środa, 15 marca 2017

Kapitan Zdzisław Radomski - kruszwiczanin z Dywizjonu 306

W czasie II wojny światowej w powietrzu walczyło około 14 tysięcy osób, w chwili zakończenia konfliktu do Polski wróciły około 3 tysiące. Po 1948 roku zostali wyrzuceni ze stanowisk w Wojsku Polskim, dostali też zakaz siadania za sterami.

Kiedy 27 sierpnia 1941 roku Zdzisław Radomski z Dywizjonu Myśliwskiego 306 lecąc nad francuskim Calais poczuł gwałtowne szarpnięcie, wiedział już, że został trafiony przez niemieckiego Messerschmitta. Spojrzał na lewą rękę, wisiała bezwładnie, zraniona pomiędzy barkiem, a łokciem. Krwawił, czuł, że słabnie, ale leciał dalej. Wylądował na polu koło wioski Deal w Anglii. Tam stracił przytomność. Ocknął się dopiero w szpitalu. Okazało się, że amputowano mu rękę. Zaopiekowała się nim pielęgniarka Judith Morrison. Była ciepła, opiekuńcza, wkrótce się w niej zakochał. Odwzajemniła uczucie. Do służby w lotnictwie wrócić nie mógł, choć za męstwo przyznano mu Virtuti Militari. W czerwcu 1948 r. został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa i osadzony w więzieniu mokotowskim.

Zdzisław Radomski urodził się 28 stycznia 1915 r. w Kruszwicy. Szkołę powszechną ukończył w Inowrocławiu, a gimnazjum w Poznaniu. Po raz pierwszy z lotnictwem zetknął się w 1933 r., gdy latem wziął udział w kursie szybowcowym w Ostrzeszowie. Po zdanej maturze jesienią 1935 r. wstąpił do wojska i odbył przeszkolenie unitarne dla podchorążych przy 69 pułku piechoty w Gnieźnie, po którym z początkiem 1936 r. wstąpił do Szkoły Podchorążych Rezerwy Lotnictwa w Dęblinie. SPLR ukończył w październiku 1936 r. jako kapral podchorąży, z podstawowym przeszkoleniem w pilotażu (m.in. na PWS-16 i RWD-8). Jeszcze w tym samym roku rozpoczął studia w Wyższej Szkole Handlowej w Poznaniu. Po zaliczeniu pierwszego roku porzucił je i podjął stałą służbę w lotnictwie, otrzymując przydział do CWL-1 jako instruktor.

W sierpniu 1939 r. Radomski został przeniesiony do 3 pułku lotniczego w Poznaniu - nie brał udział w walkach, ewakuował się z personelem Bazy Lotniczej nr 3 na południowy wschód. Po agresji radzieckiej na Polskę usiłował przedrzeć się do Rumunii - udało mu się to ostatecznie 23 września. W Rumunii został internowany, jednakże zdołał uciec i przez Jugosławię i Włochy dotarł do Francji. Skierowany został do polskiego Centrum Wyszkolenia Lotnictwa w Lyon-Bron. Przeszkolił się tam na myśliwcach MS-406. W czasie kampanii francuskiej w maju i czerwcu 1940 r. nie stoczył ani jednej walki powietrznej z wrogiem, zaś po kapitulacji Francji ewakuował się do Oranu w Algierii, a następnie - wypływając z Casablanki brytyjskim statkiem - do Liverpoolu.

W Anglii Radomski trafił początkowo do Blackpool, dopiero 24 marca 1941 r. skierowany został do 1 School of Army Cooperation (szkoły współpracy z armią) na lotnisku w Old Sarum. 14 kwietnia 1941 r. przeniesiony został do 55 OTU w Usworth na przeszkolenie myśliwskie, po którym trafił do 32 squadronu. Nie zabawił tam jednak zbyt długo, gdyż 30 lipca 1941 r. otrzymał przydział do polskiego 306 Dywizjonu Myśliwskiego "Toruńskiego". Niedługo po swym przybyciu odniósł pierwsze zwycięstwo powietrzne - 16 sierpnia 1941 r. nad Hardelot we Francji zestrzelił na pewno Bf 109. Sam także został trafiony, jednak na uszkodzonym Spitfirze zdołał powrócić do Northolt. Jedenaście dni później, 27 sierpnia, w locie nad Calais, ponownie został trafiony przez Messerschmitta. Jeden pocisk z działka niemieckiego myśliwca przebił kadłub i rozszarpał lewą rękę Radomskiego na wysokości pomiędzy barkiem a łokciem. Mimo upływu krwi Polak zdołał uniknąć zestrzelenia, co więcej doleciał do Anglii i wylądował na polu niedaleko miejscowości Deal, w sposób minimalny uszkadzając samolot. Na ziemi nieprzytomnego już pilota z kabiny wyciągnęli Anglicy i zawieźli do szpitala. Dzięki transfuzji krwi i amputacji ręki Radomski przeżył.

Jako niezdolny do latania został oddelegowany na kurs dla kontrolerów naziemnych stanowisk dowodzenia - odbywał go od 10 lutego 1942 r. do 27 marca 1942 r., a następnie został przydzielony jako kontroler do 307 Dywizjonu Myśliwskiego Nocnego "Lwowskich Puchaczy". 11 września 1942 r. przeniesiony został na podobne stanowisko do 317 Dywizjonu "Wileńskiego", zaś od 8 grudnia 1943 r. był kontrolerem na stacji RAF Northolt. W dokumentacji widnieje także przydział Radomskiego do 58 OTU (21 kwietnia - 21 czerwca 1942 r.) w Grangemouth, jednakże nie wiadomo w jakiej roli przebywał on w tej jednostce.

15 lutego 1944 r. Radomski uzyskał stałe zwolnienie z Polskich Sił Powietrznych w polskim stopniu porucznika i angielskim Flight Lieutenanta. Odznaczony był Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari (nr 9236), Krzyżem Walecznych i Polowym Znakiem Pilota (nr 840). Jako cywil otworzył w Londynie klub, który zyskał potem dużą popularność wśród lotników polskich. Założył wraz z żoną Judith klub Orła Białego, który w krótkim czasie stał się w Londynie popularny. Pobrali się w 1945 roku, a Zdzisław postanowił zabrać żonę do Polski. W 1946 r. opuścił Anglię i powrócił do Polski, osiedlając się w Poznaniu.

W biurze linii oceanicznych spotkał kolegę, który pomógł mu zdobyć bilety na statek. Radomscy mogli przywieźć do Polski po 10 dolarów na osobę, ale udało im się wwieźć znacznie więcej. Wkrótce otworzyli w Poznaniu firmę i stali się poważanymi przedsiębiorcami. Trzymali się razem z innymi pilotami, którzy wrócili z Anglii, m.in z asem lotnictwa Stanisławem Skalskim i Władysławem Śliwińskim, z którego angielską żoną Myrą, Judith się przyjaźniła.

Wydawało się, że komunistyczna władza zostawi ich w spokoju, ale tak się nie stało. Z końcem 1947 roku Judith wyjechała do rodziców do Szwajcarii. Po powrocie do Polski musiała zdać paszport w urzędzie, który znajdował się w Warszawie. A że Śliwińscy mieszkali na Filtrowej, miała tam zanocować. Weszła do ich mieszkania, a stamtąd trafiła prosto do aresztu. UB-ecy zorganizowali w nim tzw. kocioł. Trwał 3 tygodnie.

Zatrzymano wszystkich, którzy wtedy zapukali do drzwi. Zdzisław postanowił uciekać, jednak bezpieka złapała go następnego dnia. Trafił podobnie jak inni zatrzymani w tej sprawie do więzienia, słynnego X Pawilonu. Wszyscy przeszli okrutne śledztwo.

Dopiero po jakimś czasie wyszło na jaw, że Władysław Śliwiński pracował dla polskiego Rządu na Wychodźstwie i słał raporty na Zachód. Jego proces nagłośniła prasa. Został publicznie potępiony i skazany na karę śmierci, która została wykonana.

Skalski także otrzymał karę śmierci, ale został przez Bieruta ułaskawiony. Zdzisław Radomski nie dał się wrobić w działalność wywiadowczą, choć go torturowano. Ubecy bili go w kikut ręki, wiedząc, że są tam zakończenia nerwowe. Milczał. Skazano go tylko na półtora roku za przestępstwa gospodarcze. Judith przesiedziała rok bez żadnych zarzutów. Gdy Radomscy opuścili więzienie, okazało się, że nie mają do czego wracać.

Cały ich majątek, szacowany na pół miliona ówczesnych złotych (średnia pensja wynosiła około 1500 zł), przepadł. Podobnie jak mieszkanie. Na dodatek UB nie spuszczała oka ze Zdzisława.
Nie zamierzali dłużej tego znosić, ale wyjechać z Polski z dnia na dzień nie mogli. Granice były już szczelnie zamknięte. Wtedy wpadli na dobry, choć ryzykowny pomysł. Rozpuścili plotki o tym, że się kłócą i rozwodzą. Chcieli, by doszło to do bezpieki.

W ciągu roku załatwili rozwód w urzędzie, dzięki czemu Judith odzyskała swoje szwajcarskie obywatelstwo i pośpiesznie opuściła Polskę. Druga część planu ucieczki była trudniejsza. Wiedząc o tym, że jest śledzony, Zdzisław starał się o leczenie szpitalne. Pobyt w szpitalu miał odciąć go od agentów. Wymeldował się z mieszkania, a po wyjściu z lecznicy podał gospodyni nowy, warszawski adres. Oczywiście fałszywy.

Radomski uniknął losu Śliwińskiego, Skalskiego i Kamińskiego, został wypuszczony na wolność. Natychmiast skorzystał z okazji i uciekł na Zachód. W okresie późniejszym prowadził szeroko zakrojone interesy w Europie, Ameryce Północnej, a nawet na Wyspach Bahama.

Gdy nagle zniknął, bezpieka zastanawiała się jaki sposób Radomski opuścił Polskę. Można się tylko domyślać, że uciekł amerykańskim kanałem przerzutowym, przez Gdynię. O tym, że dotarł na Zachód, podało Radio Wolna Europa. O tym, że wrócił do Judith i w 1952 roku pobrali się ponownie w tym samym londyńskim urzędzie stanu cywilnego, już radio nie podało.

Za pożyczone pieniądze Radomscy otworzyli w Londynie lokalik Coffe Inn, gdzie przy pysznej kawie brytyjscy arystokraci jedli upieczone przez żony lotników ciasta. Potem Zdzisław prowadził interesy w Europie, Ameryce Północnej i na wyspach Bahama, gdzie wybudował 3 hotele. W tym Silver Point, ponoć najpiękniejszy budynek w tym rejonie świata. Ostatecznie osiedlił się w Kanadzie. Zmarł na krótko przed swoimi 85 urodzinami, 21 stycznia 2000 r.

Źródła:
  • Fotografie ze zbiorów Instytutu Polskiego i Muzeum Sikorskiego w Londynie
  • Dokumenty z Instytutu Polskiego i Muzeum Sikorskiego w Londynie
  • Król W., Myśliwcy, Wydawnictwo MON, Warszawa 1980
  • Maliński J., Samolot zakrył słońce, Agencja Lotnicza ALTAIR, Warszawa 2001
  • Matusiak W., 306 Dywizjon Myśliwski Toruński, Bellona, Warszawa 2004
  • http://ciekawostki-abc-rodziny.pl/news-zdzislaw-radomski-bohaterski-lotnik-z-czasow-wojny,nId,1930540
  • http://www.polishairforce.pl/radomski.html



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz