niedziela, 9 kwietnia 2017

Prawo Polskie - podatki w starodawnej Polsce

Podatki w Starodawnej Polsce zwano: tributum, contributio, census, westigal, gabella, exactio, collestae, datio, pobór, dań, czy płat. Znali je Piastowie również na Kujawach. Organizując swoje rządy, nadawali je książęta znad Gopła. Daniny znali także nasi zachodni sąsiedzi, którzy już wcześniej zamienili wiele służb i danin na brzęczące monety, wcześniej wypłacano „podatki” w naturze, tj. zbożem, bydłem i pracą. Polska była uboższa w kruszec, to też podatki pieniężne wprowadzono później. Jednakże kupcy zachodni w dobie Piastów, potrafili się dostosować do warunków handlowych, daniny składane w naturze nazywali „prawem polskim”.

Wśród obowiązków względem państwa pierwsze miejsce zajmuje służba wojenna (expeditio). Właściwie jądro siły zbrojnej stanowiło rycerstwo, z którym władca robił wyprawy na Pomorze, Ruś, do Węgier, Moraw i Czech, ale w obronie kraju nie pogardzono drużynami tarczowników złożonego z mieszkańców wsi. W razie napadu, cała ludność zagrożonej ziemi stawała pod bronią. Każda okolica posiadała swój „gród”, czyli miejsce obronne z wysokim wałem, palisadami i wodą lub bagnami, gdzie zamykano kobiety, dzieci i dorobek. Mężczyźni szli walczyć z nieprzyjacielem, robić zasadzki i zasieki po lasach. Grody dostarczały drużyny do naprawy i obrony wczesnych „warowni”, w swej okolicy. W czasie pokoju załoga takich grodów, oprócz urzędników kasztelańskich lub książęcych, składała się przeważnie z chłopów, którzy kolejno ze swych opól i osad leśnych pełnili obowiązek stróży grodowych. Późniejszy okres w dziejach piastowskich, a także służba przy owej straży doprowadziła do swego rodzaju ewolucji, powstania rzemiosła wojennego. Taka „straż zamkowa”, istniała także w Niemczech i Węgrzech. Chłopi kujawscy tworzący taką straż potrafili zwyciężać krzyżaków, jak to miało miejsce pod Dąbkami w 1431 roku.

Utrzymanie grodu było obowiązkiem okolicznej ludności, to przecież mieszkańcy chronili się w nich w czasie wojny. „Stróża zamkowa”, należąca do obowiązku, podobnie jak służba wojskowa, zmieniła się z czasem w stałą daninę. Nastąpiło to prawdopodobnie w XII wieku., ponieważ w XIII wieku była już powszechna. Za króla Krzywoustego był to jeszcze obowiązek ogólny, ale już Leszek Czarny miał pewien kłopot z naprawą mostów swojej sieradzkiej dzielnicy, bo znaczną jego część jego księstwa zajmowała kasztelania wolborska, własność biskupów kujawskich, których ludzie byli zwolnieni już od robót mostowych. W ciągu zaledwie półtora wieku wprowadzono wiele podobnych zwolnień z ciężaru pracy dla mieszkańców w dzielnicach.

Bardzo ważnym obowiązkiem ludu było zakładanie słynnych zasieków leśnych na granicach Polski, o których mówił cesarz niemiecki Fryderyk Barbarossa. W razie potrzeby przy do rąbania zasieków powoływano ludność z wnętrza kraju, która pomagała nadgranicznym obrońcom.

Do zakresu usług publicznych należy dodać tzw. „ślad” (vestiga), czyli obowiązkowa pogoń za śladem uciekającego złoczyńcy. Chłopi byli więc obowiązani do gonitwy za zbiegiem, z „krzykiem” gonić za jego „śladem”, dopóki nie dotarli do sąsiedniego grodu i nie powierzyli sąsiadom dalszej pogoni. Podobnie robiono w Anglii. Zaniedbanie pogoni pociągało za sobą koszta, płacenie kary za przestępstwo, a schwytanie go uwalniało ludność od odpowiedzialności.

Najdokuczliwszym jednak ciężarem składanym na rzecz panującego księcia były „podwody”. Aby utrzymać kontakt między grodami i móc wysyłać urzędnika, trzeba było dostarczyć dobrego konia pod siodło. Do władców czyli panów, szlachty i rycerstwa, należał również transport, wymagający szczególnego pośpiechu (condictus) przewóz żywności, łatwo ulegającej zepsuciu, np. świerzej zwierzyny, ryb i placków pszennych, a także złota jeńców i wina. Natomiast chłopi przewozili końmi lub wołami: zboże, skóry, wosk, żelazo.

Każdemu „przewodowi” towarzyszył „komornik” książęcy, czyli dworzanin, w służbie panującego. Komornik taki pilnował własności pańskiej, czuwał nad przeładowywaniem i pośpiechem. Jeżeli „przewód” przybył bez komornika, chłopi nie mieli obowiązku go przyjmować. Każda osada odpowiadała za całość transportu, dopóki go pod dowozem komornika nie oddała sąsiedniej osadzie.

Kosztowny był również ciężar żywienia dworu książęcego, gdy ten podczas podróży zatrzymywał się gdzieś na popas. Pamiętajmy, że we wczesnym średniowieczu rządzenie krajem, polegało na ciągłym objeżdżaniu „grodów” przez panującego, sądzeniu spraw i sporów.

Daniny w naturze – były wybierane przez poborców książęcych, - sięgały bez wątpienia prastarych czasów powstania władzy książęcej, kiedy to ludność całego kraju część swego dobytku i plonów roli składała na utrzymanie panującego.

Do takich danin należał przede wszystkim „naraz” lub „narzaz”, danina z wieprzów, a zapewne i innego dobytku, na rzeź dla książęcego dworu, cząstka corocznego przyrostu trzód wieśniaczych, potrzebna do zaspokojenia codziennych potrzeb książęcego stołu.

„Narzaz” wybierano opolami, tj. daninę z krów i wołów. Ludność opola składała corocznie po jednym wole i po jednej krowie do grodu.

Stąd też powstała nazwa „dani opolnej”. „Naraz” w postaci składanego królowi podatku od mięsa dotrwał czasów późniejszych, Kazimierz Jagiellończyk w 1454 roku, zatwierdzając przywileje stanów pruskich, uwalnia te stany od „narzazu”. Chłopi składali daninę za to, że mogli mieć barcie w borach książęcych.

Chłop dawał garnek czyli „garniec” miodu, osada trzy garnce, całe opole kadź miodu.

Inną daniną stanowił „sęp”, składany z pszenicy, owsa i jęczmienia. Zwykle poborów dokonywano w dzień św. Marcina.

Zboże odwożono do grodów książęcych, rozsianych po kraju, gdzie drużyna książęca chroniła zapasy przed napadem.

Poza tym, także dopóki nie było zbyt dużo monety, daniny składano księciu w skórach i futrach.

Najważniejszym jednak podatkiem było powołowe, pobierane od ilości radeł i wołów, których opodatkowany używał do uprawy swojej roli. Radło było pierwotnym narzędziem do orania. Ten gruntowy podatek pochodzący, jak się zdaje, z zamiany pierwotnej stróży grodowej na pieniądze, przetrwał najdłużej, jako wyraz uznania władzy książęcej nad ziemią, i kiedy wszystkie inne ciężary znikły, król Ludwik, następca Kazimierza Wielkiego, zastrzegł sobie w dyplomie koszyckim zachowanie poradlnego w wysokości dwóch groszy od łanu.

Jeszcze innym podatkiem było „podworowe” później nazwane podymnem, czyli opłata od domów mieszczańskich i kmiecych, jako drobnych jednostek osadniczych. Podworowe zwano inaczej kunnem, bo jeszcze w XIII w. najpospoliciej dawano z domu po dwie skórki wiewiócze czy kunie co roku.

W ziemi Krakowskiej widzimy od XI w. podatek zwany „pomocne”. Był to zapewne, jak „pomoc” w Czechach, podatek nadzwyczajny, dodatkowy, naśladowany ze skarbowości czeskiej.

Obowiązek podejmowania dworu książęcego w czasie objazdu księcia po kraju, zwany był „stanem”, już od czasów Krzywoustego został zamieniony drogą wyjątkowych przywilejów lub dobrowolnego układu z skięciem na podatek pieniężny. Pomimo to jednak w rocznikach duchowieństwa z czasów Jagiełły znajdujemy przypis „utyskiwania na ucisk sprawiany dobrom duchownym przez przejazdy królewskie czyli „stan”.
Prócz danin stałych, skarb książęcy miał jeszcze dochody z różnych opłat okolicznościowych. Niektóre z tych opłat wynikały z zasady, że książę jest panem całego kraju, stąd żadna ważniejsza chwila w życiu jego nie może minąć bez podarunku. Dziewczęta i wdowy z osad kmiecych przy zamąż pójściu składały garniec miodu, co zwano „wdowiem” i „dziewiczym”. Był to zwyczaj dawny, zniesiony w 1232 roku na Mazowszu.

Ważną rubrykę dochodów stanowiły opłaty sądowe. Ponieważ książę był najwyższym stróżem prawa i sędzią, kto więc złamał prawo winien był zapłacić karę do skarbu książęcego, zależną od wielkości przestępstwa – pewna część tych opłat szła do skarbony sędziego, kasztelana lub jego urzędników, którzy w imieniu i zastępstwie księcia sądzili.

Należał się także księciu udział w zysku handlowym, osiąganym przez każdego cudzoziemskiego kupca. Udział ten pobierany był pod nazwą myta i targowego. Prócz myta, opłacał kupiec jeszcze na targu przy sprzedaży towaru pewną prowizję od jego ceny, zwaną targowem. Wybierali tę opłatę celnicy i nadzorca targu, bez których nie wolno było zawierać żadnej umowy kupieckiej, żeby skarb książęcy nie doznał uszczerbku.

Czasem książę w dowód szczególnej szczodrobliwości, obdarował prawem pobierania targowego jakiś klasztor, czy zasłużonego rycerza. Częściej obdarzał książę dziewięciną, czyli dziewiątą częścią z dochodów jakiegoś targu.

Poborcami opłat targowych byli na znaczniejszych targach mincarze książęcy, jako biegli znawcy kruszczu i obcej waluty. Dochody targowe napełniały skarbiec książęcy. Pewien tylko procent, z tych opłat potrącali dla siebie poborcy, jako wynagrodzenie za czynności urzędowe.

W dokumentach łacińskich z doby Piastów spotykamy następujące nazwy polskie rozmaitych podatków, opłat i powinności „Dań” - „powołowe” - „poradlne” - „pługowe” - „stróża” - „podymowe” - „pomocne” - „poduszne” - „podwozowe” - niostwe” - „mostowe” - „kunne” - „podworowe” - „maraz” i „narzaz” - „przewód”, tj. obowiązek torowania drogi przez puszcze, zaspy śnieżne - „powóz” - „pobór” - „myto” - „pozewne” - „przysiężne” - „pieszyślad” - „pogoń” - „targowe” - „łanowe” - „polowe” - „stan” - „rogowe” - „sęp” - „przesieka” - „podwody” - „narębne”. Były także podatki zwane: „czopowe, czwarty grosz, czynsz, czynsz, dziesięciny, egzolicja, hiberna, kanon, kontyngens liwerunkowy, kozubalec, kwarta, kunica, Litkup, łanowe, młynowe, mostowe, mostne, ofiara, ogonowe, pańszczyzna, podworowe, pojemczyzna, porękawiczne, powołowszczyzna, rogowe, suchomelszczyzna, świętopierze, świńszczyzna itp.” Prze epoką Jagielońską znene były podatki: „ obiedne, godne, opolne, wojenne, kolenda, krowne, psarskie, przełaja, czynsz królewski, królewszczyzna”.

Pozwalamy wójtowi i ławnikom w razie potrzeby użyć przy poborze przymusu, tj. wyłamywać drzwi, rozbijać skrzynie, okna, zamki, imać ludzi na targu, po ulicach i domach – zwyczajny średniowieczny edykt podatkowy w Zachodniej Europie, sposób egzekowania podatków nie należał do przyjemnych.

W Polsce na klika tygodni przed poborem wywoływano i otrębywano po miasteczkach i wioskach, w czasie targów i nabożeństw, rozkaz poboru. Poborcy podatkowi, którzy potem objeżdżali wsie i miasta, otrzymywali od mieszkańców pewną nagrodę za swe trudy. Nie były to jednak znaczące wpływy skoro książęca z wielką łatwościa zrzekali się danin. Uzyskiwali je od panujących duchowni, a potem panowie.

Ciekawostką jest wprowadzenie w 1673 r. akcyzy od warzenia napitków. Anna Jegiellonka uprawiała rzadki w swoim czasie tytoń, za Władysława IV i Jana Kazimierza rozpowszechnił się jako tabaka do zażywania i nabijania fajki do palenia, także został opodatkowany za Jana III w 1677 r.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, źródła: Ks. S. Chodyńskiego: „Podatki w dawnem prawie polskiem” (Encyklopedja kościelna t. 20, str. 19 — 36); J. Kleczyński. „O podatkach gruntowych stałych w Królestwie Polskiem” wyborną rozprawę napisał Wojciech Trzetrzewiński (Warszawa, drugie wydanie r. 1861); Kruszwica Zarys Monograficzny, pod red. J. Grześkowiaka, Toruń 1965; B. Grabowski, 100-lecie Koła Pszczelarskiego w Kruszwicy, Historia niezwykłej pasji, Lubliniec 2016.














2 komentarze:

  1. Jak można wywnioskować to artykule to faktycznie podatki były z nami już od dawna. Ja również jakiś czas temu czytałem o Vat Compliance https://www.biznesradar.pl/a/94701,co-to-jest-vat-compliance i w przypadku sprzedaży warto jest widzieć co to jest.

    OdpowiedzUsuń