piątek, 4 stycznia 2019

Historia kruszwickiego lekarza Stanisława Hofmańskiego


Losy Stanisława Hofmańskiego, dawnego kruszwickiego lekarza, i jego rodziny są niezwykłe.


Stanisław Hofmański urodził się w 1890 roku w Ostrowie Wielkopolskim. Związki z Poznaniem i rodziną  z Wielkopolski zachował na zawsze. W Poznaniu studiował medycynę, ale całe swoje dorosłe życie spędził w Kruszwicy. Był tu lekarzem rodzinym. Mieszkał w kamienicy na Rynku wraz z żoną. Jadwiga Hofmańska, z domu Sikorska, pochodziła z Ostrowa nad Gopłem. Państwo Hofmańscy mieli dwóch synów - Wojciecha oraz Bernarda. W okresie okupacji niemieckiej całą rodzinę przesiedlono do Chódcza.

- Stanisław Hofmański był człowiekiem o wielkim sercu. Miał też ogromne poczucie humoru - tak wspomina jego wnuk, Piotr Hofmański. - Grób dziadka odwiedziłem wiele razy. Ku mojemu zaskoczeniu był zadbany i paliło się tam światełko, choć nikt z bliskich nie pozostał w Kruszwicy.

W 1941 roku obaj synowi Stanisława Hofmańskiego zostali aresztowani przez Gestapo w związku z działalnością Bernarda w tzw. Związku Jaszczurczym, polskiej konspiracyjnej organizacji wojskowej założonej w październiku 1939 roku w Warszawie.

Wojciech nie przeżył wojny, zginął 8 maja 1945 na liniowcu Cap Arcona, mając 22 lata. 20-letni Benard został skazany na karę śmierci. Dzięki sowitej łapówce wręczonej urzędnikom w Berlinie przez ojca, wyrok skazujący Bernarda na karę śmierci został zamieniony na dożywotnie więzienie. Zamiany kary dokonał sam Adolf Hitler w trybie ułaskawienia.

- Stanisławowi Hofmańskiemu zawdzięczam życie - wyznaje Jerzy Maria Jaruzelski, syn przedwojennego właściciela pałacu w Siemionkach. - W 1937 roku zachorowałem na obustronne zapalanie płuc. Wówczas była to choroba śmiertelna. Wyleczył mnie bańkami doktor Hofmański, który był naszym lekarzem rodzinnym. Do Siemionek przyjeżdżał codziennie, choć pacjentów miał także w Kruszwicy.

Bernard powrócił do Kruszwicy w maju 1945 roku po opanowaniu Berlina przez Sowietów i zakończeniu walk o Berlin, w których uczestniczył.

Sam Hofmański zmarł w 1951 roku na zawał serca. Został pochowany w Kruszwicy tuż obok kolegiaty. 



Jego syn Bernard Hofmański, ożenił się w 1949 roku z Barbarą z Jackowiaków, której ojciec, Marian Jackowiak, był kierownikiem Szkoły Podstawowej nr 1 w Kruszwicy przy ulicy Kasprowicza. Bernard ukończył  stomatologię i przeniósł się na Pomorze. Zmarł w 1983 roku. Jego żona żyje do dzisiaj.

Syn Bernarda, Piotr Hofmański jest profesorem prawa, specjalizującym się w postępowaniu karnym, prawach człowieka i prawie karnym, sędzią Sądu Najwyższego i Międzynarodowego Trybunału Karnego.

Autor: Dorota Pronobis, Przemysław Bohonos

2 komentarze:

  1. Piękna historia,pamiętam dobrze p.dr.nawet jako mały pacjent.....

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja, we wczesnych lata powojennych, będąc dzieckiem, byłam też wśród licznych pacjentów Pana Doktora. Wyleczył mnie skutecznie z jaglicy. Nasze rodziny znały się jeszcze z przed wojny. Do dziś pozostały mi w pamiętniku z I Komunii św. ich długie i serdeczne życzenia, pisane piękną polszczyzną ręką żony Pana Doktora, podpisane "Hofmańscy i Benuś". Będąc w Kruszwicy na grobach Rodziców zapalam również świeczkę na grobie Pana Doktora. Był to Wspaniały Lekarz, Wielki Człowiek, piękna Rodzina.

    OdpowiedzUsuń