Zachowane akta spraw prokuratorskich będące obecnie w posiadaniu Instytutu Pamięci Narodowej pozwalają na wierne odtworzenie wydarzeń sprzed 37 lat. Zwłaszcza gdy chcemy spojrzeć na szczegóły związane z początkiem Stanu Wojennego w Gdańsku, gdzie każdy mógł zmienić historię Polski.
Wprowadzony 13 grudnia 1981 roku na terenie całej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przyczynił się do internowania łącznie ponad 10 tysięcy działaczy związanych z "Solidarnością". Według oficjalnych danych życie straciło wówczas około 40 osób, w tym 9 górników z kopalni "Wujek" podczas pacyfikacji strajku. Do dziś odbiór tamtych wydarzeń wzbudza spore kontrowersje. Przez lata ankiety na ten temat przeprowadza Centrum Badania Opinii Społecznej, Ośrodek Badania Opinii Publicznej oraz Pentor. We wszystkich przeprowadzonych badaniach można zauważyć trend rosnącej niechęci do wprowadzenia Stanu Wojennego. Najwięcej zwolenników wprowadzenia stanu nadzwyczajnego było w latach 90. Później preferencje sondażowe ulegają powolnej zmianie.
Podobnie stan wojenny jest różnie odbierany w kręgach historyków i polityków. Generał Wojciech Jaruzelski za koronny argument poparcia swojej decyzji podawał możliwość wkroczenia do Polski wojsk radzieckich na podstawie doktryny Breżniewa z 1981 roku i wcześniejszych wydarzeń na Węgrzech (1956) i Czechosłowacji (1968). Według profesor Jażborowskaja stan wojenny był koniecznością, a jego wprowadzenie powstrzymało ZSRR od wprowadzenia w życie planu "B" polegającego na usunięciu Jaruzelskiego przy pomocy wojska oraz zastąpieniu go bardziej uległym ministrem spraw wewnętrznych Mieczysławem Moczarem.
Przeciwnicy wprowadzenia stanu wojennego uważają, że podjęcie takich środków odbiegało od rzeczywistego zagrożenia bezpieczeństwa państwa, a sama interwencja ZSRR nie była możliwa. Wśród tych opinii pojawiają się stwierdzenia, że stan wojenny miał zahamować dalszą demokratyzację PRL, ponadto był niezgodny z prawem, a o pomoc militarną ZSRR miał prosić sam Jaruzelski. Te same żądania i prośby miały zostać odrzucone 10 grudnia na posiedzeniu Biura Politycznego KC KPZR. Rosjanie, obawiając się jednak reakcji innych państwa, kategorycznie odmówili militarnej pomocy.
W czasie strajków przynajmniej kilka wydarzeń mogło zmienić los historii Polski. Niewątpliwie było tak również 13 i 14 grudnia w Gdańsku. Rankiem do portu w Gdańsku przybiegł Czesław Nowak, działacz opozycji, późniejszy poseł KO i POC, AWS i PO, a także dyrektor Wolnego Obszaru Celnego (od 1995). Na miejscu przebywali już członkowie Komisji Krajowej Mirosław Krupiński, Jan Waszkiewicz oraz Eugeniusz Szumiejko. Uniknęli oni internowania, a o godzinie 13:30 1981 roku wydali komunikat: "W dniu dzisiejszym wprowadzono w naszym kraju stan wojenny dokonując jednocześnie masowych aresztowań działaczy i przywódców Solidarności. Odpowiedzią na próbę przemocy jest strajk generalny".
Strajk generalny z komunikatu szybko przeszedł w czyn. Na czele Krajowego Komitetu Strajkowego NSZZ Solidarność stanął Mirosław Krupiński. Szefem Zakładowego Komitetu Strajkowego wybrano Antoniego Grabarczyka, który rozpoczął organizację robotniczej milicji. W obawie przed wpłynięciem okrętów Marynarki Wojennej do stoczni postanowiono odciąć kanał portowy od wejścia z redy. To właśnie w kanale zgromadzone zostały holowniki i motorówki. Do tak przygotowanej zapory podpływały rakietowe kutry. Z toku prowadzonego śledztwa wynika, że sytuacja mogła wówczas przyjąć nieoczekiwany i bardzo niebezpieczny obrót.
Podobnie stan wojenny jest różnie odbierany w kręgach historyków i polityków. Generał Wojciech Jaruzelski za koronny argument poparcia swojej decyzji podawał możliwość wkroczenia do Polski wojsk radzieckich na podstawie doktryny Breżniewa z 1981 roku i wcześniejszych wydarzeń na Węgrzech (1956) i Czechosłowacji (1968). Według profesor Jażborowskaja stan wojenny był koniecznością, a jego wprowadzenie powstrzymało ZSRR od wprowadzenia w życie planu "B" polegającego na usunięciu Jaruzelskiego przy pomocy wojska oraz zastąpieniu go bardziej uległym ministrem spraw wewnętrznych Mieczysławem Moczarem.
Przeciwnicy wprowadzenia stanu wojennego uważają, że podjęcie takich środków odbiegało od rzeczywistego zagrożenia bezpieczeństwa państwa, a sama interwencja ZSRR nie była możliwa. Wśród tych opinii pojawiają się stwierdzenia, że stan wojenny miał zahamować dalszą demokratyzację PRL, ponadto był niezgodny z prawem, a o pomoc militarną ZSRR miał prosić sam Jaruzelski. Te same żądania i prośby miały zostać odrzucone 10 grudnia na posiedzeniu Biura Politycznego KC KPZR. Rosjanie, obawiając się jednak reakcji innych państwa, kategorycznie odmówili militarnej pomocy.
W czasie strajków przynajmniej kilka wydarzeń mogło zmienić los historii Polski. Niewątpliwie było tak również 13 i 14 grudnia w Gdańsku. Rankiem do portu w Gdańsku przybiegł Czesław Nowak, działacz opozycji, późniejszy poseł KO i POC, AWS i PO, a także dyrektor Wolnego Obszaru Celnego (od 1995). Na miejscu przebywali już członkowie Komisji Krajowej Mirosław Krupiński, Jan Waszkiewicz oraz Eugeniusz Szumiejko. Uniknęli oni internowania, a o godzinie 13:30 1981 roku wydali komunikat: "W dniu dzisiejszym wprowadzono w naszym kraju stan wojenny dokonując jednocześnie masowych aresztowań działaczy i przywódców Solidarności. Odpowiedzią na próbę przemocy jest strajk generalny".
Strajk generalny z komunikatu szybko przeszedł w czyn. Na czele Krajowego Komitetu Strajkowego NSZZ Solidarność stanął Mirosław Krupiński. Szefem Zakładowego Komitetu Strajkowego wybrano Antoniego Grabarczyka, który rozpoczął organizację robotniczej milicji. W obawie przed wpłynięciem okrętów Marynarki Wojennej do stoczni postanowiono odciąć kanał portowy od wejścia z redy. To właśnie w kanale zgromadzone zostały holowniki i motorówki. Do tak przygotowanej zapory podpływały rakietowe kutry. Z toku prowadzonego śledztwa wynika, że sytuacja mogła wówczas przyjąć nieoczekiwany i bardzo niebezpieczny obrót.
[ZT]6926[/ZT]
Z dokumentów zgromadzonych przez Prokuraturę Marynarki Wojennej wynika, że władze obawiały się stojącego w porcie statku "Kruszwica". Był on bowiem wypełniony bronią, która wkrótce miała trafić do Libii. Istniała obawa, że sprowokowani lub zaatakowani strajkujący mogli po nią sięgnąć. Wówczas historia Polski mogłaby wyglądać inaczej. To właśnie Libia obok Iraku i Syrii była jednym z największych odbiorców PRL-owskiego uzbrojenia. Było to bardziej opłacalne dla Polski niż wysyłanie broni do krajów Układu Warszawskiego.
Ostatecznie mimo gróźb komandora Swatko, Michałowski wraz z innymi działaczami KK trafili do Stoczni Gdańskiej gdzie przynajmniej przez pewien czas, mogli się czuć bezpiecznie.
O sprawie wypełnionego bronią statku "Kruszwica" dowiemy się więcej, przeglądając akta spraw prokuratorskich z 1981 i 1982 roku. Obejmują one konkretną sprawę karną prowadzoną przeciwko Bolesławowi Chmiel oraz Tadeuszowi Witkowskiemu. Obaj pełniąc służbę w jednostce zmilitaryzowanej Zarządu Portu Gdańskiego w czasie obowiązywania stanu wojennego, odmówili wykonania polecenia rozkazu wyprowadzenia dowodzonymi przez siebie holownikami, statku motorowego "Kruszwica" z portu w Gdańsku na redę. Oświadczyli bowiem, że wykonywali jedynie polecenia Komitetu Strajkowego.
Sędziowie w składzie Andrzej Grzybowski (kmdr por.), Andrzej Bobiak (ppor.), Janusz Lenarcik (ppor.) zarówno Witkowskiego, jak i Chmiela uniewinnili od popełnienia przypisanego im przestępstwa. Kosztami postępowania obciążono Skarb Państwa. (www.mojakruszwica.pl)
O sprawie wypełnionego bronią statku "Kruszwica" dowiemy się więcej, przeglądając akta spraw prokuratorskich z 1981 i 1982 roku. Obejmują one konkretną sprawę karną prowadzoną przeciwko Bolesławowi Chmiel oraz Tadeuszowi Witkowskiemu. Obaj pełniąc służbę w jednostce zmilitaryzowanej Zarządu Portu Gdańskiego w czasie obowiązywania stanu wojennego, odmówili wykonania polecenia rozkazu wyprowadzenia dowodzonymi przez siebie holownikami, statku motorowego "Kruszwica" z portu w Gdańsku na redę. Oświadczyli bowiem, że wykonywali jedynie polecenia Komitetu Strajkowego.
Sędziowie w składzie Andrzej Grzybowski (kmdr por.), Andrzej Bobiak (ppor.), Janusz Lenarcik (ppor.) zarówno Witkowskiego, jak i Chmiela uniewinnili od popełnienia przypisanego im przestępstwa. Kosztami postępowania obciążono Skarb Państwa. (www.mojakruszwica.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz