Dnia
18 czerwca 1657 r. wojska szwedzkie wysadziły i spaliły zamek w
Kruszwicy. Szwedzi wycofywali się z miasta, które już właściwie
nie istniało. W złupionym i spalonym doszczętnie mieście ocalało
zaledwie 8 mieszczan. Okupant nie podarował nawet Kolegiacie, którą
także splądrował i ograbił ze wszystkich skarbów. Kiedy po dwóch
latach okupacji Szwedzi opuszczali Kruszwicę, aby zabezpieczyć tyły
spalili również oba mosty na Gople. Po drodze palili wsie i
folwarki. Ziemia wkrótce porosła chwastami, po wiejskich chałupach
i wiatraku pozostały zaledwie ślady, ruiny i zgliszcza. Wraz z
opuszczeniem najeźdźcy zniknęły lub zostały spalone niemal wszystkie
księgi i cała dokumentacja starostwa grodowego (ocalały zaledwie
dwie księgi). Potopowi oparła się jedynie wieża.1
Do
wojny między Rzecząpospolitą, a Szwecją doszło w 1655 r.
Pretekstem były pretensje Jana Kazimierza do tronu szwedzkiego.
Szwecja wykorzystała sytuację Polski, która prowadziła wojnę
obronną przeciw ofensywie moskiewsko-kozackiej (wojna
polsko-rosyjska).
Szwedzi
pod dowództwem Arvida Wittenberga dotarli pod Siemczyn (21 lipiec
1655 r.). Armia liczyła prawie 17 tys. żołnierzy i 72 armaty.
Przed dotarciem do polskiej granicy, wysłał do stojących pod
Ujściem wojsk trębacza z żądaniem kapitulacji. Tam zebrało się
pospolite ruszenie szlachty wielkopolskiej, prawdopodobnie 13 tys. i
1400 żołnierzy piechoty łanowej.
Wojskiem
Polskim dowodzili wojewodowie z Poznania i Kalisza (K. Opaliński i
A. K. Grudziński), po tym jak podskarbiego koronnego Bogusława
Leszczyńskiego zmogła nagle choroba i wyjechał do Wrocławia.
Piechotą łanową dowodził rotmistrz Władysław Michał
Skoraszewski. Zadaniem zgromadzonych sił wielkopolskich była obrona
przepraw na Noteci, by dać czas na przybycie sił głównych
dowodzonych przez króla Jana Kazimierza. Przeprawa pod Ujściem
miała znakomite walory obronne. Północny brzeg Noteci był
bagnisty. Mostów na Gwdzie i Noteci bronił trudno dostępny szaniec
na kępie.
Pierwsze
wezwanie Szwedów do kapitulacji Polacy odrzucili, obsadzając przy
tym przeprawy przez rzekę i zajmując tym samym dogodną pozycję do
obrony, która trochę niwelowała ogromną przewagę armii
szwedzkiej w wyszkoleniu i sile ognia. Wittenberg ustawił działa
naprzeciw polskich szańców i rozpoczął kanonadę. Piechota
łanowa, wspomagana przez ochotników, przez pięć godzin broniła
swych pozycji, które osłaniały mosty przez Gwdę i Noteć. Dopiero
gdy broniącej kępy piechocie łanowej skończyła się amunicja,
Grudziński wydał rozkaz ewakuowania załogi z szańców, oddając
Szwedom kępę.
Szwedzkie
działa rozpoczęły ostrzał artyleryjski jazdy polskiej
zgromadzonej na przeciwległym brzegu Noteci. W tym czasie, 4 km w
dół rzeki, szwedzki oddział jazdy opanował przeprawę pod
Dziembowem. Przez most przerzucono regiment gwardii pieszej. Na wieść
o rysującym się oskrzydleniu, w obozie polskim wybuchł popłoch.
Dowództwo okazało skłonność do rokowań.
Dnia
25 lipca podpisany został akt kapitulacji Wielkopolski. Po
podpisaniu kapitulacji cała szlachta, z której składało się
wielkopolskie pospolite ruszenie, zaproszona została na wystawną
ucztę mającą uczcić szwedzkie panowanie.
Podpisany
dokument przekazywał Karolowi Gustawowi pełną władzę nad
województwami poznańskim i kaliskim, całość dóbr państwowych i
kościelnych oraz miasta. Szwedzi uzyskali prawo do zaciągania
piechoty. Szlachta otrzymała gwarancję swych swobód, a na urzędy
powoływać miano tylko Polaków.
Biorąc
pod uwagę niski poziom wyszkolenia szlacheckiego pospolitego
ruszenia, utrzymanie linii Noteci, pomimo dogodnej do obrony pozycji,
było w oczywisty sposób niemożliwe. Jednak dłuższy i bardziej
zacięty opór mógł skłonić Szwedów do poszukania bardziej
odległych przepraw, a to z kolei dałoby czas Wielkopolanom na
odwrót w kierunku Torunia i połączenie swych sił z pospolitym
ruszeniem Prus Królewskich. Wittenberg nie ścigałby ich, gdyż
musiał wykonywać rozkazy królewskie, zgodnie z którymi miał
maszerować na Poznań, by opanować linię Warty i tam czekać na
armię królewską. To mogło wojskom polskim dać czas na
zorganizowanie obrony.
Kapitulacja
wojsk wielkopolskich całkowicie zmieniła sytuację, otwierając
Szwedom drogę w głąb kraju, który niemal całkowicie pozbawiony
był obrony z powodu zaangażowania wojsk koronnych w wojnie z Moskwą
i Kozakami. Jednak Wittenberg zgodnie z pierwotnymi planami zajął
bez walki Poznań i ruszył w stronę Środy, gdzie założył obóz
i czekał na przybycie armii Karola Gustawa.
Podczas
szwedzkiej okupacji, która stawała się coraz bardziej uciążliwa,
nastroje zaczęły się zmieniać. Jeszcze w tym samym 1655 roku do
walki przeciwko szwedzkim okupantom zerwała się Wielkopolska, która
jako pierwsza została opanowana i jako pierwsza zdała sobie sprawę,
że szwedzkie obietnice były kłamstwem, a Karol Gustaw nie miał
najmniejszego zamiaru sięgać po polski tron, czego dobitnym dowodem
dla szlachty wielkopolskiej były łupiestwa dokonywane przez
regularną armię szwedzką. Najpierw wystąpili ci, którzy
najmocniej odczuli skutki okupacji – a więc chłopi, mieszczanie i
drobna szlachta. Do oporu skłaniały nie tylko niezwykle ciężkie
podatki od sprzedaży płodów rolnych, z których najbardziej
uciążliwa była akcyza od sprzedaży zboża, bydła, masła, serów
i innych towarów spożywczych. Dodatkowym czynnikiem skłaniającym
do oporu były samowolne rekwizycje dokonywane przez rozsyłane po
całym kraju oddziały. Coraz liczniejsze grabieże i gwałty nie
pozwoliły mieszkańcom Polski na zachowanie dotychczasowej
bierności. Łupiestwa dokonywane na kościołach i klasztorach
połączone z rozmyślną profanacją, a do tego obrażanie uczuć
religijnych mieszkańców Polski wywołały powszechną nienawiść
do najeźdźców, która wkrótce miała doprowadzić do powszechnej
walki nacechowanej wyjątkowym okrucieństwem z obu stron.
Okupantowi
pierwsza stawiła opór Wielkopolska. Już w sierpniu doszło do
wystąpień chłopów. We wrześniu gwałty i grabieże szwedzkie
doprowadziły do samorzutnego powstania pierwszych oddziałów
samoobrony, które później przekształcić się miały w wojska
partyzanckie. Coraz częściej dochodziło do sytuacji, w których
szlachta nie pozwalała bezkarnie się ograbiać i z pomocą swych
poddanych na własną rękę tępiła niewielkie oddziały szwedzkich
grabieżców. Spośród największych magnatów wielkopolskich od
początku przeciwko Szwedom opowiadał się wojewoda inowrocławski
Jakub Hieronim Rozdrażewski.
Po
zajęciu Wielkopolski przez wojska szwedzkie, K. Żegocki założył
tuż za granicami Polski, w leżącym koło Zielonej Góry bazę,
która miała stać się podstawą przyszłych działań
partyzanckich. Śladem Żegockiego schroniło się wielu Polaków nie
chcących uznać panowania Karola Gustawa oraz oddziałów
wojskowych, które miały wkrótce dokonywać stąd wypadów przeciw
Szwedom. Pierwszym poważnym sukcesem wielkopolskiej partyzantki było
odniesione 4 października zwycięstwo oddziału Żegockiego pod
Kościanem, zakończone zdobyciem miasta. Odniesiony przez Żegockiego
sukces zachęcił innych dowódców do organizowania własnych
oddziałów partyzanckich. Na wschodzie wkrótce doszło do wydarzeń,
które znacząco poprawiły sytuację Polski. Po zapłaceniu okupu
armia rosyjsko-kozacka Chmielnickiegovzwinęła oblężenie Lwowa 8
listopada, jednak już dwa dni później została otoczona przez
potężną armię krymską chana Mehmeda IV, wspomaganą przez wojska
garnizonu polskiego z Kamienia Podlaskiego dowodzone przez pułkownika
Piotra Potockiego, Rosjan wypuszczono za okupem, za to Bohdan
Chmielnicki zmuszony został około 20 listopada do podpisania
traktatu zobowiązującego go do zerwania związków z carem i
udzielenia pomocy Rzeczypospolitej.
7
maja 1656 roku między Dziećmiarkami, Sulinem, Dębnicą,
Brzozogajem, Kłeckiem i Czechami wojska polskie dowodzone przez
Stefana Czarnieckiego, Jerzego Lubomirskiego i Jana Sobieskiego
stoczyły bitwę z armią szwedzką gen. Douglasa, dowodzoną przez
brata królewskiego księcia Adolfa Jana.
W związku z wyprawą Czarnieckiego i Lubomirskiego do Wielkopolski, której celem było wsparcie miejscowej partyzantki, król Szwecji Karol X Gustaw, który niedawno wyrwał się z niezwykle trudnej sytuacji w widłach Wisły i Sanu, nie mógł pozwolić sobie i swoim żołnierzom na zbyt długi odpoczynek. By ratować szwedzkie panowanie w zagrożonej prowincji Karol Gustaw już 17 kwietnia wyruszył z Warszawy na czele 10 000 żołnierzy. Po kilkudniowym pościgu za uciekającymi wojskami koronnymi doszedł do wnosku, że nie uda mu się zmusić Polaków do bitwy, jeśli oni sami tego nie zechcą. Z tego powodu po dotarciu 28 kwietnia do Pakości ruszył z 2000 żołnierzy[4] do Prus, by wspólnie z Gustawem Stebockiem spróbować zdobyć Gdańsk. W Wielkopolsce z resztą sił król zostawił swego brata Adolfa.
Rozłożona na północnym brzegu Noteci armia koronna na wieść o zbliżaniu się wojsk szwedzkich skoncentrowała się 3 maja w Pile. Nie wiedząc, że Karol Gustaw ruszył do Prus, Czarniecki i Lubomirski 4 maja przeprawili się na drugi brzeg Noteci pod Ujściem i ruszyli na Oborniki. Po ominięciu Poznania armia polska dotarła 5 maja do Gniezna. Adolf Jan natomiast 6 maja znalazł się w Jabłkowie koło Kłecka - 15 kilometrów na północny wschód od Gniezna. Wiedząc już, że Karol Gustaw odszedł do Prus, dowódcy polscy doszli do wniosku, że z osłabionym wojskiem szwedzkim mają szansę na zwycięstwo. Zaprzestali więc ucieczki, by doprowadzić do bitwy.
Armia
polska liczyła 10-12 tys. jazdy, 4-5 tys. pospolitego ruszenia oraz
kilka tys. rabarzy natomiast armia szwedzka składała się z ponad 5
tys. jazdy, około 1000 piechoty[2] i dużej ilości dział. Według
ułożonego przez Czarnieckiego planu bitwy przednia straż polska
(dwa pułki jazdy dowodzone przez Mariusza Stanisława Jaskólskiego
i Jacka Szemberka) miała wciągnąć Szwedów na groblę
przechodzącą przez bagnistą rzeczkę Wełniankę w pobliżu wsi
Brzozogaj. Podstęp ten miał wyprowadzić Szwedów na cztery pułki
doborowej jazdy (dowodzone przez Jana Sapiehę, Dymitra
Wiśniowieckiego, Jana Sobieskiego i Jakuba Potockiego), które
przeprawione przez rzekę stały ukryte za lasem z zadaniem uderzenia
na przechodzących przez rzekę Szwedów z dwóch stron jednocześnie
. W przypadku, gdyby uderzenie tych 4 pułków nie przyniosło
skutku, wtedy uderzyć miał sam Czarniecki.
Gdy zgodnie z planem po przejściu grobli pod Kłeckiem polska straż przednia w odpowiedzi na ogień wojsk Wrangla podjęła pozorowaną ucieczkę w kierunku przeprawy przez Wełniankę pod Brzozogajem, część żołnierzy szwedzkich spod komendy Wrangla ruszyła za uciekinierami. Plan wciągnięcia Szwedów w pułapkę nie powiódł się, gdyż dowódcy czterech ukrytych pułków widząc trudną sytuację wojsk Jakólskiego i Szemberka, zbyt wcześnie ruszyli im na pomoc. Co prawda pułki polskiej jazdy zdołały przebić się niemal do grobli pod Kłeckiem, niestety zostały zatrzymane.
Gdy zgodnie z planem po przejściu grobli pod Kłeckiem polska straż przednia w odpowiedzi na ogień wojsk Wrangla podjęła pozorowaną ucieczkę w kierunku przeprawy przez Wełniankę pod Brzozogajem, część żołnierzy szwedzkich spod komendy Wrangla ruszyła za uciekinierami. Plan wciągnięcia Szwedów w pułapkę nie powiódł się, gdyż dowódcy czterech ukrytych pułków widząc trudną sytuację wojsk Jakólskiego i Szemberka, zbyt wcześnie ruszyli im na pomoc. Co prawda pułki polskiej jazdy zdołały przebić się niemal do grobli pod Kłeckiem, niestety zostały zatrzymane.
Gdy
nadeszło prawe skrzydło szwedzkie z księciem Adolfem Janem, Polacy
wzięci zostali w dwa ognie i odcięci od głównych sił polskich,
które stały za Wełnianką. W tej sytuacji polskie pułki musiały
się ratować przed unicestwieniem i z tego powodu uciekły.
Szwedzi ścigali uciekających Polaków i jednocześnie przygotowywali się do przeprawy przez Wełniankę. Ponieważ błotnistą przeprawę pod Kłeckiem obsadziła szwedzka piechota i artyleria, Czarniecki zostawił Lubomirskiego na dotychczasowych pozycjach i sam z 5000 jazdy, w tym pułkami Witowskiego i królewskim, przeprawił się przez Wełniankę koło Dębnicy i zaatakował od tyłu złożone z rajtarów prawe skrzydło szwedzkie dowodzone przez Douglasa. Kilkakrotne szarże polskiej jazdy nie zdołały jednak złamać szyków szwedzkich, gdyż za każdym razem, gdy Polacy spychali rajtarów, powstrzymywał Polaków bardzo silny ogień muszkietów ukrytej w krzakach dragonii i dział. Opór prawego skrzydła szwedzkiego dał armii Jana Adolfa czas na konieczną zmianę frontu. Kombinując ogień z ruchem naprzód Szwedzi spychali na południe szarżującą jazdę polską. Widząc zbliżające się regimenty rajtarii i nie mogąc liczyć na szybką pomoc stojącego po drugiej stronie Wełnianki Lubomirskiego, Czarniecki późnym wieczorem rozkazał swym żołnierzom, by wycofali się na prawy brzeg rzeki. Pod naciskiem napierających wojsk szwedzkich odwrót zamienił się w paniczną ucieczkę. Polacy stracili ponad 1000 żołnierzy. Straty szwedzkie prawdopodobnie były o mniejsze.
Pamiętnikarz Mikołaj Jemiołowski zarzucił Lubomirskiemu, że nie przyszedł Czarnieckiemu z pomocą, jednak marszałek postąpił słusznie, gdyż przeprawiając się przez Wełniankę pod silnym ogniem piechoty i artylerii szwedzkiej naraziłby się na straty.
Szwedzi ścigali uciekających Polaków i jednocześnie przygotowywali się do przeprawy przez Wełniankę. Ponieważ błotnistą przeprawę pod Kłeckiem obsadziła szwedzka piechota i artyleria, Czarniecki zostawił Lubomirskiego na dotychczasowych pozycjach i sam z 5000 jazdy, w tym pułkami Witowskiego i królewskim, przeprawił się przez Wełniankę koło Dębnicy i zaatakował od tyłu złożone z rajtarów prawe skrzydło szwedzkie dowodzone przez Douglasa. Kilkakrotne szarże polskiej jazdy nie zdołały jednak złamać szyków szwedzkich, gdyż za każdym razem, gdy Polacy spychali rajtarów, powstrzymywał Polaków bardzo silny ogień muszkietów ukrytej w krzakach dragonii i dział. Opór prawego skrzydła szwedzkiego dał armii Jana Adolfa czas na konieczną zmianę frontu. Kombinując ogień z ruchem naprzód Szwedzi spychali na południe szarżującą jazdę polską. Widząc zbliżające się regimenty rajtarii i nie mogąc liczyć na szybką pomoc stojącego po drugiej stronie Wełnianki Lubomirskiego, Czarniecki późnym wieczorem rozkazał swym żołnierzom, by wycofali się na prawy brzeg rzeki. Pod naciskiem napierających wojsk szwedzkich odwrót zamienił się w paniczną ucieczkę. Polacy stracili ponad 1000 żołnierzy. Straty szwedzkie prawdopodobnie były o mniejsze.
Pamiętnikarz Mikołaj Jemiołowski zarzucił Lubomirskiemu, że nie przyszedł Czarnieckiemu z pomocą, jednak marszałek postąpił słusznie, gdyż przeprawiając się przez Wełniankę pod silnym ogniem piechoty i artylerii szwedzkiej naraziłby się na straty.
Bitwa
pod Kłeckiem wykazała, że polska kawaleria nie jest w stanie
pokonać armii szwedzkiej gdy ta dysponuje odpowiednio silnym ogniem
piechoty i artylerii. Przyznał to Czarniecki, który stwierdził, że
gdyby miał piechotę i artylerię, to wygrałby.
Armia
koronna ruszyła przez Środę w kierunku Pleszewa by w końcu 16
maja stanąć w Uniejowie na kilkudniowy odpoczynek. Tutaj wodzowie
polscy zamierzali przywrócić dyscyplinę wśród rozprzężonych
oddziałów.
Sytuacja Szwedów w Wielkopolsce i na Kujawach, pomimo zwycięstwa, nie uległa wielkiej poprawie. Wkrótce po bitwie oddziały szlachty polskiej zdobyły Leszno, Kościan, Bolesławiec i Sieradz.
Sytuacja Szwedów w Wielkopolsce i na Kujawach, pomimo zwycięstwa, nie uległa wielkiej poprawie. Wkrótce po bitwie oddziały szlachty polskiej zdobyły Leszno, Kościan, Bolesławiec i Sieradz.
Po
zaciętych bitwach, wypierano Szwedów z kraju; po śmierci Karola
Gustawa, wobec wyczerpania obu stron podpisano w 1660 r. w Oliwie
pokój - uzgodniono że Jan Kazimierz zrzeknie się praw do tronu
szwedzkiego (ale będzie królem aż do swojej śmierci) oraz że
Polska zrzeknie się szwedzkiej części Inflant.
Walka
ze Szwecją była najbardziej rujnującą Rzeczypospolitą wojną w
XVII w.
Utracono zabytki kultury narodowej i sakralnej, których nigdy nie odzyskano.
Ruina gospodarcza i osłabienie polityczne państwa doprowadziło do późniejszych rozbiorów.
Utracono zabytki kultury narodowej i sakralnej, których nigdy nie odzyskano.
Ruina gospodarcza i osłabienie polityczne państwa doprowadziło do późniejszych rozbiorów.
*Materiały
zebrał Bartłomiej Grabowski. Źródła:
- Zamek Kruszwicki, praca zbiorowa, 2014.
- Mała Encyklopedia Wojskowa, 1967.
- L. Podhordecki, Rapier i koncerz..., Warszawa 1985.
- Monografia kruszwicka, pod red. Grześkowiaka, Toruń 1965.
- B. Szymczak, Stosunki Rzeczypospolitej z Branderburgią i Prusami Książęcymi 1648-1558, Warszawa 2002.
- P. Jasienica, Rzeczpospolita Obojga Narodów, Warszawa 1985.
- L. Kubala, Wojna szwedzka w roku 1655-1656, Szkice historyczne.
- K. Jarochowski, Zdobywcy i okupanci staropolskiego Poznania, Poznań 2007.
1Za
Samuel de Pufendorf.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz