Trwający
od 1871 r. w zaborze pruskim ucisk i eksterminacja żywiołu
polskiego przyczyniły się do obudzenia ducha polskiego, świadomości
odrębności narodowej i scementowania wszystkich warstw społecznych
w dążeniu do wywalczenia niepodległości. Społeczeństwo polskie
miasta Kruszwica było przygotowane do walki, nie tylko militarnie,
ale również duchowo.
Duże
zasługi miała tu przede wszystkim organizacja „Sokół” z jej
wieloletnim prezesem Tadeuszem Karłowskim. Formalnie była to
organizacja apolityczna i sportowa, w rzeczywistości ideowo
wychowawcza w duchu narodowym i patriotycznym. Członkowie ćwiczących
drużyn „Sokoła” kruszwickiego uważali się słusznie za
przyszłych dowódców narodowego wojska polskiego. Ćwiczenia lancą,
szpadą, praktykami pozorującymi karabiny, biegi z przeszkodami, co
sobotnie i niedzielne długie wycieczki z busolą w ręku były
niczym innym, jak zaprawą żołnierską. Pierwsza wojna światowa
poczyniła i w „Sokole” kruszwickim wyrwy, niemniej ci druhowie,
którzy wojnę przeżyli i powrócili do Kruszwicy, wzięli czynny
udział w powstaniu, i to na stanowiskach eksponowanych.
W
tym samym duchu patriotycznym wychowały swych członków Klub
Wioślarski, Towarzystwo Śpiewacze, Harcerstwo i liczne
stowarzyszenia zawodowe, zrzeszające w swych szeregach wyłącznie
Polaków. Organizacje te promieniowały swą pracą na ludność
wiejską z okolic Kruszwicy. Ludność ta na równi z kruszwicką
wzięła liczny udział w Powstaniu Wielkopolskim. Klęska armii
niemieckiej na frontach wojennych i wybuch rewolucji w Niemczech 9.XI
1918 r. oraz upadek cesarstwa niemieckiego – prócz naturalnego
podniecenia społeczeństwa kruszwickiego – dały hasło do
działania wolnościowego.
Wzorując
się na Poznaniu, gdzie 10.XI 1918 r. powstała Rada
Żołniersko-Robotnicza, tworzyły się także Rady we wszystkich
miastach regencji poznańskiej i bydgoskiej. W Inowrocławiu również
10.XI utworzyła się taka Rada, która już następnego dnia
rozszerzyła swoje kompetencje, przekształcając się w Radę
Żołniersko-Robotniczo-Obywatelska na miasto i powiat Inowrocław.
Jako pełnomocnik tej Rady przybył do Kruszwicy ks. Wilkans w celu
zorganizowania podobnej instytucji. Niestety, w ogólnie panującym
chaosie sprawa nie była uprzednio dostatecznie przygotowana i
uzgodniona z miejscowymi przywódcami większości polskiej.
Jakkolwiek ks. Wilkans na wiecu zwołanym na rynku przemawiał w
duchu polskim, w wyniku przeprowadzonych wyborów do Rady weszli sami
Niemcy. Choć zachowanie się Rady w swej działalności było
nienaganne i na pozór przychylne wobec ludności polskiej, sam skład
jej nie budził zaufania u Polaków. A to tym więcej, że Rada
Żołniersko-Robotnicza miała so swej dyspozycji 50 żołnierzy, tak
zwanego Heimatschutzu (niemieckie oddziały „ochrony ziemi
rodzinnej”), przysłanych z garnizonu inowrocławskiego. Oddział
ten mający rzekomo zapewnić bezpieczeństwo ludności, w
świadomości Polaków stanowił groźbę dla wszelkich odruchów
narodowych. Toteż wzorem innych miast utworzyła się czysto polska
Rada Ludowa, w skład której weszli poważniejsi obywatele, prezesi
stowarzyszeń oraz żołnierze z frontu, byli aktywni członkowie
organizacji polskich. Między innymi: Roman Marcinkowski, Wacław
Sołtysik, Zygmunt Prusinowski, Kazimierz Pelz, Julian Czosnowski,
Wacław Burchardt, Tadeusz Korłowski, Jan Ceremus, Stanisław
Miśkiewicz, Franciszek Nowicki. Rada ta wysłała delegację do Rady
Żołniersko-Robotniczej, domagając się, aby do swego składu
dokooptowała delegatów polskich. Gdy tę propozycję pominięto
milczeniem, postanowiono zreorganizować Radę Ludową i przystąpić
do zrzeszenia wszystkich osiągalnych, zdemobilizowanych żołnierzy,
wtajemniczając ich w dalsze cele, tj. przejęcia władzy w polskie
ręce. W skład zarządu weszli prócz wymienionych członków
podporucznicy z armii niemieckiej: Czesław Prusinowski, Ignacy
Nowak, Antoni Nowak, Józef Urbanek i inni. Przewodniczącym nowej
Rady wybrano doskonałego organizatora Wacława Sołtysika, sprawy
zaś wojskowe powierzono Czesławowi Prusinowskiemu. Teren Kruszwicy
i okolicznych wsi podzielono na rejony, przydzielając je członkom
Zarządu na werbunek. W krótkim czasie zdobyto 450 członków.
Napięcie
wśród mieszkańców wzrosło, gdy w końcu listopada przybył do
Kruszwicy batalion Grenzschutzu (niemieckie odziały „obrony
granic”), liczący 600 żołnierzy. Dowódca batalionu kapitan
Contack i jego sztab oraz 200 żołnierzy zakwaterowało się w
mieście, 400 zaś rozlokowano placówkami we wsiach wzdłuż byłej
granicy rosyjsko-niemieckiej. Placówki obsadziły wioski: Jerzyce,
Rzeczyce, Witowice, Chełmce, Głębokie, Zaborowo, Maszenice,
Piaski, Skotniki i Papros, na linii długości 20 km.
Sytuacja
taka pokrzyżowała zamysły organizacji polskiej. Z uzbrojonymi
siłami niemieckimi należało się poważnie liczyć, a dalsze prace
organizacyjne zakonspirować. Ponieważ prace dotychczasowe nie uszły
uwagi Rady Żołniersko-Robotniczej, Rada Ludowa zdecydowała zgłosić
swoje istnienie kapitanowi Contackowi. Jako cel organizacji podano:
pomoc materialną zdemobilizowanym żołnierzom, staranie o pracę,
udzielanie porad prawnych itp. Contack zaakceptował istnienie
organizacji.
W
kilka dni później, w celu zbadania sprawności i stanu gotowości
zreformowanej organizacji, zarządzono przedpołudniową zbiórkę na
rynku kruszwickim. Po apelu zgromadzeni żołnierze mieli udać się
w zwartych szeregach do kościoła.
Kapitana
Contacka poinformowano, że chodzi tutaj o udział żołnierzy w
nabożeństwie o charakterze dziękczynnym, za szczęśliwy powrót z
wojny. Na zbiórkę przybyło 500 byłych żołnierzy armii pruskiej,
ubranych w niemieckie mundury, przebrane biało-czerwonymi kokardami.
Pruskie emblematy na czapkach żołnierze zastąpili polskimi
orzełkami.
Maszerująca
z rynku potężna – jak na warunki 3 tysięcznego miasteczka –
kolumna wywarła olbrzymie wrażenie na mieszkańcach Kruszwicy i na
sztabie kpt. Contacka. Kolumnę, ze sztandarem kruszwickiego
„Sokoła”, prowadził ppor. Prusinowski. Żołnierze maszerowali
w luźnym szyku, nie podzieleni na kompanie, aby nie wzbudzać
podejrzeń Niemców.
W
trzy dni po manifestacji Zarząd Rady wysunął wobec Contacka
postulat o przyjęcie zwolnionych żołnierzy do straży pogranicznej
i uzupełnienie jej placówek w połowie Polakami. Jako powód
żądania podano: 1) danie zajęcia zdemobilizowanym, bezrobotnym
żołnierzom, 2) wzmożenie zaufania ludności do takiego składu
osobowego placówek.
Contack
zapewnił delegatów o słuszności żądań, obiecując sprawę
przedstawić swej władzy. Dni mijały bez rezultatu. Przeciwnik grał
na zwłokę, nie dowierzając Radzie i śledząc jej działalność.
Ścisłej inwigilacji dowodzi wydarzenie w Cukrowni. Gdy robotnicy
Cukrowni z pobudek ekonomicznych urządzili na zamkniętym podwórzu
zebranie, rychło zjawił się Contack ze swoim sztabem i strażą.
Wyraził niezadowolenie, że nie zgłoszono u niego zebrania i
dowiadywał się, czy są obecni Sołtysik i członkowie Straży
Ludowej. Fakty te zmusiły Radę do wzmożenia pracy organizacyjnej i
większego zakonspirowania się. Zebrania odbywały się w
mieszkaniach prywatnych albo w lokalu Daleszyńskiego czy Szeferowej.
Nawiązano porozumienie z obywatelami wiosek pogranicznych z załogą
Grenzschutzu, wtajemniczając ich w plany i zlecając dalszą pracę
organizacyjną. Wkrótce poczyniono przygotowania do wyzwolenia
Kruszwicy.
Źródło:
publikacja Franciszka Nowickiego, Wspomnienie o udziale Kruszwiczan w
Powstaniu Wielkopolskim 1919 r., Toruń 1965. Fot. Kruszwicki Rynek 1905 r. zbiory NTH.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz