„Walka
powstańcza Warszawy jest nie tylko walką o godność narodową
Polaków, lecz także walką o godność Warszawy jako stolicy” -
pisała Rzeczpospolita Polska 9 sierpnia 1944 roku. Godność była
bardzo ważną wartością w tym trudnym okresie, gdyż poza bytem
materialnym, poza wolnością, poza życiem i dobytkiem – właśnie
ją odbierali nam Niemcy wraz z Sowietami przez wszystkie lata
okupacji.
W artykule
redakcja wyjaśniała sens powstania, sens walki o najważniejsze
wartości i opowiadała, że Warszawa była częścią podłego planu
realizowanego już od 1939 roku. Nie rozumiała tego emigracja, która
nie była na miejscu, nie cierpiała jak mieszkańcy Warszawy.
Oczywiście z punktu strategicznego powstanie było skazane na
porażkę, bez pomocy z zewnątrz. Jednak w powstaniu nie chodziło o
to by zwyciężyć, powstańcy byli świadomi ile ryzykują, mimo to
pragnęli odwetu, Warszawa chciała walczyć, dość miała krwi
bliskich rozlanych po ulicach stolicy, dość zaciskania zębów i
ciągłego wyczekiwania na kolejne rozkazy Rządu, mówiące „jeszcze
nie”.
Ludwik
Fischer otrzymał dokładne rozkazy dotyczące pozbawienia Warszawy
jej charakteru jako centrum Polski i redukcji obszaru miasta. Jak
pisała gazeta RP: „Nie miało tu już nigdy być uniwersytetu, nie
miało być czysto polskich teatrów, nie miano nigdy pozwolić na
uczciwa prasę polską'. Poza tym wszystkie nazwy polskie miały
zastąpić niemieckie, tj. w przypadku Adolf Hitler Platz,
wcześniejszego placy Marszałka Piłsudskiego, czy Zachęty Sztuk
Pięknych, z której utworzono Haus der deutscher Kultur itd.
W 2004 roku
zespół prof. Wojciecha Fałkowskiego dokonał niezwykłej pracy,
która polegała na oszacowaniu strat podczas powstania
warszawskiego. Zespół ukazał wtedy hitlerowski plan wymazania
historii, kultury, tradycji i wiary, wszystkiego co związane jest z
polskością: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać
jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być
stworzony zastraszający przykład dla całej Europy” - był to
rozkaz Himmlera, który przytoczył prof. Fałkowski, a to dopiero
początek „hitlerowskiego szału”.
Projekt
zniszczenia Warszawy i uczynienia z niego „prowincjonalnego
miasta”1
istniały już przed atakiem wrześniowym w 1939 roku. Raporty
przygotowane przez doradców prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 2004
roku ukazują te zamysły jako planowany, przygotowany z wielką
starannością i wdrażany punkt po punkcie proces. Jego celem było
zniszczenie Warszawy. Wybuch powstania warszawskiego tylko
przyspieszył ten plan, który i tak byłby kontynuowany, choć
wolniej, jednakże równie skutecznie.
Plan
Pabsta, głównego architekta projektu (naczelnika miasta)
wyniszczenia serca Polski – stolicy Warszawy, był w istocie planem
dwóch innych architektów zagłady: Huberta Grossa i Ottona
Nurnbergera. Ów plan przewidywał wyniszczenie wielu ważnych
budynków i dzielnic w stolicy, sprowadzenie jej wielkości do
wymiarów miasta „dystryktalnego” z przeznaczeniem dla Niemców,
pozostawiając dla polskich niewolników prawy brzeg Wisły, na
którym miało zamieszkać 30 do 80 tys. naszych rodaków. Autorzy
raportu pisali wówczas: ' Hala Kongresowa NSDAP projektowana na
miejscu skazanego na zburzenie Zamku Królewskiego – symbolu
polskiej państwowości – stanowi kwintesencję niemieckich
intencji wobec Warszawy'.
Perfidnie
wprowadzano plan wyniszczenia Warszawy już w 1939 roku, kiedy to
określano precyzyjnie cele nalotów niemieckiego lotnictwa. Uderzały
w budynki do „rozbiórki”. A pozastawiały te, które miały
służyć okupantom. Bomby spadały na Zamek Królewski czy na
klasycystyczne budowle wolne od niemieckiego charakteru.2
W grudniu
1939 roku do miasta przybywają Gross i Nurnberger i rozpoczynają
opracowywanie planu rozbiórki stolicy oraz zbudowania na jej miejscu
niemieckiego miasta. Plan nie zakłada praktycznie żadnego ciągu
uliczek. Zakłada zniszczenie Zamku Królewskiego i zmniejszenie
obszaru miasta 10krotnie, przy czym miała się zmniejszyć liczba
mieszkańców z 1 300 000 do 130 000 na lewym brzegu Wisły z
przeznaczeniem dla ludności niemieckiej, i ok. 30 000 po stronie
praskiej dla ludności polskiej.”Der Abau der Polen Stadt”, był
planem, przedstawionym na specjalnej planszy. Ukazywał zamiar
unicestwienia całych dzielnic. Miało to przygotować miejsce dla
„Der Aufbau der deutschen Stadt”, pod budowę niemieckiego
miasta. Przy czym istniał plan, który przewidywał powstanie getta
dla ludności żydowskiej, który również Rzesz wprowadziła w
życie. Wszystkie te punkty były elementami układanki, która
zebrana do kupy zakładała zagładę całego miasta, etap
zbrodniczych działań i zabijania – wedle rozkazu Himmlera -
„Milionowego miasta Warszawy, które jest zawsze niebezpieczne i
stanowi centrum rewolty”.
„Gdy
stolica protestowała przeciw tym zakusom, siepacze hitlerowscy
próbowali topić ten protest w krwawych prześladowaniach. Tysiącami
wleczono skneblowane ofiary pod mury egzekucji ulicznych. Pawiak
pęczniał od więźniów, Oświęcim, Majdanek czy Dachau porwały
niezliczone szeregi bolesnych ofiar. Powstanie polskie reguluje dziś
ten potworny rachunek krzywdy, poniewierki, gwałtu i krwawego
ucisku. Nie obcy, lecz my sami płacimy hitlerowcom ogniem i żelazem
za zadane Polsce i stolicy, Warszawie, rany i upokorzenia. Nie
powojenne sankcje przeciw niemieckie ani nie obca egzekutywa tu
działają, lecz prosta zasada: zbrodniarz na miejscu przestępstwa
dostaje cięgi od pokrzywdzonych. Każdy celny polski strzał to
zapłata doraźna za bestialstwo Franków, Kutscherów, Fischerów i
niezliczonych innych opryszków, którzy tak krwawo zapisali się w
naszej pamięci”.3
Czy nasi
rodacy mogli patrzeć bezczynnie, jak Niemcy rozkradają nasze
dziedzictwo kultury i bezpiecznie odjeżdżają do Vaterlandu? „Nie
mogliśmy się doczekać, aż wybuchnie powstanie. Byliśmy młodzi,
chcieliśmy walczyć – mówi porucznik W. Jędrzejewska –
Makowska, sanitariuszka z powstania warszawskiego 1944 roku, córka
Henryka Makowskiego.
„Stolica
Rzplitej stanęła na czele polskiego odwetu, stolica kwituje na
okupancie wielki rachunek swej zdeptanej godności, swej dumy
miasta-bohatera. Warszawą bezkarnie poniewierać nie wolno!”4
W stolicy
pojawiły się flagi Polski, tam gdzie pobyły te flagi, te opaski na
ramionach, tam gdzie byli powstańcy, tam po prostu była wolna
Polska. Między Stalinem a Hitlerem, na skrawku ziemi, między
gruzami, w pyle i zaduchu, pod gwiżdżącymi bobami. Przytłumiona,
krwawiąca i słaniająca się na nogach. Ale wolna, dumna i pełna
godności.
Nadgoplańskie
Towarzystwo Historyczne apeluje, aby uczcić ten dzień, nie tylko w
Warszawie ale w całej Polsce. 1 sierpnia 1944 roku jest dniem, w
którym Polska na 63 dni była wolna. Mieszkańcy walczyli mimo że
cały świat tylko patrzył i pozwalał się, warszawskim bohaterom
wykrwawiać. Kwiaty na grobie powstańca warszawskiego Anny Szejn ps.
„Aga”, a także marsz w Grudziądzu do pomnika generała Tadeusza
Bora – Komorowskiego, jest skromnym hołdem, dla bohaterstwa
poległych powstańców i mieszkańców Warszawy.
Opracowanie Bartłomiej Grabowski na podstawie gazety Rzeczpospolita Polska z 9 VIII 1944 r. Fotografia Muzeumhw.pl
1Za
dziennikiem Franka Hansa.
2Album
generała Hansa Franka, plan nowego miasta niemieckiego i stan
zniszczeń spowodowanych bombardowaniem we wrześniu 1939 r. nie
pozostawiał żadnych wątpliwości. Planowo przeprowadzone
działania niszczycielskie miały doprowadzić miasto do stanu, w
którym jego totalna zagłada byłaby w pełni uzasadniona.
3Artykuł
z 9 sierpnia 1944 roku, ukazał się w Rzeczypospolitej Polskiej.
4Ibidem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz