wtorek, 1 listopada 2016

Alfred Głuszak (ur. 1927 r.) o historii swojej i Kruszwicy

Alfred Głuszak, ur. 29.10.1927 r. w Kruszwicy, syn Jana i Anny z domu Dąbrowskiej. Pan Alfred całe życie spędził na Kujawach, pracował jako mechanik-spawacz, konserwator maszyn niemalże we wszystkich większych kruszwickich fabrykach po wojnie. Jan Głuszak (27 maja 1886-1933) ur. Mietlica, ojciec walczył w czasie I wojny światowej w armii pruskiej, bił się na froncie rosyjskim i francuskim, został postrzelony w nogę, po wojnie pracował w kruszwickiej cukrowni (IPN WUBy III-5531-58(2)11) .

Rodzina w czasie II wojny pracowała przymusowo, głównie na terenie Kruszwicy, w przemyśle i rolnictwie. W czasie wojny p. Alfred pracował przymusowo między innymi w fabryce Makowskiego; od 1948 r. był w wojsku; od 1950 r. pracował w cukrowni kruszwickiej; ożenił się z Genowefą z domu Kwiatkowską w 1951 r., również represjonowaną, pracowała w czasie wojny w Berlinie w fabryce proszku do prania do 1945 r., po wojnie p. Genowefa pracowała u rzeźnika w Kruszwicy); p. Alfred pracował również w Zakładach Tłuszczowych w Kruszwicy od 1951 r. zajmował się naprawą maszyn, był spawaczem; elektromechanik w Kruszwicy, zajmował się remontem fabryki Mączki Ryby, potem również pracował w fabryce mączki kartoflanej w 1957 r. Następnie zajmował się zleceniem dla kruszwickiej mleczarni, gdzie pracował aż do emerytury.

Był świadkiem wielu wydarzeń w Kruszwicy, między innymi aresztowaniu mieszkańców Kruszwicy przez Niemców-późniejszych pomordowanych w Łagiewnikach 1939 r., żył w czasach kryzysu gospodarczego 1929-1935 r., widział budowę kościoła św. Teresy i innych kruszwickich obiektów; był świadkiem wejścia wojska Niemieckiego w 1939 r., a także Rosyjskiego 1945 r., o wielu też słyszał (śmierć Hansa Gierke, aresztowanie Henryka Makowskiego przez UB), p. Alfred ma prawie 90 lat, jest kruszwiczaninem, swoją wiedzą na temat historii miasta postanowił podzielić się z Nadgoplańskim Towarzystwem Historycznym i mieszkańcami miasta.

Pamięta czasy międzywojenne, opowiadał jak narodowcy w latach 30-tych wybijali szyby w witrynach żydowskich sklepów, a także wrzucali szczury do środka. Na ul. Poznańskiej stała Synagoga, Żydzi prowadzili w Kruszwicy handel, mieli rzeźnie i piekarnie, zarówno Polacy jak i Niemcy chętnie kupowali ich wyroby. Sklepy znajdowały się na Rynku i w Grodztwie. Również sklep żelazny obsługiwali i należał do kruszwiczan z korzeniami żydowskimi. Wieczorami dochodziło do bójek między narodowcami, a Żydami. W chwili wybuchu II wojny światowej nie było już w mieście dużo Żydów, przestała istnieć gmina żydowska, Synagoga nadal stała.

Również mniejszość Niemiecka zamieszkiwała Kruszwicę, najwięcej rodzin niemieckich było w Sławsku Wielkim, Łagiewnikach i Polanowicach. Istniał ewangelicki kościół zbudowany z żółtej cegły, umiejscowiony na kruszwickim Rynku.

Przed wojną trzech braci p. Alfreda zaciągnęło się do piechoty (Stanisław, Feliks i Kazimierz), brali udział w walkach podczas Kampanii wrześniowej 1939 r., piechota prawdopodobnie 59 pp. wielkopolskim. Wszyscy bracia przeżyli.

Po wejściu do Kruszwicy Wermachtu, żołnierze rzucali chleb Polakom, miało to zapewne zapobiec buntowi w mieście. Nie było żadnego oporu, nikt nie bronił miasta. P. Alfred wspomina, że również otrzymał dwa bochny chleba, w latach trzydziestych swoje żniwo zbierał kryzys w Kruszwicy, spora część mieszkańców była bez pracy, część popadła w nędze. Zakłady zwalniały pracowników.

Szefem policji po wejściu Niemców, został Hirsher, co niedzielę o 10:00 na Rynku nakazał stawić się zakładnikom. Brak zakładnika równoznaczny był z karą śmierci dla mieszkańców Kruszwicy. Posterunek znajdował się koło kościoła św. Teresy.

Rodzinę p. Głuszaka wysłano na roboty przymusowe w czasie wojny. Sam również pracował przymusowo w warsztacie naprawczym maszyn rolniczych, a także w Kujawskiej Wytwórni Win Henryka Makowskiego, właściciela winiarni znał i szanował, mówi o Makowskim, że to dobry człowiek i znakomity fachowiec. P. Alfredowi zapisał się w pamięci obraz Hansa Gierke zamordowanego na schodach w inowrocławskim więzieniu, mówił że świadkiem śmierci była żona Hansa, całą historię usłyszał, w tym czasie całe miasto mocno przeżywało październikowy mord (22/23 październik 1939 r. wydarzenia w inowrocławskim więzieniu). Na miejscu dzisiejszego stadionu piłkarskiego był obóz szkoleniowy, młodzi niemieccy żołnierze szkolili się, raz dziennie wychodzili i maszerowali ulicami Kruszwicy, ludzie mówili że chodzili gdzieś do pracy, możliwe że pomagali przy kopaniu rowów przeciwlotniczych (p. Alfredowi chodziło zapewne o stacjonujący w Kruszwicy oddział RAD). P. Głuszak znał także ziemianina p. Ryczka, wspominał że w czasie wojny hodował on gołębie i kury, w ten sposób rodzina przetrwała ciężkie wojenne czasy, nie pamięta aby Ryczek zmuszany był do pracy przymusowej.

Kiedy Armia Czerwona wmaszerowała na Kujawy była silna mgła. O 3:00 nad ranem wysadzono most, od Chełmc (wieś położona między Radziejowem, a Kruszwicą, pow. inowrocławskim) szło Wojsko Polskie, dziewczyny obsypywały żołnierzy kwiatami. Jechały amerykańskie czołgi, przejeżdżały lodem (jednak po wypadku, jeden z czołgów zatonął, nie przeprawiano się już ze z ciężkim sprzętem), było jeszcze zimno. Młodzi Niemcy uciekli z miasta przed wejściem Rosjan, na miejscu pozostali tylko starsi i chorzy. Sowieci zajęli niebronione miasto Do niewielkich strzałów dochodziło za miastem. Rosjanie zajęli winiarnie Makowskiego, gdzie skonfiskowali i natychmiast skonsumowali całe zapasy alkoholu. Winiarnie pozostawili nieuszkodzoną, dochodziło do awantur w mieście, trochę strzelali, a później ruszyli dalej. Pozostawili w mieście i dworach tzw. szeryfów, pracowników odpowiedzialnych za porządek i kilku żołnierzy na posterunkach i ochrony urzędników, a także miasta. W czasie przemarszu wojska rosyjskiego zniszczony został kościół ewangelicki na Rynku. Rosjanie wyłapali pozostałych Niemców i pozamykali ich w obozie. Niemcy chorowali, panował tyfus, większość zmarła, nie było ich więcej jak ośmiuset, pilnowali ich wyznaczeni przez rosyjskich urzędników strażnicy (obóz RAD zmieniony został w tymczasowy obóz dla ludności niemieckiej). Po tych wydarzeniach ludzie zaczęli wracać z robót przymusowych do Kruszwicy. Infrastruktura przemysłowa przetrwała wojnę, istniała cukrownia i winiarnia, prosperowała piekarnia i rzeźnik, a także mleczarnia.




Latem 1945 r. p. Głuszak został aresztowany przez władze polskie za posiadanie broni palnej, za co groziła mu kara śmierci. Dowodem jest oświadczenie świadków z podpisem notarialnym poświadczonych. Został zwolniony dzięki wstawiennictwu krewnego po trzech miesiącach. Przez pół roku musiał meldować się na milicji co niedzielę. Nie uzyskał statusu kombatanta, był represjonowany (Instytut Pamięci Narodowej, Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Delegatura w Bydgoszczy, list z 30.03.2012 r.). P Alfreda napisał oświadczenie do urzędu Bezpieczeństwa Publicznego z Inowrocławia: „...Pewnego dnia nad ranem czerwiec-lipiec 1945 roku, zrobiono w domu i w piwnicy rewizje, gdzie znaleziono broń, pistolet typu mouser oraz około 200 szt amunicji, zabrano mnie do aresztu w Inowrocławiu ulica Solankowa - była siedziba Gestapo. Siedziałem z jednym Gestapowcem cały czas w ciemnicy, byłem przesłuchiwany parokrotnie w ciągu doby. Pewnej nocy pracownicy UB z mej celi wynieśli bardzo dużo trotylu, po tym Niemca w mej celi nie było. Dokładny pobyt to dzień zrzucenia bomby na Hiroszime i Nagasaki. Zwolniono mnie po interwencji mego krewnego Oficera Majora Przedwojennego Oczachowskiego Aleksandra. W 1945 latem objął on dowództwo jednostki wojskowej na terenie województwa bydgoskiego. Podkreślam, że było to Rozporządzenie Ministra Radkiewicza, o karze śmierci, kto nie zda broni w określonym czasie.”(List z 26 marca 2015 r. WSA w Warszawie odmówiło potwierdzenia represji). Instytut Pamięci Narodowej (Sygn. Akt IV SA/WA 2595/14) w uzasadnieniu odmowy pisał, że w ocenie organu brak jest podstaw, by stwierdzić że bezpośrednim powodem aresztowania skarżącego było prowadzenie przez niego w okresie poprzedzającym aresztowanie świadomej i aktywnej działalności niepodległościowej na rzecz państwa polskiego. Prezes IPN dalej wskazał, iż świadkowie, jak i sam p. Alfred zeznali iż przechowywał on tylko pistolet i amunicje. W piśmie z 3 czerwca 2014 r. p. Alfred podał, iż broń uzyskał w 1945 r. od Rosjanki, z którą wymienił się na zegarek. Po jej nabyciu wyjechał do stryja do Potrzymiecha, gdzie spotkał się z narzeczonym swojej kuzynki (członkiem Narodowych Sił Zbrojnych). Tam obok zabudowań robili próbne strzelanie. Ich drogi się rozeszły. Kuzynka – Helena Głuszak został aresztowana wraz z narzeczonym Ryszardem Kamińskim i skazani za prowadzoną działalność (kuzynka na 5 lat więzienia, a jej narzeczony na karę śmierci- IPN decyzja z 20 października 2014 r. nr 63/14 utrzymująca decyzję z 16 lipca 2014 r.).

Dnia 24.06.1948 r. p. Alfred Głuszak został przydzielony do 1-go pułku Ochrony Rządu w Warszawie. Jego kompania miała za zadanie pilnować jeńców niemieckich. W październiku 1948 r. został przeniesiony do pułku KBW we Wrocławiu. Jednostka brała udział w zwalczaniu niedobitków niemieckich band Wehrwolfu, które chroniły się w okolicach. Był rusznikarzem zajmował się konserwacją broni. Jesienią 1949 r. pułk przeniesiono do Jeleniej Góry, gdzie w dalszym ciągu był rusznikarzem. W lipcu 1950 r. na skutek zatrucia oparami cynkowymi przy spawaniu, znalazł się na okres trzech tygodni w Szpitalu Miejskim w Cieplicach, następnie spędził dwa miesiące w Klinice Wojskowej we Wrocławiu. Służbę wojskową zakończył w dniu 1.10.1950 r. Historia dość burzliwa, list z Centralnego Archiwum Wojskowego opowiada, że Samodzielny Pułk Ochrony Rządu, w którym pełnił służę p. Alfred w okresie od czerwca 1948 do lipca 1949 zajmował się ochroną i wartowniczą służbą. Z kolei 11 Pułk KBW w okresie lipiec 1949 – październik 1950 zwalczał NSZ, poakowskie zbrojne podziemie oraz bandy rabunkowe. Następnie od kwietnia do czerwca 1950 r. jednostka brała udział w walkach z UPA.

„...mundur jest poplamiony oliwą i zabrał mnie do pracy w rusznikarni pod jego nadzorem. Oficerowi zaginęły wyciory i ja zmobilizowałem czynną służbę aby zrobić nowe i uratowaliśmy jego od wyroku. Przebywając w domu na urlopie dowiedziałem się, że została aresztowana moja kuzynka oraz jej narzeczony Ryszard Kamiński. Wówczas obawiałem się oni mogą mnie zdradzić o posiadaniu broni ale jednak nie udzieli takich informacji odpowiednim służbom i mnie uratowali gdzie uniknąłem procesu. Oni jednak zostali aresztowani – Ryszard Kamiński na karę śmierci a kuzynka na 5 lat więzienia. Obecnie straciła całkowicie zdrowie...” - Alfred Głuszak.

W czasie pełnienia obowiązków w jednostce wartowniczej dostał przepustkę. Będąc na przepustce poczęstował czereśniami robotników przy budowie bloków a jak się okazało to byli więźniowie i wówczas został aresztowany, toczyło się wielogodzinne przesłuchanie, wypytywano p. Alfreda i rodzinę przebywającą na zachodzie (lotnicy zamieszkujący w Chicago). Następnie przeniesiono go do Wrocławia.

W latach 60-tych p. Alfred nadal był szykanowany przez UB, tym razem za spawanie kabli w kościele w Kruszwicy obecnie pod wezwaniem św. Teresy, wówczas nie został aresztowany (IPN Sygn. Akt IV SA/WA 2595/14, nie była to działalność niepodległościowa).

Uprawnienia kombatanckie utracił p. Alfred w 2000 r. (Decyzja Kierownika Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych z dnia 11 maj 2000 nr WU-V/K0515/K-395259 decyzja z dnia 9.07.1987 r. z tytułu walki o utrwalenie władzy ludowej w okresach od 24.06.1948 r. do 31.12.1948 r. zaświadczenie nr 814120).


*Opracowanie Bartłomiej Grabowski, rozmowa z Alfredem Głuszakiem 27.10.2016 r., dokumenty przekazane przez rozmówce, źródło Instytut Pamięci Narodowej. Fot. Nadgoplańskie Towarzystwo Historyczne.



1 komentarz:

  1. Ciekawa sprawa z tym czołgiem. Mój wuj, też mi przed śmiercią wspominał o ruskim czołgu, pod którym załamał się lód na Gople i czołg zatonął.Wtedy jak mi o tym opowiadał, to potraktowałem tą informację trochę z przymrużeniem oka. Jednak kolejna relacja potwierdza takie zdarzenie. Może warto by było zająć się bardziej tą historią?!

    OdpowiedzUsuń