Zbigniew
Przybyszewski był
komandorem Marynarki Wojennej. Urodził się w 1907 r. w Giżewie.
Dowodził baterią im. Komandora Podporucznika Helidora Laskowskiego
na Helu we wrześniu 1939 r. podczas agresji Niemiec na Polskę.
Między innymi dowodzona przez niego bateria zwyciężyła w
pojedynku ogniowym z niemieckimi pancernikami Schleswig-Holstein i
Schlesien. Do 1945 r. przebywał w niemieckich obozach jenieckich. W
lipcu 1945 r. powołano go jako wykładowcę do służby wojskowej w
Szkole Specjalistów Morskich. W 1946 r. organizował Samodzielny
Dywizjon Artylerii Nadbrzeżnej. Aresztowany 17 września 1950 r.
przez oficerów Informacji Wojskowej pod nieprawdziwym zarzutem
szpiegostwa. Wyrokiem Najwyższego Sądu Wojskowego z 21 lipca 1952
r. skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 16 grudnia 1952 r.1
Wiemy,
że komandor Przybyszewski był bohaterem. Bronił Helu przed
niemieckimi pancernikami.
Jego
wiedza na temat marynarki wojennej była niezwykła. Pochodziła nie
tylko z wykładów, ale również z doświadczenia jakie komandor
nabył na morzu, w czasie swej kariery wojskowej.
Przedstawiam
historię maszyn wojennych, na których pływał i które obsługiwał
Zbigniew Przybyszewski.
Okręt
został zwodowany 30 marca 1918 roku w niemieckiej stoczni Vulcan-Werke A.G. W
Szczecinie,
w służbie niemieckiej marynarki cesarskiej był od 8 sierpnia 1918.
W
1919 roku został przyznany Polsce przez Radę Ambasadorów w
ramach podziału floty niemieckiej, razem z bliźniaczymi: ORP Podhalanin i
ORP
Ślązak,
zbliżonym ORP Kujawiak i
dwoma innymi torpedowcami (ORP
Mazur,
ORP
Kaszub).
Po remoncie w Rosyth w
Wielkiej
Brytanii dotarł
do Polski 28 września 1921. 15 października został włączony w
skład Dywizjonu
Torpedowców.
Po próbach odbiorczych, w grudniu 1921 rozpoczął służbę w PMW.
Okręty
zostały przekazane Polsce bez uzbrojenia i początkowo zostały w
polskiej służbie uzbrojone w działka 47 mm. Od 1924 zamontowano na
nich francuskie armaty morskie 75 mm i podwójne wyrzutnie torped
kal. 450 mm. "Krakowiak" brał udział w wizytach
zagranicznych polskich okrętów, m.in. w czerwcu 1923 w Libawie i
Rydze,
w 1929 w Kopenhadze (po
drodze do tego portu okręt miał poważną awarię – łańcuch
sterowy spadł z bębna i "Krakowiak" nie słuchał steru
przysztormowej pogodzie).
27
października 1936 ORP "Krakowiak" został wycofany z
aktywnej służby i skreślony z listy PMW. Został złomowany
prawdopodobnie w 1938.
- (1921) – 73 ludzi w tym: 3 oficerów, 70 podoficerów i marynarzy
- (1918) – 55 ludzi w tym: 2 oficerów, 53 podoficerów i marynarzy
1932
r. ORP Wicher – rejs do Szwecji
Historia
"Wichra" w polskiej flocie wojennej zaczyna się w 1926
roku, gdy polski rząd podpisał umowę na jego budowę we Francji.
Wybór, jak to zwykle bywa, podyktowany był względami politycznymi
- dzięki temu młode państwo polskie mogło liczyć na otrzymanie
pożyczki stabilizacyjnej (tajemnicą poliszynela były liczne
udziały francuskich polityków w tej stoczni). Niestety małe
doświadczenie stoczni dało o sobie niebawem znać - komisja
odbiorcza pod przewodnictwem kmdr Ksawerego Czarnickiego miała pełne
ręce roboty, wykrywając coraz to nowe niedociągnięcia, a same
prace przeciągnęły się aż o 2 lata. Bez problemów nie obyło
się nawet podczas wodowania kadłuba - jednostka utknęła na
pochylni i potrzebna była pomoc holowników. Wreszcie, pokonując
liczne przeciwności, 8 lipca 1930 roku po raz pierwszy wciągnięto
na maszt biało-czerwoną banderę i oficjalnie nadano jednostce
nazwę ORP "Wicher". Był to pierwszy na wskroś nowoczesny
okręt polskiej floty, który uzbrojony był m.in. w cztery armaty
130 mm i w tamtym okresie nie miał sobie równych na Bałtyku. Pewne
obawy budziło jednak niezwykle skromne uzbrojenie przeciwlotnicze,
na które składały się dwa pojedyncze działka 40 mm i dwa
podwójne km 13,2 mm. Zastosowano wówczas stare powiedzenie "jakoś
to będzie". Po przybyciu do kraju "Wicher" z miejsca
stał się okrętem flagowym i... najbardziej "zapracowaną"
polską jednostką. Reprezentował biało - czerwoną banderę m.in.
w Leningradzie, Kilonii i portach szwedzkich czy duńskich. Stanowił
eskortę dla odbywającego wizytę w Estonii prezydenta Mościckiego.
Na swoim pokładzie gościł wracającego z leczenia Józefa
Piłsudskiego i to za sprawą tego ostatniego brał udział w tzw.
akcji gdańskiej. Jako, że Polska nie dysponowała portem wojennym z
prawdziwego zdarzenia, Gdynia była dopiero w budowie, a Puck już
nie spełniał swej roli, na mocy postanowień wersalskich miała
prawo korzystać z Gdańska, jak ze swego portu macierzystego.
Niestety związane to było z częstymi szykanami ze strony
niemieckiej. Tak też było w 1932 roku, gdy do gdańskiego portu
miały zawinąć angielskie jednostki. Ni z tego, ni z owego Niemcy
postanowili odmówić Polakom prawa powitania Anglików. W
międzynarodowym prawie morskim taka sytuacja była nie do
pomyślenia. Dla marszałka Piłsudskiego również. Na zwołanej
naradzie postanowiono, że ORP "Wicher" pod dowództwem
kmdr Tadeusza Podjazd-Morgensterna, mimo braku zgody ze strony władz
miejskich, wpłynie do portu w Gdańsku celem powitania angielskich
niszczycieli, a w przypadku jakiejkolwiek próby obrazy polskiej
bandery otworzy ogień w stronę urzędów gdańskich. Na szczęście
Niemcy w cieniu dział niszczyciela nie odważyli się na żadne
działania zaczepne, wobec czego sama wizyta przebiegła spokojnie.
Kolejne lata upływały "Wichrowi" na dalszych wizytach
zagranicznych oraz... udziale w filmie "Rapsodia Bałtyku".
W marcu 1938 roku dowództwo okrętu obejmuje kmdr ppor. (od kwietnia
1939 roku kmdr por) Stefan de Walden, doświadczony oficer, kawaler
orderu Virtuti Militari otrzymanego za udział w walkach z
bolszewikami w szeregach Flotylli Pińskiej. Pod jego komendą
"Wicher" uzyskuje miano najlepszego okrętu artyleryjskiego
floty. We wrześniu 1939 roku "Wicher", jako jedyny
niszczyciel miał bronić polskiego Wybrzeża. Pozostałe jednostki
dywizjonu: OORP "Błyskawica", "Grom" i "Burza"
przebywały już wówczas w Anglii. Jednym z pierwszych planów
operacyjnych była akcja "Rurka" mająca na celu
postawienie dużej zagrody minowej. W operacji miały wziąć udział
praktycznie wszystkie siły naszej floty wojennej. Podczas
przechodzenia w rejon minowania polski zespół zaatakowany został
przez nieprzyjacielskie lotnictwo. Pierwsza potyczka trwała zaledwie
ok. 20 minut, a jej efekt trudno jednoznacznie ocenić. Niemcy nie
zatopili żadnej polskiej jednostki, choć uszkodzenia odniósł
stawiacz min "Gryf" i trałowiec "Mewa". Na tym
pierwszym poległ dowódca kmdr ppor. Stefan Kwiatkowski, a Polakom
nie udało się zestrzelić żadnego nieprzyjacielskiego samolotu,
choć kilka na pewno uszkodzili. Po tej bitwie dochodzi do
niezrozumiałego zdarzenia. Ponieważ "Gryf" pozbył się
wszystkich posiadanych na pokładzie min (zachowanie p.o. dowódcy
kpt. mar. W. Łomidze to osobny temat) operację "Rurka"
odwołano. Nikt jednak nie powiadomił o tym "Wichra",
który całą noc trwał na posterunku w rejonie Pilawy. W tym czasie
miał on szansą zaatakować z zaskoczenia kilku niemieckich
jednostek, w tym lekki krążownik typu Leipzig. Ponieważ jednak
dowódcy okrętu nie poinformowano o zmianie rozkazów, które
zakazywały mu atakowania wroga, szansa na zadanie wrogiej flocie
poważnego ciosu rozpłynęła się w mroku niczym nie niepokojone
niemieckie jednostki. Po powrocie do portu w Helu, na dowódcę
"Wichra", komandora de Waldena, czeka hiobowa wiadomość o
przekształceniu okrętu w pływającą baterię. Na prośby
komandora o zgodę na przedarcie się przez cieśniny duńskie do
portów alianckich i na ostrzelanie zabudowań Nowego Portu dowództwo
nie wyraża zgody. Jednak chwila największej chwały dla okrętu i
załogi ma już niebawem nastąpić. Oto 3 września obserwatorzy
meldują obecność dwóch niemieckich niszczycieli. Szybko ogłoszono
alarm bojowy, choć wynik pojedynku artyleryjskiego wydawać się
mógł przesądzony - z jedne strony dwa nowoczesne niszczyciele
mające swobodę ruchu, z drugiej dwie polskie jednostki
unieruchomione w porcie ("Gryf" podobnie jak "Wicher"
przekształcony został w pływającą baterię). "Wicher"
jednak nie na darmo nosił miano najlepszego okrętu artyleryjskiego
we flocie! Oba polskie okręty w krótkim czasie obramowują
nieprzyjaciela i uszkadzają oba jego okręty zmuszając go do
postawienia zasłony dymnej i odwrotu. Niestety niedługo potem
następuje nalot nieprzyjacielskiego lotnictwa, podczas którego daje
o sobie znać słabe uzbrojenie przeciwlotnicze - tonie "Wicher",
a chwilę później "Gryf". Z załogi osamotnionego
niszczyciela podczas wszystkich działań poległ tylko jeden
marynarz, co przypisywano niebywałemu szczęściu, jakie zawsze miał
"Wicher".3
1934
r. ORP Wilk – dowódca artylerii4
Na
początku lat dwudziestych powstał projekt rozbudowy Polskiej
Marynarki Wojennej. Obejmował on m.in. budowę dziewięciu okrętów
podwodnych - w tym trzech minowców. Ostatecznie zostały zamówione
tylko te trzy podwodne okręty minowe. Jednym z nich był ORP "Wilk".
Okręty zostały zamówione we francuskich stoczniach. Pierwszym
wyprodukowanym był ORP "Wilk".
We
wrześniu 1939 roku ORP "Wilk" pełnił służbę patrolową
oraz zaminowywał szlaki żeglowe. Był kilkakrotnie atalowany i
odniósł liczne uszkodzenia. Przedarł się przez Cieśniny Duńskie
do Wielkiej Brytanii i zawinął do Scapa Flow 22 września. W 1942
roku został wycofany do rezerwy, a w 1951 zwrócony Polsce i pocięty
na złom.
1936
r. ORP Mazur – zastępca torpedowca5
Polska Marynarka Wojenna (PMW) | |
---|---|
symbol
|
ORP
|
klasa
okrętu
|
torpedowiec
|
status
|
gotowy
|
poprzednie
nazwy
|
eks
Niemcy: V 105
|
zamówienie
|
Zamówiony
przed I wojną światową przez Holandię. Po wybuchu wojny
zarekwirowany, ukończony i wcielony do floty niemieckiej.
|
stocznia
|
Stettiner
Maschinenbau A.G. "Vulcan", Szczecin, Niemcy
|
wodowanie
|
26.08.1914
|
gotowy
|
05.01.1915
|
zmiany
|
Przebudowany
na szkolny okręt artyleryjski 1931, ponowna przebudowa 1935.
|
data
zatopienia
|
01.09.1939
|
miejsce
zatopienia
|
port
wojenny na Oksywiu
|
pozycja
|
|
przyczyna
zatopienia
|
lotnictwo
niemieckie
|
losy
|
Wrak
podniesiony przez Niemców i pocięty na złom.
|
1937
r. ORP Burza i ORP Błyskawica
Pierwszymi,
pełnowartościowymi jednostkami zamówionymi przez Polską Marynarkę
Wojenną były kontrtorpedowce, jak wtedy nazywano niszczyciele, ORP
"Wicher" i "Burza". Choć plan rozbudowy floty z
początku lat 20. ubiegłego wieku nie przewidywał budowy tego typu
okrętów, w podjęciu decyzji pomogła zapewne obietnica udzielenia
pożyczki stabilizacyjnej przez Francję. Ostatecznie w roku 1927 w
stoczni Chantiers Naval Francais, w której udziały mieli liczni
przedstawiciele francuskiego rządu, rozpoczęto budowę przyszłej
Burzy. Szybki postęp prac niebawem uległ zmianie - polska komisja
odbiorcza miała pełne ręce roboty i co chwilę zgłaszała nowo
wykryte niedociągnięcia. Prace - zamiast zakontraktowanych 39
miesięcy - przedłużyły się do 68! Ostatecznie, po licznych
interwencjach i wyroku Sądu Arbitrażowego, 19 sierpnia 1932 roku
okręt przybył do Gdyni i praktycznie od razu rozpoczął żmudną
służbę szkoleniową, przerywaną jedynie rejsami zagranicznymi.
Najważniejszym z nich był udział ORP "Burza" w rewii na
cześć koronacji króla Jerzego VI w maju 1937 roku. W okresie
międzywojennym "Burza" przeszła też kilka modernizacji w
stoczni, m.in. zamontowano dodatkowe karabiny maszynowe, wymieniono
dalmierze oraz wzmocniono falochron dziobowy. Pierwsze poważne
sygnały o możliwości nadciągającego konfliktu na "Burzy"
pojawiły się już w marcu 1939 roku - wobec aneksji Kłajpedy przez
Rzeszę Dywizjon Niszczycieli postawiono w stan podwyższonej
gotowości. Polskie dowództwo obawiało się, że w drodze powrotnej
niemieckie okręty zawiną do portu w Wolnym Mieście Gdańsku i
również dokonają jego aneksji. Na szczęście do żadnego
incydentu nie doszło, a pogotowie odwołano pod koniec marca. W
kwietniu 1939 roku "Burza" brała udział w nietypowym
incydencie, jakim było uprowadzenie z prób okrętu podwodnego
"Sęp". Stało się to przy sprzeciwie strony
holenderskiej, która uważała, że nie ukończono jeszcze
wszystkich testów i okręt powinien wrócić jeszcze do stoczni. Na
nic jednak zdały się protesty - "Sęp" udał się w rejs
do Polski, do której zawinął... na holu "Burzy", gdyż
skończyło mu się po drodze paliwo. W sierpniu 1939 roku jasne
było, że wybuch wojny to jedynie kwestia dni. Postanowiono więc
chronić najbardziej potrzebne jednostki, choć dziś – z
perspektywy czasu - decyzja ta nadal pozostaje dyskusyjna.
Ostatecznie 30 sierpnia 1939 roku ORP "Grom", "Błyskawica"
i "Burza", wykonując założenia planu Peking, udały się
w rejs do Wielkiej Brytanii. Czas wojny Początkowo z polskich
okrętów stworzono jedną grupę, która wychodziła na patrole w
pobliżu wysp brytyjskich. Choć były to spokojne rejsy, gdyż ani
razu nie napotkano nieprzyjaciela, o tym, że jest to jednak wojna,
przypomniała tragedia HMS "Gipsy", który wszedł na minę
i zatonął niecałe 150 metrów od "Burzy". Oprócz
wypatrywania wroga, załoga musiała zmagać się również z własnym
okrętem. Podczas atlantyckich rejsów okręt miał silne przechyły,
a wewnątrz w większości pomieszczeń pojawiła się woda.
Pojawiały się coraz to nowe awarie, które zresztą załoga szybko
i sprawnie usuwała przy niekłamanym podziwie Wolnych Francuzów,
którzy wycofali swe jednostki tego typu z atlantyckich rejsów,
jako nieprzystosowane do nich. Kolejne rozkazy skierowały polską
jednostkę do walk w Norwegii. Tam też przyjęła na swój pokład
marynarzy z zatopionego fiordach "Groma". Radość
z uratowania prawie wszystkich mącił jedynie fakt utraty tak
wartościowej jednostki w tak niespodziewany sposób. Choć w walkach
o Narwik "Burza" przeszła swój pierwszy chrzest bojowy,
cięższe chwile były jeszcze przed nią. W maju 1940 roku "Burzę"
skierowano pod Calais - wraz z dwoma brytyjskimi niszczycielami miała
ostrzelać niemieckie kolumny pancerne, udające się w rejon
Dunkierki. Polski okręt ze swymi czterema działami kal. 130 mm był
najsilniejszą jednostką w zespole (okręty brytyjskie posiadały po
cztery działa 102 mm). Ogień prowadzony przez zespół był
niezwykle skuteczny i, według zapisów w archiwach, skutecznie
zatrzymał dwie kolumny niemieckie. Niestety, potem na niebie
pojawiły się samoloty – w krótkim czasie jeden z brytyjskich
okrętów zostaje ciężko uszkodzony. Na "Burzy" od serii
bliskich wybuchów bomb uszkodzeniu ulega jeden z kotłów i okręt
prawie zatrzymuje się w miejscu. Chwilę potem dwie bomby dosięgają
celu, silnie uszkadzając poszycie na dziobie. Na szczęście
z załogi nikt nie zginął, a Niemcy, widząc kłęby dymu i
pary, uznali jednostkę za niemalże zatopioną. "Burza",
powoli płynąc rufą naprzód, dociera do portu, gdzie przechodzi
remont. Podczas kolejnych miesięcy służby "Burza"
najprawdopodobniej ciężko uszkadza niemieckiego U-boota, bierze
udział w ratowaniu rozbitków ze zbombardowanego transportowca
"Empress of Britain" (polski okręt przyjmuje na swój
pokład przeszło 250 osób, to więcej niż cała załoga Burzy,
która liczyła 162 członków). Niestety, krótko potem znów
wędruje do stoczni na remont, tym razem spowodowany kolizją z
brytyjskim trałowcem. Wtedy też pojawił się pomysł wykorzystania
"Burzy" w niezwykłej misji rajdu na francuski port
Saint-Nazaire. Brytyjczycy chcieli jak najbardziej ograniczyć
możliwość działania i remontowania niemieckiego pancernika
"Tirpitz" - wybrany przez nich okręt wyładowany trotylem
wraz z komandosami miał wpłynąć do portu, po czym wbić się we
wrota dużego suchego doku. Okręt po pewnym czasie miał wybuchnąć,
niszcząc dok, a w tym czasie siły specjalne miały dokonać jak
największych zniszczeń na lądzie. Wobec zdecydowanego sprzeciwu
polskiego dowództwa, w akcji wykorzystano jeden z po-amerykańskich
niszczycieli, pamiętających jeszcze końcówkę I wojny światowej.
"Burzę" tym czasem skierowano do bitwy o Atlantyk. Weszła
tam m.in. w skład grupy konwojowej komandora Heathcote'a, który
potem powiedział, że zawsze chciałby mieć u siebie na lewym
skrzydle polski okręt. Była także w zespole Jastrzębi
Heinemana, amerykańskiej grupy konwojowej, z którą przy
współudziale eskortowca "Campbell" topi niemieckiego U
606. Niestety, czas i nieustanna służba robiły swoje. Nietypowe
francuskie mechanizmy i uzbrojenie stawały się coraz bardziej
zużyte i brak było możliwość zdobycia części zamiennych.
Pomimo licznych remontów i modernizacji, "Burza" lata swej
świetności miała już za sobą. Ostatecznie w 1944 roku
postanowiono przekształcić ją w okręt szkolny, który nie
opuszczał już portu. Czas pokoju Po zakończeniu działań
wojennych Polacy chcieli wymienić leciwą "Burzę" na
któryś z nowocześniejszych eskortowców. Postawa Brytyjczyków
była jednak negatywna, wobec czego zapadła decyzja o powrocie
jednostki do Polski. Do Gdyni "Burza" wpłynęła na holu
na początku lat 50. Od razu poddano ją kapitalnemu remontowi,
połączonemu z modernizacją uzbrojenia, po którym rozpoczęła
służbę jako okręt obrony przeciwlotniczej. Jedną z ostatnich
ważnych dat z historii jednostki był 24 lutego 1960 roku -
"Burzę" wycofano wtedy ze służby liniowej i podjęto
decyzję o przekształceniu jej w okręt - muzeum. Służbę tę
pełniła do 1975 roku. Ostatecznie w roku 1977 rozpoczął się
proces złomowania ORP "Burzy". Dziś w Muzeum Marynarki
Wojennej możemy oglądać pozostawione elementy wyposażenia
jednostki – w tym mosiężne litery, tworzące jej nazwę. Warto
też wspomnieć, że na cmentarzu Marynarki Wojennej spoczywa
długoletni dowódca ORP "Burza", kmdr Franciszek
Pitułko.6
Część
I - Budowa i okres przedwojenny 1936 – 1939
Niesolidność stoczni francuskich, a jednocześnie chęć nawiązania bliższej gospodarczej i wojskowej
współpracy
z W.Brytanią skloniły Kierownictwo Marynarki Wojennej do ogłoszenia
przetargu na budowę
dwóch kolejnych (po niszczycielach "Burza" i "Wicher" wyprodukowanych właśnie we Francji)
niszczycieli wśród stoczni angielskich.
Przetarg wygrała stocznia John Samuel White & Co. Ltd w Cowes na wyspie Wight.
Jej projekt niszczyciela był najbliższy koncepcjom opracowywanym od kilku lat w Wydziale Budowy
Okretów KMW - i jednocześnie najtańszy.
29 marca 1933r. została podpisana w Londynie umowa między Polską Marynarką Wojenną a stocznią
Samuel White w Cowes na budowe dwóch niszczycieli, które poźniej otrzymały nazwy: ORP "Grom"
i ORP "Błyskawica". Stępke pod pierwszy z okrętów, ORP "Grom" położono 17 lipca 1935r.,
pod drugi -"Błyskawica"- we wrześniu 1935r. Okręt wodowano 1 października 1936r o godzinie 11.55.
Wyposażanie okrętu przebiegało z pewnymi opóźnieniami i zakończyło się dopiero 1 września 1937r.
Niemniej jednak przeprowadzone później próby odbiorcze i przegląd techniczny wypadły pomyślnie. Toteż 25 listopada o godzinie 14.00 odbyło się uroczyste podniesienie bandery polskiej i znaku dowódcy na "Błyskawicy".
26 listopada o godzinie 9.00 okręt wyszedł z Cowes, biorąc kurs na Gdynię. Po drodze ORP "Blyskawica" zawija do Goteborga, gdzie załadowano amunicję artyleryjską do dział Boforsa.
Na marginesie - takie same działa artylerii głównej posiadał stawiacz min ORP "Gryf".

1 grudnia 1937r. ORP "Błyskawica" zawinął do macierzystego portu w Gdyni.
Typ niszczycieli jaki reprezentowała "Błyskawica" był w owym czasie jednym
z najnowocześniejszych i najbardziej udanych. Podstawowymi walorami tego okrętu były duża prędkośc wynosząca 39,6 wezłów, silne uzbrojenie artyleryjskie skladające sie z siedmiu dział 120 mm artylerii głównej, a także dwóch potrójnych wyrzutni torped kalibru 550 mm z reduktorami do 533 mm oraz dwóch rufowych wyrzutni bomb głębinowych. Okręt ten cechowała rownież duża zdolnośc
manewrowa
uzyskana m.in. dzięki smukłej i pięknej sylwetce.
Jedynymi mankamentami było dośc słabe uzbrojenie przeciwlotnicze składające się z 2 podwójnych dział 40 mm i 2 nkm-ow oraz stosunkowo mały zapas paliwa pozwalający przepłynąc 3500 Mm.
Koszt budowy ORP "Błyskawica" wyniósł 454 tys. funtów,co przy ówczesnym kursie dało blisko 12 mln złotych. Koszt ten byłby o 35% wyższy gdyby nie dostawy przemysłu
polskiego, na który złożyły się m.in. ok. 70 km kabli z fabryk w Bydgoszczy i Krakowie,
centrala artyleryjska wykonana przez Państwowe Zakłady Optyczne z Warszawy.
Pierwszą kampanię morską rozpoczeła "Błyskawica" 15 lutego 1938r. i do 15 września tegoż roku
przebyła
9,5 tysiąca mil morskich.
W sierpniu tegoż roku "Błyskawica" wraz z bliźniaczym "Gromem" złożyły kurtuazyjną wizytę
w Kopenhadze.
9 maja 1939r. ORP "Błyskawica" zostaje flagowym okrętem Dywizjonu Kontrtorpedowców
(w skład którego wchodzą ponadto ORP "Grom", ORP "Burza" i ORP "Wicher"), a proporczyk dowódcy
dywizjonu
podnosi na niej kmdr por. dypl. Roman Stankiewicz.Dowódcy
ORP "Błyskawica" w tym okresie:
1. kmdr ppor. Tadeusz Podjazd-Morgenstern - 7 XI 1937 - 2 I 1938
2. kmdr ppor. Włodzimierz Kodrebski - 2 I 1939 - X 1939
Dane techniczne:
Wyporność:
standardowa: 1975 t
normalna: 2183 t
pełna: 2400 t
Wymiary: długość całkowita - 114,0 m, szerokość całkowita - 11,3 m, zanurzenie - 3,3 m
Napęd: 2 zespoły turbin parowych Parsona z przekładnią o mocy łącznej 54 000 KM,
3 kotły wodnorurkowe walczakowe opalane mazutem
Pędnik: 2 śruby
Prędkość maksymalna: 39,5 węzłów
Zasięg: 3500 Mm przy prędkości 15 w
Zapas paliwa: normalny 130 t, maksymalny 350 t
Załoga:
192 ludzi
Uzbrojenie w tym okresie
7 dział kalibru 120 mm wz. 34/36 Bofors (3 x II i 1 x I)
2 podwójnie sprzężone działka przeciwlotnicze 40 mm wz. 36 Bofors
4 podwójnie sprzężone nkm przeciwlotnicze 13,2 mm wz. 30 Hotchkiss
6 wyrzutni torpedowych kalibru 550 mm z reduktorami dla torped 533 mm (2 x III)
2 podpokładowe wyrzutnie bomb głębinowych (20 bomb wz. BH 200) i 44 miny
CiekawostkiDokumenty i zdjęcie przesłane przez Pana Jacka Płoszaja, którego dziadek - Kazimierz Płoszaj służył na ORP Błyskawica w roku 1939.
Zdjęcie przedstawia grupę marynarzy z ORP Błyskawica - Pan Płoszaj to marynarz stojący za marynarzem z kołem ratunkowym. 7
Niesolidność stoczni francuskich, a jednocześnie chęć nawiązania bliższej gospodarczej i wojskowej
dwóch kolejnych (po niszczycielach "Burza" i "Wicher" wyprodukowanych właśnie we Francji)
niszczycieli wśród stoczni angielskich.
Przetarg wygrała stocznia John Samuel White & Co. Ltd w Cowes na wyspie Wight.
Jej projekt niszczyciela był najbliższy koncepcjom opracowywanym od kilku lat w Wydziale Budowy
Okretów KMW - i jednocześnie najtańszy.
29 marca 1933r. została podpisana w Londynie umowa między Polską Marynarką Wojenną a stocznią
Samuel White w Cowes na budowe dwóch niszczycieli, które poźniej otrzymały nazwy: ORP "Grom"
i ORP "Błyskawica". Stępke pod pierwszy z okrętów, ORP "Grom" położono 17 lipca 1935r.,
pod drugi -"Błyskawica"- we wrześniu 1935r. Okręt wodowano 1 października 1936r o godzinie 11.55.
Wyposażanie okrętu przebiegało z pewnymi opóźnieniami i zakończyło się dopiero 1 września 1937r.
Niemniej jednak przeprowadzone później próby odbiorcze i przegląd techniczny wypadły pomyślnie. Toteż 25 listopada o godzinie 14.00 odbyło się uroczyste podniesienie bandery polskiej i znaku dowódcy na "Błyskawicy".
26 listopada o godzinie 9.00 okręt wyszedł z Cowes, biorąc kurs na Gdynię. Po drodze ORP "Blyskawica" zawija do Goteborga, gdzie załadowano amunicję artyleryjską do dział Boforsa.
Na marginesie - takie same działa artylerii głównej posiadał stawiacz min ORP "Gryf".
1 grudnia 1937r. ORP "Błyskawica" zawinął do macierzystego portu w Gdyni.
Typ niszczycieli jaki reprezentowała "Błyskawica" był w owym czasie jednym
z najnowocześniejszych i najbardziej udanych. Podstawowymi walorami tego okrętu były duża prędkośc wynosząca 39,6 wezłów, silne uzbrojenie artyleryjskie skladające sie z siedmiu dział 120 mm artylerii głównej, a także dwóch potrójnych wyrzutni torped kalibru 550 mm z reduktorami do 533 mm oraz dwóch rufowych wyrzutni bomb głębinowych. Okręt ten cechowała rownież duża zdolnośc
Jedynymi mankamentami było dośc słabe uzbrojenie przeciwlotnicze składające się z 2 podwójnych dział 40 mm i 2 nkm-ow oraz stosunkowo mały zapas paliwa pozwalający przepłynąc 3500 Mm.
Koszt budowy ORP "Błyskawica" wyniósł 454 tys. funtów,co przy ówczesnym kursie dało blisko 12 mln złotych. Koszt ten byłby o 35% wyższy gdyby nie dostawy przemysłu
polskiego, na który złożyły się m.in. ok. 70 km kabli z fabryk w Bydgoszczy i Krakowie,
centrala artyleryjska wykonana przez Państwowe Zakłady Optyczne z Warszawy.
Pierwszą kampanię morską rozpoczeła "Błyskawica" 15 lutego 1938r. i do 15 września tegoż roku
W sierpniu tegoż roku "Błyskawica" wraz z bliźniaczym "Gromem" złożyły kurtuazyjną wizytę
w Kopenhadze.
9 maja 1939r. ORP "Błyskawica" zostaje flagowym okrętem Dywizjonu Kontrtorpedowców
(w skład którego wchodzą ponadto ORP "Grom", ORP "Burza" i ORP "Wicher"), a proporczyk dowódcy
1. kmdr ppor. Tadeusz Podjazd-Morgenstern - 7 XI 1937 - 2 I 1938
2. kmdr ppor. Włodzimierz Kodrebski - 2 I 1939 - X 1939
Dane techniczne:
standardowa: 1975 t
normalna: 2183 t
pełna: 2400 t
Wymiary: długość całkowita - 114,0 m, szerokość całkowita - 11,3 m, zanurzenie - 3,3 m
Napęd: 2 zespoły turbin parowych Parsona z przekładnią o mocy łącznej 54 000 KM,
3 kotły wodnorurkowe walczakowe opalane mazutem
Pędnik: 2 śruby
Prędkość maksymalna: 39,5 węzłów
Zasięg: 3500 Mm przy prędkości 15 w
Zapas paliwa: normalny 130 t, maksymalny 350 t
Uzbrojenie w tym okresie
7 dział kalibru 120 mm wz. 34/36 Bofors (3 x II i 1 x I)
2 podwójnie sprzężone działka przeciwlotnicze 40 mm wz. 36 Bofors
4 podwójnie sprzężone nkm przeciwlotnicze 13,2 mm wz. 30 Hotchkiss
6 wyrzutni torpedowych kalibru 550 mm z reduktorami dla torped 533 mm (2 x III)
2 podpokładowe wyrzutnie bomb głębinowych (20 bomb wz. BH 200) i 44 miny
CiekawostkiDokumenty i zdjęcie przesłane przez Pana Jacka Płoszaja, którego dziadek - Kazimierz Płoszaj służył na ORP Błyskawica w roku 1939.
Zdjęcie przedstawia grupę marynarzy z ORP Błyskawica - Pan Płoszaj to marynarz stojący za marynarzem z kołem ratunkowym. 7
1938
r. dowódca baterii nr 31, artyleria nadbrzeżna na cyplu
|
1http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,ipn-ujawnia-nazwiska-12-ofiar-z-laczki,114994.html
IPN Ujawnia nazwiska oficerów na Łączki
2http://www.2wojna.pl/okret-pl-okr-003-0002.html
ORP Krakowiak
3http://historia.trojmiasto.pl/Ostatni-z-dywizjonu-Krotka-historia-ORP-Wicher-n45689.html
Ostatni dywizjon Krótka historia ORP Wicher
6http://historia.trojmiasto.pl/Gdynskie-okrety-muzea-ORP-Burza-n47421.html#tri
Michał Lipka, ORP Burza
7http://www.orpblyskawica.com.pl/
8http://www.1939.pl/bitwy/niemcy/obrona-helu-1939/index.html
Swoją karierę na morzu kmdr Zbigniew Przybyszewski zaczynał od okrętu ORP Krakowiak ex niemiecki torpedowiec A 64, na którym przez miesiąc w 1933 roku pełnił obowiązki dowódcy (okręt w służbie PMW 1921-1936). Przedstawiony przez Was niszczyciel eskortowy ORP Krakowiak L 115 to zupełnie inny okręt, którego poza nazwą nic nie łączyło z poprzednikiem. Poza tym w chwili przyjmowania okrętu od Wielkiej Brytanii przez PMW w 1941 Komandor od półtora roku znajdował się w niemieckiej niewoli. Proszę was o skorygowanie tego błędu oraz o zdjęcia większej rozdzielczości.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za komentarz, szukamy potwierdzenia w źródłach.
UsuńFaktycznie chodziło o ORP Krakowiak A 64, ze stoczni szczecińskiej. (Stanisław Piaskowski, Okręty Rzeczypospolitej Polskiej 1920-1946, Warszawa 1996. Potwierdza to także opracowanie J. Sawicki, A. Jankowski, Kadry morskie Rzeczypospolitej, gdzie wymieniają nazwisko komandora - na A 64 pływał: 24 kwietnia 1933 – 22 maja 1933) Nie długo poprawimy tekst.
UsuńWiele nieznanych szczegółów o kmdr. Przybyszewskim można znaleźć w jego biografii "Bohater obrony Helu"
OdpowiedzUsuń