Mieczysław Ziółkowski (1892-1966), niewątpliwie jest to jedna z wybitniejszych
postaci naszych okolic. Syn Józefa Ziółkowskiego (1865-1937),
kupca, społecznika i działacza, radcy z Ostrowa nad Gopłem i
Franciszki (1868-1945), wybrał drogę artysty. Dom Państwa
Ziółkowskich stał na Rynku, niestety nie zachował się do dziś.
Rodzice zadbali o wykształcenie muzyczne syna. Studia muzyczne
ukończył w Berlinie.
Nie
było łatwo młodemu muzykowi kształcić się w czasie zaboru.
Grywał w kościołach, jednak władze pruskie miały go ciągle na
oku. Inwigilowany meldował się codziennie na posterunku. Dopiero
1923 r. dla młodego pianisty okazał się początkiem kariery, kiedy
to w Poznaniu (1923 r.) zagrał koncert, dając popis swoich
umiejętności. Potem grywał już na całym świecie.
Pianista,
wirtuoz i kompozytor urodził się w Kruszwicy. Mało kto wie, że
Mieczysław Ziółkowski uczył się u mistrza Ignacego
Paderewskiego. Przez trzydzieści lat był profesorem pianistyki na
Wydziale Muzycznym Uniwersytetu w Montevallo (1929 r.). Przez długie
lata przebywał na obczyźnie, ale sercem zawsze był kujawiakiem. To
właśnie dla nadgoplańskich, malowniczych stron napisał przepiękną
kompozycję pt. "Kujawiak",
nagrodzoną na ogólnopolskim konkursie I nagrodą. Szeroki rozgłos
zdobyły także jego inne utwory: "Tatry",
"Sabat czarownic na Łysej Górze", czy "Błędne
ogniki".
Ożenił
się z Jankówną, w Chicago (7.VI.1930 r.), podróż poślubną
młoda para odbyła oczywiście do Kruszwicy. Zmarł w 1966 r.
Oprac.
B. Grabowski, źródła:
- B. Grabowski, Józef Ziółkowski (1865-1937), strona Nadgoplańskiego Towarzystwa Historycznego.
- E. Michalak, [z TK] artykuł Mieczysław Ziółkowski pianista-kompozytor.
- H. Łada, Wybitniejsi działacze organizacji rolniczych na Kujawach 1864-1939, Inowrocław 1984.
Dziś znalazłem w Dzienniku Kujawskim z 8 stycznia 1928 r. Nr 6
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marian Przybylski
Rodak Kruszwicy zyskuje rozgłos i sławę
M. Ziółkowski profesorem Columbia School oi Music w Chicago
Głośny wirtuoz i kompozytor p. Mieczysław Ziółkowski, urodzony w Kruszwicy
— jak szeroko rozpisuje się prasa polska w Ameryce — został niedawno zaangażowany na przeciąg dwu lat jako profesor przy Columbia School of Musie, jednej z najpoważniejszych uczelni muzycznych w Chicago.
P. Ziółkowski, który przed przyjazdem do Ameryki bawił z dłuższą wizytą u mistrza I. J. Paderewskiego w Morges, otrzymał od niego list ustępujący, który mówi sam za siebie:
Szanowny Panie!
Bardzo Panu dziękuję za przesłane mi z okazji Imienin moich tegorocznych życzenia. Był Pan łaskaw dołączyć do tych życzeń swego „Menueta" mnie poświęconego. Przejrzałem go z wielkiem zajęciem. Utwór ten jest nowym dowodem rozwijającego się talentu Pańskiego. Tem więcej żałuję, że w tym roku nie
będę mógł zobaczyć Pana, gdyż w dniu jutrzejszym odjeżdżam do Europy, a w Morges spędzę czas bardzo krótki. Planu mojego nie mogłem przytem ustalić.
Jak słyszę, ma Pan zamiar osiedlić się w Ameryce. Jest to przedsięwzięcie bardzo trudne, ale z serca powodzenia i wszelkiej pomyślności Panu życzę.
Zawsze oddany
I. J. Paderewski.
Rozgłos i sława, jaką rodak Kruszwicy zdobył na drugiej półkuli, wzrasta z dniem każdym, a koncerty dawane przez niego cieszą się uznaniem wielkiem. Pozwolimy sobie tutaj przytoczyć recenzję z jednego takiego koncertu:
„Nowa sala była na tą uroczystość (to zn. na koncert Ziółkowskiego) pięknie przybrana. Wszystko tchnęło czystością i gustownem wykonaniem. Na głównym stole przy którym zasiadali honorowi goście, złożono przepyszny bukiet kwiatów, z pośród których żywym kolorem się uśmiechały nasze kochane jastruny, czyli złocińce. Publiczność na krótko przed rozpoczęciem zaczęła napełniać salę. Prawie wszystkie miejsca były zajęte na wczorajszym bankiecie. Wszędzie słychać było polską gwarę, uśmiechy zadowolenia malowały się na twarzach obecnych. Nastąpił oczekiwany występ znanego szeroko piamstv polskiego p. Mieczysława Ziółkowskiego. Gdy tylko sławny muzyk pojawił się w towarzystwie ks. proboszcza na scenie, publiczność oklaskiwała go "entuzjastycznie. Ks. E. Kowalewski w krótkich słowach przedstawił zebranym chlubę naszej Polonji. — „Naród polski szczyci się ze swego dorobku muzycznego bo i ma z czego. Wydał na świat niezrównanego twórcę muzyki w osobie Chopina, którego odtwórcą również niezrównanym jest mistrz I. Paderewski. Zdawało się, że po tym mistrzu polskich tonów nie znajdzie się nikt, kto by je tak świetnie wydobył z utworów naszego genjusza muzyki Chopina. Jednakże podobało się to Bogu, że znowu udzielił takiego niezrównanego talentu muzycznego Polakowi. Tymi właśnie utalentowanym muzykiem polskiej jest profesor Mieczysław Ziółkowski".
Pan M. Ziółkowski wykonał na pianinie poloneza Chopina i rapsodję Liszta. Chyba nie potrzeba pisać o tej grze, bo wszyscy sławnego muzyka znają i jego nazwisko mówi o jakości muzyki. To tylko trzeba nadmienić, że publiczność burzliwymi oklaskami zmuszała po prostu prof. Ziółkowskiego do
odegrania kilku nadprogramowych utworów.