Alfred
Głuszak, ur. 29.10.1927 r. w Kruszwicy, syn Jana i Anny z domu
Dąbrowskiej. Pan Alfred całe życie spędził na Kujawach, pracował
jako mechanik-spawacz, konserwator maszyn niemalże we wszystkich
większych kruszwickich fabrykach po wojnie. Jan Głuszak (27 maja
1886-1933) ur. Mietlica, ojciec walczył w czasie I wojny światowej
w armii pruskiej, bił się na froncie rosyjskim i francuskim, został
postrzelony w nogę, po wojnie pracował w kruszwickiej cukrowni (IPN
WUBy III-5531-58(2)11) .
Rodzina
w czasie II wojny pracowała przymusowo, głównie na terenie
Kruszwicy, w przemyśle i rolnictwie. W czasie wojny p. Alfred
pracował przymusowo między innymi w fabryce Makowskiego; od 1948 r.
był w wojsku; od 1950 r. pracował w cukrowni kruszwickiej; ożenił
się z Genowefą z domu Kwiatkowską w 1951 r., również
represjonowaną, pracowała w czasie wojny w Berlinie w fabryce
proszku do prania do 1945 r., po wojnie p. Genowefa pracowała u
rzeźnika w Kruszwicy); p. Alfred pracował również w Zakładach
Tłuszczowych w Kruszwicy od 1951 r. zajmował się naprawą maszyn,
był spawaczem; elektromechanik w Kruszwicy, zajmował się remontem
fabryki Mączki Ryby, potem również pracował w fabryce mączki
kartoflanej w 1957 r. Następnie zajmował się zleceniem dla
kruszwickiej mleczarni, gdzie pracował aż do emerytury.
Był
świadkiem wielu wydarzeń w Kruszwicy, między innymi aresztowaniu
mieszkańców Kruszwicy przez Niemców-późniejszych pomordowanych w
Łagiewnikach 1939 r., żył w czasach kryzysu gospodarczego
1929-1935 r., widział budowę kościoła św. Teresy i innych
kruszwickich obiektów; był świadkiem wejścia wojska Niemieckiego
w 1939 r., a także Rosyjskiego 1945 r., o wielu też słyszał
(śmierć Hansa Gierke, aresztowanie Henryka Makowskiego przez UB),
p. Alfred ma prawie 90 lat, jest kruszwiczaninem, swoją wiedzą na
temat historii miasta postanowił podzielić się z Nadgoplańskim
Towarzystwem Historycznym i mieszkańcami miasta.
Pamięta
czasy międzywojenne, opowiadał jak narodowcy w latach 30-tych
wybijali szyby w witrynach żydowskich sklepów, a także wrzucali
szczury do środka. Na ul. Poznańskiej stała Synagoga, Żydzi
prowadzili w Kruszwicy handel, mieli rzeźnie i piekarnie, zarówno
Polacy jak i Niemcy chętnie kupowali ich wyroby. Sklepy znajdowały
się na Rynku i w Grodztwie. Również sklep żelazny obsługiwali i
należał do kruszwiczan z korzeniami żydowskimi. Wieczorami
dochodziło do bójek między narodowcami, a Żydami. W chwili
wybuchu II wojny światowej nie było już w mieście dużo Żydów,
przestała istnieć gmina żydowska, Synagoga nadal stała.
Również
mniejszość Niemiecka zamieszkiwała Kruszwicę, najwięcej rodzin
niemieckich było w Sławsku Wielkim, Łagiewnikach i Polanowicach.
Istniał ewangelicki kościół zbudowany z żółtej cegły,
umiejscowiony na kruszwickim Rynku.
Przed
wojną trzech braci p. Alfreda zaciągnęło się do piechoty
(Stanisław, Feliks i Kazimierz), brali udział w walkach podczas
Kampanii wrześniowej 1939 r., piechota prawdopodobnie 59 pp.
wielkopolskim. Wszyscy bracia przeżyli.
Po
wejściu do Kruszwicy Wermachtu, żołnierze rzucali chleb Polakom,
miało to zapewne zapobiec buntowi w mieście. Nie było żadnego
oporu, nikt nie bronił miasta. P. Alfred wspomina, że również
otrzymał dwa bochny chleba, w latach trzydziestych swoje żniwo
zbierał kryzys w Kruszwicy, spora część mieszkańców była bez
pracy, część popadła w nędze. Zakłady zwalniały pracowników.
Szefem
policji po wejściu Niemców, został Hirsher, co niedzielę o 10:00
na Rynku nakazał stawić się zakładnikom. Brak zakładnika
równoznaczny był z karą śmierci dla mieszkańców Kruszwicy.
Posterunek znajdował się koło kościoła św. Teresy.
Rodzinę
p. Głuszaka wysłano na roboty przymusowe w czasie wojny. Sam
również pracował przymusowo w warsztacie naprawczym maszyn
rolniczych, a także w Kujawskiej Wytwórni Win Henryka Makowskiego,
właściciela winiarni znał i szanował, mówi o Makowskim, że to
dobry człowiek i znakomity fachowiec. P. Alfredowi zapisał się w
pamięci obraz Hansa Gierke zamordowanego na schodach w
inowrocławskim więzieniu, mówił że świadkiem śmierci była
żona Hansa, całą historię usłyszał, w tym czasie całe miasto
mocno przeżywało październikowy mord (22/23 październik 1939 r.
wydarzenia w inowrocławskim więzieniu). Na miejscu dzisiejszego
stadionu piłkarskiego był obóz szkoleniowy, młodzi niemieccy
żołnierze szkolili się, raz dziennie wychodzili i maszerowali
ulicami Kruszwicy, ludzie mówili że chodzili gdzieś do pracy,
możliwe że pomagali przy kopaniu rowów przeciwlotniczych (p.
Alfredowi chodziło zapewne o stacjonujący w Kruszwicy oddział
RAD). P. Głuszak znał także ziemianina p. Ryczka, wspominał że w
czasie wojny hodował on gołębie i kury, w ten sposób rodzina
przetrwała ciężkie wojenne czasy, nie pamięta aby Ryczek zmuszany
był do pracy przymusowej.
Kiedy
Armia Czerwona wmaszerowała na Kujawy była silna mgła. O 3:00 nad
ranem wysadzono most, od Chełmc (wieś położona między
Radziejowem, a Kruszwicą, pow. inowrocławskim) szło Wojsko
Polskie, dziewczyny obsypywały żołnierzy kwiatami. Jechały
amerykańskie czołgi, przejeżdżały lodem (jednak po wypadku,
jeden z czołgów zatonął, nie przeprawiano się już ze z ciężkim
sprzętem), było jeszcze zimno. Młodzi Niemcy uciekli z miasta
przed wejściem Rosjan, na miejscu pozostali tylko starsi i chorzy.
Sowieci zajęli niebronione miasto Do niewielkich strzałów
dochodziło za miastem. Rosjanie zajęli winiarnie Makowskiego, gdzie
skonfiskowali i natychmiast skonsumowali całe zapasy alkoholu.
Winiarnie pozostawili nieuszkodzoną, dochodziło do awantur w
mieście, trochę strzelali, a później ruszyli dalej. Pozostawili w
mieście i dworach tzw. szeryfów, pracowników odpowiedzialnych za
porządek i kilku żołnierzy na posterunkach i ochrony urzędników,
a także miasta. W czasie przemarszu wojska rosyjskiego zniszczony
został kościół ewangelicki na Rynku. Rosjanie wyłapali
pozostałych Niemców i pozamykali ich w obozie. Niemcy chorowali,
panował tyfus, większość zmarła, nie było ich więcej jak
ośmiuset, pilnowali ich wyznaczeni przez rosyjskich urzędników
strażnicy (obóz RAD zmieniony został w tymczasowy obóz dla
ludności niemieckiej). Po tych wydarzeniach ludzie zaczęli wracać
z robót przymusowych do Kruszwicy. Infrastruktura przemysłowa
przetrwała wojnę, istniała cukrownia i winiarnia, prosperowała
piekarnia i rzeźnik, a także mleczarnia.
Latem 1945 r. p. Głuszak został aresztowany przez władze polskie za posiadanie broni palnej, za co groziła mu kara śmierci. Dowodem jest oświadczenie świadków z podpisem notarialnym poświadczonych. Został zwolniony dzięki wstawiennictwu krewnego po trzech miesiącach. Przez pół roku musiał meldować się na milicji co niedzielę. Nie uzyskał statusu kombatanta, był represjonowany (Instytut Pamięci Narodowej, Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Delegatura w Bydgoszczy, list z 30.03.2012 r.). P Alfreda napisał oświadczenie do urzędu Bezpieczeństwa Publicznego z Inowrocławia: „...Pewnego dnia nad ranem czerwiec-lipiec 1945 roku, zrobiono w domu i w piwnicy rewizje, gdzie znaleziono broń, pistolet typu mouser oraz około 200 szt amunicji, zabrano mnie do aresztu w Inowrocławiu ulica Solankowa - była siedziba Gestapo. Siedziałem z jednym Gestapowcem cały czas w ciemnicy, byłem przesłuchiwany parokrotnie w ciągu doby. Pewnej nocy pracownicy UB z mej celi wynieśli bardzo dużo trotylu, po tym Niemca w mej celi nie było. Dokładny pobyt to dzień zrzucenia bomby na Hiroszime i Nagasaki. Zwolniono mnie po interwencji mego krewnego Oficera Majora Przedwojennego Oczachowskiego Aleksandra. W 1945 latem objął on dowództwo jednostki wojskowej na terenie województwa bydgoskiego. Podkreślam, że było to Rozporządzenie Ministra Radkiewicza, o karze śmierci, kto nie zda broni w określonym czasie.”(List z 26 marca 2015 r. WSA w Warszawie odmówiło potwierdzenia represji). Instytut Pamięci Narodowej (Sygn. Akt IV SA/WA 2595/14) w uzasadnieniu odmowy pisał, że w ocenie organu brak jest podstaw, by stwierdzić że bezpośrednim powodem aresztowania skarżącego było prowadzenie przez niego w okresie poprzedzającym aresztowanie świadomej i aktywnej działalności niepodległościowej na rzecz państwa polskiego. Prezes IPN dalej wskazał, iż świadkowie, jak i sam p. Alfred zeznali iż przechowywał on tylko pistolet i amunicje. W piśmie z 3 czerwca 2014 r. p. Alfred podał, iż broń uzyskał w 1945 r. od Rosjanki, z którą wymienił się na zegarek. Po jej nabyciu wyjechał do stryja do Potrzymiecha, gdzie spotkał się z narzeczonym swojej kuzynki (członkiem Narodowych Sił Zbrojnych). Tam obok zabudowań robili próbne strzelanie. Ich drogi się rozeszły. Kuzynka – Helena Głuszak został aresztowana wraz z narzeczonym Ryszardem Kamińskim i skazani za prowadzoną działalność (kuzynka na 5 lat więzienia, a jej narzeczony na karę śmierci- IPN decyzja z 20 października 2014 r. nr 63/14 utrzymująca decyzję z 16 lipca 2014 r.).
Dnia
24.06.1948 r. p. Alfred Głuszak został przydzielony do 1-go pułku
Ochrony Rządu w Warszawie. Jego kompania miała za zadanie pilnować
jeńców niemieckich. W październiku 1948 r. został przeniesiony do
pułku KBW we Wrocławiu. Jednostka brała udział w zwalczaniu
niedobitków niemieckich band Wehrwolfu, które chroniły się w
okolicach. Był rusznikarzem zajmował się konserwacją broni.
Jesienią 1949 r. pułk przeniesiono do Jeleniej Góry, gdzie w
dalszym ciągu był rusznikarzem. W lipcu 1950 r. na skutek zatrucia
oparami cynkowymi przy spawaniu, znalazł się na okres trzech
tygodni w Szpitalu Miejskim w Cieplicach, następnie spędził dwa
miesiące w Klinice Wojskowej we Wrocławiu. Służbę wojskową
zakończył w dniu 1.10.1950 r. Historia dość burzliwa, list z
Centralnego Archiwum Wojskowego opowiada, że Samodzielny Pułk
Ochrony Rządu, w którym pełnił służę p. Alfred w okresie od
czerwca 1948 do lipca 1949 zajmował się ochroną i wartowniczą
służbą. Z kolei 11 Pułk KBW w okresie lipiec 1949 – październik
1950 zwalczał NSZ, poakowskie zbrojne podziemie oraz bandy
rabunkowe. Następnie od
kwietnia do czerwca 1950 r. jednostka brała udział w walkach z UPA.
„...mundur
jest poplamiony oliwą i zabrał mnie do pracy w rusznikarni pod jego
nadzorem. Oficerowi zaginęły wyciory i ja zmobilizowałem czynną
służbę aby zrobić nowe i uratowaliśmy jego od wyroku.
Przebywając w domu na urlopie dowiedziałem się, że została
aresztowana moja kuzynka oraz jej narzeczony Ryszard Kamiński.
Wówczas obawiałem się oni mogą mnie zdradzić o posiadaniu broni
ale jednak nie udzieli takich informacji odpowiednim służbom i mnie
uratowali gdzie uniknąłem procesu. Oni jednak zostali aresztowani –
Ryszard Kamiński na karę śmierci a kuzynka na 5 lat więzienia.
Obecnie straciła całkowicie zdrowie...” - Alfred Głuszak.
W
czasie pełnienia obowiązków w jednostce wartowniczej dostał
przepustkę. Będąc na przepustce poczęstował czereśniami
robotników przy budowie bloków a jak się okazało to byli
więźniowie i wówczas został aresztowany, toczyło się
wielogodzinne przesłuchanie, wypytywano p. Alfreda i rodzinę
przebywającą na zachodzie (lotnicy zamieszkujący w Chicago).
Następnie przeniesiono go do Wrocławia.
W
latach 60-tych p. Alfred nadal był szykanowany przez UB, tym razem
za spawanie kabli w kościele w Kruszwicy obecnie pod wezwaniem św.
Teresy, wówczas nie został aresztowany (IPN Sygn. Akt IV SA/WA
2595/14, nie była to działalność niepodległościowa).
Uprawnienia
kombatanckie utracił p. Alfred w 2000 r. (Decyzja Kierownika Urzędu
do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych z dnia 11 maj 2000 nr
WU-V/K0515/K-395259 decyzja z dnia 9.07.1987 r. z tytułu walki o
utrwalenie władzy ludowej w okresach od 24.06.1948 r. do 31.12.1948
r. zaświadczenie nr 814120).
*Opracowanie
Bartłomiej Grabowski, rozmowa z Alfredem Głuszakiem 27.10.2016 r.,
dokumenty przekazane przez rozmówce, źródło Instytut Pamięci
Narodowej. Fot. Nadgoplańskie Towarzystwo Historyczne.
Ciekawa sprawa z tym czołgiem. Mój wuj, też mi przed śmiercią wspominał o ruskim czołgu, pod którym załamał się lód na Gople i czołg zatonął.Wtedy jak mi o tym opowiadał, to potraktowałem tą informację trochę z przymrużeniem oka. Jednak kolejna relacja potwierdza takie zdarzenie. Może warto by było zająć się bardziej tą historią?!
OdpowiedzUsuń