wtorek, 22 września 2015

"Krwawa niedziela" inowrocławska

Noc z 22 na 23 pażdziernika 1939 r. została nazwana „krwawą niedzielą”, „krwawą nocą”, w tych dniach doszło do wielkiej tragedii, egzekucji 56 więźniów.

Zbrobnia ta została wykonana z polecenia i przy czynnym udziale ówczesnego landrata powiatu inowrocławskiego Hirschfelda, który już poprzednio brał udział w ustalaniu listy Polaków przeznaczonych na rozstrzelanie i w samych egzekucjach. W niedzielę 22 X 1939 r. Hirschfeld razem z Hansem Ulrichem Jahnzem udali się na polowanie do Pałczyna (majątku Jahnza), a potem do domu tego ostatniego, gdzie raczyli się alkoholem. W trakcie biesiady Hirschfeld oświadczył: "no, teraz pojedziemy strzelać Polaków". Przed północą obaj pojechali do gmachu starostwa w Inowrocławiu, skąd zabrali ze sobą listę zawierającą nazwiska 90 Polaków przebywających w więzieniu inowrocławskim, z których około 65 miało być rozstrzelanych. Decyzję o ich likwidacji podjął w poprzednim tygodniu Alvensleben. Listę tę przywiózł z Bydgoszczy Hempel i pozostawił u Hirshfelda. Egzekucję miała przeprowadzić służba bezpieczeństwa 24 X 1939 r.

Po przybyciu do więzienia Hirschfeld i Jahnz pobili najpierw dozorcę - Polaka Witkowskiego i jego rodzinę. Następnie Hirschfeld nakazał po kolei według listy wyprowadzić więźniów. W tym dniu znajdowało się w więzieniu około 300 Polaków. Przebieg egzekucji odtworzono przed sądem niemieckim na rozprawie przeciwko Hirschfeldowi i Jahnzowi w 1940 r. W uzasadnieniu wyroku między innymi stwierdzono: "Odbywało się to w ten sposób, że dozorcy wyciągali aresztowanych z cel, poczym kazali im schodzić po żelaznych schodach na parter. Tam musieli się ustawić w rzędzie po lewej stronie sieni, patrząc od strony wejścia. Oskarżony Hirschfeld każdego z osobna oglądał sobie dokładnie, komenderując: >> wachmistrz rozstrzelać << lub >> odprowadzić <<. Następnie policjanci odprowadzali aresztowanych na tylne podwórze i tam ich rozstrzeliwali. Podwórze to nie było oświetlone, wobec czego posługiwano się latarkami kieszonkowymi dla oświetlenia terenu. Tempo w którym oskarżony Hirschfeld prowadził rozstrzeliwania, było tak szybkie, że dozorca Berndt nie nadążał ze skreślaniem nazwisk w księdze. Również Jahnz nie mógł nadążyć z listą. Kiedy zwrócono na to uwagę Hirschfelda, ten oświadczył, że to jest wszystko jedno, nie chodzi o jednego mniej lub więcej Polaka".

Jeden z więźniów następująco opisał wydarzenia tej nocy: "Kazano nam stać w drzwiach cel otwartych, twarzą zwróconą w ich ciemne wnętrze. Wywoływano nazwiska, sprowadzano więźniów na parter do holu-areny, wszystko w pośpiechu, wśród gradu przekleństw i kopnięć. Na dole rozpoczęły się przesłuchy: Jak się nazywasz, ty psie? Nim padła odpowiedź, waliło się ciało głuchym łoskotem na posadzkę, uderzone kolbą lub rękojeścią rewolweru w szczękę i ogłuszone".

Hirschfeld nakazał przede wszystkim rozstrzelać inteligencję. Niektórych robotników nawet zwolnił, ale przedtem otrzymali oni chłostę (15 - 50 razów). Zwolnił nawet cztery nauczycielki polskie (Maria i Wanda Dominiczak, Maria Doroszewska i Maria Dykiertowa), z których, jak następnie ustalono, trzy miały zostać rozstrzelane, a jedna skierowana do obozu koncentracyjnego. W ciągu tej nocy rozstrzelano 56 osób, a z więzienia zwolniono 34. Wśród rozstrzelanych znalazło się 20 osób, które nie figórowały na liście zatwierdzonej przez Alvenslebena. Zamordowani zostali wówczas między innymi: Jan Dykiert - nauczyciel z Inowrocławia, Franciszek Hanas - nauczyciel z Gniewkowa, Apolinary Jankowski - przedwojenny prezydent Inowrocławia, Władysław Juengst - wiceprezydent, Edward Poniński - ziemianin, Szczepan i Bolesław Wawrzyniakowie - rolnicy, Jan Gierke, Stanisław i Włodzimierz Wichlińscy - ziemianie, Stanisław Kiełbasiewicz - działacz PPS, Teofil Reszka - aptekarz, Marian Siewert – leśniczy.

Ciała pomordowanych zakopano w rowach przeciwlotniczych tuż za więzieniem. 22 października 1945 r. zostały one ekshumowane i uroczyście pochowane na cmentarzy parafii Matki Boskiej. Rozpoznano 29 zwłok. Reszta była tak zmasakrowana, że nie można ich było zidentyfikować.

Informacje o zbrodni w więzieniu inowrocławskim dotarły i na Zachód. Opis wydarzeń przedstawiło radio francuskie w Strasburgu, a także ówczesny premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill na forum Izby Gmin. Międzynarodowy rozgłos tej zbrodni był istotną przyczyną w podjęciu przez władze hitlerowskie decyzji o postawieniu Hirschfelda i Jahnza przed sądem. W uzasadnieniu wyroku sąd ten stwierdził: " Jako okoliczność obciążającą musiano przyjąć to, że osk. Hirschfeld przez swoje postępowanie opinii urzędnika niemieckiego i niemieckości na wschodzie wyrządził ciężką szkodę, a nieprzyjacielskiej zagranicy dał sposobność do nagonki na naród niemiecki, na którą zagranica tylko czekała".

Ponadto sąd niemiecki stwierdził między innymi: "Na liście [zatwierdzonej uprzednio przez Alvenslebena, którą Hirschfeld zabrał ze sobą do więzienia] jednak aresztowani otrzymali wyroki śmierci w wyniku postępowania doraźnego i kary te miały być wykonane. Wykonał je urzędnik niewłaściwy przedwcześnie, samowolnie i bezprawnie". Tak więc sposób postępowania SS, SD, gestapo, Selbstschutzu i administracji hitlerowskiej był według sądu niemieckiego zgodny z prawem. Namiestnik Kraju Warty, Greiser, interweniował nawet w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych w obronie Hirschfelda, starając się nie dopuścić do rozprawy sądowej, a jedynie zastosować postępowanie dyscyplinarne. Greiser między innymi stwierdził, że Hirschfeld zobowiązał się przez 10 lat nie pić alkoholu.

23 VII 1940 r. Sąd Specjalny w Poznaniu wydał wyrok, skazując Hirschfelda na 15 lat ciężkiego więzienia. Starano się wyszukać "okoliczności łagodzące", m.in.: "Osk. Hirschfeldowi przypisać należy na dobro, że nie zabijał bez wyroku ludzi z powodów instynktów zbrodniczych, lecz z powodu zrozumiałego rozgoryczenia na Polaków za ich niezliczone czyny terroru i że z tego powodu powziął decyzję uśmiercenia polskich aresztantów mniej lub więcej karnie lub politycznie obciążonych ]...] Osk. Hirschfeld w zasadzie działał z pobudek, których nie można sprowadzić do miana wspólnego i zbrodniczego usposobienia. Jego sposób działania wynika przede wszystkim z chęci odwetu za tysiąckrotne zbrodnie ludzkości polskiej w pierwszych dniach wojny". Znalazła więc tu odbicie teza propagandy hitlerowskiej o rzekomym terrorze polskim wobec mniejszości niemieckiej. Jest to także przyczynek ilustrujący całkowity upadek sądownictwa w III Rzeszy. Oskarżonego Jahnza uniewinniono.

Wyżej opisane mordowanie Polaków w więzieniu inowrocławskim było najbardziej znane, ale nie jedyne. Największe nasilenie eksterminacji przypadło jednak na miesiące październik i listopad. Miejscem wykonywanie egzekucji były, obok terenu więzienia, lasy w okolicach Gniewkowa i Kruszwicy.


Żródła:
    1. "Dzieje Inowrocławia" pod redakcją Mariana Biskupa, Tom 2 (od 1919 r. do końca lat siedemdziesiątych), Towarzystwo Naukowe w Toruniu, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1982.
    2. Inowrocław i okolice", Józef Aleksandrowicz, Polskie towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze Oddział w Inowrocławiu, 1973.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz