niedziela, 12 lutego 2017

Zabawa kruszwiczan w Ostrówku 1894 r.

Czasy zaborów nie były okresem dla Kruszwicy, w którym mógł zniknąć w mieszkańcach duch kujawskiej zabawy. Ludzie umilali sobie życie zabawą, śpiewem i tańcem. Szczególnie latem miejscowe Towarzystwa zajmowały się organizowaniem życia społecznego. Stowarzyszenie zrzeszające przemysłowców zaplanowało kilka wycieczek połączonych z tańcami i występami.

Do jednej z takich imprez doszło w lipcu 1894 r. Za cel Towarzystwo Przemysłowców obrało sobie wycieczkę w okolicę parafii ostrowskiej (nadbrzeże goplańskie). Dnia 15 lipca kruszwiczanie szykowali się na wycieczkę do Ostrówka, choć sami członkowie Towarzystwa nie mieszkali nad Gopłem. Miejsce było bajeczne, otoczone zielenią, ze staropolskimi obyczajami, licznymi pamiątkami tradycji kujawskiej.

Do tego pięknego miejsca przypłynęli goście z Kruszwicy parowcem. Wycieczkę prowadził ksiądz prałat Goebel, członek Towarzystwa przemysłowego. Rejs trwał trzy godziny, po czym parowiec zawinął do przystani Ostrówka ciągnąc za sobą dwa olbrzymie statki zapełnione gośćmi. Goście wyszli na brzegi przy dźwiękach muzyki-orkiestry i skierowali się przed dwór pp. Milickich. W imieniu p. Władysława Milickiego dziedzica Ostrówka, który był nieobecny ze względu na wyjazd w celach leczniczych, powitał gości p. Jarosław Żółtowski. W kilku krótkich, serdecznych i treściwych słowach, podziękował za wybranie Ostrówka na cel przechadzki i zabaw, oddał ogród do zabaw i zastawę, na co dwór wiejski był latem przygotowany. Natomiast ks. prałat podziękował serdecznie gospodyni domu, zaznaczając że nie może znaleźć słów wdzięczności dziedzicowi.

Na powitanie gości kruszwickich przybyli niemalże wszyscy z sąsiedztwa. Nie zabrakło państwa Trzcińskich z Ostrowa i z Popowa, stawili się również Mliccy z Leszczy, ks. prob. Pasztalski z bratem z Ostrowa, gospodarze z żonami, synami i córkami.

Dziennik Kujawski pisał: „...przemysłowcy kruświccy znaleźli w Ostrówku uznanie dla ich pracy i dla szlachetnych zabiegów. Przyjęto ich otwartem sercem i tem czem chata bogata tem rada”. Zabawa trwała cztery godziny od 4 do 8-smej. Rozbrzmiewała po Gople muzyka i okrzyki za serdeczną gościnność pani Mlickiej, wszyscy doskonale się bawili, tańcząc i śpiewając.

Pod koniec zabawy, zgodnie z planem przemysłowców – organizatorów zabawy, przemówił ks. Prałat, ówczesny prezes Towarzystwa, zaznaczając, że podstawą pracy jest religia, że na jej podstawie rozwija się każde towarzystwo, tj. Przemysłowe. Dodał, że "ważne aby we wszystkich towarzystwach była zgoda, jedność i miłość, aby ci, co mienią się być wyższymi, i którym z prawa się ta wyższość należy, nie uznawali się od tej braci, która, choć nie zawsze wykształceniem może wyższym sprostać, uznanie znaleźć powinna”.

Za szczere słowa podziękował Prałatowi ks. prob. Pasztalski, wznosząc trzykrotny okrzyk na cześć jego” Niech żyje. Następnie p. Józef Trzciński odezwał się z uznaniem dla przemysłowców, wykrzykując „Niech żyją przemysłowcy”.

Za zakończenie, na życzenie pań, muzycy z Towarzystwa odśpiewali jeszcze kilka pieśni, które zrobiły spore wrażenie. Ksiądz Prałat ostatni raz wzniósł okrzyk na cześć pani Milickiej, który powtórzyli zgromadzeni. Zabrzmiał bęben i jańczary, odezwał się marsz i odchodzili goście w kierunku statków. Odpływając, goście krzyczeli „Niech żyją” na co nad brzegami Gopła odzywały się podobne okrzyki mieszkańców Ostrówka.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, na podstawie Dziennika Kujawskiego z roku 1894.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz