Plan
hitlerowski miał na celu nie tylko zniszczenie polskich sił
zbrojnych, ale wymierzony został również przeciwko miastom i
wsiom, przeciwko bezbronnej ludności z zamiarem jej biologicznej
eksterminacji. Obiekty cywilne od pierwszych minut wojny stały się
przedmiotem ataków lotnictwa niemieckiego, ostrzału artylerii, bądź
też były nierzadko niszczone z premedytacją przez oddziały
Wermachtu. Dla Hitlera i jego sztabowców wszystkie układy
międzynarodowe dotyczące obrony ludności cywilnej w trakcie
działań wojennych, zwłaszcza III Konwencji Haskiej, były
bezwartościowymi dokumentami. Już sam fakt rozpoczęcia wojny, bez
jej wypowiedzenia, był przestępstwem przeciwko pokojowi i źródłem
dalszych zbrodni, jak np. barbarzyńskich metod działań wojennych w
stosunku do walczącego przeciwnika (wojsko i oddziały samoobrony),
a zwłaszcza wobec nie walczącej ludności, jeńców wojennych, a
później także żołnierzy ruchu oporu itd. Mimo drugorzędnego
teatru działań Wielkopolska odczuła boleśnie skutki wojny.
Największe znaczenie psychologiczne, obliczone na złamanie ducha
walki i wywołanie paniki oraz psychozy strachu miały akcje
lotnictwa niemieckiego.
Najwcześniej,
bo już o godz. 5:00 dnia 1 września 1939 r. bomby padły na Nowe
Krosno w Śremskiem. Sześć osób cywilnych zginęło w
bombardowanym Wągrowcu, trzynaście w Pleszewie, dwanaście w
powiecie średzkim, jedna z Jarocina. Atakowane był dworce kolejowe
we Wrześni, Gnieźnie i Żninie i Żninie. W barbarzyński sposób
zniszczony został Wieluń: zginęło 1200 mieszkańców, a miasto
zostało zniszczone w 70%. Atakowano też ludność cywilną na
drogach i polach. Systematycznie bombardowany był szlak kolejowy
Poznań-Warszawa, gdzie najbardziej ucierpiały pociągi ewakuacyjne
wiozące ludność cywilną na trasie Koło-Kłodawa. Nad Poznaniem
samoloty hitlerowskie pojawiły się 1 września 1939 r. Po
rozpoznaniu, około godziny 12:00, trzy eskadry bombowców
zaatakowały lotnisko na Ławicy i rejon Dworca Głównego. Lotnisko
atakowane przez 18 bombowców zostało zniszczone. Zginęło 40
szeregowych i oficerów 3 pułku lotniczego. W kolejnym nalocie
znaczne straty poniosła ludność cywilna, zginęło 139 osób, w
tym 32 kobiety, 14 dzieci.
Ludność
cywilna ucierpiała też od ostrzału artyleryjskiego, np. w Lesznie,
Rawiczu, we wsiach powiatu tureckiego, w Poniecu, Krotoszynie i w
innych miejscowościach. Wkraczając do Wielkopolski oddziały
Wermachtu w dniach wrześniowych dokonały licznych zbrodni na
bezbronnej ludności cywilnej.
W nocy z 1
na 2 września 1939 r. we wsiach Torzeniec i Wyszanów w powiecie
kępińskim hitlerowscy zamordowali kilkadziesiąt osób, w tym wiele
kobiet i dzieci. W Osiecznej, powiat leszczyński, rozstrzelano 2
Polaków, w Środzie 17, w Janowcu Wlkp. 3 Żydów, w powiecie
kościańskim – 10 osób.
Inne
zagrożenie dla ludności cywilnej stanowiły uzbrojone bojówki
niemieckie zorganizowane na terenie Wielkopolski lub też przerzucone
z Niemiec. Mordowały one ludność, strzały zza węgła do
wycofujących się żołnierzy polskich. Prowokacje te niebawem miały
stanowić swego rodzaju usprawiedliwienie masowych mordów na
ludności cywilnej. Dywersanci naprowadzali na kolumny uciekinierów
i pociągi ewakuacyjne lotnictwo, podpalali zagrody, zwłaszcza
byłych powstańców. W północnej Wielkopolsce bojówki niemieckie
napadały na polskie posterunki nad Notecią. Z bronią w ręku
wystąpiła ludność niemiecka w rejonie Nowego Tomyśla, Wolsztyna,
Leszna, Ostrowa, Kępna, Ostrzeszowa i w innych rejonach
Wielkopolski. Także w stolicy Wielkopolski, w Poznaniu, w trakcie
nalotów na miasto w dniu 1 września, ludność niemiecka otworzyła
ogień do Polaków. Szybkość wydarzeń, przygniatająca przewaga
nieprzyjaciela, bombardowanie stacji, linii kolejowych i transportów
– w konsekwencji spowodowało załamanie się polskiego planu
obrony i fiasko przygotowanej przez władze cywilne i wojskowe
operacji wycofania i ewakuacji urzędów, zakładów przemysłowych i
ludności cywilnej. Wycofania w Wielkopolsce rozpoczęto w momencie
ogłoszenia w Polsce w dniu 30 sierpnia 1939 r. powszechnej
mobilizacji. W pierwszej kolejności ewakuowano starostwa powiatowe.
Rozpoczęła się też ewakuacja władz wojewódzkich p o wydaniu
przez Naczelnego Wodza dnia 2 września rozkazu wycofania „Armii
Poznań” na główną linię obronną, znajdującą się w
odległości około 100 km na wschód od Poznania. Ewakuacja władz
wytworzyła pustkę organizacyjną, zwłaszcza w zakresie organizacji
aprowizacji, służby zdrowia, transportu, opieki nad uchodźcami.
Rzesza uciekinierów wszystkimi możliwymi środkami lokomocji, a
bardzo często pieszo, zablokowały niemal wszystkie drogi,
przepełniły dworce kolejowe. Wyludnieniu uległo wiele wiosek z
pasa pogranicznego, a ich mieszkańcy z mieniem i żywym inwentarzem
tułali się po drogach Wielkopolski, szukając bezpiecznego
schronienia. Kolumny uciekinierów na drogach i pociągi ewakuacyjne
stały się łatwym celem dla lotnictwa niemieckiego, które
atakowało transporty na szlakach i stacjach kolejowych.
W jednym
tylko pociągu ewakuacyjnym, wiozącym ludność z Krotoszyna,
zginęło 300 osób.
Zapewnienie
wyżywienia takich mas ludzkich, jak również zabezpieczenie opieki
sanitarno-medycznej przekraczało możliwości wsi i miast, przez
które ciągnęły kolumny uciekinierów. Złagodzić skutki tragedii
mogła tylko społeczna działalność i samopomoc wszystkich
Wielkopolan.
Założenia
planu wycofania urzędów przewidywały powołanie komisarzy
cywilnych, w praktyce jednak komisarze nie przejęli władzy w
Wielkopolsce. Nie zdołano też wyegzekwować zarządzenia Wojewody
Poznańskiego z dnia 1 września 1939 r. w sprawie składania na
posterunkach policji i w urzędach broni palnej i białej oraz
amunicji.
W pierwszym
rzędzie w miejsce ewakuowanych urzędów zaczęła powstawać
administracja zastępcza, tworzona przez nielicznych pozostałych na
miejscu urzędników, emerytowanych urzędników różnych szczebli
administracji, działaczy organizacji społecznych i politycznych,
Stronnictwa Narodowego, Związku Powstańców Wielkopolskich, Związku
Strzeleckiego, ZHP, TG „Sokół” i innych.
Społeczeństwo
Wielkopolski w tych trudnych dniach zdało obywatelski egzamin, nie
pozwoliło na rozprzestrzenienie się anarchii i bezkarną
działalność niemieckich dywersantów. Przystąpiono do tworzenia
tymczasowych władz i oddziałów porządkowych, co było nakazem
chwili. Głównym celem, dla którego organizowano straże, była
ochrona życia i mienia mieszkańców oraz obiektów państwowych i
zakładów użyteczności publicznej, kierowanie ruchem uciekinierów
i przygotowanie dla nich kwater i żywności, a przede wszystkim
niedopuszczenie do kradzieży, podpaleń oraz ochrona przed szpiegami
i dywersantami. Nowa administracja zorganizowana została w miastach
i wsiach. Pełniła też – w razie potrzeby funkcje policyjne i
sądowe. Odtworzona została także administracja miejska i
wojewódzka w Poznaniu. Komisaryczną władzę 5 września 1939 r.
objął były Prezydent Miasta Poznania, Cyryl Ratajski. Od 7
września Ratajski objął też urząd wojewody. W miejsce policji
zorganizowana została Straż Obywatelska pod komendą inż. Jana
Skotarka.
W mieście
przywrócono porządek i w miarę normalne życie. Wprowadzono
godzinę policyjną, kupcom i rzemieślnikom nakazano otworzyć
sklepy i warsztaty. Uniemożliwiono działalność dywersantom
niemieckim i elementom przestępczym.
Zadaniem
chwili było zapewnienie aprowizacji miasta, zorganizowanie różnych
form opieki społecznej, zapewnienie ciągłości pracy wodociągów,
elektrowni, gazowni, szpitali, poczty i banków. Za aprowizację
miasta odpowiedzialna była Aprowizacja Obywatelska, zorganizowana
przez Komendę Straży Obywatelskiej. Dnia 7 września 1939 r. w
Poznaniu powstał Wojewódzki Obywatelski Komitet Społeczny pod
przewodnictwem uczestnika Powstania Wielkopolskiego ks. Pawła
Steinmetza.
W
Gnieźnieńskim tymczasem administracja i Straż Obywatelska
utworzona została przez innego bohatera zrywu powstańczego z lat
1918-1919, ks. mjr. Mateusz Zabłockiego. W organizacji oddziałów
Straży aktywnie uczestniczyli obok byłych powstańców także
rezerwiści, harcerze, strażacy i kolejarze. Pomyślano też o
utworzeniu punktów sanitarno-medycznych. Straż Obywatelska swoim
zasięgiem obejmowała miasto Gniezno oraz oddziały utworzone w
Kłecku i Witkowie oraz placówki wiejskie, m.in. w Żydowie,
Jankowie Dolnym i Kiszkowie. Oddziały Straży Obywatelskiej
utworzone zostały m.in. w Mogilnie, Trzemesznie. Straż w
Gnieźnieńskim w powiązaniu ze Strażą w powiecie mogileńskim,
utworzyły zorganizowany system obrony wzdłuż szosy i linii
kolejowej Gniezno-Inowrocław. Tak
więc Gniezno ubezpieczone było z trzech stron, z północnej,
wschodniej i południowej i we wszystkich tych rejonach doszło do
starć z hitlerowcami.
W
Wielkopolsce południowo-zachodniej, podobnie jak w Mogilnie i
Trzemesznie, straże utworzono w końcu sierpnia 1939 r. Natomiast w
części południowej i Kaliskim – w pierwszych dwóch dniach
września. Komitet Społeczny w Rawiczu i tamtejsza straż uwolniły
z miejscowego więzienia grupę komunistów. Pomocy udzielił im też
– w trakcie marszu na Warszawę – Koźmiński Komitet
Obywatelski.
Ludność
cywilna Wielkopolski wystąpiła też do walki z wkraczającymi
wojskami hitlerowskimi w spontanicznym odruchu oporu, wypływającym
z usankcjonowanego w prawie międzynarodowym prawa obrony
napadniętego terytorium państwowego. Zgodnie z Konwencją Haską z
1907 r. ludność cywilna mogła chwycić za broń w obronie
napadniętej Ojczyzny. Do największych starć zbrojnych pomiędzy
polskimi oddziałami samoobrony a oddziałami niemieckimi doszło na
terenie powiatu gnieźnieńskiego, w rejonie Kłecka i innych
miejscowości. W systemie obronnym powiatu gnieźnieńskiego kluczową
pozycję stanowiło właśnie Kłecko. Komenda Straży Obywatelskiej
w Gnieźnie przewidywała słusznie, że przez Kłecko Niemcy będą
starali się jak najwcześniej dotrzeć do Gniezna.
Do
walk w obronie Ziemi Gnieźnieńskiej doszło w dniach od 8 do 11
września 1939 r. Kłecko padło po dwudniowym oporze (8-9 września).
Walki toczyły się na przedpolach, jak i w samym miasteczku.
Ochotnicy stawiali opór regularnej jednostce niemieckiej,
batalionowi 12 pułku „Greznzschutzu”, dysponującym m.in. ciężką
bronią maszynową. Przyjmując, że siły obrońców Kłecka z
pominięciem oddziałów spieszących na pomoc okolicy, liczyły
maksymalnie 150 ludzi w wyniku strat bojowych a nie egzekucji,
wyeliminowanych zostało 30-40 obrońców. Walki toczyły się też w
rejonie Działynia, (Oddziały S. Frydrycha, S. Sojki i J.
Bielskiego), Zdziechowy, Piekar, Żydowa, Jankowa Dolnego, Witkowa.
Dnia
10 września, w trakcie walk pod Żydowem, przybył tam M. Zabłocki.
Widząc nierówną walkę rozkazał obrońcom zaprzestania ognia, a
sam udał się w kierunku wroga samochodem, zaopatrzony w białą
flagę, z zamiarem wszczęcia pertraktacji o przerwaniu ognia. Został
jednak na szosie ostrzelany, zraniony w rękę i wzięty do niewoli.
W tej sytuacji Komenda Powiatowa SO w Gnieźnie postanowiła
zaprzestać walki. Obawiano się też, że Niemcy mogą zniszczyć
bezcenne zabytki Gniezna. Dnia 11 września oddziały niemieckie
wkroczyły do miasta. Ogółem – jak wynika z niepełnych danych –
na terenie powiatu gnieźnieńskiego ludność cywilna stawiła opór
hitlerowcom w 22 miejscowościach. Opór ludności cywilnej w
północno-wschodniej Wielkopolsce trwał trzy dni. Hitlerowscy w
niezwykle okrutny sposób zemścili się za opóźnienie w zajmowaniu
tego skrawka Polski. Największą daninę krwi złożyli mieszkańcy
Kłecka i okolicy. Przyjąć można, że w dniach od 8 do 15 września
1939 r. w Gnieźnieńskim zostało zamordowanych i poległo 500 osób.
Innymi,
większymi ogniskami oporu ludności cywilnej w północno-wschodniej
części Wielkopolski i Kujaw były przede wszystkim okolice
Inowrocławia, Mogilna i Trzemeszna. W Inowrocławiu do pierwszych
starć doszło 6 września 1939 r., sprowokowanych przez członków
hitlerowskiej V kolumny. Dywersja niemiecka została zlikwidowana w
ciągu kilku godzin. W walkach o miasto trwających do 8 września
Niemcy wprowadzili do akcji samochody pancerne.
Mogilno
odpierało ataki Wermachtu od 9 do 11 września. Wtedy to, po
dwugodzinnych walkach hitlerowcy wdarli się do miasta, mordując 117
osób. Dzień wcześniej w nierównej walce ulegli obrońcy
Trzemeszna. Poległ m.in. organizator obrony Wojciech Andrzejewski i
kilkunastu mieszkańców miasta i okolicy.
Do
wystąpień zbrojnych przeciwko wojskom hitlerowskim doszło także w
wielu innych miejscowości Wielkopolski, choć w znacznie mniejszym
stopniu. Wpłynęła na to przede wszystkim szybkość działań
wojsk hitlerowskich w zachodniej, południowo-zachodniej i
południowej Wielkopolsce, co spowodowało wycofanie się oddziałów
Wojska Polskiego w ciągu pierwszych trzech-czterech dni wojny. Do
starć z wkraczającymi oddziałami niemieckimi doszło m.in. 7
września w powiecie obornickim, w Maniewie; 7 września w Murowanej
Goślinie; w powiecie nowotomskim – koło Zbąszynia.
W
południowo-zachodzniej Wielkopolsce spontanicznie tworzone oddziały
samoobrony, samodzielnie lub z wojskiem, brały udział w tłumieniu
dywersji hitlerowskiej, np. w Lesznie i Rawiczu. Przed Niemcami
broniło się Bojanowo w Rawickim. W tym rejonie Wielkopolski –
podobnie jak i w pozostałych – do oddziałów wojskowych zgłaszało
się wielu ochotników, prosząc o wcielenie ich do oddziałów
regularnych. Niekiedy prośby takie były uwzględniane. Najczęściej
jednak ochotników kierowano w głąb kraju. Zorganizowano oddziały
m.in. w Kościanie (złożony z byłych powstańców i harcerzy) oraz
w Gostyniu (członkowie „Wici”, harcerze, robotnicy).
W
Wielkopolsce południowo-wschodniej doszło do licznych wystąpień
zbrojnych w obronie Ojczyzny. W dniu 2 września w rejonie Grabowa
nad Prosną, m.in. w wioskach Chlewo i Bukownica, mieszkańcy
zagrodzili drogę hitlerowskiej 24 dywizji piechoty. Był to rejon
dużej aktywności niemieckiej V kolumny. Do wystąpień doszło też
w Dębicy w powiecie ostrowskim i w Witaszycach. Ludność cywilna
broniła się też w rejonie Ostrowa Wlkp., Odolanowa i Granowca. Ci,
którzy wpadli w ręce hitlerowców ginęli z rąk żołnierzy
Wermachtu.
Z
determinacją bronili się także mieszkańcy Kalisza. Stawili oni
opór 26 pp. Wermachtu, wspartemu artylerią. Niektóre punkty oporu,
m.in. w fabryce dykty, zniszczone zostały artyleryjskim ogniem na
wprost. W obronie miasta uczestniczył przede wszystkim miejscowy
proletariat.
Z
wojskowego punktu widzenia opór ludności cywilnej nie miał
większego znaczenia, choć w niektórych opóźniło to zajmowanie
Wielkopolski przez oddziały hitlerowski. Chodziło o znaczenie
moralne. Ludność Wielkopolski, bez względu na wiek i płeć,
wychowana w tradycji walk z naporem germańskim, utożsamiała się z
żołnierzami. W świadomości społeczeństwa pomoc „swoim”
wielkopolskim i innym oddziałom była nakazem chwili. Z tego punktu
widzenia walkę z dywersją i wkraczającymi oddziałami trzeba
ocenić z najwyższym uznaniem. Bohaterska, patriotyczna postawa
ludności cywilnej wpływała mobilizująco na żołnierzy Armii
„Poznań”. Obrona Wielkopolski miała charakter wyzwoleńczych,
ludowych działań powstańczych. Stanowiła punkt wyjścia do
podziemnego ruchu oporu w latach 1939-1945.
*Opracowanie Bartłomiej Grabowski, na podstawie artykułów Piotra Bauera, Józefa Krzywania i Bogusława Polaka, Wielkopolanie w obronie Ojczyzny 1939.
*Opracowanie Bartłomiej Grabowski, na podstawie artykułów Piotra Bauera, Józefa Krzywania i Bogusława Polaka, Wielkopolanie w obronie Ojczyzny 1939.
Świetnie napisany wpis. Czekam na wiele więcej
OdpowiedzUsuń