Dzięki udanym akcjom
stopniowo zwiększało się nasze wyposażenie w broń i amunicję.
Dotychczasowe powodzenie zachęcało nas do dalszych wypadów przeciw
Niemcom. Kolejnym czynem naszej grupy bojowej było rozbrojenie na
ówczesnym placu Klasztornym (późniejszym Obrońców Pokoju) 3
żołnierzy Landszturmu. Z przestraszonymi kolonistami z okolicznych
gospodarstw, powołanymi pod broń, nie poszło nam trudniej niż w
poprzednich wypadkach.
Drugiego stycznia 1919
roku bojówka nasza uczestniczyła w zajściach pod budynkiem poczty
przy ówczesnej ulicy Fryderykowskiej (późniejszej królowej
Jadwigi). m.in. został tam ranny w nogę nasz współtowarzysz
Mieczysław Rodziński. Oprócz niego pamiętam tez uczestniczących
w tej akcji braci Kanciaków, Rogowskich, Buraków, Czarneckiego,
Stylego, Bryla, Karskiego, Chudyszewicza,
Springera,Szczepkowskiego... Znając dobrze język niemiecki sam
przemawiałem wówczas do otoczonych przez tłum, uzbrojonych
żołnierzy niemieckich. Mówiłem im o abdykacji Wilhelma Ii, o
rewolucji w Niemczech, o rozszerzeniu się powstania wielkopolskiego
i pogromie Grenzschutzu. Apelowałem o zaniechanie oporu, bo i tak
dni garnizonu inowrocławskiego są policzone...
Kolejnym czynem naszej
bojówki po chwilowym opanowaniu sytuacji w mieście przez silny
garnizon niemiecki, było przecięcie obok restauracji Muchy
wodociągu, dostarczającego wodę do koszar 140 pułku. Akcja się
powiodła i koszary przy ul. Dworcowej przez dłuższy czas były bez
wody.
Kopia komunikatu po rozmowach przedstawicieli miasta z dowództwem niemieckim w dniu 2 stycznia 1919 r. Stwierdza on, że "Zasępca II Korpusu Armii Wyraził gotowość przedstawić w Szczecinie życzenie tutejszej polskiej ludności, żeby w najbliższym czasie rozwiązać garnizon Inowrocławia jeżeli nie składa się on z mieszkańców tutejszego; ich miejsce zajęliby ochotnicy z Inowrocławia i okolicy". Był to oczywiście manewr obliczony na zyskanie na czasie.
Nadszedł pamiętny dzień
5 stycznia – dzień bitwy o miasto połączonych oddziałów z
Gniezna, Strzelna, Mogilna i Kruszwicy oraz naszych grup działających
w Inowrocławiu. Całość walk koordynował ppor. Paweł Cyms z
Gniezna, miejscem jego dowodzeni był Rąbin. W trakcie walk
doszlusowały oddziały z Pakości i Janikowa. Niemcy umocnili się
szczególnie na dworu kolejowym, w koszarach i w kilku innych
punktach strategicznych w mieście.
Nasza grupa zajmowała
pozycję na lewym skrzydle pod wiaduktem i ryglowała dworzec. Było
nas 30 chłopa, pod dowództwem sierż. Mieczysława Ekerta.
Wyznaczono nam zadanie niedopuszczania pomocy placówce niemieckiej
na dworcu, który był obiektem kilku zawziętych ataków
nacierających z okrążenia od strony szosy bydgoskiej oddziałów
powstańczych. Walki ogarnęły całe miasto. Powstańcy stopniowo
opanowywali jeden punkt oporu po drugim – pocztę, magistrat, sąd,
elektrownię, gazownię. Tylko o dworzec, który przechodził z rąk
do rąk toczyły się najkrwawsze boje. Padło wielu powstańców,
ale i po stronie niemieckiej były znaczne straty. Niemcy górowali
dzięki lepszemu uzbrojeniu. Nasi nadrabiali niedostatki broni,
amunicji i wyszkolenia bojowego – odwagą i brawurą.
Kiedy odcięto dopływ
prądu i gazu do koszar, a Niemcy zrozumieli, że są wyparci z
całego miasta i otoczeni na dworcu i w koszarach, wysłali
parlamentariuszy. Pertraktacje trwały długo, gdyż mjr Grolman,
spodziewając się odsieczy z Bydgoszczy, chciał zyskać na czasie.
Zdecydowana postawa polskiego dowodzenia sprawiła jednak, że Niemcy
poczuli się zmuszeni ustąpić z miasta. Zawarte porozumienie
gwarantowało im., dla uniknięcia dalszego przelewu krwi, wymarsz
całym pułkiem z bronią w ręku, pod eskortą polskich oddziałów
w stronę Bydgoszczy. Wycofali się, wśród objawów wrogości,
następnego dnia – 6 stycznia wieczorem. Zamiast do Bydgoszczy
odsunęli się tylko do Złotnik Kujawskich, gdzie się okopali i
zajęli pozycję obronne.
Tymczasem powstańcy
opanowali koszary, gdzie odkryli jeszcze znaczne zapasy karabinów,
amunicji i granatów. W oparciu o to uzbrojenie zaczęto formować
pierwsze oddziały Batalionu Grenadierów Kujawskich, które
niezwłocznie opuszczały miasto, udając się na linię walk
tworzącą na długie miesiące między Tarkowem, Lisewem Kościelnym
i kilku dalszymi miejscowościami na front kujawski.
Opracowanie
Bartłomiej Grabowski, w oparciu o wspomnienia powstańca
wielkopolskiego Hieronima Paczanowskiego, napisane w 53 rocznicę
czynu zbrojnego w lokalnej prasie, wyd. w styczniu 1971 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz