wtorek, 25 sierpnia 2015

Wielkopolanie w czasie "Potopu Szwedzkiego" 1655-1660 r.

Dnia 18 czerwca 1657 r. wojska szwedzkie wysadziły i spaliły zamek w Kruszwicy. Szwedzi wycofywali się z miasta, które już właściwie nie istniało. W złupionym i spalonym doszczętnie mieście ocalało zaledwie 8 mieszczan. Okupant nie podarował nawet Kolegiacie, którą także splądrował i ograbił ze wszystkich skarbów. Kiedy po dwóch latach okupacji Szwedzi opuszczali Kruszwicę, aby zabezpieczyć tyły spalili również oba mosty na Gople. Po drodze palili wsie i folwarki. Ziemia wkrótce porosła chwastami, po wiejskich chałupach i wiatraku pozostały zaledwie ślady, ruiny i zgliszcza. Wraz z opuszczeniem najeźdźcy zniknęły lub zostały spalone niemal wszystkie księgi i cała dokumentacja starostwa grodowego (ocalały zaledwie dwie księgi). Potopowi oparła się jedynie wieża.1

Do wojny między Rzecząpospolitą, a Szwecją doszło w 1655 r. Pretekstem były pretensje Jana Kazimierza do tronu szwedzkiego. Szwecja wykorzystała sytuację Polski, która prowadziła wojnę obronną przeciw ofensywie moskiewsko-kozackiej (wojna polsko-rosyjska).

Szwedzi pod dowództwem Arvida Wittenberga dotarli pod Siemczyn (21 lipiec 1655 r.). Armia liczyła prawie 17 tys. żołnierzy i 72 armaty. Przed dotarciem do polskiej granicy, wysłał do stojących pod Ujściem wojsk trębacza z żądaniem kapitulacji. Tam zebrało się pospolite ruszenie szlachty wielkopolskiej, prawdopodobnie 13 tys. i 1400 żołnierzy piechoty łanowej.

Wojskiem Polskim dowodzili wojewodowie z Poznania i Kalisza (K. Opaliński i A. K. Grudziński), po tym jak podskarbiego koronnego Bogusława Leszczyńskiego zmogła nagle choroba i wyjechał do Wrocławia. Piechotą łanową dowodził rotmistrz Władysław Michał Skoraszewski. Zadaniem zgromadzonych sił wielkopolskich była obrona przepraw na Noteci, by dać czas na przybycie sił głównych dowodzonych przez króla Jana Kazimierza. Przeprawa pod Ujściem miała znakomite walory obronne. Północny brzeg Noteci był bagnisty. Mostów na Gwdzie i Noteci bronił trudno dostępny szaniec na kępie.

Pierwsze wezwanie Szwedów do kapitulacji Polacy odrzucili, obsadzając przy tym przeprawy przez rzekę i zajmując tym samym dogodną pozycję do obrony, która trochę niwelowała ogromną przewagę armii szwedzkiej w wyszkoleniu i sile ognia. Wittenberg ustawił działa naprzeciw polskich szańców i rozpoczął kanonadę. Piechota łanowa, wspomagana przez ochotników, przez pięć godzin broniła swych pozycji, które osłaniały mosty przez Gwdę i Noteć. Dopiero gdy broniącej kępy piechocie łanowej skończyła się amunicja, Grudziński wydał rozkaz ewakuowania załogi z szańców, oddając Szwedom kępę.

Szwedzkie działa rozpoczęły ostrzał artyleryjski jazdy polskiej zgromadzonej na przeciwległym brzegu Noteci. W tym czasie, 4 km w dół rzeki, szwedzki oddział jazdy opanował przeprawę pod Dziembowem. Przez most przerzucono regiment gwardii pieszej. Na wieść o rysującym się oskrzydleniu, w obozie polskim wybuchł popłoch. Dowództwo okazało skłonność do rokowań.

Dnia 25 lipca podpisany został akt kapitulacji Wielkopolski. Po podpisaniu kapitulacji cała szlachta, z której składało się wielkopolskie pospolite ruszenie, zaproszona została na wystawną ucztę mającą uczcić szwedzkie panowanie.

Podpisany dokument przekazywał Karolowi Gustawowi pełną władzę nad województwami poznańskim i kaliskim, całość dóbr państwowych i kościelnych oraz miasta. Szwedzi uzyskali prawo do zaciągania piechoty. Szlachta otrzymała gwarancję swych swobód, a na urzędy powoływać miano tylko Polaków.

Biorąc pod uwagę niski poziom wyszkolenia szlacheckiego pospolitego ruszenia, utrzymanie linii Noteci, pomimo dogodnej do obrony pozycji, było w oczywisty sposób niemożliwe. Jednak dłuższy i bardziej zacięty opór mógł skłonić Szwedów do poszukania bardziej odległych przepraw, a to z kolei dałoby czas Wielkopolanom na odwrót w kierunku Torunia i połączenie swych sił z pospolitym ruszeniem Prus Królewskich. Wittenberg nie ścigałby ich, gdyż musiał wykonywać rozkazy królewskie, zgodnie z którymi miał maszerować na Poznań, by opanować linię Warty i tam czekać na armię królewską. To mogło wojskom polskim dać czas na zorganizowanie obrony.


Kapitulacja wojsk wielkopolskich całkowicie zmieniła sytuację, otwierając Szwedom drogę w głąb kraju, który niemal całkowicie pozbawiony był obrony z powodu zaangażowania wojsk koronnych w wojnie z Moskwą i Kozakami. Jednak Wittenberg zgodnie z pierwotnymi planami zajął bez walki Poznań i ruszył w stronę Środy, gdzie założył obóz i czekał na przybycie armii Karola Gustawa.

Podczas szwedzkiej okupacji, która stawała się coraz bardziej uciążliwa, nastroje zaczęły się zmieniać. Jeszcze w tym samym 1655 roku do walki przeciwko szwedzkim okupantom zerwała się Wielkopolska, która jako pierwsza została opanowana i jako pierwsza zdała sobie sprawę, że szwedzkie obietnice były kłamstwem, a Karol Gustaw nie miał najmniejszego zamiaru sięgać po polski tron, czego dobitnym dowodem dla szlachty wielkopolskiej były łupiestwa dokonywane przez regularną armię szwedzką. Najpierw wystąpili ci, którzy najmocniej odczuli skutki okupacji – a więc chłopi, mieszczanie i drobna szlachta. Do oporu skłaniały nie tylko niezwykle ciężkie podatki od sprzedaży płodów rolnych, z których najbardziej uciążliwa była akcyza od sprzedaży zboża, bydła, masła, serów i innych towarów spożywczych. Dodatkowym czynnikiem skłaniającym do oporu były samowolne rekwizycje dokonywane przez rozsyłane po całym kraju oddziały. Coraz liczniejsze grabieże i gwałty nie pozwoliły mieszkańcom Polski na zachowanie dotychczasowej bierności. Łupiestwa dokonywane na kościołach i klasztorach połączone z rozmyślną profanacją, a do tego obrażanie uczuć religijnych mieszkańców Polski wywołały powszechną nienawiść do najeźdźców, która wkrótce miała doprowadzić do powszechnej walki nacechowanej wyjątkowym okrucieństwem z obu stron.

Okupantowi pierwsza stawiła opór Wielkopolska. Już w sierpniu doszło do wystąpień chłopów. We wrześniu gwałty i grabieże szwedzkie doprowadziły do samorzutnego powstania pierwszych oddziałów samoobrony, które później przekształcić się miały w wojska partyzanckie. Coraz częściej dochodziło do sytuacji, w których szlachta nie pozwalała bezkarnie się ograbiać i z pomocą swych poddanych na własną rękę tępiła niewielkie oddziały szwedzkich grabieżców. Spośród największych magnatów wielkopolskich od początku przeciwko Szwedom opowiadał się wojewoda inowrocławski Jakub Hieronim Rozdrażewski.

Po zajęciu Wielkopolski przez wojska szwedzkie, K. Żegocki założył tuż za granicami Polski, w leżącym koło Zielonej Góry bazę, która miała stać się podstawą przyszłych działań partyzanckich. Śladem Żegockiego schroniło się wielu Polaków nie chcących uznać panowania Karola Gustawa oraz oddziałów wojskowych, które miały wkrótce dokonywać stąd wypadów przeciw Szwedom. Pierwszym poważnym sukcesem wielkopolskiej partyzantki było odniesione 4 października zwycięstwo oddziału Żegockiego pod Kościanem, zakończone zdobyciem miasta. Odniesiony przez Żegockiego sukces zachęcił innych dowódców do organizowania własnych oddziałów partyzanckich. Na wschodzie wkrótce doszło do wydarzeń, które znacząco poprawiły sytuację Polski. Po zapłaceniu okupu armia rosyjsko-kozacka Chmielnickiegovzwinęła oblężenie Lwowa 8 listopada, jednak już dwa dni później została otoczona przez potężną armię krymską chana Mehmeda IV, wspomaganą przez wojska garnizonu polskiego z Kamienia Podlaskiego dowodzone przez pułkownika Piotra Potockiego, Rosjan wypuszczono za okupem, za to Bohdan Chmielnicki zmuszony został około 20 listopada do podpisania traktatu zobowiązującego go do zerwania związków z carem i udzielenia pomocy Rzeczypospolitej.

7 maja 1656 roku między Dziećmiarkami, Sulinem, Dębnicą, Brzozogajem, Kłeckiem i Czechami wojska polskie dowodzone przez Stefana Czarnieckiego, Jerzego Lubomirskiego i Jana Sobieskiego stoczyły bitwę z armią szwedzką gen. Douglasa, dowodzoną przez brata królewskiego księcia Adolfa Jana.

W związku z wyprawą Czarnieckiego i Lubomirskiego do Wielkopolski, której celem było wsparcie miejscowej partyzantki, król Szwecji Karol X Gustaw, który niedawno wyrwał się z niezwykle trudnej sytuacji w widłach Wisły i Sanu, nie mógł pozwolić sobie i swoim żołnierzom na zbyt długi odpoczynek. By ratować szwedzkie panowanie w zagrożonej prowincji Karol Gustaw już 17 kwietnia wyruszył z Warszawy na czele 10 000 żołnierzy. Po kilkudniowym pościgu za uciekającymi wojskami koronnymi doszedł do wnosku, że nie uda mu się zmusić Polaków do bitwy, jeśli oni sami tego nie zechcą. Z tego powodu po dotarciu 28 kwietnia do Pakości ruszył z 2000 żołnierzy[4] do Prus, by wspólnie z Gustawem Stebockiem spróbować zdobyć Gdańsk. W Wielkopolsce z resztą sił król zostawił swego brata Adolfa.

Rozłożona na północnym brzegu Noteci armia koronna na wieść o zbliżaniu się wojsk szwedzkich skoncentrowała się 3 maja w Pile. Nie wiedząc, że Karol Gustaw ruszył do Prus, Czarniecki i Lubomirski 4 maja przeprawili się na drugi brzeg Noteci pod Ujściem i ruszyli na Oborniki. Po ominięciu Poznania armia polska dotarła 5 maja do Gniezna. Adolf Jan natomiast 6 maja znalazł się w Jabłkowie koło Kłecka - 15 kilometrów na północny wschód od Gniezna. Wiedząc już, że Karol Gustaw odszedł do Prus, dowódcy polscy doszli do wniosku, że z osłabionym wojskiem szwedzkim mają szansę na zwycięstwo. Zaprzestali więc ucieczki, by doprowadzić do bitwy.
Armia polska liczyła 10-12 tys. jazdy, 4-5 tys. pospolitego ruszenia oraz kilka tys. rabarzy natomiast armia szwedzka składała się z ponad 5 tys. jazdy, około 1000 piechoty[2] i dużej ilości dział. Według ułożonego przez Czarnieckiego planu bitwy przednia straż polska (dwa pułki jazdy dowodzone przez Mariusza Stanisława Jaskólskiego i Jacka Szemberka) miała wciągnąć Szwedów na groblę przechodzącą przez bagnistą rzeczkę Wełniankę w pobliżu wsi Brzozogaj. Podstęp ten miał wyprowadzić Szwedów na cztery pułki doborowej jazdy (dowodzone przez Jana Sapiehę, Dymitra Wiśniowieckiego, Jana Sobieskiego i Jakuba Potockiego), które przeprawione przez rzekę stały ukryte za lasem z zadaniem uderzenia na przechodzących przez rzekę Szwedów z dwóch stron jednocześnie . W przypadku, gdyby uderzenie tych 4 pułków nie przyniosło skutku, wtedy uderzyć miał sam Czarniecki.

Gdy zgodnie z planem po przejściu grobli pod Kłeckiem polska straż przednia w odpowiedzi na ogień wojsk Wrangla podjęła pozorowaną ucieczkę w kierunku przeprawy przez Wełniankę pod Brzozogajem, część żołnierzy szwedzkich spod komendy Wrangla ruszyła za uciekinierami. Plan wciągnięcia Szwedów w pułapkę nie powiódł się, gdyż dowódcy czterech ukrytych pułków widząc trudną sytuację wojsk Jakólskiego i Szemberka, zbyt wcześnie ruszyli im na pomoc. Co prawda pułki polskiej jazdy zdołały przebić się niemal do grobli pod Kłeckiem, niestety zostały zatrzymane.


Gdy nadeszło prawe skrzydło szwedzkie z księciem Adolfem Janem, Polacy wzięci zostali w dwa ognie i odcięci od głównych sił polskich, które stały za Wełnianką. W tej sytuacji polskie pułki musiały się ratować przed unicestwieniem i z tego powodu uciekły.


Szwedzi ścigali uciekających Polaków i jednocześnie przygotowywali się do przeprawy przez Wełniankę. Ponieważ błotnistą przeprawę pod Kłeckiem obsadziła szwedzka piechota i artyleria, Czarniecki zostawił Lubomirskiego na dotychczasowych pozycjach i sam z 5000 jazdy, w tym pułkami Witowskiego i królewskim, przeprawił się przez Wełniankę koło Dębnicy i zaatakował od tyłu złożone z rajtarów prawe skrzydło szwedzkie dowodzone przez Douglasa. Kilkakrotne szarże polskiej jazdy nie zdołały jednak złamać szyków szwedzkich, gdyż za każdym razem, gdy Polacy spychali rajtarów, powstrzymywał Polaków bardzo silny ogień muszkietów ukrytej w krzakach dragonii i dział. Opór prawego skrzydła szwedzkiego dał armii Jana Adolfa czas na konieczną zmianę frontu. Kombinując ogień z ruchem naprzód Szwedzi spychali na południe szarżującą jazdę polską. Widząc zbliżające się regimenty rajtarii i nie mogąc liczyć na szybką pomoc stojącego po drugiej stronie Wełnianki Lubomirskiego, Czarniecki późnym wieczorem rozkazał swym żołnierzom, by wycofali się na prawy brzeg rzeki. Pod naciskiem napierających wojsk szwedzkich odwrót zamienił się w paniczną ucieczkę. Polacy stracili ponad 1000 żołnierzy. Straty szwedzkie prawdopodobnie były o mniejsze.

Pamiętnikarz Mikołaj Jemiołowski zarzucił Lubomirskiemu, że nie przyszedł Czarnieckiemu z pomocą, jednak marszałek postąpił słusznie, gdyż przeprawiając się przez Wełniankę pod silnym ogniem piechoty i artylerii szwedzkiej naraziłby się na straty.


Bitwa pod Kłeckiem wykazała, że polska kawaleria nie jest w stanie pokonać armii szwedzkiej gdy ta dysponuje odpowiednio silnym ogniem piechoty i artylerii. Przyznał to Czarniecki, który stwierdził, że gdyby miał piechotę i artylerię, to wygrałby.


Armia koronna ruszyła przez Środę w kierunku Pleszewa by w końcu 16 maja stanąć w Uniejowie na kilkudniowy odpoczynek. Tutaj wodzowie polscy zamierzali przywrócić dyscyplinę wśród rozprzężonych oddziałów.

Sytuacja Szwedów w Wielkopolsce i na Kujawach, pomimo zwycięstwa, nie uległa wielkiej poprawie. Wkrótce po bitwie oddziały szlachty polskiej zdobyły Leszno, Kościan, Bolesławiec i Sieradz.


Po zaciętych bitwach, wypierano Szwedów z kraju; po śmierci Karola Gustawa, wobec wyczerpania obu stron podpisano w 1660 r. w Oliwie pokój - uzgodniono że Jan Kazimierz zrzeknie się praw do tronu szwedzkiego (ale będzie królem aż do swojej śmierci) oraz że Polska zrzeknie się szwedzkiej części Inflant.


Walka ze Szwecją była najbardziej rujnującą Rzeczypospolitą wojną w XVII w.
Utracono zabytki kultury narodowej i sakralnej, których nigdy nie odzyskano.
Ruina gospodarcza i osłabienie polityczne państwa doprowadziło do późniejszych rozbiorów.


*Materiały zebrał Bartłomiej Grabowski. Źródła:
  1. Zamek Kruszwicki, praca zbiorowa, 2014.
  2. Mała Encyklopedia Wojskowa, 1967.
  3. L. Podhordecki, Rapier i koncerz..., Warszawa 1985.
  4. Monografia kruszwicka, pod red. Grześkowiaka, Toruń 1965.
  5. B. Szymczak, Stosunki Rzeczypospolitej z Branderburgią i Prusami Książęcymi 1648-1558, Warszawa 2002.
  6. P. Jasienica, Rzeczpospolita Obojga Narodów, Warszawa 1985.
  7. L. Kubala, Wojna szwedzka w roku 1655-1656, Szkice historyczne.
  8. K. Jarochowski, Zdobywcy i okupanci staropolskiego Poznania, Poznań 2007.


1Za Samuel de Pufendorf.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz