niedziela, 28 lutego 2016

Średniowieczne ośrodki kultu nad Gopłem

Najstarszą świątynia w kruszwickim grodzie, znaną z przekazów był kościół św. Wita. Nie zachował się on jednak do czasów późnego średniowiecza. Znane jest nam oraculum pod wezwaniem św. Wita z drugiej połowy XIII wieku, wspomniane przez Boguchwała w jego kronice. Przypuszczalnie szczątki kaplicy odkryte zostały przez badaczy w 1974 roku. Kaplica leżała na skraju dawnego grodu możliwe, że spełniała funkcje kultowe związane z istnieniem w pobliżu drewnianego zamku, wzniesionego na wzgórzu na miejscu grodu. Prawdopodobnie lokalizacja miała związek z tutejszą przeprawą przez jezioro Gopło.

Ważnym dla ówczesnych kruszwiczan był kościół św. Klemensa, położony w północno-wschodniej pierzei Rynku. Według archeologów spełniał funkcje kościoła parafialnego, otaczał go cmentarz. Kościół położony był na ważnym szlaku, przy przeprawie mostowej, w pobliżu znajdowały się budynki wytwórcze i handlowe.

Przypuszczalnie istniał również kościół Najświętszej Marii Panny. Możliwe, że był kościołem parafialnym. Ulokowany był w południowej części Starego Rynku. W jego pobliżu badacze odkryli ślady cmentarzyska z XII-XIII wieku. Według nowszych badań była to jedynie kaplica cmentarna, a nie kościół parafialny. Całą sprawę mogą wyjaśnić nowsze wykopaliska.

Na zamku wybudowanym przez Kazimierza Wielkiego, jak wynika ze źródeł z 1527 roku również istniała kaplica. Poświadczają to również badania archeologiczne, podczas których odkryto między innymi fragment witraża z napisem „Ave Maria”. Prawdopodobnie kaplica powstała po zniszczeniu oraculum św. Wita.

Na terenie Wyspy Grodowej, naprzeciw zamku powstał inny kościół (1460-1470) św. Stanisława. Badania potwierdzają, że w tym miejscu znajdowało się cmentarzysko, które w 1934 roku, w czasie budowy wodociągów miejskich zostało częściowo zniszczone razem z pozostałościami fundamentów świątyni. Kościół nie istniał już w 1580 roku.

Ważną rolę spełniał kościół św. Piotra. Historycy sądzą, że w XII wieku była to siedziba biskupia. Do kruszwickiego kościoła należały znaczne włości na wschodnim brzegu Gopła. Przy kościele działał również szkoła.

Innym kościołem leżącym nad Gopłem, na wschodnim brzegu, była świątynia św. Gotarda. Spełniał ważną funkcję usługowo-tranzytową ośrodka miejskiego w Kruszwicy. Kościół otoczony był cmentarzem.


Opracowanie Bartłomiej Grabowski, źródła: B. Dzieduszycka, W. Dzieduszycki, Przemiany urbanistyczne centrum małych miast w świetle badań nad średniowieczną Kruszwicą, Poznań 1999; Kruszwica, Zarys Monograficzny, pod. red. Jana Grześkowiaka, Toruń 1965. 

poniedziałek, 22 lutego 2016

Kruszwica - wieczne miasto

Kruszwica jest miejscem historycznym, bogata w wydarzenia budzi podziw wśród badaczy. Jak to możliwe, że miasto, które było tyle razy zniszczone za każdym razem odbudowywano, a ludność, którą dotknęły wojny, zarazy i głód zastępowali nowi osadnicy? Miasto ma w sobie coś co przyciąga od wieków i budzi w sercach zachwyt.

Na wielkość populacji w średniowieczu wpływały wydarzenia polityczno-militarne. W 1096 roku Władysław Herman pokonuje siedem szyków rycerstwa kruszwickiego – wielka tragedia i zwrot w historii miasta, po którym przynajmniej teoretycznie nie da się stanąć na nogi. Jednak miasto prosperowało i to jak wynika z źródeł bardzo dobrze. Walki dynastyczne w XIII wieku miały dokończyć dzieło niszczenia miasta i grodu. W 1271 gród został spalony. Swoje również zrobili Krzyżacy zajmując Kruszwicę w 1332 r., a także kolejne walki dynastyczne w latach 1382-1385, podczas których stronnicy Jadwigi atakowali zwolenników mazowieckiego Ziemowita. Można śmiało powiedzieć, że polityka była głównym sprawcą zmniejszania się liczebności ludzi na tych terenach w XIII-XIV wieku. Według B. Dzieduszyckiej aglomerację ową zamieszkiwało około 500-700 mieszkańców.


Z następnych, późniejszych dokumentów wynika, że w 1485 roku Kruszwica zobowiązana była do wystawienia trzech zbrojnych. Według H. Samsonowicza miasto liczyło w owym czasie około 400 mieszkańców. Kolejny pożar wybuchł w 1501 roku, jak zaważyło to wydarzenie na osobach zamieszkujących Kruszwicę możemy się domyślać. W XVI wieku przyjmuje się, że liczba mieszkańców liczyła mniej niż 500, co ciekawe przed najazdem szwedzkim Kruszwicę zamieszkiwało zaledwie 100-120 osób (wg Guldon 1963 r.). W XVII wieku z zagłady łączącej się z najazdem szwedzkim ocalało tylko 8 mieszczan. Prawdziwa tragedia dotknęła miasto w wieku XVIII – prawdopodobnie przez zarazę w 1709 roku, kiedy to nie przeżył żaden z mieszkańców Kruszwicy i Łagiewnik. Po tych wszystkich nieszczęściach miasto odrodziło się, a uprzemysłowienie w XIX wieku doprowadziło do ponownego rozkwitu miasta i osiedlenia się nowych osadników. Nawet kolejne wojny nie były wstanie zniszczyć miasta. Podsumowując dzieje Kruszwicy choć są tragiczne to dają do myślenia, bo mimo wszystko wieża z czerwonej cegły nadal stoi tak jak wyspa i rynek i stać będzie jeszcze przez wieki, a ludzie zakochani w legendarnej stolicy, centrum średniowiecznego życia na Kujawach nadal będą tu się wprowadzać. 

Fot. z archiwum: Urząd Miasta Kruszwica.

piątek, 19 lutego 2016

Potwierdzenie prawa magdeburskiego dla Kruszwicy, Żnin, 8.VI.1422 r.

W mieście Żninie, w roku 1422, dnia 8 miesiąca czerwca.

Władysław Król Polski pragnie, żeby miasto Kruszwica było rządzone według prawa magdeburskiego. W imię Pańskie, Amen. Na wieczną rzeczy pamiątkę. Aby omyłka nie uczyniła uszczerbku zdarzeniom, dziejącym się w czasie, wielkie narady Królów i Książąt postanowiły uwiecznić to ozdobami liter i uwagami świadków, aby po upływie czasu to nie znikło. Tak więc my, Władysław, z Bożej łaski Król Polski, a także książę najwyższy Krakowa, Sandomierza, Sieradza, Łęczycy, Kujaw i Litwy, pan i dziedzic Pomorza i Rusi, podpisaliśmy treścią niniejszego, co należy do wszystkich obecnych i przyszłych, którzy będą wiedzieć o sprawach obecnych: Jako pragnąc, żeby nasze miasto Kruszwica w Ziemi Kujawskiej i w powiecie inowrocławskim położone i założone obfitowało w liczną ludność i polepszyć jego warunki, aby w czasie naszego szczęśliwego królowania odczuwano, że otrzymało stały wzrost, toż miasto razem z przedmieściem przenosimy na wieczne trwanie z prawa polskiego na prawo niemieckie magdeburskie, jakim cieszy się nasze miasto Inowrocław. Usuwając tam wszelkie prawa polskie, zwyczaje i obyczaje wszystkie, które zazwyczaj i z reguły naruszają owo wymienione prawo magdeburskie, wyjmujemy ponadto, rozwiązujemy i na wieki uwalniamy wszystkich mieszczan rzeczonego miasta i jakichkolwiek kmieci i mieszkańców przedmieścia tegoż od wszelkiego prawodawstwa i władzy wszystkich Wojewodów, Kasztelanów, Naczelników, Sąsiadów, Podsędków naszego Królestwa i jakichkolwiek ich urzędników i sług, aby wobec nich lub kogokolwiek z nich wymienieni tutaj bynajmniej nie odpowiadali dla spraw tak wielkich, jak i małych, mianowicie: kradzieży, pożaru, zabójstwa, krwi, okaleczenia członków i jakichkolwiek innych kar, ale mieszczanie tegoż miasta i mieszkańcy oraz kmiecie jego przedmieścia tylko wobec swojego wójta który będzie na dany czas, a wójt przed nami, albo przed naszym sądem, albo przed naszym kasztelanem kruszwickim, który będzie na dany czas: podczas gdy on będzie wszakże wymieniony przez nasze pismo, pieczęcią, a odwołany, jeżeliby się zaniedbał w daniu sprawiedliwości, wówczas nie inaczej jak, przez swoje wymienione niemieckie prawo magdeburskie miałby być zmuszony do odpowiadania skarżącym się na niego. W wymienionych zaś wyżej sprawach kryminalnych i gardłowych wójtowi wymienionego miasta wraz z doradcami miar i granic dajemy moc sądzenia, orzekania, rozstrzygania, poprawiania, potępiania i układania i treścią niniejszego przekazujemy wszelka zdatność, aby toż wymienione prawo magdeburskie było przez niego wymagane i żądane we wszystkich jego punktach, orzeczeniach, założeniach, artykułach i klauzulach.

Aby zaś wymienione miasto i jego mieszkańcy obdarowani obfitszą życzliwością naszych łask, mogli wyprosić łaskawość Wszechmocnego Pana ku zbawieniu dusz naszych i naszych potomków, z obfitej pełności naszej swobody postanawiamy, aby w wymienionym mieście Kruszwicy były obchodzone targi, mianowicie tygodniowy w każdą sobotę i doroczny w uroczystość świętego Klemensa każdego roku i przez dwa dni potem następujące, dając i użyczając odbywanie wszystkim i poszczególnym kupcom, kramarzom, woźnicom i każdemu innemu, ludziom jakiegokolwiek stanu, pochodzenia lub znaczenia tych wymienionych targów, mianowicie tygodniowych i dorocznych ze wszystkimi towarami i rzeczami, przychodzenie na nie, handlowanie i przeglądanie, i wymianę tychże towarów i rzeczy w ten sposób sprzedawanych i kupowanie w zamian za to innych i wyrażanie woli regulowania według ich uznania, i dajemy także zgodę na lepsze targi tego rodzaju co do sposobu i formy, a treścią niniejszego przekazujemy wszelka zdatność według praw i zwyczajów na targach dorocznych i tygodniowych, jakie gdziekolwiek w miastach naszego Królestwa zwykło się według obyczaju przestrzegać. Wam zatem, naczelnikom, burgramiom, prokuratorom i wiceprokuratorom i jakimkolwiek urzędnikom naszego Królestwa, którzy by byli wyznaczeni niniejszym, naszą łaska królewska dajemy przykaz, aby kupcom, kramarzom, woźnicom i jakimkolwiek ludziom odwiedzającym wymienione targi z ich towarami i z rzeczami jakimikolwiek, i chcącym je odwiedzić nie przeszkadzać i nie robić trudności z powodu jakichś uprzedzeń, ale raczej pozwolić im i komukolwiek z nich wykonywać kupno, sprzedaż i wymianę i dopuścić ich według praw i zwyczajów, których inni odwiedzający tego rodzaju targi mogą używać i z nich korzystać i uczyńcie, aby zostali dopuszczeni, postanawiając, że to otrzyma wieczną moc z siły naszych królewskich praw, przestrzeganych we wszystkim. Do nich przywieszona jest nasza pieczęć, na poświadczenie pisma. Działo się w Żninie w dniu po Świętej Trójcy roku pańskiego tysiącznego czterechsetnego dwudziestego drugiego. W obecności tamże wielmożnych i zapobiegliwych: Jakuba z Koniecpola, wojewody sieradzkiego, Mościca z Poznania, Janusza z Kalisza, Floriana z Korytnicy, Wiślickiego z Wiślicy, Dommarata z Biecza, kasztelanów i Piotra Szafrańca podkomorzego krakowskiego i wielu innych wiernych naszych i godnych wiary. Dane przez ręce szanownego w Chrystusie ojca pana Wojciecha z bożej łaski biskupa krakowskiego, kanclerza królestwa Polskiego i Czcigodnego Jana, dziekana krakowskiego, wicekanclerza tegoż Królestwa, szczerze przez nas umiłowanych do wiadomości tegoż czcigodnego pana Jana dziekana krakowskiego, wicekanclerza Królestwa Polskiego.

Fot. Pieczęć na nagrobku króla Władysława 1434 r.

sobota, 13 lutego 2016

Józef Julian Czosnowski (1874-1939)

Józef Julian Czosnowski urodził się 14 grudnia 1874 roku w Szamotułach, w rodzinie z tradycjami patriotycznymi. Ojciec - Nikodem Czosnowski uczestniczył w powstaniu styczniowym, matka – Maria z domu Zielińska dbała o wykształcenie syna, w duchu wiary i miłości do Ojczyzny.

Mając 27 lat Julian przeniósł się do Kruszwicy (w 1901 r.). Ożenił się z Seweryną Miłowską. Za swoją działalność został uwięziony przez władzę pruską w 1914 roku i przetrzymywany w więzieniach, w Inowrocławiu i Bydgoszczy. Więzienie nie zniszczyło w nim ducha działacza społecznego, po wyjściu z aresztu, pełnił funkcję sekretarza Kółka Rolniczego w Kruszwicy. W czasie powstania wielkopolskiego był członkiem Rady Robotniczej i Rady Ludowej w Kruszwicy oraz członkiem Powiatowej Rady Ludowej w Strzelnie. Do jego obowiązków należała aprowizacja pododdziałów powstańczych walczących i stacjonujących w Kruszwicy. Organizator polskiej władzy administracyjnej w gminie Kruszwica. Komisarz obwodowy tej gminy. W 1921 roku, Ministerstwo Skarbu przyznało mu Pamiątkową Odznakę Pożyczki Odrodzenia Polski w uznaniu zasług za gorliwą propagandę tej pożyczki. Członek kruszwickiego Magistratu, prezes Rady Nadzorczej Banku Ludowego i członek Rady Nadzorczej Spółdzielni „Rolnik”. Członek Towarzystwa Powstańców i Wojaków, prezes Bractwa Pszczelarzy Nadgoplańskich. To właśnie jemu Towarzystwo zawdzięcza pozyskanie nowych członków, z końcem 1910 roku było ich dwudziestu, w tym stanie Towarzystwo zrzeszające bartników utrzymało się do 1916 roku. W czerwcu tego samego roku Czosnowski zastąpił dotychczasowego prezesa pszczelarzy – Jerzego Smurfińskiego, który przeprowadził się na Pomorze. Na stanowisku prezesa Towarzystwa Pszczelarzy pozostał, aż do II wojny światowej.


W 1937 roku za zasługi położone dla Kółka Rolniczego otrzymał dyplom uznania. W rok później wybrany został radcą sierot na miasto Kruszwicę. W czasie najazdu Niemiec hitlerowskich na Polskę, zabezpieczał mienie miasta przed grabieżą. We wrześniu 1939 roku został aresztowany przez gestapo, a w nocy z 12 na 13 października 1939 roku rozstrzelany w lasach koło Gniewkowa.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski

Źródła:
  1. Akta Starostwa Mogileńskiego sygn. 1122 Burmistrz do Starosty z 4.X.1937 r.
  2. Akta Miasta Kruszwicy sygn. 35 Spis wyborców z 1929 roku miasta Kruszwicy.
  3. Akta Miasta Kruszwicy sygn. 29 Sprawozdanie Zarządu Miejskiego za czas od 20.XI.1937 r. do 28.I.1938 r.
  4. Walne zebranie Banku Ludowego. W: Dziennik Kujawski nr 113 z 19.V.1922 r.
  5. Z historii Kółka Rolniczego w Kruszwicy. W: Rolnik Kujawski nr 25 z 17.VII.1937 r. Rok. VI.
  6. Nowy Radca sierot. W: Dziennik Kujawski nr 281 z 7.XII.1937 r.
  7. Wacław Sołtysik. Przyczynek do historii powstania wlkp. 1918/1919 w Kruszwicy. Wrzesień 1936 r. (maszynopis)
  8. Kronika Koła Pszczelarzy w Kruszwicy, autorstwa Zbigniewa Kilińskiego, sekretarza KP w Kruszwicy.


Fotografia pochodzi z książki H. Łady, Wybitniejsi działacze organizacji rolniczych na Kujawach 1864-1939, Inowrocław 1984, ta sama fotografia znajduje się w Kronice Koła Pszczelarzy oraz w broszurce XVIII Wojewódzki Dzień Pszczelarza, Kruszwica, 2 września 2001.

poniedziałek, 8 lutego 2016

Cukrownia w Kruszwicy 1881-2015 r.

Cukrownia jest najstarszym zakładem przemysłowym znajdującym się na terenie Kruszwicy. Zbudowano ją w 1881 r. jako spółkę akcyjną okolicznych właścicieli ziemskich, gospodarstw chłopskich, kupców i przemysłowców z okolic Kruszwicy i Inowrocławia.. Towarzystwo Akcyjne Cukrownia „Kruszwica”, powstało w 1880 r. Budowę fabryki rozpoczęto w tym samym roku.

W 1945 r. władze polskie przejęły niezniszczoną wojną cukrownie, została upaństwowiona. Już w 1946 r. rolnicy zaczęli obsiew pól burakiem cukrowym. Obsiano 3883 ha, wyprodukowano 6186 ton cukru białego1.

W 1950 r. po nacjonallizacji przemysłu Cukrownia „Kruszwica” rozpoczęła współpracę w ramach Zjednoczonych Cukrowni Pomorskich z siedziba w Toruniu.

W roku 1954 plantacje objęły 7610 ha. W roku 1960 uzyskano 27729 ton cukru białego.


W latach 60tych XX wieku, Kruszwica należała do wysoko uprzemysłowionych miast. W 1960 r. w przemyśle pracowało 49,1 % ogółu zatrudnionych w Kruszwicy. Rozszerzenie ogółu potencjału przemysłowego miasta nastąpiło wskutek oddania do użytku Kujawskich Zakładów Przemysłu Tłuszczowego, a ponadto w związku z modernizacją i rozbudową cukrowni „Kruszwica”, Kujawskiej Wytwórni Win i szeregu drobniejszych zakładów przemysłowych2.

Na terenie miasta czynna była: Cukrownia „Kruszwica”; Kujawska Wytwórnia Win; Zakłady Młynarskie; Kujawskie Zakłady Przemysłu Tłuszczowego; Zakład Mleczarski – Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska; Zakład mechaniczny Inowrocławskich Zakładów Metalowych Przemysłu Terenowego; Spółdzielnia Pracy Budowlano-Montażowa; Piekarnia Mechaniczna Powszechnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”; Młyn Gospodarczy należący do Rejonowego Przedsiębiorstwa Młynów Gospodarczych w Mogilnie.

W latach 1945-1960 nastąpiła rozbudowa cukrowni w wyniku poważnych inwestycji. Zbudowano magazyn cukru, budynek segregacji cukru z pakownią, zmodernizowano kotły i pompy, garaż, rozbudowano biura. Ponad to wybudowano dom mieszkalny dla 8 rodzin, hotel robotniczy na 190 łóżek, uruchomiono przedszkole i wybudowano świetlicę z salą kinową.

Cukrownia po reorganizacji przemysłu cukrowniczego w 1975 r. weszła w skład Przedsiębiorstwa „Cukrownie Bydgoskie” z siedzibą w Inowrocławiu. W tym samym roku weszła w skład nowej spółki cukrowniczej z siedzibą w Poznaniu, która przejęła 51 % akcji.

W latach 90tych Cukrownia zainwestowała w nowinki technologiczne, zastępując stare urządzenia nowymi, nastąpiła modernizacja zakładu. Pod koniec lat 90tych wdrożono system zarządzania jakością według norm ISO 9001. W 2000 r. wprowadzono następny system HACCP w oparciu o Dyrektywę UE.

Cukrownia w Kruszwicy, należąca do Krajowej Spółki Cukrowej (KSC), w 2015 r. oddała do eksploatacji duży i wysoko wydajny piec do wypalania wapna, wykorzystywanego w procesie produkcji3.

Nowy piec wapienny o pojemności 300 m sześc. - według KSC - jest największym piecem typu w polskim cukrownictwie. Pozwala na produkcję wapna nie tylko przy przerobie 9-10 tys. t buraków na dobę, ale i większym. Dzięki oddaniu do eksploatacji pieca będzie zużywane mniej kamienia wapiennego i koksu do wypalania wapna, poprawi się też jakość produkowanego cukru. Inwestycja kosztowała 7 mln zł.
Poprzedni piec, wybudowany w 1983 r., miał pojemność 129 m sześc. Można z niego było uzyskać maksymalnie do 80 proc. wapna potrzebnego do produkcji przy przerobie do 9 tys. t buraków. Pozostała część wapna była dostarczana z innych oddziałów KSC.
Krajowa Spółka Akcyjna powstała w 2002 r. W jej skład wchodzi siedem cukrowni w pięciu województwach: Dobrzelin, Kluczewo, Krasnystaw, Kruszwica, Malbork, Nakło i Werbkowice, które przerabiają łącznie około 5 mln t buraków, uprawianych na ponad 77 tys. ha.
KSC jest największym producentem cukru w Polsce i ósmym na świecie, który jest sprzedawany pod marką Polski Cukier i pod markami klientów, w tym sieci handlowych. Cukier eksportowany jest do krajów Unii Europejskiej, ale też do Algierii, Egiptu, Izraela, Kazachstanu, Libanu, Nigerii, Omanu, Rosji i Syrii. Poza Polskę trafia również wytwarzana w spółce melasa, wykorzystywana m.in. przez branżę spirytusową. Odbiorcami są takie kraje jak Finlandia, Norwegia, Szwecja i USA.
Tradycje cukrowni Kruszwica sięgają XIX w., kiedy pobudowano pierwsze obiekty, zainstalowano urządzenia i doprowadzono kolej wąskotorową4. Wówczas kampania cukrownicza trwała sześć tygodni i przerabiano 157 kwintali buraków, z których wytwarzano tzw. cukier żółty.
Kolej cukrowni Kruszwica miała w okresie swojego największego rozwoju ponad tysiąc wagonów. Wśród nich zdarzały się egzemplarze najróżniejszych typów, przysłane do cukrowni w różnych okresach.
Ostatnia kampania cukrownicza z wykorzystaniem kolei wąskotorowej (będącej już wówczas cieniem samej siebie sprzed lat) miała miejsce w 2002 roku. Niedługo później rozpoczęto rozbiórkę szlaku i cięcie na złom niepotrzebnego już taboru. Niewielką część wagonów udało się ocalić. Zostały one kupione od cukrowni przez członków Fundacji i przywiezione do Rogowa.

W kampanii 2009/2010 po raz pierwszy w historii kruszwickiej cukrowni wyprodukowano ponad 100 tys. t cukru. W latach 2004-2014 zrealizowano inwestycje za 276 mln zł, które trzykrotnie zwiększyły dobowe moce przerobowe5.
Opracowanie Bartłomiej Grabowski, źródła:

1 Kruszwica, Zarys monograficzny, pod red. J. Grześkowiak, Toruń 1965.
2 B. Grabowski, Przemysł w Kruszwicy po II Wojnie Światowej
http://kruszwicahistoria.blogspot.com/2015/07/przemys-w-kruszwicy-po-ii-wojnie.html
3 http://naszarola.pl/nowy-piec-w-cukrowni-kruszwica/
4 http://kolejrogowska.pl/?page_id=349
5 http://wiadomosci.onet.pl/kujawsko-pomorskie/ruszyla-produkcja-w-cukrowni-kruszwica

środa, 3 lutego 2016

Ustrój miasta Kruszwica w 1945 r.

Kruszwica po II wojnie światowej była gotowa do funkcjonowania w nowych, powojennych warunkach, które stwarzały normy prawne Polski Ludowej. Tymczasowy Zarząd Miejski, z jego przewodniczącym Józefem Frendlem, zajął się organizacją życia społeczno-gospodarczego i władz miejskich według wytycznych Rządu Tymczasowego. Przyszli przedstawiciele władz delegowani byli przez organizacje społeczno-polityczne miasta. Powoływane tu Rady Narodowe stanowić miały organy ustawodawcze,a Zarząd Miejski z burmistrzem na czele – wykonawczy.

Rada Miejska rozpoczęła swą pracę 5 marca 1945 r. pod przewodnictwem Józefa Frendla, z udziałem przedstawiciela Starostwa w Inowrocławiu Alfreda Tuszyńskiego. Na podstawie znowelizowanej ustawy z 11 września 194 r. art. 28 o szczególnym uwzględnieniu rad narodowych, wydanej przez Rząd Tymczasowy, Kruszwica z uwagi na ilość mieszkańców (do 5 tysięcy), mogła wybrać 12 radnych wg klucza partyjno-społecznego. Na pierwszym posiedzeniu wybrano 10 radnych Miejskich Rady Narodowej w Kruszwicy: Bartłomieja Nadzieje, Kazimierza Nawrockiego, Zygmunta Karwickiego, Stanisława Milak, Kazimierza Krawczaka, Stanisława Sińskiego, wybrany został również Józef Kołacki, Jan Zawadzki, Franciszek Drożdżyński i Józef Fabiszak.

Przewodniczącym i pierwszym burmistrzem w powojennej Kruszwicy został Kazimierz Nawrocki. Zastępcą przewodniczącego wybrano Jana Zawadzkiego, a ławnikiem Stanisława Milaka, Józefa Kołackiego i Franciszka Drożdżyńskiego.

Drugie posiedzenie odbyło się w dniu 6 marca 195 r., poza radnymi, udział wzięli w nim zastępca Starosty Inowrocławia Fredryk i Zygmunta Ostaszewskiego. Sekretarzem Zarządu Miejskiego został Czesław Ziarkowski. Dla sprecyzowania kompetencji członków Rady powołano i ustalono składy 2 komisji – Mieszkaniowej i Opieki Społecznej.

Do najtrudniejszych zadań Rady należało reaktywowanie szkolnictwa w Kruszwicy po wojnie. Organizatorem tego przedsięwzięcia został Józef Fabiszak. Już 6 lutego 1945 r. kruszwickie dzieci poszły po raz pierwszy do szkoły przy ulicy Szkolnej (dzisiejszej Kasprowicza), którą od 28 marca kierował Marian Jackowiak, po powrocie z wysiedlenia. 1 marca otwarta została druga szkoła w Rynku pod kierownictwem Marii Kuropatwińskiej. Uczniów było 755, brakowało jednak kadry nauczycielskiej i książek, a także innych przyborów potrzebnych do nauki.

Dnia 27 marca 1945 r. Rada na miejsce Józefa Fabiszaka wybrała Sylwestra Leczykiewicza, Fabiszak wyprowadził się z Kruszwicy. Ławnikiem wybrano Bartłomieja Nadzieję na miejsce Józefa Kołackiego, który z tej funkcji zrezygnował.

Dwa miesiące później, 15 maja 1945 r. na kolejnym posiedzeniu Rady powołano Komisję Szkód Wojennych w składzie: Tedeusz Wesołowski, Walentyna Kośmińska, Jadwiga Manicka, Wojciech Pokorski, Franciszek Konieczny, Kazimierz Piotrowski i Stanisław Szeliga.

15 czerwca 1945 r. dekret PKWN w zakresie działania samorządu terytorialnego spowodował, że Miejska Rada Narodowa w Kruszwicy wybrała nowy Zarząd Miejski: burmistrzem wybrano Kazimierza Nawrockiego, zastępcą został Jan Zawadzki, ławnikami – Czesław Jankowski, Wiktor Tylkowski i Kazimierz Frydrychowski. Oddzielono funkcję burmistrza od przewodniczącego Rady Narodowej, którym wybrany został Alfons Furmanek, a jego zastępcą Stefan Kołtuński.

W dniu 12 czerwca 1945 r. powstała Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska, a dwa miesiące później Powszechna Spółdzielnia Spożywców. W październiku natomiast na mocy ustawy o nacjonalizacji Kujawska Wytwórnia Win i Młyn zostają upaństwowione.

W październiku 1945 r. Wojewoda Pomorski mianuje Emila Zwierzynę komisarycznym burmistrzem Kruszwicy. Miejska Rada Narodowa, wysyłając w tej sprawie petycje, żąda przywrócenia prawa wyboru burmistrza.

W dniu 16 listopada 1945 r., na posiedzeniu MRN, z udziałem Przewodniczącego Powiatowej Rady Narodowej w Inowrocławiu, doszło do kolejnej reorganizacji Rady. Odtąd w skład Rady wchodzić ma 16 radnych wg klucza: 5 członków z PZPR, 5 z PPS, 3 z SD, 1 z SL i 2 ze Związków Zawodowych. Burmistrzem, zarządzeniem Starosty Powiatowego, w drodze wyborów zostaje Emil Zwierzyna, a jego zastępcą Edmund Drzazgowski, którego wkrótce zastąpił Alojzy Wański. Poza burmistrzem i jego zastępcą Zarząd Miejski tworzyli: Franciszek Kamiński, Czesław Jankowski, Kazimierz Frydrychowski. Powołane też komisje: Mieszkaniową, Opieki Społecznej, Sanitarną, Lokaową, Oświatową, Planowania Rolniczego, Przeciwpożarową i Kontroli Społecznej.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski na podstawie publikacji T. Brauer, Samorząd Miejski Kruszwicy, Dawniej i dziś, Kruszwica 1994, s. 63-65. Obrazek herb Kruszwicy.





poniedziałek, 1 lutego 2016

Łagiewniki

Łagiewniki położone tuż pod Kruszwicą, na zachodnim wybrzeżu Gopła, należały już w r. 1409 do starostwa; król Władysław nadał je szpitalowi św. Ducha w Brześciu kujawskim dziesięciny z 2 łanów na Kruszwicy i Łagiewnikach. Około r. 1560 składały się Łagiewniki z trzech części: jedna miała 3 zagrody, a trzecia 3 łany wójtowskie; do XIX w. miały 500 hekt. Obszaru dworskiego i znajdowały się w ręku prywatnym. Dziesięciny pobierał kanclerz kruszwicki i inni kanonicy.

Dziś Polska wieś leży w woj. kujawsko-pomorskim, w powiecie inowrocławskim, gminie Kruszwica. W latach 1975-1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa bydgoskiego. W miejscowości działało Państwowe Gospodarstwo Rolne Łagiewniki.

Łagiewniki są wsią bogatą w stanowiska archeologiczne z młodszej epoki kamienia i wczesnego okresu epoki żelaza, we wczesnym średniowieczu osada była siedzibą wytwórców drewnianych naczyń. Później na jej gruntach mieściły się folwarki: kruszwickiego zamku i biskupów kruszwickich.

Prowadzone przez dr Wojciecha Dzieduszyckiego badania archeologiczne wykazały, iż pierwsze grupy ludzi przybywały na te tereny około 13 tysięcy lat temu. Byli to łowcy reniferów. Na ich obozowiska natrafiano na półwyspie Ameryka. Około 8 tysięcy lat przed naszą erą tereny te nawiedzane były przez wędrowne grupy ludności trudniącej się łowiectwem, rybactwem i zbieractwem. Ślady po nich znaleziono w rejonach Ameryki, Rusinowa, Gocanowa i Popowa. Rolnicy zaczęli się osiedlać na terenie dzisiejszego Gocanowa, Rusinowa, Tarnówka, Łagiewnik, Polanowie i Złotowa w połowie okresu atlantyckiego, czyli jakieś 6,5 tysiąca lat temu.

Przez wieś Łagiewniki przebiegał "szlak bursztynowy" - jedna z najważniejszych dróg handlowych antycznego świata, wiodąca z Cesarstwa Rzymskiego w głąb Europy. Zysk z handlu i obsługi szlaku przyniósł mieszkańcom tych terenów znaczne dochody. W rejonie Nadgopla istniały doskonałe warunki do rozwoju osadnictwa. Wynikało to z jego położenia nad jeziorem, które stanowiło ważny węzeł komunikacyjny przy jednoczesnym funkcjonowaniu tu równie ważnego szlaku lądowego.

Nazwa miejscowości pochodzi od zawodu łagiewnika polegającego na wyrabianiu drewnianych lub glinianych naczyń, zajęcie bardzo powszechne we wczesnym średniowieczu. W okresie piastowskim w XII i XIII wieku, łagiewnicy (lagenarii ampullarii) wchodzili w skład ludności służebnej, byli ministreriales książęcymi czy biskupimi i posiadali swoje prawo grupowe. Samo słowo łagiewnik wywodzi się z łacińskiego słowa – łagiew, oznaczającego puchar, flaszkę, naczynie podróżne. Na ziemiach polskich słowo zostało zmiękczone. Zawód praktykowany był w specjalnie do tego celu zakładanych osad służebnych, znajdujących się w pobliżu grodów.

Jak stary jest ten zawód świadczy o tym dokument z lat 1123-1125 (dyplom legata Idziego dla Tyńca, w którym wymienia się służbę piekarzy i łagiewników). W późniejszym okresie średniowiecza łagiewnicy zakładali cechy rzemieślinicze. Określani byli jako wytwórcy naczyń klepkowych.

To właśnie w Łagiewnikach w czasie powstania wielkopolskiego 1918/1919 zapalono stóg siana, dając sygnał do ataku oddziałom powstańczym z Kruszwicy i okolic.

Pomnik w Łagiewnikach

Odebrano Nam życie pozostawiamy Wam pamięć- widnieje napis wyryty na czarnej płycie pomnika. My mieszkańcy Kruszwicy pamiętamy o tamtych wydarzeniach, o zbrodni, która na zawsze zapisała się w naszej świadomości.

Z 6 na 7 IX 1939 r. ostatnie oddziały polskie opuściły Kruszwicę, wysadzając równocześnie dwa mosty na Gople. Wraz z wojskiem opuściły miasto miejscowe urzędy i część ludności polskiej. Pierwsze oddziały wojsk niemieckich pojawiły się 9 IX 1939 r. Dnia 12 IX 1939 r. przybyły do Kruszwicy oddziały SS i SA, a w ich szeregach można było zobaczyć miejscowych Niemców, którzy przed wrześniem 1939 r. uciekli do Gdańska lub na tereny III Rzeszy.

Z przybyciem wojsk niemieckich wiąże się powstanie miejscowych urzędów niemieckich. Pierwszym burmistrzem Kruszwicy został Wiktor Ortwig, który przed wojną był głównym księgowym w Kobylnikach.

Tuż po wybuchu II wojny światowej mieszkańcy Kruszwicy oraz okolic zostali boleśnie doświadczeni przez hitlerowców. 76 lat temu, właśnie z rozkazu ówczesnego burmistrza Kruszwicy Wiktora Ortwiga, odczytany został wyrok na obywateli naszego regionu.

Straceni byli najpierw więzieni w Inowrocławiu, skąd po przesłuchaniu połączonych z torturami przewieziono ich do Kruszwicy, a stamtąd do Łagiewnik. Egzekucję przeprowadziło 12 żołnierzy Wermachtu, którym asystował burmistrz Kruszwicy Ortwig.

Dnia 24 września 1939 r. grupa żołnierzy niemieckich aresztowała dwunastu przypadkowych Kruszwiczan. Zapędzili ich na pola w Łagiewnikach, gdzie pod przymusem musieli wykopać 15 metrowy grób, o głębokości 1,5 m i szerokości 2 m. Musieli się spieszyć, gdyż wyznaczono im na tą pracę tylko dwie godziny. W chwili, gdy praca była już na ukończeniu - w kierunku rowu prowadzono 36 zmaltretowanych, pokrwawionych ledwo żywych ludzi, w tym młodego duchownego katolickiego. Tuż za nimi postępował pluton egzekucyjny, składający się z 12 żołnierzy i oficera. Towarzyszyli im miejscowi Niemcy. Więźniów ustawiono dwunastkami niedaleko rowu, a burmistrz Ortwig odczytał ich wyrok śmierci. Bezpośrednio po tym rozpoczął się akt egzekucji, którego przebieg wyglądał następująco: żołnierze przy pomocy bagnetów wepchnęli skazańców do dołu i na rozkaz oficera strzelali swoim ofiarom w twarze i szyje. Podobnie postąpili z drugą grupą. Trzecia grupa skazanych uklękła na krawędzi grobu prosząc zbrodniarzy o litość. Jednak również i ich wepchnęli bagnetami. Jako ostatni wpadł do dołu Grojnowski z Kruszwicy. Zdążył wykrzyknąć “Niech żyje Polska”. Bezpośrednio po tym ugodziła go śmiertelna salwa z pistoletu dowódcy plutonu egzekucyjnego, a wściekli żołnierze dodatkowo przebili go bagnetami. Następnie żołnierze polecili grabarzom wejść do dołu i ułożyć ciała pomordowanych. Niejedna ofiara dawała jeszcze znaki życia, otwierając usta, z których bryzgała krew. Żołnierze przynaglali grabarzy w zasypywaniu grobu, sami zaś przyglądali się tym czynnościom, palili papierosy i raczyli się winem – opowiadali grabarze, świadkowie całego zajścia.

Na płycie pomnika w Łagiewnikach wyryto jedenaście nazwisk: Jaworski Jan, Kulicki Stanisław, Musiałowski Antoni, Sowiński Leon, Zieliński Antoni, Borowicz Józef, Derenda Kazimierz, Grojnowski Dawid, Groblewski Ignacy, Groblewski Stanisław i Jabłoński Jan, pozostałych zabitych nie ustalono. Kamienny pomnik, z żelaznym krzyżem na górze, w niewielkim zagajniku otoczonym płotem, stoi na środku pola, niedaleko jeziora Gopło i przypomina nam o zbrodni hitlerowskiej i na naszych rodakach. Ich szczątki zostały przeniesione na cmentarze w Kruszwicy i Bydgoszczy. Z upływem lat ogrodzenie zostało częściowo zniszczone, jednak za sprawą mieszkańców pomnik utrzymał się w dobrym stanie.

Hitler chciał wysiedlenia Polków i osiedlenia w ich miejsce Niemców. Stosowano także politykę eksterminacji wobec narodu polskiego. Po przeprowadzeniu w pierwszych miesiącach masowych egzekucji nastąpiło powolne i systematyczne niszczenie narodu polskiego. Polityka hitlerowska dążyła nie tylko do wyniszczenia biologicznego ludności polskiej, ale objęła również dzielnicę życia gospodarczego i kulturalnego.

Nazistom nigdy nie udało się złamać ducha polskości w kruszwiczanach. „Niech żyje Polska” brzmiały ostatnie słowa Dawida Grojnowskiego, pamiętajmy, że w tym dniu zginęli nasi rodacy. Zapłacili krwią za opór wobec ideologii faszystowskiej.

Na terenie Łagiewnik, w miejscu gdzie dziś stoi stadion kruszwickiego klubu sportowego, w czasie II wojny światowej obozowała jednostka niemiecka 4/32 RAD (służba pracy dla Rzeszy). Junacy z jednostki postawili kilka baraków

Opracowanie Bartłomiej Grabowski na podstawie źródeł i przekazów:
1. Jantarowe szlaki, nr 6, Gdańsk 1974.
2. Słownik geograficzny..., t. V, s. 573. Łagiewniki.
3. Zarys Monograficzny, pod red. Jana Grześkowiaka, Toruń 1965, s. 283.
4. Jan Sziling, Okupacja Hitlerowska w Kruszwicy w latach 1939-1945.
5. E. Callier, Kruszwica, Dziennik Kujawski, XIX w.

I Marsz Patriotyczny Kruszwica-Łagiewniki

Blisko dwieście osób wzięło udział w upamiętnianiu ofiar tragicznych wydarzeń z września 1939 roku. 76 lat temu na łagiewnickich polach śmierć ponieśli mieszkańcy Kruszwicy oraz okolic.
O tragedii w Łagiewnikach mówi się ciągle za mało. Zwłaszcza gdy chodzi o upamiętnianie tragicznego miejsca.

Nadgoplańskie Towarzystwo Historyczne i Patriotyczna Kruszwica wraz z parafią św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Kruszwicy oraz parafią św. Piotra i Pawła zorganizowały I Marsz Patriotyczny do miejsca straceń. Msze św. polową poprowadził ks. Łukasz Staniszewski oraz ks. Maciej Jasiński.

Marsz rozpoczął się na tzw. Starym Rynku o godzinie 13:00. Stamtąd uczestnicy pochodu ruszyli w stronę ulicy Żeglarskiej, a następnie wzdłuż jeziora Gopła do miejsca pamięci.Uczestnicy uroczystości zatrzymali się także przy zorganizowanym przez NKWD obozie dla Niemców w latach 1945-1946. Przytoczono również słowa, których autorem był ks. Stanisław Pohl. Dotyczyły one pojednania między narodami Polski i Niemiec.

-24 września doszło do tragicznych wydarzeń. Ofiarom zabrano godność. Rozsiewana przez propagandę, a także powtarzana po wojnie plotka jakoby mord był uzasadniony, bo spotkał bandytów i pospolitych przestępców nie jest prawdą. Na łagiewnickich polach ponieśli śmierć ludzie niewinni. W dzisiejszym marszu oraz modlitwie chcemy oddać im pamięć, oraz zwrócić godność- mówił Przemysław Bohonos, prezes Nadgoplańskiego Towarzystwa Historycznego w Kruszwicy.

Głos w imieniu Patriotycznej Kruszwicy zabrał również Mariusz Łęczycki -Bez pamięci o przeszłości nie ma przyszłości. Do Was mówię szczególnie młodzi, abyście dbali o pamięć i nosili ją w sercach. W całym współczesnym świecie historia jest jedynym punktem stałym i godnym odniesienia.

Przed złożeniem kwiatów i zniczy na miejscu straceń uczestnicy marszu wzięli w przygotowanej przez organizatorów Mszy św. -Naszą powinnością jest, aby dbać o lokalny patriotyzm. W Łagiewnikach zginęli również inowrocławianie. Stąd też decyzja o udziale w uroczystościach członków Narodowego Inowrocławia- mówił Mateusz Surmacewicz przedstawiciel organizacji, która wraz z Młodzieżą Wszechpolską wzięła udział w I Marszu Patriotycznym.

W organizację uroczystości zaangażowało się również Liceum Ogólnokształcące Mundurowe w Kruszwicy. Uczniowie od rana trzymali wartę w miejscu stracenia. W marszu uczestniczyli samorządowcy, placówki szkolne, wychowawcze oraz mieszkańcy Kruszwicy. Po uroczystości został rozdany biuletyn Nadgoplańskiego Towarzystwa Historycznego "Gazeta Nadgoplańska" opisująca przebieg wydarzeń z września 1939 roku.

Nadgoplańskie Towarzystwo Historyczne


Zbrodnie komunistyczne – źródło: Instytut Pamięci Narodowej


"Śledztwo w sprawie przestępstw popełnionych w Obozie Pracy w Kruszwicy w latach 1945-1946 na więźniach narodowości niemieckiej, poprzez stworzenie im warunków życia grożących biologicznym wyniszczeniem, między innymi wskutek przyznawania głodowych racji żywnościowych, zmuszania do świadczenia pracy ponad siły, przymusowego odbierania rodzicom dzieci w wieku 1 - 10 lat i umieszczenia ich w oddzielnym obozie (S 71/01/Zk).

Zostało ono wszczęte w dniu 7 czerwca 2001 r. Podstawą podjęcia tej decyzji było zawiadomienie obywatela Niemiec Wernera Schacka zawierające informacje o tym, że w tym obozie w wyniku zbrodni popełnionych na Niemcach zmarło około 2-3 tysięcy osób. Obóz Pracy w Kruszwicy utworzono w I kwartale 1945 r. i istniał on do stycznia 1946 r. W nim osadzono Niemców zamieszkujących okoliczne miejscowości, głównie starców, kobiety i dzieci. W toku śledztwa na podstawie oględzin dokumentów odnalezionych w: Archiwach Państwowych w Bydgoszczy i Inowrocławiu, KWP w Bydgoszczy, Archiwum Akt Nowych i innych oraz zeznań świadków, w tym także przesłuchanych w drodze międzynarodowej pomocy prawnej w Niemczech i w Kanadzie - byłych jego więźniów, ustalono: położenie obozu, stan osobowy załogi, ilość osadzonych oraz panujące w nim warunki bytowe i sposób postępowania z osadzonymi. Potwierdzono dużą śmiertelność więźniów, głównie osób starszych i dzieci, ale równocześnie nie potwierdzono przypadków dokonywania zabójstw więźniów i przymusowego oddzielania dzieci od rodziców. Także w prowadzonym śledztwie nie ujawniono żadnych dowodów, które wskazywałyby na to, że działania funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa sprawujących bezpośredni nadzór nad obozem były prowadzone z zamiarem bezpośrednim wyniszczenia ludności niemieckiej.

Złe warunki bytowe panujące w obozie były spowodowane głównie trudnościami w aprowizacji i brakiem środków w pierwszych miesiącach po zakończeniu II wojny światowej. Dodać należy, iż przed rozpoczęciem postępowania były prowadzono na terenie obozu prace ekshumacyjne, podczas których odkryto szczątki 867 osób. W dniu 31 stycznia 2005 r. umorzono śledztwo w sprawie wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa"

Obóz dla Niemców 1945-1946 - źródło: MojaKruszwica.pl, autorem tekstu jest Przemysław Bohonos, prezes NTH


"Wraca temat obozu dla Niemców w Łagiewnikach w latach 1945-1946. Jego przyczyną są dwie audycje Żanety Walentyn z radia PiK oraz spekulacje w przestrzeni internetowej.

Temat obozu dla Niemców po raz pierwszy poruszony został prawie 15 lat temu. Wtedy to zaangażowani Niemcy wraz z fundacją „Pamięć” wpłynęli na rozpoczęcie prac archeologicznych na obszarze dzisiejszego boiska sportowego przy ul. Poznańskiej.
Obóz „przejściowy” został założony w 1945 w pierwszej połowie roku po wyzwoleniu Kruszwicy. Prowadzony przez Rosjan (to oni też najprawdopodobniej zabrali wszystkie dokumenty w tej sprawie) i NKWD przetrwał do stycznia 1946 roku przez cały czas będąc filią Centralnego Obozu Pracy w Potulicach. Niewykluczone, że wcześniej mógł być zarządzany również przez Milicję Obywatelską.

Przeprowadzone przez Pracownię Archeologiczno-Konserwatorską w Poznaniu w tym Henryka Klundera badania trwały ponad miesiąc i przyniosły odkopanie 867 szkieletów ułożonych w jednej zbiorowej mogile. Wykopaliska wykazały również, że ciała były zakopywane poza terenem obozu. Ludzie w przeważającej większości umarli w sposób naturalny, a wśród szczątków dorosłych mężczyzn znaleziono również szkielety kobiet. Szczątki te jak ustalił Ilustrowany Kurier Polski, zostały przeniesione na Śląsk i spoczęły pod monumentem upamiętniającym śmierć osób narodowości niemieckiej.

Jeszcze w czerwcu 2001 roku śledztwo w tej sprawie rozpoczął Instytut Pamięci Narodowej w Bydgoszczy. Obiektem zainteresowania historyków oraz instytucji było dotarcie do informacji czy na terenie obozu gdzie przetrzymywano niemieckich uchodźców, mogło dojść do aktów ludobójstwa. Do współpracy zaproszono również Urząd Ochrony Państwa oraz niemiecki wymiar sprawiedliwości. W kręgu zainteresowań prowadzonego postępowania konieczne było, aby znaleźć odpowiedzi na dwie kwestie: Jaki wpływ na wyniszczenie Niemców miały minimalne racje żywnościowe przydzielane przez władze obozu oraz dlaczego oddzielano w obozie dzieci od matek. Ten proceder bowiem mieli uprawiać strażnicy i administracja obozowa. Prokuratorem prowadzącym śledztwo z ramienia IPN został wówczas Bernard Miszewski.

Sprawa musiała budzić wątpliwości skoro jeszcze w marcu 2001 roku Maciej Schultz z Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku zapowiedział, że śledztwo ruszy wtedy, jeśli znalezione materiały dowodowe będą wystarczające do rozpoczęcia postępowania.

Badania prowadzone od marca 2001 roku do czerwca 2001 roku przyniosły analizę dokumentów spływających do IPN oraz świadectw osób, które obóz pamiętały lub posiadały na jego temat wiedzę. Owocne okazały się również dokumenty znalezione w Archiwum Państwowym. Dzięki nim ustalono, że w obozie przebywało jednorazowo około tysiąca osób. Niewykluczone, że więcej szczegółowych informacji mogło znaleźć się również w materiałach UOP. Mowa tu o ściśle tajnych dokumentach tej instytucji.

Jedną z pierwszych osób, które miały zostać przesłuchane przez IPN został Werner Schack mieszkaniec Hamburga , który przez kilkanaście lat dopominał się o prawa rodzin niemieckich do prawdy na terenie obozu w Łagiewnikach. W zawiadomieniu o popełnieniu przestępstw Werner Schack zawarł stwierdzenie, że w obozie w wyniku zbrodni zginęło około 2-3 tysięcy osób.

Do kontrowersji doszło jeszcze latem 2001 roku gdy Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku prokurator Maciej Schultz wyjaśnił,że świadek nie stawił się w Delegaturze Instytutu Pamięci Narodowej w Bydgoszczy. Swoją absencję tłumaczył koniecznością szybkiego powrotu do Niemiec. W efekcie przesłuchania świadka w późniejszym terminie dokonać musiała już strona niemiecka.

Kwestią, która podzieliła społeczeństwo oraz stronę niemiecką i polską stał się napis umieszczony na tablicy postawionej nieopodal grobu Powstańców Wielkopolskich. Długotrwałe negocjacje między Wernerem Schackiem, a Parafią pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w tym ks. Stanisława Pohla przyniosły ustalenie napisu: „Pamiętamy o członkach naszych rodzin, którzy zmarli w Łagiewnikach i w Kruszwicy. Na zawsze pozostaną w naszej pamięci. Pragniemy się modlić, pracować i żyć by Polacy i Niemcy byli dla siebie braćmi i w zjednoczonej Europie znaleźli wspólną ojczyznę. Niech Bóg nam w tym pomaga".

Strona niemiecka w późniejszym czasie chciała doprowadzić do zmiany zapisu. Zażyczył sobie tego m.in. Werner Schack, który stwierdził, że Niemcy zginęli (a nie umarli w sposób naturalny-przyp.red) w obozie zorganizowanym przez Polaków . Sprawę napisu komentowała prasa, przedstawiając go jako sztukę kompromisu, która w sposób wyważony i dyplomatyczny uczciła pamięć zmarłych Niemców. Zwłaszcza, że rzeczą nieodpowiedzialną zarówno z punktu widzenia prawdy historycznej, jak i bezpieczeństwa państwa jest mówienie o aktach ludobójstwa bez konkretnych materiałów dowodowych i precyzowania źródeł.

W Niemczech sprawę komentowała natomiast Erika Steinbach szefowa niemieckiego Związku Wypędzonych. Krytykowała ona stronę niemiecką za brak zainteresowania sprawą obozu w Łagiewnikach, a jej organizacja planowała zostać stroną w toczącym się śledztwie i zastąpić Wernera Schacka.

Ogromną rolę w wyjaśnianiu przeszłości obozu odegrały zeznania Johanna Eberharta Fredricha von Cube. Była to jedna z osób, która obóz w Łagiewnikach przeżyła, o czym przypomniał jeszcze w 2001 roku redaktor Jacek Kowalski. Von Cube z urodzenia Estończyk w 1945 r został zatrzymany przez Armię Czerwoną i umieszczony w obozie Łagiewniki.

"Więźniowie umierali głównie dlatego, że brakowało odpowiedniej opieki. Warunki higieniczne były nie do opisania i brakowało pomocy lekarskiej. (...) Członkowie polskiej policji byli w przeważającej części lojalni, poza małymi wyjątkami. Ja sam nie widziałem żadnego zabójstwa, jednakże mój zmarły przyjaciel opisał taki wypadek w swoim zeznaniu. Warunki bytowe były niedopuszczalne. Panował tyfus i zapalnie opon mózgowych"- zeznawał von Cube, który miał również przekazać stronie polskiej nazwiska kolejnych świadków w tej sprawie.

Śledztwo w sprawie przestępstw popełnionych w Obozie Pracy w Kruszwicy w latach 1945-1946 na więźniach narodowości niemieckiej, poprzez stworzenie im warunków życia grożących biologicznym wyniszczeniem, między innymi wskutek przyznawania głodowych racji żywnościowych, zmuszania do świadczenia pracy ponad siły, przymusowego odbierania rodzicom dzieci w wieku 1 - 10 lat i umieszczenia ich w oddzielnym obozie po blisko 4 latach pod koniec stycznia 2005 roku zostało umorzone.

W toku śledztwa na podstawie oględzin dokumentów odnalezionych w: Archiwach Państwowych w Bydgoszczy i Inowrocławiu, KWP w Bydgoszczy, Archiwum Akt Nowych i innych oraz zeznań świadków, w tym także przesłuchanych w drodze międzynarodowej pomocy prawnej w Niemczech i w Kanadzie-byłych jego więźniów, ustalono: położenie obozu, stan osobowy załogi, ilość osadzonych oraz panujące w nim warunki bytowe i sposób postępowania z osadzonymi. Potwierdzono dużą śmiertelność więźniów, głównie osób starszych i dzieci, ale równocześnie nie potwierdzono przypadków dokonywania zabójstw więźniów i przymusowego oddzielania dzieci od rodziców. Także w prowadzonym śledztwie nie ujawniono żadnych dowodów, które wskazywałyby na to, że działania funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa sprawujących bezpośredni nadzór nad obozem były prowadzone z zamiarem bezpośrednim wyniszczenia ludności niemieckiej. Złe warunki bytowe panujące w obozie były spowodowane głównie trudnościami w aprowizacji i brakiem środków w pierwszych miesiącach po zakończeniu II wojny światowej.