
tygodniu Alvensleben. Listę tę przywiózł z Bydgoszczy Hempel i
pozostawił u Hirshfelda. Egzekucję miała przeprowadzić służba
bezpieczeństwa 24 X 1939 r.
Po
przybyciu do więzienia Hirschfeld i Jahnz pobili najpierw dozorcę -
Polaka Witkowskiego i jego rodzinę. Następnie Hirschfeld nakazał
po kolei według listy wyprowadzić więźniów. W tym dniu
znajdowało się w więzieniu około 300 Polaków. Przebieg egzekucji
odtworzono przed sądem niemieckim na rozprawie przeciwko
Hirschfeldowi i Jahnzowi w 1940 r. W uzasadnieniu wyroku między
innymi stwierdzono: "Odbywało się to w ten sposób, że
dozorcy wyciągali aresztowanych z cel, poczym kazali im schodzić po
żelaznych schodach na parter. Tam musieli się ustawić w rzędzie
po lewej stronie sieni, patrząc od strony wejścia. Oskarżony
Hirschfeld każdego z osobna oglądał sobie dokładnie,
komenderując: >> wachmistrz rozstrzelać << lub >>
odprowadzić <<. Następnie policjanci odprowadzali
aresztowanych na tylne podwórze i tam ich rozstrzeliwali. Podwórze
to nie było oświetlone, wobec czego posługiwano się latarkami
kieszonkowymi dla oświetlenia terenu. Tempo w którym oskarżony
Hirschfeld prowadził rozstrzeliwania, było tak szybkie, że dozorca
Berndt nie nadążał ze skreślaniem nazwisk w księdze. Również
Jahnz nie mógł nadążyć z listą. Kiedy zwrócono na to uwagę
Hirschfelda, ten oświadczył, że to jest wszystko jedno, nie chodzi
o jednego mniej lub więcej Polaka".
Jeden
z więźniów następująco opisał wydarzenia tej nocy: "Kazano
nam stać w drzwiach cel otwartych, twarzą zwróconą w ich ciemne
wnętrze. Wywoływano nazwiska, sprowadzano więźniów na parter do
holu-areny, wszystko w pośpiechu, wśród gradu przekleństw i
kopnięć. Na dole rozpoczęły się przesłuchy: Jak się nazywasz,
ty psie? Nim padła odpowiedź, waliło się ciało głuchym łoskotem
na posadzkę, uderzone kolbą lub rękojeścią rewolweru w szczękę
i ogłuszone".
Hirschfeld
nakazał przede wszystkim rozstrzelać inteligencję. Niektórych
robotników nawet zwolnił, ale przedtem otrzymali oni chłostę (15
- 50 razów). Zwolnił nawet cztery nauczycielki polskie (Maria i
Wanda Dominiczak, Maria Doroszewska i Maria Dykiertowa), z których,
jak następnie ustalono, trzy miały zostać rozstrzelane, a jedna
skierowana do obozu koncentracyjnego. W ciągu tej nocy rozstrzelano
56 osób, a z więzienia zwolniono 34. Wśród rozstrzelanych
znalazło się 20 osób, które nie figórowały na liście
zatwierdzonej przez Alvenslebena. Zamordowani zostali wówczas między
innymi: Jan Dykiert - nauczyciel z Inowrocławia, Franciszek Hanas -
nauczyciel z Gniewkowa, Apolinary Jankowski - przedwojenny prezydent
Inowrocławia, Władysław Juengst - wiceprezydent, Edward Poniński
- ziemianin, Szczepan i Bolesław Wawrzyniakowie - rolnicy, Jan
Gierke, Stanisław i Włodzimierz Wichlińscy - ziemianie, Stanisław
Kiełbasiewicz - działacz PPS, Teofil Reszka - aptekarz, Marian
Siewert – leśniczy.
Ciała
pomordowanych zakopano w rowach przeciwlotniczych tuż za więzieniem.
22 października 1945 r. zostały one ekshumowane i uroczyście
pochowane na cmentarzy parafii Matki Boskiej. Rozpoznano 29 zwłok.
Reszta była tak zmasakrowana, że nie można ich było
zidentyfikować.
Informacje
o zbrodni w więzieniu inowrocławskim dotarły i na Zachód. Opis
wydarzeń przedstawiło radio francuskie w Strasburgu, a także
ówczesny premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill na forum Izby
Gmin. Międzynarodowy rozgłos tej zbrodni był istotną przyczyną w
podjęciu przez władze hitlerowskie decyzji o postawieniu
Hirschfelda i Jahnza przed sądem. W uzasadnieniu wyroku sąd ten
stwierdził: " Jako okoliczność obciążającą musiano
przyjąć to, że osk. Hirschfeld przez swoje postępowanie opinii
urzędnika niemieckiego i niemieckości na wschodzie wyrządził
ciężką szkodę, a nieprzyjacielskiej zagranicy dał sposobność
do nagonki na naród niemiecki, na którą zagranica tylko czekała".
Ponadto
sąd niemiecki stwierdził między innymi: "Na liście
[zatwierdzonej uprzednio przez Alvenslebena, którą Hirschfeld
zabrał ze sobą do więzienia] jednak aresztowani otrzymali wyroki
śmierci w wyniku postępowania doraźnego i kary te miały być
wykonane. Wykonał je urzędnik niewłaściwy przedwcześnie,
samowolnie i bezprawnie". Tak więc sposób postępowania SS,
SD, gestapo, Selbstschutzu i administracji hitlerowskiej był według
sądu niemieckiego zgodny z prawem. Namiestnik Kraju Warty, Greiser,
interweniował nawet w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych w obronie
Hirschfelda, starając się nie dopuścić do rozprawy sądowej, a
jedynie zastosować postępowanie dyscyplinarne. Greiser między
innymi stwierdził, że Hirschfeld zobowiązał się przez 10 lat nie
pić alkoholu.
23
VII 1940 r. Sąd Specjalny w Poznaniu wydał wyrok, skazując
Hirschfelda na 15 lat ciężkiego więzienia. Starano się wyszukać
"okoliczności łagodzące", m.in.: "Osk.
Hirschfeldowi przypisać należy na dobro, że nie zabijał bez
wyroku ludzi z powodów instynktów zbrodniczych, lecz z powodu
zrozumiałego rozgoryczenia na Polaków za ich niezliczone czyny
terroru i że z tego powodu powziął decyzję uśmiercenia polskich
aresztantów mniej lub więcej karnie lub politycznie obciążonych
]...] Osk. Hirschfeld w zasadzie działał z pobudek, których nie
można sprowadzić do miana wspólnego i zbrodniczego usposobienia.
Jego sposób działania wynika przede wszystkim z chęci odwetu za
tysiąckrotne zbrodnie ludzkości polskiej w pierwszych dniach
wojny". Znalazła więc tu odbicie teza propagandy hitlerowskiej
o rzekomym terrorze polskim wobec mniejszości niemieckiej. Jest to
także przyczynek ilustrujący całkowity upadek sądownictwa w III
Rzeszy. Oskarżonego Jahnza uniewinniono.
Wyżej
opisane mordowanie Polaków w więzieniu inowrocławskim było
najbardziej znane, ale nie jedyne. Największe nasilenie
eksterminacji przypadło jednak na miesiące październik i listopad.
Miejscem wykonywanie egzekucji były, obok terenu więzienia, lasy w
okolicach Gniewkowa i Kruszwicy.
Żródła:
1.
"Dzieje Inowrocławia" pod redakcją Mariana Biskupa, Tom
2 (od 1919 r. do końca lat siedemdziesiątych), Towarzystwo Naukowe
w Toruniu, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1982.
2.
Inowrocław i okolice", Józef Aleksandrowicz, Polskie
towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze Oddział w Inowrocławiu, 1973.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz